BIAŁA RÓŻA
Rozdział IV
Usagi westchnęła tylko schodząc dalej w dół biało-brązowymi schodami. Bezszelestnie
stawiała stopy na drewnianej powierzchni milcząco idąc do siedzącego przy
kominku Diamonda. Mijając ostatni już stopień blondynka obronnie skrzyżowała
ręce i z taką postawą znalazła się w końcu u boku śledzącego ją bacznie
wzrokiem małżonka.
- Ja chciałam…- zaczęła spuszczoną twarz ku patrzącemu na nią białowłosemu nagle unosząc.
Chociaż tęczówki Diamonda były wyraźnie zmętniałe, a trzymana w ręce szklaneczka dawała niepostawionemu pytaniu wyczerpującą odpowiedz to on sam zamroczonego alkoholem myślenia nie miał.
- Di, jesteś pijany!- zauważyła z przestrachem spoglądająca w jego oczy dziewczyna.
- Phy…- prychnął pierwszy raz od jej przybycia odwracający wzrok jasnowłosy- Dziwi Cię mój stan Kochanie?
- Oczywiście…- przytaknęła nieruszająca się ani o centymetr blondynka- Przecież Ty nigdy...
- Nigdy co…?- drążył gwałtownie wstający mężczyzna- Nigdy się nie upijam? To chciałaś powiedzieć?
Białowłosy podszedł niezwykle blisko dumnie stojącej w tym samym miejscu Usagi. Odważnie z zewnątrz mierząca go wzrokiem, a nieco bardziej tchórzliwie trzęsąca się od środka dziewczyna kiwnęła tylko głową potwierdzając sugestię nawet ją przytłaczającego swoją wewnętrzną siłą małżonka. Po chwili jednak Diamond odsunął twarz i robiąc parę kroków w tył podszedł z pustą szklaneczką do barku, wyciągając przy tym kolejną, by postawić obok swojej i ostatecznie obie brandy napełnić.
- Nigdy podczas naszej 10-letniej znajomości nie widziałaś, żebym się upił, a tu proszę…- mówił kończący nalewać alkohol z ozdobnej butelki mężczyzna - Rozczarowana?
Usagi parsknęła cicho uciekając w bok powstrzymującą się od komentarza twarzyczką. Obrócony zaś już ku niej Diamond uniósł na ten widok mimowolnie kąciki ust z jednak niezwiastującym rozejmu obliczem szklaneczkę żonie wręczając. Ta wzięła ją w milczeniu na nowo studiując jego przepełnione goryczą spojrzenie.
- Pij Kochanie- powiedział samemu wcześniej maczając usta- Świętujemy koniec naszego małżeństwa...
Dziewczyna aż drgnęła i chociaż pod przykrywką ignorancji chciała później ukryć swoją reakcję to takie działanie nie miało sensu wobec znającego jej sztuczki Diamonda.
- Oj nie bądź śmieszny Di…- skomentowała przekręcając ciało tak, by móc odłożyć zupełnie nietkniętą szklaneczkę.
Wnet ponownie zwróciła się ku stojącemu za nią mężczyźnie, ale ten nieoczekiwanie zrobił krok w przód zakleszczając żonę ułożonymi po jej bokach na meblu rękoma.
- Myślisz, że żartuję?- pytał retorycznie jedną brew znacząco unosząc- Nie Kochanie, wystarczająco długo dawałaś mi do zrozumienia, że nie chcesz mnie w swoim życiu, a ja jak ten głupi się jednak starałem znosząc wszystkie kaprysy, zachcianki i wybryki. Ignorowałem nawet Twoje rozpaczliwe próby zwrócenia uwagi Chiby i te Wasze przyjacielskie spotkania powtarzając sobie ,,zrozumienie i zapomni, a Ty bądź cierpliwy i walcz”, ale koniec- nie walczę, brawo.... Wygrałaś...
Mimo słów o ostatecznym złożeniu broni mężczyzna jeszcze chwilę uważnie świdrował jej oczy, jakby nieświadomie szukając w nich jakiś skrawków nadziei i przez chwile miał nawet wrażenie, że coś jednak znalazł, ale przeciągające się milczenie małżonki zabiło to wrażenie pozbawiając go ostatecznie nadziei na nadzieję.
,,No, co jest Usagi…”- myślała- ,,Przyszłaś go przecież przeprosić, więc wsadź dumę do kieszeni i gadaj…"
Diamond tymczasem spuścił swój wzrok i wściekle syknąwszy uwolnił również Usagi ściągając z komody przypierające ją do niej ręce. Obróciwszy się przeszedł parę kroków nagle ponownie ku dziewczynie wyjątkowo spiętą twarz zwracając.
- Wiesz, cały czas sobie wmawiałem ,, coś do mnie czuje”… Ale wreszcie przyjąłem, że przystałaś na ślub tylko po to, aby dopiec Mamoru za jego związek z Ami...
Oczy Usagi poszerzały i gdyby nie ograniczający możliwość dywersji mebel dziewczyna pewnie cofnęłaby się o krok.
- Jak możesz Di…- szepnęła przerażona jego sposobem myślenia blondynka.
- Jak mogę?- powtórzył ironizujący jej słowa mężczyzna- Jak Ty możesz robić to sobie, mi, Ami?
Nierozważająca wcześniej społecznej szkodliwości swoich czynów blondynka pokornie schyliła przygniecioną natłokiem świeżych myśli głowę.
- Spałaś z nim?- zapytał po chwili dodatkowo podminowany jej nietypową małomównością Diamond.
- Nie!- krzyknęła zdeterminowana w utwierdzeniu go o tym Usagi.
Białowłosy jednak prychnął jej zagorzałe przeczenie zgoła inaczej traktując.
- Nie pozwalasz mi się nawet dotknąć, a jemu...
- Mówię Ci, że z nim nie spałam!- przerwała zirytowana jego niewiarą dziewczyna.
Przekonany zaś o kolejnym kłamstwie żony jasnowłosy jeszcze silniej ścisnął trzymaną w dłoni szklaneczkę. Jego wargi zwarły się mocno, skrajnie napinając wszystkie zaliczane na poczet twarzy mięśnie. Również ekstremalnie sprężona ręka ruszyła się w końcu, ale po to, żeby w ramach dania wyrazu wszechogarniającej właściciela wściekłości rozbić szklaneczkę o skrzętnie wymalowaną ścianę salonu rezydencji Kentaro. Wraz z dźwiękiem tłuczonego szkła i widokiem ociekającej brandy dekory dziewczyna podskoczyła.
- Nie kłam do cholery!- rzucił jeszcze idący w jej stronę mężczyzna.
- Co Ty wyprawiasz?- krzyknęła zaskoczona jego zachowaniem blondynka.
- Doprowadzasz mnie do szewskiej pasji Usagi- odparł będący już przy niej białowłosy.
Diamond przygwoździł ją sobą, nagłe dreszcze u wspierającej plecy o lakierowaną powierzchnię mebla kobiety wywołując.
- Mam Cię nie dotykać, tak?- drwił przesuwając po jej ciele swoimi rozgrzanymi dłońmi.
Ustami zaś błądził wzdłuż odsłoniętej szyi dziewczyny. Spodziewał się odepchnięcia, ale zatracona w jego pieszczotach Usagi zapomniała o ewentualnych próbach oporu jeszcze mocniej do niego się przyciskając. I tak nieoczekiwanie dla nich obojga minęła im pierwsza wspólna od wielu tygodni noc. Otwierająca następnego dnia oczy Usagi z uśmiechem obróciła głowę ku tak długo wolnej przestrzeni łóżka. Ta była jednak pusta, ale tracąca wówczas radosny wyraz twarzy blondynka ponownie rozpłynęła się w przyjemnych wspomnieniach widząc uspokajający jej chwilowy niepokój zegar. Było południe i chcąc nie chcąc po paru jeszcze wizualizacjach wczorajszej nocy i zwyczajowo skrzętnej toalecie wyszła z pokoju, Diamonda najwyraźniej szukając.
- Dzień dobry Shizuko, gdzie jest mój mąż?- zapytała idącą korytarzem dziewczynę.
Pokojówka przystanęła ewidentnie zdumiona takim pytaniem swojej pracodawczyni.
- Wziął walizkę i wcześnie rano wyjechał- odparła ciągle zdezorientowana brunetka.
- Ja chciałam…- zaczęła spuszczoną twarz ku patrzącemu na nią białowłosemu nagle unosząc.
Chociaż tęczówki Diamonda były wyraźnie zmętniałe, a trzymana w ręce szklaneczka dawała niepostawionemu pytaniu wyczerpującą odpowiedz to on sam zamroczonego alkoholem myślenia nie miał.
- Di, jesteś pijany!- zauważyła z przestrachem spoglądająca w jego oczy dziewczyna.
- Phy…- prychnął pierwszy raz od jej przybycia odwracający wzrok jasnowłosy- Dziwi Cię mój stan Kochanie?
- Oczywiście…- przytaknęła nieruszająca się ani o centymetr blondynka- Przecież Ty nigdy...
- Nigdy co…?- drążył gwałtownie wstający mężczyzna- Nigdy się nie upijam? To chciałaś powiedzieć?
Białowłosy podszedł niezwykle blisko dumnie stojącej w tym samym miejscu Usagi. Odważnie z zewnątrz mierząca go wzrokiem, a nieco bardziej tchórzliwie trzęsąca się od środka dziewczyna kiwnęła tylko głową potwierdzając sugestię nawet ją przytłaczającego swoją wewnętrzną siłą małżonka. Po chwili jednak Diamond odsunął twarz i robiąc parę kroków w tył podszedł z pustą szklaneczką do barku, wyciągając przy tym kolejną, by postawić obok swojej i ostatecznie obie brandy napełnić.
- Nigdy podczas naszej 10-letniej znajomości nie widziałaś, żebym się upił, a tu proszę…- mówił kończący nalewać alkohol z ozdobnej butelki mężczyzna - Rozczarowana?
Usagi parsknęła cicho uciekając w bok powstrzymującą się od komentarza twarzyczką. Obrócony zaś już ku niej Diamond uniósł na ten widok mimowolnie kąciki ust z jednak niezwiastującym rozejmu obliczem szklaneczkę żonie wręczając. Ta wzięła ją w milczeniu na nowo studiując jego przepełnione goryczą spojrzenie.
- Pij Kochanie- powiedział samemu wcześniej maczając usta- Świętujemy koniec naszego małżeństwa...
Dziewczyna aż drgnęła i chociaż pod przykrywką ignorancji chciała później ukryć swoją reakcję to takie działanie nie miało sensu wobec znającego jej sztuczki Diamonda.
- Oj nie bądź śmieszny Di…- skomentowała przekręcając ciało tak, by móc odłożyć zupełnie nietkniętą szklaneczkę.
Wnet ponownie zwróciła się ku stojącemu za nią mężczyźnie, ale ten nieoczekiwanie zrobił krok w przód zakleszczając żonę ułożonymi po jej bokach na meblu rękoma.
- Myślisz, że żartuję?- pytał retorycznie jedną brew znacząco unosząc- Nie Kochanie, wystarczająco długo dawałaś mi do zrozumienia, że nie chcesz mnie w swoim życiu, a ja jak ten głupi się jednak starałem znosząc wszystkie kaprysy, zachcianki i wybryki. Ignorowałem nawet Twoje rozpaczliwe próby zwrócenia uwagi Chiby i te Wasze przyjacielskie spotkania powtarzając sobie ,,zrozumienie i zapomni, a Ty bądź cierpliwy i walcz”, ale koniec- nie walczę, brawo.... Wygrałaś...
Mimo słów o ostatecznym złożeniu broni mężczyzna jeszcze chwilę uważnie świdrował jej oczy, jakby nieświadomie szukając w nich jakiś skrawków nadziei i przez chwile miał nawet wrażenie, że coś jednak znalazł, ale przeciągające się milczenie małżonki zabiło to wrażenie pozbawiając go ostatecznie nadziei na nadzieję.
,,No, co jest Usagi…”- myślała- ,,Przyszłaś go przecież przeprosić, więc wsadź dumę do kieszeni i gadaj…"
Diamond tymczasem spuścił swój wzrok i wściekle syknąwszy uwolnił również Usagi ściągając z komody przypierające ją do niej ręce. Obróciwszy się przeszedł parę kroków nagle ponownie ku dziewczynie wyjątkowo spiętą twarz zwracając.
- Wiesz, cały czas sobie wmawiałem ,, coś do mnie czuje”… Ale wreszcie przyjąłem, że przystałaś na ślub tylko po to, aby dopiec Mamoru za jego związek z Ami...
Oczy Usagi poszerzały i gdyby nie ograniczający możliwość dywersji mebel dziewczyna pewnie cofnęłaby się o krok.
- Jak możesz Di…- szepnęła przerażona jego sposobem myślenia blondynka.
- Jak mogę?- powtórzył ironizujący jej słowa mężczyzna- Jak Ty możesz robić to sobie, mi, Ami?
Nierozważająca wcześniej społecznej szkodliwości swoich czynów blondynka pokornie schyliła przygniecioną natłokiem świeżych myśli głowę.
- Spałaś z nim?- zapytał po chwili dodatkowo podminowany jej nietypową małomównością Diamond.
- Nie!- krzyknęła zdeterminowana w utwierdzeniu go o tym Usagi.
Białowłosy jednak prychnął jej zagorzałe przeczenie zgoła inaczej traktując.
- Nie pozwalasz mi się nawet dotknąć, a jemu...
- Mówię Ci, że z nim nie spałam!- przerwała zirytowana jego niewiarą dziewczyna.
Przekonany zaś o kolejnym kłamstwie żony jasnowłosy jeszcze silniej ścisnął trzymaną w dłoni szklaneczkę. Jego wargi zwarły się mocno, skrajnie napinając wszystkie zaliczane na poczet twarzy mięśnie. Również ekstremalnie sprężona ręka ruszyła się w końcu, ale po to, żeby w ramach dania wyrazu wszechogarniającej właściciela wściekłości rozbić szklaneczkę o skrzętnie wymalowaną ścianę salonu rezydencji Kentaro. Wraz z dźwiękiem tłuczonego szkła i widokiem ociekającej brandy dekory dziewczyna podskoczyła.
- Nie kłam do cholery!- rzucił jeszcze idący w jej stronę mężczyzna.
- Co Ty wyprawiasz?- krzyknęła zaskoczona jego zachowaniem blondynka.
- Doprowadzasz mnie do szewskiej pasji Usagi- odparł będący już przy niej białowłosy.
Diamond przygwoździł ją sobą, nagłe dreszcze u wspierającej plecy o lakierowaną powierzchnię mebla kobiety wywołując.
- Mam Cię nie dotykać, tak?- drwił przesuwając po jej ciele swoimi rozgrzanymi dłońmi.
Ustami zaś błądził wzdłuż odsłoniętej szyi dziewczyny. Spodziewał się odepchnięcia, ale zatracona w jego pieszczotach Usagi zapomniała o ewentualnych próbach oporu jeszcze mocniej do niego się przyciskając. I tak nieoczekiwanie dla nich obojga minęła im pierwsza wspólna od wielu tygodni noc. Otwierająca następnego dnia oczy Usagi z uśmiechem obróciła głowę ku tak długo wolnej przestrzeni łóżka. Ta była jednak pusta, ale tracąca wówczas radosny wyraz twarzy blondynka ponownie rozpłynęła się w przyjemnych wspomnieniach widząc uspokajający jej chwilowy niepokój zegar. Było południe i chcąc nie chcąc po paru jeszcze wizualizacjach wczorajszej nocy i zwyczajowo skrzętnej toalecie wyszła z pokoju, Diamonda najwyraźniej szukając.
- Dzień dobry Shizuko, gdzie jest mój mąż?- zapytała idącą korytarzem dziewczynę.
Pokojówka przystanęła ewidentnie zdumiona takim pytaniem swojej pracodawczyni.
- Wziął walizkę i wcześnie rano wyjechał- odparła ciągle zdezorientowana brunetka.
no nareszcie ktoś się zlitował i wreszcie doczekałam się nowego rozdziału bo od poniedziałku jak by się wszystkie zmówiły i na żadnym blogu nic się nie pojawiło :( a ja tak czekam :) no ale jest :) tylko dlaczego jednak ich rozdzieliłaś :(((( wiem że Usa nagrabiła sobie ale ja nie chcę aby Di znalazł sobie inną :( mam nadzieję że nie zrobisz mi tego czekam teraz BAAAAAAAAAAAAAARDZO niecierpliwie na dalszy rozwój wydarzeń i pozdrawiam :))) fanka 12
OdpowiedzUsuńZauważyłam właśnie z tymi postami, że tak się śmiesznie złożyło :)
UsuńNie bój żabki :P Ja też tą parę uwielbiam :)
Pzdr :)
no ja myślę :) bo chcę przynajmniej jeden blog tylko o U&D :) i ciekawa jestem gdzie i na jak długo wysłałaś naszego Di ? :) fanka 12
UsuńNo i sie Usagi doigrala, choc zastanawiam sie nad przyczyna jej zachowania. Niepotrzebnie oklamywala Di, ze idzie na spotkanie z dziewczynami a w rzeczywistosci spotkala sie z Mamorem. Moze Di tez ma cos na sumieniu i stad jej zachowanie.....a moze...nie no wsystko wskazuje na to, ze to jemu bardziej zalezy na ich malzenstwe. I mam nadzieje, ze moj Rhett Butler alias Di nie odszedl w sina dal, mowiac Usagi 'kochasz mnie? to juz Twoj problem skarbie' czy jakos tak ;) On tylko wyjechal w interesach na kilka dni,przy okazji utrze nosa swej zonie, gdy ta pomysli, ze ja zostawil prawda????? Pozdrawiam Marta :)
OdpowiedzUsuńCzy prawda, hmmmmm :D Pomyślę jeszcze nad tym ;) Ale mogę powiedzieć, że Di na sumieniu nic nie ma, a przynajmniej na razie :P
UsuńPzdr :)
hej chyba nie chcesz powiedzieć że Di hmmmm nawet nie chcę o tym myśleć co ty znowu kombinujesz ? :) fanka 12
UsuńNie :) Tak tylko powiedziałam, żeby zaznaczyć, że póki co niczego takiego nie planuję, ale nigdy nie wiadomo co mi może do głowy strzelić :P
Usuń