BIAŁA RÓŻA
Rozdział XXXIX
- Znam Cię chwilę Usagi…- zaczął mówić jasnowłosy- Dosłownie chwilę, a już zainteresowałaś mnie, jak nikt inny.
Na to wyznanie dziewczyna ręce
pod biustem złożyła i wygodne się w fotelu rozsiadła.
- Doprawdy?- ironicznie pytała,
kąciki ust pobłażliwie unosząc blondynka.
Niemniej jej uśmiech stopniowo
znikał. Działo się to pod wpływem spojrzenia Tory, który najwyraźniej grzecznym
chłopcem nie był. Satysfakcja, ignorancja, bezczelność w oczy Usagi aż kuły. Poczuła
się nawet, jak gdyby siedziała tutaj, przy stole, naga. Nie było to jednak, o
dziwo dla niej, nieswoje. Tą pewność siebie, wyraźną siłę i brak uniżoności
doskonale rozpoznawała. W ten sposób zachowywał się Di.
- Owszem, bo widzisz… - przyznał wreszcie Tora- Po pierwsze, nie jest to nasze jedyne spotkanie…
Raptem na twarzy Usagi drgnęło
jakby zaciekawienie.
- Tzn. ja Cię po prostu już
wcześniej widziałem- skorygował i lampkę szampana, żeby się napić wychylił.
Potem ciało do stolika przysunął,
szklankę odłożył, łokcie na blacie oparł i dłonie ze sobą w splocie palców połączył.
- Powiedziano mi, że nazywasz się
Berthier, Berthier Ayakashi, a Ty… jesteś Usagi, podobno…
Ręce dziewczyny bezwładnie opadły,
oczy poszerzały, twarz lekko zbladła.
Przestraszyła się, nie wiedzieć czemu, ale zaraz pierwsze wrażenie
minęło i krew na jej policzki wstąpiła. Tak
trochę podczerwieniona w stronę jasnowłosego tułów nachyliła i przez zaciśnięte
zęby do niego syknęła.
- Śledziłeś mnie?- pytała,
brakiem natychmiastowej odpowiedzi dodatkowo zirytowana blondynka.
Przyszedł jednak kelner i istne dzieło
sztuki przed nią, na stoliku postawił. Uznanie dla jedzeniowej kompozycji jej
uwagę od zadanego pytania odciągło. Niemniej Tora akurat zdecydował się to, co blondynka
chciała usłyszeć powiedzieć.
- Nie, nie śledziłem Cię. Spytałem
tylko o Twoje imię na recepcji hotelu, w którym się minęliśmy. I co wtedy usłyszałem?
Berthier. A co mnie teraz, kiedy, wiem, że masz na imię Usagi ciekawi? Czemu
podałaś fałszywe nazwisko. Po drugie…- mówił widząc, jak Usagi więcej powietrza,
aby skomentować jego słowa nabiera- bez problemu darowałaś sobie zwyczajowy formalizm
i po imieniu mi mówić zaczęłaś. Wśród Japończyków takie zachowanie jest bardzo rzadkie.
Chociaż sam pochodzę z Osaki to żyję w Anglii już długo i brak utrudniającego
relację konwencjonalizmu sobie wyjątkowo cenię.
- Moja narzeczona..- przerwał,
żeby wymownie westchnąć- ciągle mi Tora-san mówi. Nawet nie Tora-kun, tylko
Tora-san. To strasznie irytujące… W końcu jesteśmy zaręczeni, do cholery. A
kiedy jej zwrócę uwagę to się czerwieni i mówi, że jeszcze nie przywykła
opuszczać form grzecznościowych… Beznadzieja…
- Twoja narzeczona?- powtórzyła
skrajnie zdziwiona blondynka.
Momentalnie łokieć o blat
niezajętej powierzchni stolika wsparła, głowę nieco przechyliła i spodem dłoni oczy zakryła.
- Tak- odparł, jak gdyby nigdy
nic blondyn i ciało do wygodnej pozycji cofnął.
Ręce rozplótł, by komfortowo zgięte
przedramiona na podłokietnikach fotela ułożyć. Wcześniej jeszcze oczywiście
szampan prawą dłonią chwycił.
- I co- szepnęła konspiracyjnie, rękę
z twarzy ściągając blondynka- jeśli Twoja narzeczona dowie się, że tak sobie ze
mną siedzisz. Przecież Cię tu wszyscy chyba
doskonale znają…
Kąciki ust Tory uniosły się w niemym,
lecz wyraźnym zadowoleniu.
- Czyżbyś brała to za coś więcej,
niż tylko zwykły posiłek Usagi?- dobiegło jej uszu pytanie.
Słysząc je, znowu, ale trochę
inaczej, poczerwieniała i wzrokiem ku jedzeniu uciekła.
- W żadnym wypadku…- powiedziała,
udając oburzenie dziewczyna- Jedzmy…
- Po trzecie…- mówił, jej
wezwanie ignorując mężczyzna- Po trzecie, dlaczego mnie tak ciekawisz rzecz
jasna, bo wspomniana wcześniej nietypowość była druga… Po trzecie, jesteś silną
kobietą Usagi. Siedziałaś tam, przed budynkiem, w zimnie- taka odwalona laska i
było widać, że naprawdę myślisz o czymś poważnym. Ale nie przedstawiałaś obrazu
nędzy i rozpaczy, nie grałaś męczennicy, kiedy Cię zaczepiłem, ani nie płakałaś
w rękaw. Fakt faktem, moja pocieszająca aura pewnie jakieś znaczenie miała, ale…
- Ale, to jesteś zarozumiały-
przerwała mu delektująca się posiłkiem blondynka- Gdyby mi głód nóg nie paraliżował to bym już dawno Twoje towarzystwo opuściła…
- I gdzie byś poszła, Usagi?-
skomentował szczerze rozbawiony jej reakcją jasnowłosy.
Ta zaś morderczy wzrok znad
talerza podniosła.
- No co?- pytał wzruszający
ramionami Tora- Po prostu wyglądasz na kogoś, kto nie chce do siebie wracać.
Usagi gwałtownie powietrze
wypuściła, a sztywno trzymająca widelec z sałatą ręka się rozluźniła i na brzeg
talerza opadła.
- Masz rację- odparła,
zrezygnowana blondynka- Możesz mi jakiś hotel w okolicy polecić?
no i mamy wreszcie kolejny baaaaaaaaaaaaardzo ciekawy rozdział :) już nie mogę się doczekać kolejnego :) pozdrawiam fanka 12 :)
OdpowiedzUsuńNie wiem Kochana kiedy będzie :)
UsuńPzdr cieplutko :)
A więc pan Tora ma narzeczoną... ale to żaden problem, jeśli w oko już mu wpadła Usa prawda? :p I pewnie poleci jej hotel, w którym sam mieszka?
OdpowiedzUsuńUsa pamiętaj, że Di jest przystojniejszy :d
Swoją drogą jestem ciekawa jak zachowa się Tora, gdy dowie się o małżeńskich problemach Usagi....
Pozdrawiam cieplutko Marta
Siii, ma :) O niej było wcześniej, ale tylko tak mimochodem :) I rzeczywiście, jemu to nie przeszkadza ;)
UsuńHeh, no na pewno nie wyśle jej gdzieś, gdzie by mu nie było wygodnie ;)
Pzdr cieplutko :)
Ok, nadrobiłam zaległości więc mogę zacząć pisać jakiś sensowny komentarz. Di JEST GŁUPI!! Jak on mógł dać się podejść!! Przecież z niego inteligentny , sprytny facet. To jakaś kpina, że nie wyczuł podstępu przygotowanego dla niego Widocznie jego uwagę przykuło, co "innego". Uch... Na miejscu Usagi to bym go kopnęła w ***, za to że się dał tak omamić jakiejś małolacie. Mam nadzieje, że ona wykażę się odrobiną rozumu i nie spędzi nocy w hotelu u Torego. Czekam na dalszy zwrot akcji.
OdpowiedzUsuństrzyga1
Bardzo się cieszę :)
UsuńTak, wiem, wiem… Nie chciałam tego, naprawdę nie chciałam, żeby Di dał się tak zrobić. Ale niestety dla dalszego rozwoju fabuły w kształcie, który zaplanowałam nie widziałam innego rozwiązania :/
Odgłupię go, obiecuję ;)
Pzdr cieplutko :)