DAWNO TEMU NA KSIĘŻYCU
Rozdział IV
Słońce chyliło się ku zachodowi, gdy Serenity wyszła na taras księżycowego pałacu. Otaczała go ażurowa balustrada z piaskowca, która dokładnie w środku swojej długości schodziła niżej, stanowiąc poręcz dla parostopniowych schodów. Schody były jedynym zejściem na ogród. Ten zaś pozostawał przy tylnej części zamku. Ściany obronne stały gdzieś dalej, a tu jedyną fortyfikację stanowił niski murek. Miał on chyba znaczenie geodezyjne, bo innego nie szło się w zasadzie doszukać. Niemniej wzdłuż jego początku drzewa zostały kiedyś nasadzone tak blisko, że teraz ich ciasno splecione gałęzie tworzyły jakby żywopłot. Dalej były jednak już rzadziej, coraz to więcej słońca między swoimi liśćmi w południe przepuszczając. Panowała tu niemal absolutna cisza, bo jedynie wiatr kołysał źdźbłami traw i owiewał twarz księżycowej królowej. Było zupełnie tak, jak tego dnia, gdy Serenity Diamonda pierwszy raz zobaczyła. Stała u góry murowych schodów, jedną dłoń na załamaniu poręczy trzymając. Było przyjemnie, spokojnie, ciepło, a w powietrzu unosił się zapach azalii. Niespodziewanie jak spod ziemi wyrósł przed nią on- Książę Nemezis, lider Rodziny Czarnego Księżyca, ale tego kim naprawdę białowłosy jest Serenity oczywiście wtedy nie wiedziała. Właściwie to nie uświadamiano jej zbytnio kogo i po co Endymion zaprasza, bo jej matka i mąż się polityką zajmowali. Ona tymczasem umilała pobyt ewentualnie towarzyszącym interesantom paniom, działała charytatywnie, dużo czytała i po prostu ładnie wyglądała. Tak więc często pojęcia kto na Księżyc przybywa nie miała. Jednak niezależnie od tego kim nieznajomy był to poza wszelką wątpliwością jego wysoki status społeczny zostawał. Dalsze rozważania i ewentualne pytania z głowy Królowej jednak wyleciały, bo ten zamiejscowy jegomość patrzył na nią w tak wyraziście impertynencki sposób, iż mimo, że zakładki jej sukni kaskadą do ziemi opadały to czuła się jakby miała ubraną jedynie króciutką halkę.
Słońce chyliło się ku zachodowi, gdy Serenity wyszła na taras księżycowego pałacu. Otaczała go ażurowa balustrada z piaskowca, która dokładnie w środku swojej długości schodziła niżej, stanowiąc poręcz dla parostopniowych schodów. Schody były jedynym zejściem na ogród. Ten zaś pozostawał przy tylnej części zamku. Ściany obronne stały gdzieś dalej, a tu jedyną fortyfikację stanowił niski murek. Miał on chyba znaczenie geodezyjne, bo innego nie szło się w zasadzie doszukać. Niemniej wzdłuż jego początku drzewa zostały kiedyś nasadzone tak blisko, że teraz ich ciasno splecione gałęzie tworzyły jakby żywopłot. Dalej były jednak już rzadziej, coraz to więcej słońca między swoimi liśćmi w południe przepuszczając. Panowała tu niemal absolutna cisza, bo jedynie wiatr kołysał źdźbłami traw i owiewał twarz księżycowej królowej. Było zupełnie tak, jak tego dnia, gdy Serenity Diamonda pierwszy raz zobaczyła. Stała u góry murowych schodów, jedną dłoń na załamaniu poręczy trzymając. Było przyjemnie, spokojnie, ciepło, a w powietrzu unosił się zapach azalii. Niespodziewanie jak spod ziemi wyrósł przed nią on- Książę Nemezis, lider Rodziny Czarnego Księżyca, ale tego kim naprawdę białowłosy jest Serenity oczywiście wtedy nie wiedziała. Właściwie to nie uświadamiano jej zbytnio kogo i po co Endymion zaprasza, bo jej matka i mąż się polityką zajmowali. Ona tymczasem umilała pobyt ewentualnie towarzyszącym interesantom paniom, działała charytatywnie, dużo czytała i po prostu ładnie wyglądała. Tak więc często pojęcia kto na Księżyc przybywa nie miała. Jednak niezależnie od tego kim nieznajomy był to poza wszelką wątpliwością jego wysoki status społeczny zostawał. Dalsze rozważania i ewentualne pytania z głowy Królowej jednak wyleciały, bo ten zamiejscowy jegomość patrzył na nią w tak wyraziście impertynencki sposób, iż mimo, że zakładki jej sukni kaskadą do ziemi opadały to czuła się jakby miała ubraną jedynie króciutką halkę.
,,Może
dekolt sukni jest przesadnie wycięty”- myślała wtedy intuicyjnie szal poprawiając
blondynka.
Wzroku
nie była jednak w stanie od mężczyzny u stóp schodów odwrócić. Był wysoki,
szczupły, ale dobrze zbudowany, a ogólnie to niemiłosiernie przystojny. Miał
opadające na czoło włosy, kościstą twarz i absolutnie piękne, fioletowe,
urzekające oczy. Niemniej te właśnie oczy patrzyły tak śmiało, usta uśmiechały się
tak cynicznie, a cała twarz prezentowała tak dużą zuchwałość, że Serenity
powinna być obrażona i onieśmielona. Serenity obrażona i onieśmielona jednak
nie była i zamiast odejść to krok przed siebie zrobiła. Ten mały krok na
schodach był wielkim skokiem w jej życiu. Od tej pory zaczęła kłamać, zdradzać,
oszukiwać, ale chociaż przynosiło jej to ogromną udrękę i wyrzuty sumienia to
była bardziej, niż wcześniej szczęśliwa.
,,Czy
teraz postąpiłabym bym inaczej?”- pytała siebie w myślach dziewczyna- ,,Czy
odeszłabym zamiast robić ten krok do przodu?"
Królowa
przymknęła oczy, więcej powietrza nabrała i dłoń po balustradzie zsunęła.
Jednocześnie stopień niżej zeszła i patrzałki gwałtownie otwarła.
- Tak Di…
Zrobiłabym… – szepnęła lekko się uśmiechając.
Tak
chwilę myślała, aż wiatr mocniej zawiał, pasmo włosów jej na twarz
przesuwając. Wtedy jak gdyby oprzytomniała, dłonią włosy zgarnęła i ręce pod
biustem składając, bezpośrednio do ogrodu weszła. Przechadzała się, swój
pierwszy spacer z Endymionem sobie przypominając. Chwilę wcześniej matka ich
oficjalnie zaznajomiła i Ci, jako narzeczeni w przeddzień ślubu tak chodzili
rozmawiając.
,,Endymionie…”-
dumała znowu popadająca w rozważania blondynka- ,,Mój Kochany Endymionie, mamo,
dziewczyny… Ja…"
Raptem
jej oczy zajęły się łzami, ale Serenity momentalnie palcami skórę poniżej linii
oka przetarła. Wiedziała, że jest tchórzem- uciekała nawet od myślenia o swojej
zdradzie. Wiedziała jednak również, że taki stan rzeczy nie może trwać
wiecznie, tym bardziej wobec tego, co ostatnio powiedział jej Diamond..
,,Czemu
muszę być Serenity?” krzyczała w duszy dziewczyna- ,,Czemu akurat ja?"
Żaląc się
sobie samej nagle znajomy murek zauważyła. Nie planowała tutaj przyjść, ale tak
jakoś się niechcący zapędziła i teraz dopiero zdziwiona, jak daleko zaszła
spostrzegła. Stanęła na chwilę, a potem niewiele myśląc ruszyła. Murek nie
stanowił już dla niej wyzwania, bo bądź, co bądź trochę przez to 20 lat urosła.
Niemniej pończochy i buty i tak ściągnęła, a sukienkę wywinęła do góry. Cnotliwości
się przy Diamondzie koniec końców pozbyła, więc kiedy nie musiała być
przyzwoita to najzwyczajniej w świecie nie była. Domniemając, że forsowanie bandy
pod obecność co najwyżej kilku duchów leśnych bezgrzesznego zachowania nie
wymaga, murek przekroczyła i tak, jak dawniej, wsparta plecami o jego ściankę
siadła. Bardzo dawno, sama nawet nie pamiętała ile czasu, jej tutaj nie było. I to nie bez powodu.
- Seiya…-
szepnęła zachód słońca samotnie obserwując Królowa.
Znowu łzy się w jej
oczach pojawiły, ale teraz nie próbowała już ich powstrzymać. Rękę tylko w bok,
jakby czyjąś dłoń ściskała wyciągła i pozwoliła słonym kroplą spływać po
swoich policzkach
widzę że postanowiłaś nas troszkę dłużej przetrzymać i sprawdzić naszą cierpliwość jeśli chodzi o BR :) to opko też jest ciekawe więc z chęcią się go czyta :) pozdrawiam fanka 12 :)
OdpowiedzUsuńHeh :) Po prostu bardziej mi się księżyc, niż różę pisać chciało :) Chociaż sama wolałabym różę, żeby jakimiś wolnymi kroczkami w stronę zakończenia zmierzać :)
UsuńPzdr :)
No to nieźle to wszystko skomplikowałaś. Spodziewałam się miłosnego trójkąta ale czworokąt ? :p Najpierw mały Seiya, potem Endymiom , Di i teraz znowu Seiya...., ależ ta Serenity ma powodzenie.
OdpowiedzUsuńOj będzie gorąco i jeśli Di nadal pozostanie w opowiadaniu i do tego na horyzoncie pojawi się Książe Kinmoku , to nie mam pojęcia, któremu będę kibicować, bo oboje są fantastyczni... x-)
Pozdrawiam :>)
No nie :P I to jeszcze, żeby byle kto, a tu nie- same książęta :P Aż chyba jeszcze dla równowagi jej jakiegoś napalonego żebraka wyślę :P
UsuńDi zostanie :D Nie wyobrażam sobie na razie pisać jakiegoś dłuższego opowiadania z SM, w którym go nie ma :) Jednorazówki albo paroczęściowe owszem, ale dłuższe póki co nie :)
Pzdr :*
Ja czekam na Kun- Kun i Venus, ale... nie żebym narzekała, kiedy w opowiadaniu jest Di i Edek... x-)
OdpowiedzUsuńJa wiem :P Prędzej bym uwierzyła w koniec mody na sukces niż w to, że o nich zapomniałaś :P Jeśli nie będzie ich w następnym rozdziale to w po-następnym, ale nie wiem kiedy takowy powstanie :)
Usuń