piątek, 7 lutego 2014



ZAGUBIONA

Rozdział XXXV


Było wyjątkowo późno, kiedy luksusowy samochód Rubeusa zatrzymał się pod okazałym apartamentowcem w Minami Azabu. Zajmująca miejsce pasażera blondynka odpięła pas i uchylając drzwi srebrnego ferrari zwróciła twarz ku jego ognistowłosemu kierowcy.

- Dziękuje- powiedziała z pełnym ciepła uśmiechem- W takim razie widzimy się jutro.

- Odprowadzę Cię- rzucił wyjmując kluczyki.

- Daj spokój… To tylko parę kroków…

- Parę kroków, ale jeśli po drodze pośliźniesz się na skórce od banana to Diamond zrobi ze mnie mielone…

Rubeus wysiadł, a zaraz obok niego stanęła otulona pikowanym płaszczykiem blondynka.

- Brrr, zimno- skwitowała temperaturę powoli przed siebie, ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma, ruszając.

Ognistowłosy szedł przy niej w milczeniu, ogarniając spojrzeniem rozciągającą się przed nimi przestrzeń.

- Wiesz...- kontynuowała- Od rana nie miałam okazji na spokojnie pogadać z Diamondem…

Mężczyzna nagle zaśmiał się, wywołując lekkie oburzenie u idącej równolegle blondynki.

- No co?- zapytała cierpko gwałtownie przystając.

- Nic, nic- odparł wskazując jej ręką, aby szła dalej- Po prostu, jak Was zobaczyłem wtedy na podłodze…

Rubeus ponownie buchnął śmiechem, tym razem jednak wbijając wzrok w ziemię.

- Ha, ha, ha!- skwitowała mijając otwarte przez towarzysza drzwi- Ale nie o to chodzi… Myślę, że Di opatrznie zrozumiał moje relacje z Seiyą. Wiesz coś o tym?

Trzymający ręce w kieszeniach Rubeus wszedł za Usagi do wyczekującej osobowego ładunku windy.

- Też nie mieliśmy dziś zbyt wiele czasu na rozmowy, ale jeśli pytasz czy się wkurzył o tego gościa to chyba znasz odpowiedź.

- Taa…- odparła w zamyśleniu opierając plecy o przeszkloną ściankę.

Kiedy drzwi windy stanęły przed nimi otworem, a Usagi nadspodziewanie szybko znalazła klucze Rubeus przełamał panującą od kilkudziesięciu sekund ciszę.

- No to lecę- rzucił zmierzając dla odmiany ku schodom.

- Czekaj!- krzyknęła otwierająca już drzwi blondynka.

Dziewczyna podeszła do niego i wspinając się na palcach pocałowała odchodzącego mężczyznę w policzek.

- Wielkie dzięki- powiedziała- Zaprosiłabym Cię do środka, ale wprost padam z nóg…

- Spoko- odparł z uśmiechem na twarzy- See you!

Usagi weszła do mieszkania, czarne botki cisnęła w kąt, a torebkę i klucze położyła na stoliku w salonie. Westchnąwszy opadła na fotel i przywierając plecami do jego oparcia przeczesała palcami włosy. Tak pochłonięta jakąś myślą z rękami za głową przez parę minut wpatrywała się w sufit. Nagle przygryzła dolną wargę i wstając ociężałym krokiem poszła do łazienki. Kwadrans później leżała już pod kołdrą, ale szeroko otwarte oczy zdradzały głębokie zamyślenie. Niemniej zmęczenie było na tyle duże, że dziewczyna wnet odpłynęła w objęcia Morfeusza. Zdawało jej się, że spała zaledwie chwilę, kiedy zbudziła ją dość podejrzana, jak na chwilę snu jasność. Wpółprzytomnie sięgnęła po wskazujący 9 godzinę budzik.

,,Cholera!”- pomyślała zrywając się gwałtownie-  ,,Czemu nie dzwonił? I czemu Di mnie nie obudził? Szlag, muszę jeszcze umyć włosy…”

W tym momencie zauważyła idealnie zaścieloną prawą część łóżka.

- Diamond?!- wołała idąc przez mieszkanie- Di, jesteś?!

Zrezygnowana wróciła do sypialni szukając najpierw jakiś oznak życia, a potem swojej komórki.

,,Telefon, telefon, telefon…”- dumała wspierając ręce na biodrach- ,,A tak, torebka….”

Dobywając komórkę z rozczarowaniem nie znalazła żadnych nowych wiadomości, ani połączeń.

,, No to masz babo placek…”- pomyślała unosząc głowę ku niebu- ,,Dobra, Usagi nie panikuj… Zbieraj się do pracy, bo będziesz na dwunastą. Jak Go tam nie zastaniesz to zaczniesz dzwonić …”


***

Minako biegała po pokoju, jakby była zającem i właśnie gonił ją wilk.

- Co jest?- zapytał przecierając oczy świeżo rozbudzony mężczyzna.

- Spóźnię sięęęę!- krzyczała w podskokach ubierając spodnie.

- Nic nowego…- odparł wkładający ręce pod głowę Yaten.

Sięgająca właśnie po bluzkę Minako zgarnęła też leżące przy niej dżinsy, by wnet wraz ze złowrogim spojrzeniem rzucić je w stronę wylegującego się na łóżku mężczyzny.

- Zbieraj się, bo ktoś musi mnie zawieść, a tym szczęśliwcem będzie… Uwaaaga!… Yaten Kō! Lecę do łazienki. Jak wyjdę masz stać przy drzwiach zwarty i gotowy…

- Jasne…- mruknął nie ruszając się nawet o centymetr.

Tymczasem dziewczyna buchnęła torebkę z impetem wbiegając na korytarz i również, jak się okazało, w idącego sobie spokojnie spacerkiem półprzytomnego Seiyę.

- Coś Ty taki nietomny?- zapytała kąśliwie.

- Nie spałem całą noc, bo w pokoju mojego brata chyba ewakuowano piętro- odparł jeszcze bardziej  zajadle brunet.

Dziewczyna chciała się odgryźć, ale przeszkodził jej dźwięk przychodzącego sms-a. Zadowolony z ukróconej w ten sposób gadki Seiya wzruszył ramionami idąc dalej przed siebie, podczas gdy studiująca wiadomość Aino stała nadal tam, gdzie doszło do niefortunnej kolizji Minako- potencjany szwagier.

,,Może umówimy się jakoś na kawę? Alan”- odczytała.

- Do kogo piszesz?- zapytał nagle opierający się o futrynę Yaten.

Blondynka szybko wyłączyła sms-a wybierając numer przyjaciółki.

- Do nikogo. Tylko oddzwaniam do Usy- rzuciła przez ramię ponownie ruszając w stronę łazienki.

- Przecież się spieszysz- odparł jasnowłosy rozkładając ręce.

- Owszem, ale Minako Aino doskonale robi kilka rzeczy jednocześnie. Więc raz, dwa- ubieraj koszulkę…

Głośno westchnąwszy dziewczyna zamknęła za sobą drzwi.

- Co jest Mina?- usłyszała po chwili.

- I wszystko i nic- odparła pośpiesznie wyciągając grzebień- Mam Ci dużo do powiedzenia, ale nie teraz… Śpieszę się…

- Ja w sumie też- rzuciła wchodząca właśnie po schodkach Usagi- Ale czemu w takim razie dzwonisz…

- Później Ci powiem. Buziaki…

Przyzwyczajona do pokręconych pomysłów swojej przyjaciółki blondynka bez głębszych refleksji wcisnęła przycisk ostatniego piętra głównego budynku Kentaro Computers. Wysiadając z windy jednym ruchem poprawiła włosy rzucając siedzącym przy swoich biurkach siostrom ciepłe spojrzenia.

- Cześć dziewczyny, Diamond u siebie?

Obie odwróciły wzrok od monitorów odwzajemniając jej serdeczny uśmiech.

- Tak, ale jest u niego Rubeus i Safir- powiedziała starsza z nich.

- Cóż, mam nadzieję, że mogę wejść… - rzuciła zbliżająca się do drzwi gabinetu Diamonda Usagi.

Kiedy na wszelki wypadek zapukała i odpowiedziało jej głośne ,,proszę” nacisnęła masywną klamkę.

- Dobrze, że jesteś Usa- powiedział siedzący za biurkiem białowłosy.

5 komentarzy:

  1. czyżby Di z zazdrości nie nocował w domu hmmmm ciekawe czekam na więcej i pozdrawiam fanka12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu z zazdrości no;P A może biedaczynę po prostu po drodze napadli i nieprzytomnego rzucili w jakieś krzaki… A jak się ocknął to stwierdził, że pójdzie prosto do pracy;P

      Nie no, żartuję;P

      Usuń
  2. ha ha ha na pewno Di dałby się tak załatwić nie wierzę :) fanka12 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tylko nadzieję, że Di nie wylądował na pocieszenie w innym łóżku :) Różnie w związkach bywa, ale on chyba jest rozsądnym facetem.
    Cieszę się jeszcze bardziej, że Mina jest z Yatenem (ach, moja ukochana para). Niestety całą wizję burzy mi ten przeklęty Alan. Ech, oby nic złego z tego nie wynikło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że rano Usagi Di w domu nie znalazła ma taką... no prozaiczną przyczynę i niewielkie znaczenie;)

      O Minako/Yatenie/Alanie nie będzie dużo, ale coś tam na pewno się będzie pojawiać;P

      Usuń

Translate