ZAGUBIONA
Rozdział XXII
Seiya wyszedł, wszystkie troski wróciły, a noc wydawała się być jeszcze mroczniejsza niż zwykle.
Długowłosa dziewczyna leżała skulona w rogu swojego wielkiego
łóżka. Nie lubiła ciemności, ale z biegiem czasu nauczyła się jej nie bać.
Niemniej teraz wszechogarniający mrok nie działał dobrze na samotnie pogrążoną
w rozterkach blondynkę. Próbowała wyciszyć myśli, przewracała się z boku na
boku, nie mogła znaleźć sobie miejsca, aż koniec końców nad ranem zasnęła.
Widziała siebie, widziała Mamoru z jakąś kobietą, widziała Diamonda. ,,To nie
tak jak myślisz” huczało w jej głowie.
-
Hyyy!- głośno wciągnęła powietrze gwałtownie zrywając się z pozycji leżącej.
-
Spokojnie, to tylko sen…- mówiła do siebie obejmując rękami nogi.
-
Tylko sen…- powtarzała wbijając twarz w kolana i delikatnie kołysząc się na
boki.
W
końcu przestała powtarzać i wybuchła rzewnymi łzami.
-
Ale jesteś głupia Usagi…- szepnęła.
Sięgnęła
po leżący przy łóżku telefon i tak trzymając go parę minut w końcu spojrzała na
ekran. Mamoru całujący Usagi w blasku zachodzącego słońca…
,,Łajdak…”-
pomyślała przecierając twarz.
Była
prawie dziesiąta, a promienie słońca wdzierały się przez zaciągnięte do połowy
zasłony. Nieco uspokojona Usagi wybrała wbijany wczoraj z wizytówki numer.
-
Diamond, możesz do mnie przyjść?- powiedziała najmniej rozpaczliwym tonem na
jaki było ją w tym momencie stać.
-
Teraz?- zapytał- Myślałem, że wpadnę wieczorem…
-
Wiem, że masz mnóstwo zajęć i obowiązków, ale jakbyś znalazł jakąś wolną chwilę
to…
Blondynka
mocniej ścisnęła telefon, zwiesiła głowę w dół, a głos się jej załamał.
-
Myślałam, że sama rozwiążę swoje problemy, ale… Nie radze sobie z tym Diamond!-
powiedziała przez łzy.
-
Ciii Kochanie, cii… Uspokój się, będę do godziny- odparł.
Dziewczyna
siedziała tak jeszcze chwilę mierząc się mentalnie ze swoimi demonami, aż koniec
końców wstała smętnie zmierzając w stronę sporych rozmiarów szafy.
,,Dobra,
koniec użalania”- pomyślała na siłę hamując łzy- ,,Zaraz tu będzie facet z
okładki The Beautiful, the Rich and the Famous, a ja wyglądam, jak pół dupy zza
krzaka”
Po
minucie namysłu wyciągła grube, czarne legginsy ¾ z lampasami po bokach i
obcisłą białą koszulę z rękawkami za łokieć. Sięgnęła jeszcze do dolnej
szuflady dobywając bieliznę i cieliste podkolanówki. Tak obładowana
przekroczyła próg łazienki, by umyć zęby, wziąć prysznic i zarzucić
przyniesione ciuchy. Włosy upięła sprawnie w zgrabny kok, a krótsze kosmyki
jakby celowo wymknęły się spod spinki. Opierając dłonie o umywalkę zrezygnowana
westchnęła widząc swoje odbicie.
,,Kurde”-
myślała- ,,Miałam się nie malować, żeby w razie czego nie być później rozmazana jak żelowy
długopis, ale widzę, że muszę jednak zatuszować czymś te czerwone oczy…”
Prawie
skończyła wklepywać fluid, gdy zadźwięczał dzwonek do drzwi. Widząc
stojącego w progu białowłosego prawie zapomniała o tym, że ma narzeczonego, który
a- na pewno ją okłamuje i b- prawdopodobnie ją zdradza. Chłopak z kolei posłał
jej szybkie spojrzenie i rozbrajający uśmieszek.
-
Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać to, jaka jesteś piękna- rzucił
nonszalancko opierając się o futrynę.
Usagi
nic nie powiedziała stojąc dalej jak wryta.
-
Nie żegnasz się, nie witasz… Co to ma być?- powiedział chytrze rozkładając
ręce.
W
tym momencie dziewczyna doskoczyła do niego łapczywie wpijając się w jego usta.
***
Yaten zatrzymał się przed uczelnią, na której studiowała Minako.
-
Dzięki za podwiezienie- powiedziała blondynka odpinając pas.
-
Nie ma za co- odparł jasnowłosy- Mina... Chciałem Ci coś jeszcze powiedzieć…
-
Nooooooooooo…- odparła przechylając się w jego stronę.
-
Może wiesz już z gazet czy telewizji, że lecimy jutro do Nagoi.
-
Cooo?!... Nienawidzę Cię!- krzyknęła uderzając go torebką.
Już
otworzyła drzwi, żeby wysiąść, ale Yaten złapał
ją za rękę efektywnie temu zapobiegając.
-
Daj mi kobieto do cholery skończyć!- rzucił zirytowany- Lecimy do Nagoi, ale po
koncercie wracamy, żeby zamieszkać tutaj na stałe.
Blondynka
otworzyła szeroko oczy, a po paru sekundach rzuciła się z radości na Yatena
skutecznie uniemożliwiając mu oddychanie.
-
Mina, udusisz mnie- powiedział z ledwością.
no proszę więc Usa zaczyna sobie wreszcie przypominać zdradę Mamrota no i dobrze że zadzwoniła właśnie do Di on już będzie wiedział jak ją pocieszyć hi hi hi czekam więc na to co będzie dalej :))))))))))))))
OdpowiedzUsuńSi... A Mamorota nie ma, więc bronić się na razie nie może;P
UsuńUsa, "pół dupy za krzaka', to jest ten Twój niedorobiony narzeczony. Dlatego radzę zasadzić milowego kopa w tyłek i pozbyć się darmozjada :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Di działa. Tak trzymać, a fanki jakby co, czekają w pogotowiu :D ;)
Sama stoję do niego w kolejce;P
UsuńCoś mi się wydaje, że między Usą, a Di to będzie gorąco i sprośnie :D xD
OdpowiedzUsuńPrędzej czy później;P Muszę Cię rozczarować, ale jestem beznadziejna w opisywaniu scen miłosnych (Ty za to genialna). Po prostu prezentuję totalne dno, więc nie będę porywać się z motyką na słońce, bo wyjdzie straszna szopka:)
UsuńNo wyszło jestem zboczona, uwielbiam czytać takie sceny, pisać też lubię. :D
Usuń