ZAGUBIONA
Rozdział XXIX
Śpiąca jeszcze Usagi poczuła spływający po jej ramieniu szereg pocałunków. Dziewczyna
błogo się uśmiechnęła wywołując zadowolenie u leżącego obok Diamonda. Mężczyzna
czule odgarnął opadający jej na czoło kosmyk złocistych włosów, podziwiając
wciąż zatopiona w sennych rojeniach blondynkę.
-
Kochanie, budzik dzwonił pół godziny temu- szepnął jej w końcu do ucha.
Usagi
najwyraźniej zarejestrowała jego słowa jako nieproszony dźwięk, bo po
minimalnych ruchach wskazujących bardziej na wygodne układanie się do snu, niż powolne
przebudzanie ponownie znieruchomiała.
- Usa,
bo Cię wrzucę do zimnej wody, albo wystawię na balkon- powiedział już
zdecydowanie głośniej Diamond.
Dziewczyna
w odpowiedzi naciągnęła sobie kołdrę na głowę.
- Ok,
sama tego chciałaś- nonszalancko rzucił ściągając z niej narzutkę i delikatnie biorąc
na ręce.
Usagi była do tego stopnia nieprzytomna, że nawet nie próbowała się wyrwać z objęć białowłosego. Dopiero tuż po tym, jak wylądowała w wannie ocucił ją prysznic zimnej wody.
- Hyyy!-
zerwała się łapiąc głęboko powietrze.
Diamond
zakręcił kurek z rozbawieniem w oczach wyczekując jej dalszej reakcji.
- Ty,
ty, ty… potworze jeden!- krzyknęła wycierając twarz dłońmi.
- Sama
zmusiłaś mnie do ostateczności- chytrze odparł kucający obok białowłosy- Ale
dzięki temu wiem, że moja koszulka lepiej prezentuje się u Ciebie w
przemoczonej wersji.
Dziewczyna
spojrzała na przyklejony do jej ciała materiał, który dość wyraźnie uwydatniał
to, co miała pod spodem.
- Out!-
krzyknęła wskazując drzwi.
Roześmiany
Diamond lekko się przechylił całując blondynkę w czoło.
- To ja
zrobię śniadanie- odparł z pełnym ciepła uśmiechem.
Białowłosy
wstał idąc w stronę wyjścia.
- Chyba,
że sama sobie z tą koszulką nie poradzisz…- łobuzersko dodał mijając już drzwi.
Odpowiedział
mu uderzający go ułamek sekundy póżniej w ramię mokry zwitek materiału.
-
Dzięki, ale dałam radę- rzuciła nadal zirytowana Usagi.
***
***
Opierający
się skrzyżowanymi przedramionami o biurko Reiki Motoki uniósł brwi zauważając
mknącego z wściekłością przez korytarz Mamoru. Widząc przyjaciela ciemnowłosy
przewrócił oczami, jakby mówiąc ,,za mną” i wpadł do swojego gabinetu. Rzucił
trzymaną kopertę na biurko i obchodząc je zajął swoje służbowe miejsce.
- Co
jest?- zapytał siadający naprzeciwko niego Motoki.
-
Przeczytaj- odparł ciemnowłosy wskazując niesione wcześniej papiery.
Zaintrygowany
blondyn sięgnął po leżącą na wierzchu kopertę i wyjął z niej ksero dokumentu.
-
Odwołanie pełnomocnictwa?- przeczytał zszokowany- Coś Ty ją pobił czy co?
-
Wyprowadziła się wczoraj- rzucił zamyślony twardo trzymając ręce na oparciach
fotela.
Motoki
potrząsnął głową, jakby próbując zrozumieć.
- Nie
łapię… Co się stało?
- Sam
chciałbym wiedzieć- odparł zakładając stopę za kolano- Zaczęło się od tej jej
całej przemiany. Nie chodzi mi tyle o wygląd, co wyrażanie własnego zdania,
chęć zaangażowania w naukę i firmę, stanowczość… Wbrew moim wcześniejszym
podejrzeniom myślę teraz, że wypłynęło to od niej samej jako odzew mojego
niefartownego wytłumaczenia rzekomej kłótni. Potem pojechaliśmy do Osaki i tu
już ktoś mógł jej co nieco podszeptywać. No bo ludzie- odwołanie pełnomocnictwa?
Jakiej chęci nauki by nie miała to na razie tak życiowo zielona osoba nie
zorganizowałby się w parę dni z tym wszystkim. Zaskoczyłem ją wcześniejszym
powrotem, a ona była już spakowana…
- Tylko
nie mów, że zamówiłeś jej taksówkę i wyniosłeś torby na zewnątrz- odparł ciągle
osłupiały Motoki.
-
Większość rzeczy zostawiła. Wzięła pewnie tylko najpotrzebniejsze- powiedział
stukając palcem w oparcie- Wiesz… Wróciłem, wzięła mnie na stronę, stwierdziła,
że ze mną zrywa, bo sobie wszystko przypomniała…
- Znaczy
się Ciebie i Esme sobie przypomniała?
- Taa…
Nie zaprzeczałem, bo to by był gwóźdź do trumny. W zamian zacząłem tłumaczyć,
że nic poważnego między nami nie było i takie tam… Łamała się, ale wiedziałem,
że tym razem nie przejdzie…. I zrobiłem najlepsze co mogłem- wyszedłem…
Blondyn westchnął
wbijając wzrok w sufit.
- Nie
rozumiem Cię stary- rzucił wracając spojrzeniem do swojego rozmówcy.
- Co bym nie zrobił Usagi by się zwinęła… To
było już nieuniknione. Mogłem albo ją więzić albo dobrowolnie wypuścić albo
zostawić czekając, jak pod moją nieobecność zwieje… Wychwyciłem moment, w
którym miała największe wątpliwości i wyszedłem ,,kupić coś" na wspólną kolację.
Jak myślisz, przy której opcji mogłaby mieć największe wyrzuty sumienia?
Przez
twarz Motokiego przeszedł cyniczny uśmiech.
- Ale
tego ruchu z pełnomocnictwem nie przewidziałem. Myślałem, że wspomnienia ją
zbytnio rozbiły jak na to, by myśleć o firmie… Szlag!- krzyknął
ciemnowłosy uderzając pięścią w biurko.
Drugą
rękę podparł chylące się ku blatowi czoło.
- O tak…
Usagi ostro zagrała- skomentował wpatrzony w przyjaciela blondyn.
- Ale
gdzie ona do cholery jest?- myślał dalej na głos- Może pojechała do którejś z
dziewczyn?
- Czarna
toyota GT86 to chyba nie taksówka?- bardziej stwierdził niż zapytał przenosząc
rękę z czoła pod podbródek Mamoru.
Motoki
ponownie skwitował słowa przyjaciela wyrażającym zrozumienie uśmieszkiem.
-
Widziałeś numery albo kierowcę?- rzucił blondyn.
Brunet
pokręcił przecząco głową.
- Ale
myślę, że to ta nasza gwiazdeczka…
Motoki
oparł przedramiona o rozpościerające się przed nim biurko.
- Jeśli
tak to w osobie zastępcy.
Mamoru pytająco
spojrzał w oczy wieloletniego kolegi.
- Mako
wczoraj mówiła, że koncertują w Nagoi… ale potem wracają na stałe do
Tokio.
no nie ach ten Di zrobić taką pobudkę Usie ha ha ha uśmiałam się do łez po prostu super a Mamor no proszę jednak wszystkiego nie przewidział he he he dobrze mu tak czekam więc na więcej takich akcji chodzi oczywiście o U&D pozdrawiam fanka 12 :)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Di drażniącego się z Usą, więc jak tylko fabuła mi pozwoli to się postaram coś takiego powplatać:) Pzdr:)
UsuńCały czas mi się chce śmiać z Mamrota. Normalnie nie wytrzymuje. On to ma myślenie jak dzieciak z podstawówki ;D Kombinuje jak koń po górę, a tu puuuudłooo :D ;D :D
OdpowiedzUsuńDi z Usą miodzio. Dla mnie można więcej takich scen ;) ;D
jednak nie jest dla Ciebie taki całkowicie nieprzydatny, bo przynajmniej Cię bawi;P;P;P
Usuń