niedziela, 11 maja 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział III


Przed mogącą wzbudzać ,,ohy” i ,,ahy” posesją zatrzymała się wioząca państwo Kentaro taksówka. Nerwowo zerkający ku zajmującej tylne siedzenia parze kierowca był ewidentnie podekscytowany, ale jednocześnie zbyt nieśmiały, by choćby jedno słowo z klientami spróbować zamienić. Ponieważ sama para do wzajemnej rozmowy najwyraźniej również skłonna nie była to przez całą podróż panował mącony tylko dźwiękami z cicho włączonego radia spokój. Nawet kiedy wysiadali mężczyzna nieprzerwanie milcząc wręczył taksówkarzowi nadto hojnej wartości nominał i prędko ruszył za idącą już ku drzwiom wejściowym małżonką. I mimo, że niekryjąca focha Usagi sprawnie przebierała swoimi zgrabnymi nogami to Diamond wcale nie musiał biec, by ją w okamgnieniu dogonić. Wreszcie dziewczyna nacisnęła klamkę z wściekłym uderzeniem pięścią drewnianej powierzchni zaklnąłszy.

- Szlag!- krzyknęła wolną ręką kilkakrotnie dzwonek wciskając.

- Nie wzięłaś kluczy Kochanie?- rzucił nonszalancko opierający się o masywny filar mężczyzna - A może byłaś tak przejęta dzisiejszym spotkaniem, że ich najzwyczajniej zapomniałaś?

Usagi obróciła się gwałtownie przepełnionymi irytacją oczami na męża spoglądając.

- Nie bądź śmieszny… Nie zmieściły się do torebki- powiedziała unosząca nieco w górę dla prezentacji rękę z puzderkiem blondynka- A dom jest tak wybarykatowany od zewnątrz, że Sakura przed swoim wyjściem nigdy tych drzwi nie zamyka, więc nie wiem czemu nagle to jednak zrobiła...

- Może dlatego, że jej po prostu nie ma… Prosiła mnie, żebym pozwolił jej wyjść dzisiaj wcześniej...

Usagi niemal poczerwieniała ze złości ściskając mocno swoje drobne piąsteczki.

- Jak to Ciebie?- rzuciła całkowicie rozdrażniona dziewczyna- Ja jestem Panią domu, więc czemu z takimi rzeczami przychodzą ciągle do Ciebie...

Białowłosy w odpowiedzi wzruszył ramionami wciąż poważnego wyrazu twarzy nie tracąc. Usagi zaś przewróciła oczami i spięte ciało nieco rozluźniając wypuściła nadmiar wessanego przed chwilą powietrza.

- Otworzysz wreszcie?- powiedziała już spokojniejszym, ale za to wyraźnie zniecierpliwionym tonem blondynka.

Diamond milcząco sięgnął po klucze i sprawnie zamek w drzwiach przekręcając pchnął je, szarmancko Usagi przed siebie wpuszczając. Dziewczyna weszła i po paru krokach zdjęła wysokie szpilki, biorąc je do trzymającej już torebkę dłoni. Nic więcej nie mówiąc ruszyła ku iście zamkowym schodom kupionego specjalnie dla niej przez męża ,,pałacu”.

- A Ty dokąd Kochanie?- zapytał chwytający jej ramię Diamond.

- Idę się położyć…- odparła obracająca się ku niemu blondynka.

Usagi szarpnęła mocniej rękę, ale białowłosy trzymał ją silnie nie zamierzając chyba zwolnić uścisku.

- Nie pójdziesz na górę, dopóki poważnie nie porozmawiamy… - powiedział wolno patrząc chłodno w jej błękitne oczy.

- Puszczaj…- rzuciła unikająca z kolei jego wzroku dziewczyna- Nie chcę, żebyś mnie dotykał…

Białowłosy jakby zmienił nagle zdanie oswobadzając domagającą się tego blondynkę. Uniósł swoje ręce ku górze, a zaszczycająca go przelotnym spojrzeniem Usagi wykonała półobrót ponownie na piętro zmierzając.

- Ale, żeby on Cię dotykał to chcesz… - dodał kąśliwie śledząc oczami oddalającą się od niego małżonkę- Ale ja nim nie jestem i nigdy nie będę, prawda Kochanie?

Usagi przystanęła po chwili bez najmniejszego zwrotu w tył Diamondowi odpowiadając.

- Prawda…- potwierdziła na nowo ruszająca schodami blondynka.

Białowłosy nie powiedział już nic, ale dziewczyna wiedziała, że go zraniła. Żałując przed momentem niby obojętnie rzuconego słowa blondynka nie zamierzała jednak niczego odwoływać. Weszła z wolna do sypialni lokując w kąt buty i wysadzane kryształkami puzderko. Stanęła między drzwiami, a łóżkiem przeczesując palcami opadające kaskadą na plecy włosy. Po chwili skierowała się do łazienki w zamyśleniu ściągając biżuterię i zmywając płatkiem ciemno pomalowane oczy. Kiedy to zrobiła oparła dłonie na  brzegu umywalki i bacznie lustrując własne odbicie wreszcie głęboko westchnęła.

- Ale z Ciebie idiotka Usagi- powiedziała do samej siebie dziewczyna.

Zdejmując starannie ubranie blondynka weszła pod odkręcony chwilę wcześniej prysznic. Woda spływała strużkami wzdłuż jej brzoskwiniowej skóry, a ona sama stała z przechylona głową i wplecionymi między włosy palcami. Gdy opuszczała łazienkę miała na sobie już koronkową koszulkę i niezałożony szlafroczek w ręku. Wskoczyła pod kołdrę usilnie próbując stłumić kołatające jej głowę myśli, ale wszelkie próby zaśnięcia nie przynosiły pożądanego rezultatu.

,,Przegięłam…”- dumała przygryzająca wargę dziewczyna- ,,Jezu, czemu ja najpierw robię albo najpierw mówię, a potem myślę…"

Usagi obracała się z boku na bok co chwilę zmieniając pozycję, ale jakby nie leżała to i tak snu nie zaznała. Zawsze przy Di od razu odpływała wtulając się w jego potężne i dające poczucie bezpieczeństwa ramiona. Teraz jednak tylko pogładziła puste obok niej miejsce. To nie było tak, że Di akurat dzisiaj nie przyszedł, bo Di nie przychodził już dawno, a konkretnie odkąd podczas ostatniej kłótni Usagi kazała mu się z sypialni wynosić. I chociaż wiele razy chciała, żeby do wspólnej sypialni wrócił to dumny charakter nie pozwalał jej prosić go o to, a kiedy on sam zaś o tym mówił Usagi wybuchała niwecząc nadzieję na bliższe pożycie.

,,Głupia…”- karciła  siebie w myślach blondynka- ,,Wydaje Ci się tylko, że chcesz go mieć obok… Myślisz o Mamoru i stąd ta tęsknota… Myślisz o tych silnych ramionach, sprawnych dłoniach, gorących pocałunkach, intensywnym spojrzeniu i…. Zaraz, to nie Mamoru. Cholera, co ja wyprawiam…"

Usagi wstała ubierając niedbale rzucony na krzesło szlafroczek. Przewiązująca satynowy paseczek blondynka wyszła z sypialni idąc do spodziewanego w salonie Diamonda. Ten spostrzegłszy ją z pozycji zajmowanego przy kominku fotela zwrócił się do niej przepełnionym goryczom tonem.

- Cóż Cię tutaj jednak sprowadziło… Kochanie?

9 komentarzy:

  1. Jak ona mogła powiedzieć coś takiego Di?!
    Oczywiście, że on nie jest jak Edek, bo Di jest mrrrau...znaczy Edek też jest mrau, ale tyćkę mniej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po za tym czy mnie się tylko wydaje, czy ona robi to specjalnie, żeby Di był zazdrosny?

      Usuń
    2. Aż mi żal Di było kiedy to pisałam :P

      Nie, nie robi tego specjalnie :) A jak powiem cokolwiek więcej to zespoiluję :)

      Usuń
  2. oj Usa Usa co ty wyprawiasz mając takiego faceta przy swoim boku nigdy bym nie spojrzała na innego mam nadzieję że szybko między U&D dojdzie do pogodzenia się :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dlatego, że Usagi jest tutaj dumna, uparta i nie potrafi zrozumieć własnych uczuć :)

      Usuń
  3. Jak ona.... Aż, mi brak słów, na ten temat. Mówi jedno, a robi drugie. Powinna być o wiele bardziej stanowcza, a nie zmieniać zdanie jak rękawiczki. Co do słów jak posłała Di, to chętnie za nie bym ją zrzuciła z tych schodów. Czekam na ich rozmowę z niecierpliwością.
    strzyga1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Di miał do tej pory stalowe nerwy, ale jest już na wykończeniu :P

      Usuń
  4. Zachowanie Usy bardzo przypomina mi zachowanie Scarlett z Przemineloz wiatrem. Tamta majac przy boku prawdziwego faceta, ktory kochal ja jak nikt inny, strzelala fochami na prawo i lewo i wzdychala do wyimaginowanej milosci Ashleya. Lepiej niech sie opamieta, bo straci taka milosc......Di przez Ciebie nie moge w nocy spac ;) Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bingo :D:P Właśnie o tej parze pisząc myślałam :) Kocham Scarlett i Rhetta :) I samą Vivien Leigh :) Najlepiej z doczepką Laurenca Oliviera :P

      W takim razie w następnym rozdziale też zobaczysz podobieństwo :) Nawet myślę, że spore :) A potem już bez nawiązań raczej :P

      Pozdrawiam:)

      Usuń

Translate