piątek, 29 listopada 2013



ZAGUBIONA

Rozdział VII


Siedziała tak jeszcze parę minut obdarzając spojrzeniem przeciwległą ścianę. Nagle zeszła z łóżka i skierowała się w stronę łazienki.

,,Całkiem suche to to nie jest, ale przynajmniej nie ocieka wodą”- pomyślała dotykając rozwieszonych na grzejniku ubrań.

Sięgnęła po bieliznę, dżinsy i biały sweterek, a czerwone tenisówki przerzuciła na korytarz oddając się poszukiwaniom kurtki.

,,Hmm, gdzie ja ją zostawiłam. Przecież szłam w niej do łazienki…”- dumała.

,,O, jest!”- krzyknęła znajdując zgubę przewieszona przez barierkę- ,,Kurde, jestem okropna. Zanim rozporządzić odzieniem wierzchnim przy wejściu wtoczyłam się do sterylnego mieszkania w przemoczonej kurtce i zabłoconych butach. Wypadałoby uprzątnąć po sobie ten syf, ale gdzie on ma jakiegoś mopa…”

Po piętnastu minutach zrezygnowała z poszukiwań. Pokój na uboczu, który miał wedle jej przypuszczeń stanowić pomieszczenie gospodarcze okazał się być gustownie urządzonym biurem.

,,Dobra Usagi, mopa nie ma, ale przynajmniej znalazłaś papier… Jakbyś swojego w torebce nie miała”- pomyślała.

Siegnęła po długopis i naskrobała: ,,Dziękuję i przepraszam za kłopot i syf na podłodze. Muszę wyjaśnić parę spraw.”

Kiedy odkładała pisadło naszedł ją lekki zawrót głowy, a nieufna wobec swojego błędnika dziewczyna wsparła się o biurko, tak, że jej wzrok centralnie utkwił w srebrnym stojaku na wizytówki.

- Diamond Kentaro, Dyrektor- przeczytała.

,,Zaraz, zaraz… dyrektor czego”- myślała marszcząc brwi- ,,O Boże, Kentaro Computer Ltd… Nieeeee… Niemożliwe, to pewnie inne Kenatro…”

Wahała się chwile po czym wsunęła świstek do kieszeni i na liściku dopisała: ,,PS: Wzięłam Twoją wizytówkę ;P”. Wyjrzała przez okno i zadowolona z faktu, że zawierucha ustąpiła wyszła z pomieszczenia. Zgarnęła buty, kurtkę, torebkę, pośpiesznię upieła włosy i opuściła mieszkanie. Będąc na dole podeszła do portiera, dozorcy, ochroniarza czy kogokolwiek kim ten człowiek był.

- Przepraszam- zaczęła nieśmiało- Pan Kentaro pojechał gdzieś, a ja właśnie wychodzę z jego mieszkania i nie mam kluczy. Nie chciałabym zostawiać drzwi otwartych…

- Dobrze panienko…- powiedział wyraźnie nie wiedząc co o tym sądzić.

- Dobranoc- rzuciła na odchodnym.

,,Mogłam jeszcze spytać co to za dzielnica…”- pomyślała zbliżając się do drzwi.

Jednak gdy wyszła na zewnątrz wiedziała doskonale gdzie jest.

-  Minami Azabu- szepnęła.


 ***

Wysoki blondyn niecierpliwie stukał palcami w kierownicę.

- Duża biała kawa dla Pana- dało się wnet słyszeć z boku- Dziękuję i zapraszam ponownie.

Chłopak ruszył przechylając kubek, gdy nagle gwałtownie zahamował wylewając na siebie dziesięć razy więcej, niż zdążył wypić.

- Cholera!-  zaklął odkładając kawę miedzy przednie siedzenia i pośpiesznie otwierając drzwi.

- Usagi!- krzyknął do idącej chodnikiem charakterystycznie uczesanej blondynki.

Dziewczyna obróciła się ze zdziwieniem i uświadamiając sobie kogo ma przed oczami wykonała asekuracyjny krok w tył.

- Nie bądź dzieckiem Usa!- rzucił chłopak najwyraźniej odgadując, że znajoma rozważa ucieczkę- Siadaj szybko do samochodu, bo tamuję ruch.

Blondynka rozmyślała jeszcze parę sekund, ale zdając sobie sprawę, że to najlepsze co może zrobić pospiesznie przeniosła się wewnątrz srebrnego volvo.

- Witaj Motoki- powiedziała zapinając pas.

- Witaj nasza drogocenna zgubo- odparł ponownie ruszając- Gdzieś Ty była kobieto? Mamoru przetrząsa całą Japonię… Czekaj, zadzwonię do niego, że Cię znalazłem…

,,Ehhh… Może to i dobrze, że przyplątał się Motoki”- myślała- ,,W końcu co się odwlecze to nie uciecze.  Tylko co ja powiem Mamoru?... ,,Słuchaj, zawiodłam się na Tobie”, albo nie- ,,Mamoru, zdradziliśmy się nawzajem”… Nie, nie, nie- źle!.. ,,Mamoru, jestem zagubiona…””

- Ziemia do Usagi Tsukino!- krzyknął jej w ucho przyjaciel narzeczonego, że ta aż podskoczyła na przednim siedzeniu.

- Mogłeś ciszej- powiedziała z lekkim wyrzutem.

- Ciszej nie działało- odparł chłopak.

Dziewczyna obniżyła się na fotelu pasażera wciąż masując obolałe ucho.

- Co Ci Mamoru w ogóle powiedział?- zapytała.

- Że mieliście sprzeczkę i tyle.

- Sprzeczkę, hm? Więc tak to nazwał- rzuciła wykazując nagle ożywione zainteresowanie kondycją swoich paznokci.

- O co chodzi Usa?

- Aaa, takie tam. Zresztą nie wierzę, żebyś naprawdę nie wiedział… Ale w porządku, rozumiem- w końcu to Twój najlepszy przyjaciel- powiedziała uśmiechając się blado.

- Owszem, Mamoru to mój najlepszy przyjaciel i wiem jedno- kocha Cię do szaleństwa, a jeśli zrobił coś źle to na pewno nie dlatego, że mu na Tobie nie zależy- odparł zatrzymując samochód.

- Słuchaj, z mojej perspektywy….

Przerwało jej potężne burknięcie w żołądku, na dźwięk którego Motoki nie mógł utrzymać należytej powagi sytuacji i buchnął śmiechem.

- Przepraszam…- jęknęła- Z tego wszystkiego nie jadłam od przed wczoraj…

Chłopak wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.

- Chcesz mi powiedzieć, że Usagi Tsukino- osoba, którą taniej jest ubrać niż wyżywić nie jadła prawie dwa dni?

- Tak wyszło… Zaspałam na wykład, zapomniałam kanapki, kupiłam ptysie, ale… Właśnie, ptysie- powiedziała poklepując torbę- Pewnie wiele z nich już nie zostało. Potem cała ta sytuacja z Mamoru i tak jakoś…

- To pewnie dlatego jesteś blada jak trup- odparł wysiadając- Dobra, chodźmy…

Usagi wstała, ale dopadł ją konkretny zawrót głowy i zachwiała się lekko chwytając drzwi.

- W porządku?- zapytał wyraźnie zaniepokojony.

- Chyba tak, po prostu jestem osłabiona i zdenerwowana.

3 komentarze:

  1. z tego co widzę to dobrze że Motoki zauważył Usę i ją wziął do samochodu a to co powiedział o Mamoru to aż buzia mi się wykrzywiła na samą myśl o tym wszystkim wygląda na to że chyba jednak aż tak bardzo nie zna swojego przyjaciela chyba że udaje że o niczym nie wie hmmm???? no nic czekam więc jak zawsze niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, jakby tu odpowiedzieć i nie zespoilować;P Może tak- zastanawiałam się trochę nad Motokim i już wiem czy będzie białym czy czarnym charakterem, ale nie powiem;P Natomiast nie zdecydowałam jeszcze czy będzie miał większe znaczenie w opowiadaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle intrygujesz. No i co zrobisz z Motokim? Aniołka, czy diabełka? Czas pokaże :) Jeśli chcesz to zajrzyj na mojego bloga. Pojawił się nowy post i rozdział, o który prosiłaś ;)
    Pozdrawiam
    Marika

    OdpowiedzUsuń

Translate