środa, 4 marca 2015


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XLVIII


Plan był świetny, plan był doskonały i choćby miała kamienie tłuc to plan musiał się udać.

- Chyba nic nie poradzę- mówiła, wolno idąc z łazienki kobieta.

Mankiet rękawa jednocześnie podwinęła, tak żeby splamiony fragment płaszcza zasłonić. Dla równowagi z drugim zrobiła to samo, cały czas na pewną odległość od Diamonda stojąc. Nie patrzyła ku niemu, a on, na odwrót- wpatrywał się w nią i wpatrywał, gdy tak nerwowo dłońmi ruszała. Koniec końców przestała materiał wokół nadgarstków układać i zamiast bliżej mężczyzny podejść, zaczęła ostrożnie się ku drzwiom wycofywać.

- Myślę, że powinnam już iść…- szepnęła, głowę niepewnie unosząc dziewczyna.

Na te słowa Diamond z miejsca gwałtownie ruszył, wylękłej Ann dopadł i za rękaw ją porządnie chwycił.

- Nigdzie nie idziesz- zaczął, prosto w oczy rudowłosej patrząc mężczyzna- Tylko wszystko ładnie mi opowiadasz. Pomiń bzdury o dziecku, bo naprawdę, mam dość kłamstw, które moje życie rujnują…

Ann się wtedy szarpnęła, ale bez większego skutku. Była fizycznie słaba, tego akurat nie grała, a Diamond trzymał ją naprawdę mocno. Innymi słowy, po tym dalej w jego uchwycie trwała.

- To nie bzdury! Wracałam właśnie od lekarza i…- przerwała, krzyk na łagodną rezygnację zmieniając- I… I zwyczajnie pomyślałam…

Wyczuła, że Diamond uścisk zwalnia i na nowo, tym razem z powodzeniem ręką targnęła.

- Zresztą i tak wiedziałam co sobie pomyślisz- kontynuowała , wolną dłonią obolałe miejsce masując -Kłamie, oszukuje, chce rozbić moje małżeństwo. Nie spodziewałam się, że uwierzysz. I rozumiem, bo na logikę to czemu byś miał i dlatego…

W tym momencie lewą dłoń z ramienia do kieszeni płaszcza przeniosła.

- Dlatego przyniosłam to…- powiedziała i małego pudełeczka wstydliwie dobyła- Lekarz doradził, nie chciałam. To dla mnie krępujące, ale chyba jednak konieczne. Bazuje na pobraniu wymazu z policzka…

Mówiła to wszystko wzrok spuszczony trzymając.

- Zadzwoń, przyjedź, napisz… Cokolwiek, kiedy się zdecydujesz- dodała, krok w tył robiąc dziewczyna.

Tym razem Diamond jej nie zatrzymał i wyszła, hallem na zewnątrz, do stojącego przez budynkiem auta. Usiadła z tyłu i od razu kopertę wyciągła. Chwyciła czarnego parkera i drukowanymi literami przy odwrocie w jednej linii napisała: Diamond Kentaro, Gerald Walker. Między nimi jeszcze dwie, przeciwne strzałki zrobiła.

- Cedrik- rzuciła, długopis w tym czasie zamykając- Zawieź to szybko do laboratorium, wiesz gdzie. I powiesz, że jest ode mnie.

Ann kopertę szoferowi dała i zaraz jeszcze jedną, z między siedzeń wyjęła.

-Ją też przekaż ze słowami ,,Tak jak się umawialiśmy, reszta po fakcie”. Załatw to, a ja wrócę sama

Cedrik najpierw zapisaną, a potem czystą kopertę chwycił i tak przechylony do tyłu, na pracodawczynię patrzył.

-Ale panienko…- zaoponował.

- W porządku Cedrik- odparła mu i okiem mrugnęła.

Wysiadła, Cedrik odjechał, a ona szła, sięgając do drugiej, nie tej z której pudełeczko wyciągła, kieszeni po zapalniczkę. Była zadowolona, oj bardzo- praktycznie własnym światłem świeciła, bo do tej pory wszystko się układało. Kobieta popatrzyła więc z zadowoleniem przed siebie. Nad Tamizą stali jacyś ludzie i robili pamiątkowe zdjęcia. Bardzo głośna była pewna dziewczynka, która uwagę Ann zwróciła. Rudowłosa się na ten widok cynicznie uśmiechnęła i mocno papierosem zaciągła.

,,Ciekawe czy będziemy mieć dziewczynkę, Di…”- myślała z głęboka satysfakcją i poczuciem zwycięstwa kobieta.

Tymczasem Di stał wsparty o ścianę, śmiertelnie blady i patrzył w napis ,,Badanie DNA” bez słowa. Znowu wyglądał, jakby go ktoś, dopiero co, czymś ciężkim walnął. Kiedy wreszcie się ruszył to podszedł do kanapy, usiadł i zatopił we włosach trzymane na stoliku ręce. Jakiś czas siedział zamarłe, jak sfinks na pustyni. Potem drgnął, jeszcze raz w trzymane pudełeczko zerknął, siarczyście przeklął i opakowaniem rzucił. Z wściekłej bezsilności zaczął się po apartamencie miotać. Nie mógł, dla odmiany w jednym miejscu pozostać. Przechodził z salonu do łazienki, kuchni, sypialni. Podnosił się, siadał, zatrzymywał i ruszał. Tak ożywionego zastał go Rubeus. Rubeus omówił z Diamondem problem pokrótce. Zresztą wobec tyle niewiadomych nie było się za bardzo jak wgłębiać. Do tego Ann dała test Diamodowi. Fakt beznadziejny, bo jeśli kłamała to przecież czemu z tym badaniem DNA od siebie wyszła. Rubeus westchnął i oczy ku podłodze skierował. Zajmował fotel naprzeciwko stojącego Diamonda i milczał. Po dłuższej chwili sięgnął do kieszeni spodni i okazaną paczkę papierosów w stronę jasnowłosego wyciągnął.

- Dalej palisz?- pytał Diamond.

- A Ty dalej nie?- w odpowiedzi niebawem usłyszał.

Zapalili, a Diamond vis-a-vis przyjaciela usiadł. Oparł tył głowy na kanapie i zamknął swoje fioletowe oczy. Rubeus zaś się w jeden punkt z nabożnym skupieniem wpatrywał.

- Kłamie, nie kłamie, Twoje, nie Twoje, zrób ten test…- ostatecznie poradził ognistowłosy.


4 komentarze:

  1. Co za lafirynda.... :-b Takie to powinni oznakować i na marsa wysłać, żeby swoją osobą krwi innym nie psuły.
    Ok wymyśliła sobie test i jeszcze chce podmienić wyniki, żeby wyszło na jej ale naprawdę jest taka głupia, że wierzy że Di nie powtórzyłby tych wyników gdy dziecko się już urodzi. I że może je wysłać do laboratorium, które ma zaprzyjaźniony z nim i nieprzekupny lekarz?
    A Usa to chyba się wścieknie i zażąda rowodu...
    Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ann nie chce podmienić wyników :) Albo raczej nie chce ,,po prostu” podmienić wyników :) A do urodzenia dziecka jeszcze sporo czasu ;)

      Pzdr cieplutko :)

      Usuń
  2. no ochłonęłam trochę po przeczytaniu kolejnego rozdziału i teraz mogę napisać komentarz :-? widzę że świetnie się przygotowała ta żmija [-( nawet już teraz pomyślała o DNA chodź co do tego to tak się zastanawiam czy w ogóle jest możliwość w tak krótkim stadium ciąży zrobić już te badania ? no bo na pewno nie jest ona w dłuższym niż w pierwszym miesiącu ciąży ? a Si powinien wreszcie wziąść się w garść i zacząć rozsądnie myśleć no i przede wszystkim powinien sam wybrać jakiegoś lekarza i pójść razem z nią do niego i być przy badaniu żeby nie mogła przekupić kolejnego lekarza ! no i również wydaje mi się że jak Usa się o tym dowie to na pewno będzie chciała rozwodu bo wątpie czy będzie w stanie czekać aż dziewięć miesięcy zwłaszcza że przez te miesiące wiele może się wydarzyć zwłaszcza że jest jeszcze pewien przystojniak który tak łatwo nie odpuści sobie Usy :)czekam niecierpliwie na dalszy rozwój wydarzeń może moje serduszko jakoś wytrzyma do końca opka ? :d pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś czytałam, że obecnie ojcostwo można ustalić już w drugiej dobie życia dziecka :)

      Powiem tak- prawie do samego końca musisz brać przed rozdziałem kilka głębokich wdechów ;) I powiem jeszcze, że niedawno byłam pewna co do tego, jak ma wyglądać zakończenie, a teraz już pewna nie jestem ;P

      Pzdr cieplutko ;) I nie bój nic ;)

      Usuń

Translate