BIAŁA RÓŻA
Rozdział XXIV
To, że Usagi wstaje wcześnie rano zdarza się równie rzadko jak kometa Halleya i pewnie dlatego jej zszokowany nagłą zmianą biorytmu organizm padł intuicyjnie tuż po pierwszym zetknięciu ciała z pościelą. Tak więc kiedy Diamond pchnął uchylone do niby jego sypialni drzwi zobaczył śpiącą na boku blondynkę. Z początku westchnął rozczarowany nieco brakiem możliwości rozmowy, bo takowa była im zdecydowanie potrzebna, a restauracja dobrym miejscem ku temu nie była. Usagi posiadała burzliwy charakter i mimo, że w towarzystwie jak najbardziej się zachować umiała to Diamond wolał nie ryzykować i na bardziej prywatny grunt ich rozmowę przenieść. Niemniej teraz Usagi dość mocno spała i małżeńska pogawędka tych dwojga racji bytu nie miała. Stojący chwilę przy drzwiach mężczyzna podszedł do łóżka i siadł cicho na jego kraju. Nieprzerwanie od swojego przyjścia obserwując żonę białowłosy wyciągnął teraz jeszcze w jej stronę rękę i palcem delikatnie kontur twarzy dziewczyny obrysował. Ona jakby czując przez sen łaskotki policzek o swoje ramię potarła ciepły uśmiech na twarzy Diamonda wywołując. Ten z kolei zauroczony jeszcze moment patrzył, niebawem jednak z pokoju wychodząc. Drzwi jak wcześniej były zostawił, a samemu do przestronnego salonu poszedł. Gdy znalazł się mniej więcej na jego środku przystanął i nabierając więcej powietrza przeczesał palcami włosy w ten sposób, że ostatecznie ręce za głową ułożone zostawił. Tak wyglądając chodził tam i z powrotem, odpowiednio obok wyznaczających dostępną długość salonu kanapy i kominka nawroty robiąc. Koniec końców usiadł i dolną wargę przygryzł w zamyśleniu. Nie minęła jednak chwila, a nogi na skórzaną powierzchnię mebla zarzucił i rąk spod głowy nie wyciągając ciało do końca długości sofy przysunął. Tak leżącego męża znalazła rano Usagi. W sięgającemu połowy uda szlafroczku z koronkowym wykończeniem u dołu i przy rękawkach blondynka cichutko salon obeszła. Mieszcząc się spokojnie między ścianą, a sofą dziewczyna ramiona przez jej tylne oparcie rzuciła i palcem zaczęła po nagim torsie Diamonda przesuwać.
,,Powinien być zmarznięty, a tymczasem jego skóra jest tak gorąca…”- myślała, gdy mężczyzna niespodziewanie chwycił jej pieszczącą go rękę.
Wplutł swoje palce między jej i dalej zamknięte patrzałki trzymając tak ujętą dłoń pocałował.
- Dzień dobry Usagi- szepnął otwierając już oczy Diamond.
Czar jego spojrzeniem rzucony dotknął Usagi, ale ta nagle sobie coś przypomniała, z hipnotycznej fazy się uwolniła i czoło brzydko zmarszczyła.
- Czemu się koło mnie spać nie położyłeś?- pytała ciężkim wzrokiem go obarczając.
Jasnowłosy jej dłoń puścił, ręce pod głowę założył i brwi w oszukańczym zaskoczeniu uniósł.
- Może dlatego, że od paru miesięcy ze mną sypiać nie chciałaś- odparł poważnie, ale bez żadnej pretensji i z lekką nutką ironii w głosie- Mam na myśli sypiać w jednym łóżku oczywiście, bo o tym innym sypianiu już dawno zapomniałem...
Usagi z nabranego gwałtownie powietrza się aż wyprostowała i tak wyprostowana z rękami wspartymi na biodrach sofę obeszła i przed Diamondem od tej właściwej strony stanęła.
- Źle wczoraj było?- drążyła sarkastyczny wyraz twarzy przybierając blondynka.
- Hmm, pomyślmy…- odparł mężczyzna ręce do tyłu w geście przeciągania prostując.
Jednocześnie oczy ku górze uniósł i głowę lekko przechylił, wargi przy tym lekko wybrzuszając.
- Może być…- skitował po udawanym namyśle szelmowsko się uśmiechając.
- Ty paskudo!- krzyknęła w zawrotnym tempie okładająca go rękami małżonka.
Diamond najpierw przyjmował ciosy wielce rozbawiony, a kiedy chyba stwierdził, że dość już tego dobrego nadgarstki Usagi chwycił jakikolwiek ruch jej rąk uniemożliwiając. Usagi naraz się uspokoiła prosto w jego niespodziewanie spoważniałą twarz patrząc.
- Usa… Musimy poważnie porozmawiać...
- Yhy…- powiedziała jak omamiona powoli coraz bliżej się przysuwając- Musimy...
I wpiła się w jego usta, a on bierny pozostać nie potrafił. Kiedy tylko zwolnił uścisk Usagi ręce uwolniła na szyję mu je zarzucając. Ten z kolei pocałunek pogłębił i już miał ją dłońmi do siebie przygarnąć, kiedy ich niewyjaśnione wciąż relacje sobie uświadomił. Skrajnie niechętnie się więc odsunął, ciężko powietrze łapiąc.
- Zabijesz mnie czymś takim Usagi- powiedział podnosząc ciało mężczyzna.
Dziewczyna patrzyła na niego milcząco zszokowane odtrąceniem oczy smutkiem wypełniając.
- Nie myśl, że Cię nie pragnę Usagi- powiedział podbródek jasnowłosej ujmując- Po prostu pewne rzeczy trzeba najpierw sobie wyjaśnić...
- To wyjaśniajmy…- skomentowała potulnie blondynka.
Diamond uśmiechnął się lekko w czoło żonę całując.
- Wieczorem- rzucił wstając mężczyzna- Mamy dzisiaj dużo pracy i wypada się szybko zebrać.
Usagi wargi w niezadowoleniu wydęła, ale troski u niej już widać nie było.
- To jak dzisiejszy dzień będzie wyglądał?- dociekała również postanawiając się ruszyć dziewczyna.
- Kiedy przyjedziemy pójdę do Rubeusa. Musimy się z naszym biurem projektów skontaktować i pewne rzeczy ustalić. Ty w tym czasie będziesz przyuczana przez Yvonne co do tego jak pozycja firmy się ma w Europie i jak się ma po tych wszystkich inwestycjach mieć będzie. W południe powinna przyjść Ann z planem budynku Welsa...
Imię ,,Ann" wystarczyło, żeby Usagi przestała słuchać.
To, że Usagi wstaje wcześnie rano zdarza się równie rzadko jak kometa Halleya i pewnie dlatego jej zszokowany nagłą zmianą biorytmu organizm padł intuicyjnie tuż po pierwszym zetknięciu ciała z pościelą. Tak więc kiedy Diamond pchnął uchylone do niby jego sypialni drzwi zobaczył śpiącą na boku blondynkę. Z początku westchnął rozczarowany nieco brakiem możliwości rozmowy, bo takowa była im zdecydowanie potrzebna, a restauracja dobrym miejscem ku temu nie była. Usagi posiadała burzliwy charakter i mimo, że w towarzystwie jak najbardziej się zachować umiała to Diamond wolał nie ryzykować i na bardziej prywatny grunt ich rozmowę przenieść. Niemniej teraz Usagi dość mocno spała i małżeńska pogawędka tych dwojga racji bytu nie miała. Stojący chwilę przy drzwiach mężczyzna podszedł do łóżka i siadł cicho na jego kraju. Nieprzerwanie od swojego przyjścia obserwując żonę białowłosy wyciągnął teraz jeszcze w jej stronę rękę i palcem delikatnie kontur twarzy dziewczyny obrysował. Ona jakby czując przez sen łaskotki policzek o swoje ramię potarła ciepły uśmiech na twarzy Diamonda wywołując. Ten z kolei zauroczony jeszcze moment patrzył, niebawem jednak z pokoju wychodząc. Drzwi jak wcześniej były zostawił, a samemu do przestronnego salonu poszedł. Gdy znalazł się mniej więcej na jego środku przystanął i nabierając więcej powietrza przeczesał palcami włosy w ten sposób, że ostatecznie ręce za głową ułożone zostawił. Tak wyglądając chodził tam i z powrotem, odpowiednio obok wyznaczających dostępną długość salonu kanapy i kominka nawroty robiąc. Koniec końców usiadł i dolną wargę przygryzł w zamyśleniu. Nie minęła jednak chwila, a nogi na skórzaną powierzchnię mebla zarzucił i rąk spod głowy nie wyciągając ciało do końca długości sofy przysunął. Tak leżącego męża znalazła rano Usagi. W sięgającemu połowy uda szlafroczku z koronkowym wykończeniem u dołu i przy rękawkach blondynka cichutko salon obeszła. Mieszcząc się spokojnie między ścianą, a sofą dziewczyna ramiona przez jej tylne oparcie rzuciła i palcem zaczęła po nagim torsie Diamonda przesuwać.
,,Powinien być zmarznięty, a tymczasem jego skóra jest tak gorąca…”- myślała, gdy mężczyzna niespodziewanie chwycił jej pieszczącą go rękę.
Wplutł swoje palce między jej i dalej zamknięte patrzałki trzymając tak ujętą dłoń pocałował.
- Dzień dobry Usagi- szepnął otwierając już oczy Diamond.
Czar jego spojrzeniem rzucony dotknął Usagi, ale ta nagle sobie coś przypomniała, z hipnotycznej fazy się uwolniła i czoło brzydko zmarszczyła.
- Czemu się koło mnie spać nie położyłeś?- pytała ciężkim wzrokiem go obarczając.
Jasnowłosy jej dłoń puścił, ręce pod głowę założył i brwi w oszukańczym zaskoczeniu uniósł.
- Może dlatego, że od paru miesięcy ze mną sypiać nie chciałaś- odparł poważnie, ale bez żadnej pretensji i z lekką nutką ironii w głosie- Mam na myśli sypiać w jednym łóżku oczywiście, bo o tym innym sypianiu już dawno zapomniałem...
Usagi z nabranego gwałtownie powietrza się aż wyprostowała i tak wyprostowana z rękami wspartymi na biodrach sofę obeszła i przed Diamondem od tej właściwej strony stanęła.
- Źle wczoraj było?- drążyła sarkastyczny wyraz twarzy przybierając blondynka.
- Hmm, pomyślmy…- odparł mężczyzna ręce do tyłu w geście przeciągania prostując.
Jednocześnie oczy ku górze uniósł i głowę lekko przechylił, wargi przy tym lekko wybrzuszając.
- Może być…- skitował po udawanym namyśle szelmowsko się uśmiechając.
- Ty paskudo!- krzyknęła w zawrotnym tempie okładająca go rękami małżonka.
Diamond najpierw przyjmował ciosy wielce rozbawiony, a kiedy chyba stwierdził, że dość już tego dobrego nadgarstki Usagi chwycił jakikolwiek ruch jej rąk uniemożliwiając. Usagi naraz się uspokoiła prosto w jego niespodziewanie spoważniałą twarz patrząc.
- Usa… Musimy poważnie porozmawiać...
- Yhy…- powiedziała jak omamiona powoli coraz bliżej się przysuwając- Musimy...
I wpiła się w jego usta, a on bierny pozostać nie potrafił. Kiedy tylko zwolnił uścisk Usagi ręce uwolniła na szyję mu je zarzucając. Ten z kolei pocałunek pogłębił i już miał ją dłońmi do siebie przygarnąć, kiedy ich niewyjaśnione wciąż relacje sobie uświadomił. Skrajnie niechętnie się więc odsunął, ciężko powietrze łapiąc.
- Zabijesz mnie czymś takim Usagi- powiedział podnosząc ciało mężczyzna.
Dziewczyna patrzyła na niego milcząco zszokowane odtrąceniem oczy smutkiem wypełniając.
- Nie myśl, że Cię nie pragnę Usagi- powiedział podbródek jasnowłosej ujmując- Po prostu pewne rzeczy trzeba najpierw sobie wyjaśnić...
- To wyjaśniajmy…- skomentowała potulnie blondynka.
Diamond uśmiechnął się lekko w czoło żonę całując.
- Wieczorem- rzucił wstając mężczyzna- Mamy dzisiaj dużo pracy i wypada się szybko zebrać.
Usagi wargi w niezadowoleniu wydęła, ale troski u niej już widać nie było.
- To jak dzisiejszy dzień będzie wyglądał?- dociekała również postanawiając się ruszyć dziewczyna.
- Kiedy przyjedziemy pójdę do Rubeusa. Musimy się z naszym biurem projektów skontaktować i pewne rzeczy ustalić. Ty w tym czasie będziesz przyuczana przez Yvonne co do tego jak pozycja firmy się ma w Europie i jak się ma po tych wszystkich inwestycjach mieć będzie. W południe powinna przyjść Ann z planem budynku Welsa...
Imię ,,Ann" wystarczyło, żeby Usagi przestała słuchać.
tylko nie mów mi że Di jednak wciąż myśli o rozwodzie :( ???????? fanka 12 :)
OdpowiedzUsuńNie mówię :P Nic nie mówię :P
UsuńW końcu coś się zaczna ukadać w ich relacji, az miło popatrzeć, ale znając życie nic nie trwa wiecznie i ktoś zacznie mącić. Ależ ten Di się uparł na ten budynek. Mało ich jest wokoło, że musi być akurat ten? Marta :)
OdpowiedzUsuńKażdy chce mieć firmę w dobrej lokalizacji :P A facet to miejsce trzyma tylko z sentymentu i żadnej działalności nie prowadzi, więęęęc musi :P Poza tym (co najważniejsze) sprzyja to fabule ;P
UsuńJa uwielbiam pisać o Usagi i Di kiedy są niepokłóceni :)