ZAGUBIONA
Rozdział XLV
Wszystkie słowa, wymieniane uwagi, ożywione komentarze i ujawniane spostrzeżenia nie
docierały do uszu pogrążonej w zadumie blondynki. Obecna jedynie ciałem Usagi mechanicznie
przechylała głowę w stronę tego, kto aktualnie mówił, uśmiechała się lekko,
kiedy jeden z uczestników zebrania żartował i przewracała strony leżących przed
nią dokumentów, gdy inni też to robili. Diamond raz za czas posyłał jej
badawcze spojrzenie i choć uważał, że lepiej by było wciągnąć ją do dyskusji to
widząc pod przykrywką opanowanej kobiety roztrzęsioną dziewczynę z wczoraj
zdecydował nie męczyć Usagi czymś co i tak nie odciągnie jej od dręczących duszę
i ciało problemów.
- Tak
więc jeszcze raz wszystkim dziękuję- zakończył w końcu białowłosy.
Blondynka
automatycznie poderwała się, podobnie jak większość innych uczestników
konferencji odsuwając krzesło.
- Usa…-
powiedział zwracający na siebie jej uwagę Diamond.
Dziewczyna
odwróciła twarz napotykając przenikliwe spojrzenie fioletowych tęczówek tak
uwielbianego mężczyzny, mężczyzny, który powinien być ojcem jej dziecka-
powinien, ale nie jest.
- Zaraz
do Ciebie przyjdę- dodał ciągle nie spuszczając z niej wzroku.
Usagi
nieco się uśmiechnęła i schylając ciało ku siedzącemu dalej białowłosemu pocałowała
go lekko w usta.
-
Dobrze- odparła na powrót prostując
plecy, by zaraz podejść do obleganych przez wychodzących drzwi.
Kiedy w
sali konferencyjnej została tylko trójka najstarszy spośród nich zwrócił swoją
osobę ku wiernie trwającemu przy nim bratu.
- Już
Cię nie ma…
Safir
lekko się uśmiechnął i wstając zgarnął rozłożone na stole papiery.
- Dobry
z Ciebie braciszek- zauważył ciemnowłosy- Pozdrowię Petz. Jak coś to dzwoń…
Po
pewnej chwili drzwi za brunetem się zamknęły, a pozostający w pomieszczeniu
Diamond mgliście popatrzył na wywijającego długopisem Rubeusa.
- Jak
tam akcje Kawachigiego?- zapytał zaznajomionego ze sprawą mężczyznę.
- Na
razie bez większych wahań, ale będą rosły- odparł przygwożdżając zabawkę do
stołu Rubeus.
Teraz to
on spojrzał ku podpierającemu brodę dłonią koledze.
- Dobra-
rzucił krzyżując ręce na piersiach- To o co chodzi z Usagi?
Zaskoczony
jego spostrzegawczością Diamond uniósł brwi w górę.
- Skąd
wiesz, że chodzi o Usagi?- zapytał przywierając wygodnie plecami do oparcia
skórzanego fotela.
- Znam
Cię- odparł z cwaniackim uśmieszkiem ognistowłosy- A poza tym firma, jak na
natłok co raz to bardziej zróżnicowanych problemów, świetnie, więc cóż pozostaje…
Diamond splótł palce wbijając łokcie w obleczone
czarną skórą podłokietniki zajmowanego fotela.
- Usagi spodziewa
się dziecka…- powiedział wyraźnie po chwili dodając- Dziecka Mamoru Chiby…
Oczy Rubeusa
zaczęły nagle przypominać spodki pod herbatę i chociaż informacja była na tyle
zaskakująca, że prosiła się o komentarz w stylu ,,jaja sobie robisz” to wiele
lat wspólnej zabawy i pracy nie dawały ognistowłosemu złudzeń- to nie jest
twarz Diamonda, który sobie żartuje.
- Czy on
wie?- koniec końców zapytał powoli dochodząc do siebie.
- Nie…-
odparł zdecydowanie białowłosy.
- No to
mu nie mówcie- poradził poważnie Rubeus.
Diamond przetarł
oczy i ciężej wzdychając tym razem skrzyżował ręce na piersiach.
- Rozstanie
z Mamoru odcisnęło piętno w psychice Usagi. Ten skurczybyk cały czas zachowywał
się tak, żeby Usa miała wątpliwości. Działał zachowawczo ubezpieczając ewentualnie
złe ruchy graniem zakochanego po uszy głupca. Wiesz o co mi chodzi… Taka
rozkmina- nawet jeśli mnie zostawi to nie przestanie o mnie myśleć, bo będzie
miała wyrzuty, które wykorzystam, żeby ją odzyskać…
Słuchający
w skupieniu ognistowłosy przytaknął wciąż nie spuszczając wzroku ze swojego
rozmówcy.
-
Chociaż Usagi ostatnio stała się silniejsza i pewniejsza swoich decyzji to taka
wiadomość wyparła jej zepchnięte już głębiej wątpliwości. Jeszcze zadzwoniła
jej ubóstwiająca Chibę matka, a chwilę wcześniej chyba z jakimiś pretensjami
ten cały Seiya Kō… I to wszystko tak się w niej biednej zebrało, że nagle
chciała biec do Mamoru…
- I
pobiegła?- drążył ognistowłosy.
- Coś
Ty, nie pozwoliłem jej… W każdym razie nie ma opcji, żeby nic nie mówić. Usagi zwariuje
jeśli będzie to przed nim ukrywać. Od wczoraj nie włączyła nawet komórki…
Tym
razem Rubeus nabrał więcej powietrza zakładając ręce za głowę.
- To
może by go tak zaszantażować…- sprytnie zauważył ognistowłosy- W końcu co nieco
na niego mamy…
- Nie
chcę załatwiać tego w ten sposób- odparł zawzięcie świdrujący przeciwległą
ścianę Diamond- Ale wiem jedno- jeśli zrobi coś, co przyprawi moją Usagi
o kolejne łzy albo spróbuje mi ją odebrać to nie będę mieć skrupułów i go zniszczę…
***
Poprawiająca
ramiączko bluzki Minako otworzyła drzwi wejściowe swojego mieszkania.
- No wreszcie- powiedziała przewracająca oczami brunetka- Czemu nie odbierasz jak dzwonię?
Ciemnowłosa weszła do środka i kładąc ręce na biodrach wykonała zgrabny półobrót stając ostatecznie twarzą w stronę zaskoczonej jej pytaniem i wizytą blondynki.
- Nie odbieram?- powtórzyła starając sobie przypomnieć nadaremnie dźwięczącą komórkę.
- Coś Ci tam dzwoniło kiedy okupowałaś łazienkę- zauważył siedzący w głębi salonu jasnowłosy.
Nieświadoma obecności innego gościa brunetka bezwiednie obróciła twarz ku zajmującemu dalszy fotel mężczyźnie.
- O, cześć Yaten- powiedziała równając resztę ciała do kąta zaglądającej przez ramię głowy- Co tutaj robisz?
Rei położyła brązową torebkę na kanapie siadając zaraz koło niej, a jednocześnie naprzeciw marszczącemu właśnie czoło mężczyźnie.
- Jak to co tutaj robię?- zapytał zdziwiony- Przyszedłem do swojej dziewczyny...
Ciemnowłosa uniosła brwi obracając się ku stojącej za nią blondynce.
- Czyli z Alanem nic nie wyszło?
W jednej sekundzie oczy Minako i Yatena urosły do niewyobrażalnie dużych rozmiarów.
- Cholera jasna, kto to jest Alan!?- krzyknął wyraźnie nieuświadomiony jasnowłosy.
Rei zaczęła nagle nerwowo przerzucać spojrzenie to z niego na nią, to z niej na niego ostatecznie tkwiąc wzrokiem w postaci oniemiałej sytuacją blondynki.
- Nie powiedziałaś mu?- zapytała próbująca ukryć wyrzuty sumienia Rei.
- Wychodzę…- rzucił gwałtownie ściagający z oparcia fotela kurtkę jasnowłosy.
Minako momentalnie otrzeźwiała żywo doskakując do ewidentnie wkurzonego mężczyzny.
- Yaten, czekaj… Już Ci wszystko tłumaczę...
- Nie musisz, sam sobie dopowiem…- odparł wychodząc przez drzwi.
Załamana dziewczyna ukryła twarz w dłoniach, by po paru sekundach zwrócić się ku wciąż siedzącej na kanapie brunetki.
- Co mu miałam powiedzieć!?- krzyknęła rozżalona.
- No, że się umawiasz z Alanem…. I że coś tam, bo nie wiem o co chodzi. Kiedy do niego wzdychałaś był z tą cała Katariną...
- Jak nie wiesz o co chodzi to się nie wtrącaj- rzuciła wściekle blondynka.
Ciemnowłosa popatrzyła na nią równie rozżalonym wzrokiem.
- Nie wiem o co chodzi, bo nic mi nie mówicie… Ty i Usagi… Nawet telefonów ode mnie nie odbieracie. A ja się tylko martwię…- skomentowała sięgając po leżącą obok torebkę.
Minako nic już nie odpowiedziała pozwalając w milczeniu wyjść poznanej wiele lat temu przyjaciółce.
- No wreszcie- powiedziała przewracająca oczami brunetka- Czemu nie odbierasz jak dzwonię?
Ciemnowłosa weszła do środka i kładąc ręce na biodrach wykonała zgrabny półobrót stając ostatecznie twarzą w stronę zaskoczonej jej pytaniem i wizytą blondynki.
- Nie odbieram?- powtórzyła starając sobie przypomnieć nadaremnie dźwięczącą komórkę.
- Coś Ci tam dzwoniło kiedy okupowałaś łazienkę- zauważył siedzący w głębi salonu jasnowłosy.
Nieświadoma obecności innego gościa brunetka bezwiednie obróciła twarz ku zajmującemu dalszy fotel mężczyźnie.
- O, cześć Yaten- powiedziała równając resztę ciała do kąta zaglądającej przez ramię głowy- Co tutaj robisz?
Rei położyła brązową torebkę na kanapie siadając zaraz koło niej, a jednocześnie naprzeciw marszczącemu właśnie czoło mężczyźnie.
- Jak to co tutaj robię?- zapytał zdziwiony- Przyszedłem do swojej dziewczyny...
Ciemnowłosa uniosła brwi obracając się ku stojącej za nią blondynce.
- Czyli z Alanem nic nie wyszło?
W jednej sekundzie oczy Minako i Yatena urosły do niewyobrażalnie dużych rozmiarów.
- Cholera jasna, kto to jest Alan!?- krzyknął wyraźnie nieuświadomiony jasnowłosy.
Rei zaczęła nagle nerwowo przerzucać spojrzenie to z niego na nią, to z niej na niego ostatecznie tkwiąc wzrokiem w postaci oniemiałej sytuacją blondynki.
- Nie powiedziałaś mu?- zapytała próbująca ukryć wyrzuty sumienia Rei.
- Wychodzę…- rzucił gwałtownie ściagający z oparcia fotela kurtkę jasnowłosy.
Minako momentalnie otrzeźwiała żywo doskakując do ewidentnie wkurzonego mężczyzny.
- Yaten, czekaj… Już Ci wszystko tłumaczę...
- Nie musisz, sam sobie dopowiem…- odparł wychodząc przez drzwi.
Załamana dziewczyna ukryła twarz w dłoniach, by po paru sekundach zwrócić się ku wciąż siedzącej na kanapie brunetki.
- Co mu miałam powiedzieć!?- krzyknęła rozżalona.
- No, że się umawiasz z Alanem…. I że coś tam, bo nie wiem o co chodzi. Kiedy do niego wzdychałaś był z tą cała Katariną...
- Jak nie wiesz o co chodzi to się nie wtrącaj- rzuciła wściekle blondynka.
Ciemnowłosa popatrzyła na nią równie rozżalonym wzrokiem.
- Nie wiem o co chodzi, bo nic mi nie mówicie… Ty i Usagi… Nawet telefonów ode mnie nie odbieracie. A ja się tylko martwię…- skomentowała sięgając po leżącą obok torebkę.
Minako nic już nie odpowiedziała pozwalając w milczeniu wyjść poznanej wiele lat temu przyjaciółce.
Hej:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje opowiadanie :) Super to wszystko wymyśliłaś :) Czekam na Ciąg dalszy
SereUsako
Bardzo mnie cieszy, że się podoba:) Pzdr:)
Usuńech wciąż mi smutno i szkoda mi strasznie Usy i co ona ma teraz zrobić z tym fantem ???? ciekawa jestem co wymyśli Di aby nie stracić Usy ? no i ta Rei tak jak myślałam że wkopie Minę przed Yatenem i mam wrażenie że specjalnie to zrobiła a wciąż powtarza że się martwi o swoje niby przyjaciółki a robi wszystko aby im zaszkodzić i wciąż będę powtarzać że ją nie znoszę i jestem bardzo ciekawa co będzie dalej więc baardzo proszę oczywiście w ramach możliwości szybciutko o kolejny rozdział i bardzo serdecznie pozdrawiam :) fanka 12 { a i zauważyłam że ktoś jeszcze zaczął się podpisywać moją ksywką to nie dobrze bo nie będzie wiadomo która to ja więc proszę tą drugą osobę o zmianę swojego podpisu :) pozdrawiam fanka 12 :) }
OdpowiedzUsuńJeżeli to opowiadanie napisałby ktoś inny i ja bym je czytała to pewnie bym własne paznokcie zjadała na taki obrót spraw;P
UsuńOj już wcześniej zauważyłam, że nie lubisz Rei;D I to chyba nie tyle w tym opowiadaniu co w ogóle:)
Pzdr:)
masz rację od samego początku jej nie polubiłam jak tylko pojawiła się w anime chodź w mandze czy w niektórych opowiadaniach jest inna to po prostu nie znoszę tej postaci i nic i nikt mnie do niej nie przekona to jest jedyna wojowniczka której nie lubię i już :) fanka 12
Usuńfajne opowiadanie :) kiedy kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuje:) Myśle, że jutro:)
UsuńSzkoda ze nie dzis
UsuńNiestety padam z nóg i chyba ledwo doczołgam się do łazienki:)
UsuńAle bardzo mi miło, że czekasz na następny rozdział:) Nie będzie za ciekawy, ale myślę, że następny już trochę lepszy:)