niedziela, 17 sierpnia 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XXIII


Tora siedział w tyle jadącej do głównego budynku Igarashi Group limuzynie. Jedną stopę wsparł na skórzanym fotelu, nogę tym sposobem zgiętą utrzymując. Prawe ramię swobodnie wskroś niej zwisało. Lewa zaś ręka na drugiej nonszalancko była ułożona. Miejsca naprzeciw zajmowało trzech mężczyzn: szatyn, brunet i szatyn. Tym środkowym brunetem był Kanade Maki- prawa ręki i przyjaciel Tory, całkowicie mu pod każdym względem oddany. Z normalnie ciągle mu towarzyszącym uśmiechem Maki patrzył teraz na Torę powód jego zamyślenia gruntownie analizując. Chociaż bez żadnych wyjaśnień ten powód znał to pojąć go kompletnie nie potrafił i takie uparte dążenie do zrozumienia w jego spojrzeniu było widoczne. Chyba jednak ostatecznie stwierdzając, że nie zrozumie brunet się ku jasnowłosemu zwrócił.

- Czemu Cię ta dziewczyna tak bardzo zaprząta, Tora?- pytał uśmiechu z twarzy nie odklejając Kanade.

Blondyn zaś kąciki ust w niewiadomego pochodzenia zadowoleniu uniósł.

- Po prostu uważam, że ona…- mówił przerwę na chwilę robiąc jasnowłosy- Może być wyjątkowo interesująca...

Brunet oczy ze zdziwienia poszerzył uśmiech automatycznie nieco prostując.

- To pierwszy raz, kiedy jakaś kobieta Cię tak ciekawi, Tora- zauważył niekryjący swojego zaskoczenia mężczyzna.

- Taaa…- odparł popadający w zamyślenie blondyn- Dlatego...

- Nie ma sensu- uprzedził grzecznie jego słowa Kanade- Prawdopodobnie nie ma jej już nawet w Londynie.  Poza tym pozwolę sobie przypomnieć, ze jutro przylatuje Chiyo i zbytnie uganianie za kobietami nie jest wobec tego wskazane.

Tora nabrał więcej powietrza i głośno je zaraz wypuścił, głowę przy tym ku dołowi schylając.

- Wiem, nie przypominaj mi…- skomentował twarz po chwili unosząc jasnowłosy- A co u ojca?

I tak trochę sfrustrowany Tora zmienił temat akurat, gdy jego limuzyna mijała doskonale znaną w mieście restaurację. Jeśliby chociaż na chwilę wzrok odwrócił to mógłby zobaczyć właśnie wchodzącą do środka blondynkę, ale ani on, ani Maki tego nie zrobili. Tymczasem rzeczona blondynka w progu restauracji ze swoim mężem stanęła.

- Czemu tutaj?- pytała kiedy ktoś z obsługi im drzwi do wnętrza budynku otwierał- Widziałam wczoraj fajną, japońską knajpkę...

- Tylko mi nie mów Usagi…- zaczął małżonkę przodem puszczając Diamond- Że przy pierwszym europejskim wyjeździe chcesz się w azjatyckiej kuchni stołować.

Widząc niezbyt wyraźną na słowa krytyki minę Usagi Diamond szybko dalszy komentarz dodać postanowił.

- Tu masz typowo brytyjską restaurację. Co więcej, jest wykwitnie, miło i przytulnie...

Usagi przystanęła rozległą salę z dwoma rzędami oddzielonych wąskim przejściem stolików wzrokiem omiatając. Złote wzory utkane na powierzchni całkowicie pokrywających podłogi dywanów doskonale komponowały się z widocznymi gdzieniegdzie dekorami. Ściany dodatkowo ozdabiały wiszące jeden za drugim na różnej wysokości w czarnych lub złotych ramach obrazy. Mroczne raczej malowidła  równoważyły ustawione przy specjalnych balkonikach posągi oraz rozlokowane tu i ówdzie popiersia. Równie bordowe jak dywany obicia krzeseł w hebanowej konstrukcji do ogólnego wystroju wnętrza idealnie wprost pasowały.

- Podoba mi się- szepnęła Diamondowi na ucho, kiedy kelner ich ku stoliku prowadził- Elegancko i oryginalnie… Poza tym, czuję zapach historii Di...

- Jedyne co Twój nos może tu wyczuć to moje perfumy Kochanie…- psotnie zauważył na wskazanym miejscu siadając białowłosy.

Dziewczyna otworzyła buzie do odwetu się chyba szykując, ale w tym momencie kelner rozłożył przed nimi menu swoje usługi uprzejmie oferując. Usagi od razu zamówiła jedno z długiej listy win nad jedzeniem jeszcze się zastanawiając.

- Co myślisz o Ignacio Welsie Usagi? – pytał zamykając swoją kartę mężczyzna.

- Ekstremalnie napompowany staruch z przerośniętym ego, dużą władzą i wiecznie skrzywionym wyrazem twarzy- powiedziała nieszczędząca szczerości blondynka- Ale mimo wszystko w zasadzie mi nie przeszkadza. Co innego jego bratanica...

Zaskoczony opinią żony Diamond zmarszczył w zdziwieniu czoło.

- Co z nią nie tak?- drążył jasnowłosy.

Słysząc jego pytanie Usagi oczyma aż przewróciła.

- Proooszę Cię… Fałszywe babsko, które całe spotkanie myślało jak mnie zabić, a Ciebie rozebrać.

Chociaż Diamonda rozbawiły rzucone przez żonę słowa to w ogóle się z nimi nie zgadzał. O ile jednak ponadprzeciętnego sprytu i wysokiej zdolności dedukcji nie szło mu normalnie odmówić to teraz został przez Ann zmylony. Dziewczyna skutecznie mydliła oczy wszystkim dookoła osobę delikatną, cnotliwą i nieśmiałą udając. Nawet wuj czy kuzyn ją za taką brali, ale Usagi jakimś sposobem Ann od razu przejrzała. Może chodziło o to, że wychwycić jej prawdziwą naturę mogła tylko kobieta. A może trochę w tym było tego, że Ann się nieuważnie przed Usagi na chwilę odkryła i ta ją już bacznie obserwować zaczęła. Bądź co bądź Diamond się bardzo mylił odnośnie Ann Reiter. Ba, prawie wszyscy się odnośnie Ann Reiter bardzo mylili. Ta zaś własnym sprytem zachłyśnięta na werandzie swojego domu siedziała. Coś jej jednak nie pasowało, bo dolną wargę miała zębami przygryzioną.

,,Żona…”- myślała- ,,Do głowy mi nie przyszło, że mój idealny kandydat na męża jest już żonaty… Może to dość silne postanowienie, jak na to, że znam go od wczoraj, ale nie zrezygnuję. Wreszcie się taki co ma wszystko, czego oczekuje trafił. Poza tym szybko ojca dla dziecka potrzebuję…W innym wypadku się mój niewinny image posypie, a oświadczyn Geralda nie zamierzam przyjmować. Prędzej swoją reputację zrujnuję, niż wyjdę za takiego chorowitego cielaka”.

7 komentarzy:

  1. no to już wiemy dlaczego Ann tak bardzo zależy na usidleniu Di ależ to wredna kreatura mam nadzieję że Di bardziej zaufa słowom żony i nie da się wciągnąć w gierki tej całej Ann czekam na więcej i pozdrawiam :) fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę czy by nie było zbyt nudno, gdyby się nie dał :P

      Pzdr :)

      Usuń
    2. nawet tak nie myśl on jest przeznaczony tylko dla Usy he he he :) fanka 12

      Usuń
  2. Oj pięknie to wymyśliłaś Lenko, Twój geniusz mnie zachwyca :) Wiec ta wredna małpa jest w ciąży i szuka bogatego łosia, który da sobie wmówic, że to jego dziecko. Di nie wygląda mi na głupca, zresztą kocha żonę. Musiałaby go upić, żeby później bajki mu opowaidać. Za to widzę, go jako troskliwego ojca, którym uczyni go Usa :D
    No i pan Igarashi... chyba też go polubię, choć mniej niż Di :) pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ się rumienię :)

      Si, dokładnie tak właśnie sprawa wygląda :)

      Pana Igarashi osobiście również uwielbiam :D I jeśli miałby ktoś Di u mnie ,,pobić” to on ma największe szanse :P Nie, żebym innych ulubieńców nie miała i żebym Di nie kochała, ale oni są dla mnie pod pewnymi względami dostatecznie podobni, żeby móc stoczyć równą walkę ;P

      Pzdr :*

      Usuń
  3. Widzę, że Tora mocno zainteresował się Usą i jakoś nie specjalnie mnie to cieszy. Oby tylko ruda pirania tego nie wykorzystała, bo mocno wszystkich zmyliła ukazując się jako słodka kobietka. Całe szczęście, że chociaż Usagi ją przejrzała ale teraz musi zrobić wszystko by trzymać ją z daleka od swojego męża. Sądząc jednak po planach Ann nie przyjdzie jej to zbyt łatwo. Oby Usagi znalazła w tej walce jakiegoś sprzymierzeńca, może wtedy byłoby jej łatwiej :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Ci jednak Tora do gustu przypadnie :) Ale wiadomo... Di ;P

      ,,Ruda pirania" to jej drugie imię bd :D

      Więc ,,ruda pirania"... ekhm... no, cieżkie zadanie i sama się zastanawiam jak to rozegrać, bo ogólny zarys niby w głowie mam, ale tak jakoś bez szczegółów jeszcze :)

      Pzdr :*

      Usuń

Translate