ZAGUBIONA
Rozdział II
Długowłosa blondynka wyszła z cukierni kierując się na przejście dla pieszych.
,,Proszę,
nowe światła…”- pomyślała wciskając przycisk ,,czekaj”- ,,A może nie takie
nowe... W końcu byłam tu ostatnio ze 2 lata temu”.
Usagi nie
odwiedzała narzeczonego w pracy. Była wspomniany raz i wszyscy patrzyli na nią
wilkiem z malującym się na twarzach poczuciem wyższości.
,,Wystarczy,
że muszę towarzyszyć Mamoru na tych wszystkich przesączonych snobizmem
przyjęciach miejskiej burżuazji. Trafiają się tam sympatyczni ludzie- nie powiem, ale ich
pozytywna aura jest tłamszona szerzonym przez większość moralnym zepsuciem.”
Mamoru nie
należał co prawda do najbardziej prominentnych członków burżuazyjnej
społeczności, ale sam fakt wciągnięcia w te kręgi przypinał łatkę osoby
znaczącej i chociaż dla niej było to nic to dla niego stanowiło ucieleśnienie
życiowych pragnień i metę dla lat wytężonej pracy. Tak więc raz za czas
zbierała się w sobie i rozdając tej całej zgrai nadętych bałwanów sztuczne
uśmiechy odliczała w myślach czas do zakończenia kolejnego przyjęcia z cyklu
imprez marzeń.
,,Mamo-chan
uważa, ze wszyscy są w porządku, a ja demonizuję porządnych i prawych
obywateli… O, jest zielone”- pomyślała ruszając na przejście dla pieszych-
,,Nie mówię, że jego towarzystwo to zło wcielone, ale w porządku to oni na
pewno nie są. Eh, Mamo-chan, Mamo-chan… Co robisz między tą bandą
zimnokrwistych karierowiczów… Przecież nie jesteś taki jak oni. Niemniej trudno- to znajomi mojego przyszłego
męża więc jakoś przełknę tą gorzką pigułkę…”
Nagle
gwałtownie zatrzymała się na środku pasów. Tuż przed nią stał sportowy samochód
Mamoru z nikim innym za kierownicą jak uśmiechniętym od ucha do ucha samym
Mamoru i przyklejoną do niego w wyjątkowo intymnych punktach elegancką kobietą.
,,Boże,
wiedziałam, że zbyt długo siedziałam na wykładach. Przemęczyłam się i mam
haluny… I nawet kawy dzisiaj nie piłam…”
Z zamyślenia
wyrwał ją klakson kierowcy czarnego volvo.
-Hej,
paniusiu! Czerwone!- zdawał się krzyczeć.
Tymczasem
świeżo uświadomiona Usagi widziała tylko zamrożone spojrzenie świeżo
uświadomionego Mamoru. Tak jak kierowca czarnego subaru otrzeźwił skamieniałą na
pasach Usagi to prowadzący srebrną toyotę otrzeźwił skamieniałego przed pasami Mamoru.
Ale jej już nie było…
***
- Uspokój się nerwusie! Ruszaj, bo zaraz zostaniesz strąbiony przez pół miasta!
- Uspokój się nerwusie! Ruszaj, bo zaraz zostaniesz strąbiony przez pół miasta!
Odzyskawszy logiczne myślenie Mamoru przejechał przez
światła i skręcił pod okazały biurowiec.
- Cholera! Nie mogłaś trzymać rąk przy sobie?- warknął
uderzając dłońmi o kierownicę.
- Jakoś w trakcie Ci to nie przeszkadzało- syknęła obruszona.
- Niech to szlag!- ciągnął tym razem łapiąc się za głowę- Co
ona tam w ogóle robiła? Muszę to teraz jakoś odkręcić, naprostować, wymyślić
coś do jasnej cholery!
- Phyyy…- prychnęła krzyżując ręce pod niezmiernie pokaźnym
biustem- Wytłumacz mi teraz szanowny Panie Chiba taką jedną, małą rzecz- po co właściwie
chcesz TO odkręcać i czemu TO tak przeżywasz. Ktoś by gotów pomyśleć: ,,biedny
chłopak może utracić miłość swojego życia przez nierozważny błąd, którego
będzie żałował do końca swoich dni”, ale nie ze mną takie numery Mamoru. Możesz
mydlić oczy wszystkim dookoła, jednak ja wiem jaki jesteś naprawdę- jesteś taki
jak ja: żądny władzy egoista idący po trupach do celu.
Nagle przechyliła się przez fotel kierowcy i wieszając ręce
na jego szyi namiętnie pocałowała.
- Więc wyjaśnij czemu nie pozwolisz, żeby ta szara mysz
posłała Cię do wszystkich diabłów, skoro piękne, eleganckie i bogate kobiety
lgną do Ciebie jak muchy do miodu.
- To nie czas ani miejsce na taką opowieść, Esme- powiedział
już spokojniej- Zdzwonimy się na dniach, a teraz wybacz- muszę ratować swój
związek.
Esmeralda skwitowała to tylko sarkastycznym uśmiechem i
wysiadła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz