środa, 2 lipca 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XI


Usagi siadła przy suto zastawionym stole swojej obszernej jadalni. Palce przesunęła wzdłuż linii rosnących od skroni włosów zatrzymując je na dźwigającym masywny naszyjnik karku. Tak ułożona wydęła wargi wlecząc wzrokiem po rozlokowanych kolejno talerzach.

- Dzisiaj zacznę odddd…- mówiła przeciągle zaraz zdecydowanym ruchem miseczki sięgając- Ciasteczek z natto...

Wobec niespodziewanej mimo wszystko obecności małżonki Diamond stracił zainteresowanie przeglądaną gazetą i nieprzerwanie analizując jej radosne oblicze złożył pachnące jeszcze drukiem pismo w rogu wolnej powierzchni stołu.

- Doprawdy moja droga, ciasteczka na śniadanie...

- Oj tam, oj tam…- rzuciła, wolną ręką dla podkreślenia bagatelizacji sprawy kiwnąwszy- Iku przyzwala, więc nic złego w tym być nie może. Mało tego- robi je specjalnie dla mnie, bo nienawidzę innej formy natto i zjeść je chyba nawet powinnam...

Snując ten wywód Usagi pochłaniała przełożone do siebie na talerzyk ciasteczka.

- A ty? Kawa, gazeta…. – zauważyła ni z tego blondynka- Chleb? Śniadanie w stylu zachodnim… Tzn. myślę, że w zachodnim, bo ostatnio gdzieś taki artykuł o modzie na śniadania w stylu zachodnim czytałam. Więc: chcesz być modny czy się tylko na wyjazd do Europy szykujesz?

Kąciki ust Diamonda podniosły się raptem budując szelmowski uśmiech.

- Przy Tobie muszę być modny, bo inaczej zbytnio bym tutaj odstawał, ale prawda jest taka, że…- przerwał gwałtowne ton na wręcz konspiracyjny zmieniając-… w Europie ryżu nie mają i staram się swój żołądek dostroić pod te warunki środowiskowe...

Usagi momentalnie zdębiała najwyraźniej nie wiedząc czy mówi poważnie czy też zwyczajowo sobie żartuje. Miała biegłą wiedzę w biznesie, ale jeśli chodzi o względy kulturowe to można ją było robić w balona. Europy do tej pory nigdy nie odwiedziła, a jedyną nieazjatycką przystań na jednak nie najuboższej wyjazdowo drodze życia stanowiło wizytowane podczas podróży poślubnej Los Angeles. Diamond wiedział, że jest to miasto wprost dla niej stworzone i dlatego przy wyborze spośród wielu możliwych opcji względy preferencyjne żony przedłożył nad gorąco rekomendowane Barbados czy Dominikanę. Potem jeździli po Azji, bo Usagi chciała zobaczyć Szanghaj, Hong Kong, Singapur, a nim zaczęli myśleć o jakiejś europejskiej wyprawie to ich relacje oziębły aż tak, że żadne już na taką prywatną podróż nie miało ochoty. W każdym razie poza zdawkową znajomością nazw krajów ten kontynent tworzących Usagi nie wiedziała zbyt wiele i dlatego żywo teraz wypowiedź Diamonda badała. Ten zaś widząc na jej czole sygnalizującą intensywne myślenie zmarszczkę nie wytrzymał wybuchając dość głośnym śmiechem.

- Żartowałem Usagi...- dodał ostatecznie rozbawiony.

- Tzn. mają ryż?- pytała jeszcze bardziej śmiesząca ciągłą powagą blondynka.

- Mają, ale jakoś szczególnie namiętnie to go nie jedzą- naprostował dalej promienny jasnowłosy.

- To co oni jedzą? Ciągle ten chleb i… chleb? Jak w Stanach?

Opanowujący już względnie swoje rozbawienie Diamond znowu donośnie się zaśmiał. Zawsze dumał  nad tym, jak ktoś, a konkretnie Usagi może być jednocześnie tak inteligentny i tak głupiutki, tak dojrzały i tak dziecinny, tak słodki i tak wyrachowany. Nie chodziło o to, iż jedną część tych cech miała, a drugą udawała, bo nie- ona po prostu była taka i taka, tyle, że w różnych okolicznościach różne cechy w różnych konfiguracjach się jej uruchamiały. I kiedy uruchamiała się ta ogólnie najbardziej ujmująca strona natury to zwykle trzeźwo myślący Diamond nie raz głowę tracił. Często łapał się na tym, że nawet będąc złym o pewnych sprawach nieświadomie zapomniał. I tak było i teraz- zapomniał do momentu, gdy w jego uszach zadźwięczało wdzięczne pytanie małżonki.

- Albo stricte, co jedzą w kraju do którego jedziemy?

Białowłosy spoważniał zaskoczenie wyrażając uniesieniem brwi o jakieś dwa milimetry.

- A gdzie to razem jedziemy, Kochanie?

- Najpierw do pracy, a potem…- zaczęła po chwili jednak dłonią leżący przed Diamondem półmisek wskazując- Możesz mi nałożyć łososia?

Mężczyzna podniósł owalny talerz w stronę Usagi się z nim nachylając.

- Zwykle wyjeżdżasz do firmy trochę później…- zauważył przysuwający bliżej siebie talerz dziewczyny Diamond.

- Tak, ale Mamoru…- urwała nagle uświadamiając sobie kardynalność powiedzianego właśnie imienia.

W faux pasie utwierdził ją towarzyszący jej słowy głośny szczęk nakładającego rybę widelca. Usagi ukradkiem popatrzyła na wracającego już do zajmowanego miejsca małżonka. Jego wcześniej przyjazna, a od pewnego czasu nawet promienna twarz przybrała teraz silnie zacięty wyraz.

,,Szlag, Usagi… Ty chyba specjalnie w te gówna wdeptujesz…”- dumała bolejąca nad tak głupią wtopą dziewczyna- ,,Co robić, co robić…  Miałam z nim o tym porozmawiać, ale nie teraz… No i co, po tym jak przypadkowo wymknęło mi się wielce zakazane imię to naprędce rzucone wyjaśnienia Di weźmie za pozbawione wartości poznawczej wykręty, a ja muszę…"

Niespodziewanie Usagi zaczął dzwonić położony na krześle obok telefon.

,,Bogu dzięki!  Ktoś się zlitował, ktoś mnie ratuje! Jednak jest jakaś opatrzność… Tylko, żeby tą opatrznością nie był…”- myślała sięgając po leżącą obok komórkę- ,,Aaaaaaaaaaaaaaaaaa, Mamoru!... Co za wyczucie, czy on nie ma kiedy do niepohamowanej,  ciężkiej i szczególnie perfidnej cholery dzwonić? Masakra!... Odebrać? Nie odebrać? Odebrać tutaj? Odebrać odchodząc od stołu? Źle, źle, źle, wszystko źle…"

W końcu Usagi czując rażące spojrzenie Diamonda przycisnęła prostokącik ,,odbierz” na swojej komórce.

- No cześć Mamoru…- powiedziała, w stronę jasnowłosego nawet nie patrząc.

5 komentarzy:

  1. a taka miła była atmosfera że też Mamrot wybrał sobie moment na dzwonienie do Usy ech czekam na więcej i pozdrawiam :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  2. Na wstępie zaznaczę, że blogger naprawdę mnie nie nawidzi, bo napisałam Ci już komentarz, który oczywiście nie chciał mi sie opublikować, ale to nic, zacznę jeszcze raz.

    Kompletnie nie ogarniam Usy. W co ona pogrywa/pogrywała? Zastanawia mnie, czemu nie potrafi odseparować się definitywnie od Mamoru? Chyba jeszcze nie zdaje sobie sprawy, po jak cienki lodzie stąpa. No ale powinna coś ze sobą zrobić, bo przecież teraz jej życie przypomina mydlaną bańkę. Ma wszystko, czego mogłaby chcieć, ale jeden błąd i naprawdę zostanie sama ( chociaż liczę, że do tego nie dopuścisz ;)) I co ona tak naprawdę czuje do Mamoru? Nie wiem, ale niech jak najszybcie zdefiniuje swoje uczucia i zabierze się za rotowanie swojego małżeństaw, które wisi na włosku!

    A swoją drogą czego M chce od niej tym razem? I jeszcze jej zachowanie przy odbieraniu tego telefonu, przed zresztą też. Aż ma się ochotę krzyknąć: Dziewczyno, pogrążasz się!

    No nic, już nic nie mówię, bo ja jak to ja, zaraz zacznę zagłębiać się w psychikę Usy i snuc jakieś wywody ;) A że pewnie będą nietrafione, to nawet nie próbuję, tylko grzecznie czekam na kolejną część ;D

    Pozdrawiam i życzę miłych wakacji!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie lubi :P Najpierw nie chce wyświetlać komentarza, a potem pokazuje go dwa razy :P

      Usagiii wie już co czuje i chce ratować swoje małżeństwo, ale, że wychodzi to jak wychodzi jest splotem okoliczności i jej mordki niewyparzonej :P

      Z Mamoru nie chce mieć już wcześniejszych relacji, ale zatrudniła go do pracy i … Aaaa, mogłabym w sumie powiedzieć, bo to jest do wyciągnięcia z poprzednich rozdziałów, ale… Nie powiem, bo będzie wyłuszczone w następnym :P

      A Usagi ma psychikę skomplikowaną :P

      Pzdr cieplutko :*

      PS: Widzę, że wrzuciłaś nowego posta :P A ja cholercia zaspałam ! Teraz bd o nim myślec dopóki do domu nie wrócę :P Już rączki zacieram ;)

      Usuń
    2. Pocieszyłaś mnie, bo myślałam, że blogger to tylko na mnie się tak mści, ale jak widać nie jestem sama :P

      Przeoczyłam coś o U&M? Możliwe, ale skoro jeszce wrócisz do tego watku, to może zrozumiem tę skomplikowaną psychikę Usagi ;)

      Wstajesz o 6 i jeszcze mówisz, że zaspałaś?! A gdzie czas na odpoczynek? :* No, ale jeśli wrócisz dostatecznie późno, to może przeczytasz na raz dwie części :)

      Pozdrawiam gorąco! ;*

      Usuń
    3. U&M… Hmmm, wiesz mi się pewne rzeczy wydają oczywiste, ale pewnie dlatego, że wiem o co mi chodzi kiedy to piszę:) Więc może rzeczy, które uważam za oczywiste nie są do końca dla innych oczywiste :)

      Ale ja odpoczywam czasami :)

      Usuń

Translate