czwartek, 11 grudnia 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XXXIX


- Znam Cię chwilę Usagi…- zaczął mówić jasnowłosy- Dosłownie chwilę, a już zainteresowałaś mnie, jak nikt inny.

Na to wyznanie dziewczyna ręce pod biustem złożyła i wygodne się w fotelu rozsiadła.

- Doprawdy?- ironicznie pytała, kąciki ust pobłażliwie unosząc blondynka.

Niemniej jej uśmiech stopniowo znikał. Działo się to pod wpływem spojrzenia Tory, który najwyraźniej grzecznym chłopcem nie był. Satysfakcja, ignorancja, bezczelność w oczy Usagi aż kuły. Poczuła się nawet, jak gdyby siedziała tutaj, przy stole, naga. Nie było to jednak, o dziwo dla niej, nieswoje. Tą pewność siebie, wyraźną siłę i brak uniżoności doskonale rozpoznawała. W ten sposób zachowywał się Di.

- Owszem, bo widzisz… - przyznał  wreszcie Tora- Po pierwsze,  nie jest to nasze jedyne spotkanie…

Raptem na twarzy Usagi drgnęło jakby zaciekawienie.

- Tzn. ja Cię po prostu już wcześniej widziałem- skorygował i lampkę szampana, żeby się napić wychylił.

Potem ciało do stolika przysunął, szklankę odłożył, łokcie na blacie oparł i dłonie ze sobą w splocie palców połączył.

- Powiedziano mi, że nazywasz się Berthier, Berthier Ayakashi, a Ty… jesteś Usagi, podobno…

Ręce dziewczyny bezwładnie opadły, oczy poszerzały, twarz lekko zbladła.  Przestraszyła się, nie wiedzieć czemu, ale zaraz pierwsze wrażenie minęło i  krew na jej policzki wstąpiła. Tak trochę podczerwieniona w stronę jasnowłosego tułów nachyliła i przez zaciśnięte zęby do niego syknęła.

- Śledziłeś mnie?- pytała, brakiem natychmiastowej odpowiedzi dodatkowo zirytowana blondynka.

Przyszedł jednak kelner i istne dzieło sztuki przed nią, na stoliku postawił. Uznanie dla jedzeniowej kompozycji jej uwagę od zadanego pytania odciągło. Niemniej Tora akurat zdecydował się to, co blondynka chciała usłyszeć powiedzieć.

- Nie, nie śledziłem Cię. Spytałem tylko o Twoje imię na recepcji hotelu, w którym się minęliśmy. I co wtedy usłyszałem? Berthier. A co mnie teraz, kiedy, wiem, że masz na imię Usagi ciekawi? Czemu podałaś fałszywe nazwisko. Po drugie…- mówił widząc, jak Usagi więcej powietrza, aby skomentować jego słowa nabiera- bez problemu darowałaś sobie zwyczajowy formalizm i po imieniu mi mówić zaczęłaś. Wśród Japończyków takie zachowanie jest bardzo rzadkie. Chociaż sam pochodzę z Osaki to żyję w Anglii już długo i brak utrudniającego relację konwencjonalizmu sobie wyjątkowo cenię.

- Moja narzeczona..- przerwał, żeby wymownie westchnąć- ciągle mi Tora-san mówi. Nawet nie Tora-kun, tylko Tora-san. To strasznie irytujące… W końcu jesteśmy zaręczeni, do cholery. A kiedy jej zwrócę uwagę to się czerwieni i mówi, że jeszcze nie przywykła opuszczać form grzecznościowych… Beznadzieja…

- Twoja narzeczona?- powtórzyła skrajnie zdziwiona blondynka.

Momentalnie łokieć o blat niezajętej powierzchni stolika wsparła, głowę nieco przechyliła  i spodem dłoni oczy zakryła.

- Tak- odparł, jak gdyby nigdy nic blondyn i ciało do wygodnej pozycji cofnął.

Ręce rozplótł, by komfortowo zgięte przedramiona na podłokietnikach fotela ułożyć. Wcześniej jeszcze oczywiście szampan prawą dłonią chwycił.

- I co- szepnęła konspiracyjnie, rękę z twarzy ściągając blondynka- jeśli Twoja narzeczona dowie się, że tak sobie ze mną  siedzisz. Przecież Cię tu wszyscy chyba doskonale znają…

Kąciki ust Tory uniosły się w niemym, lecz wyraźnym zadowoleniu.

- Czyżbyś brała to za coś więcej, niż tylko zwykły posiłek Usagi?- dobiegło jej uszu pytanie.

Słysząc je, znowu, ale trochę inaczej, poczerwieniała i wzrokiem ku jedzeniu uciekła.

- W żadnym wypadku…- powiedziała, udając oburzenie dziewczyna- Jedzmy…

- Po trzecie…- mówił, jej wezwanie ignorując mężczyzna- Po trzecie, dlaczego mnie tak ciekawisz rzecz jasna, bo wspomniana wcześniej nietypowość była druga… Po trzecie, jesteś silną kobietą Usagi. Siedziałaś tam, przed budynkiem, w zimnie- taka odwalona laska i było widać, że naprawdę myślisz o czymś poważnym. Ale nie przedstawiałaś obrazu nędzy i rozpaczy, nie grałaś męczennicy, kiedy Cię zaczepiłem, ani nie płakałaś w rękaw. Fakt faktem, moja pocieszająca aura pewnie jakieś znaczenie miała, ale…

- Ale, to jesteś zarozumiały- przerwała mu delektująca się posiłkiem blondynka- Gdyby mi głód nóg nie paraliżował to bym już dawno Twoje towarzystwo opuściła…

- I gdzie byś poszła, Usagi?- skomentował szczerze rozbawiony jej reakcją jasnowłosy.

Ta zaś morderczy wzrok znad talerza podniosła.

- No co?- pytał wzruszający ramionami Tora- Po prostu wyglądasz na kogoś, kto nie chce do siebie wracać.

Usagi gwałtownie powietrze wypuściła, a sztywno trzymająca widelec z sałatą ręka się rozluźniła i na brzeg talerza opadła.

- Masz rację- odparła, zrezygnowana blondynka- Możesz mi jakiś hotel w okolicy polecić?

6 komentarzy:

  1. no i mamy wreszcie kolejny baaaaaaaaaaaaardzo ciekawy rozdział :) już nie mogę się doczekać kolejnego :) pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc pan Tora ma narzeczoną... ale to żaden problem, jeśli w oko już mu wpadła Usa prawda? :p I pewnie poleci jej hotel, w którym sam mieszka?
    Usa pamiętaj, że Di jest przystojniejszy :d
    Swoją drogą jestem ciekawa jak zachowa się Tora, gdy dowie się o małżeńskich problemach Usagi....
    Pozdrawiam cieplutko Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siii, ma :) O niej było wcześniej, ale tylko tak mimochodem :) I rzeczywiście, jemu to nie przeszkadza ;)

      Heh, no na pewno nie wyśle jej gdzieś, gdzie by mu nie było wygodnie ;)

      Pzdr cieplutko :)

      Usuń
  3. Ok, nadrobiłam zaległości więc mogę zacząć pisać jakiś sensowny komentarz. Di JEST GŁUPI!! Jak on mógł dać się podejść!! Przecież z niego inteligentny , sprytny facet. To jakaś kpina, że nie wyczuł podstępu przygotowanego dla niego Widocznie jego uwagę przykuło, co "innego". Uch... Na miejscu Usagi to bym go kopnęła w ***, za to że się dał tak omamić jakiejś małolacie. Mam nadzieje, że ona wykażę się odrobiną rozumu i nie spędzi nocy w hotelu u Torego. Czekam na dalszy zwrot akcji.

    strzyga1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :)

      Tak, wiem, wiem… Nie chciałam tego, naprawdę nie chciałam, żeby Di dał się tak zrobić. Ale niestety dla dalszego rozwoju fabuły w kształcie, który zaplanowałam nie widziałam innego rozwiązania :/

      Odgłupię go, obiecuję ;)

      Pzdr cieplutko :)

      Usuń

Translate