DAWNO TEMU NA KSIĘŻYCU
10 lat później
Nastoletnia blondynka stała nieśmiało przy końcu wypełnionego do cna ludźmi hallu. Jej jakby zlepiona u góry ze skórą sukienka dalej rozchodziła się w tworzący szyfonowe warstwy dół. Sięgające końca pleców wycięcie kształtem przypominało zamiatający kamienną posadzkę tren, a wolne od materiału rękawów ramiona skrywały idealnie leżące rękawiczki. W upięte wysoko włosy wpleciono zaś srebrną tiarę. Srebrne były też kolczyki, naszyjnik czy leżące tuż za kapłanem obrączki . Stojący przed parą młodą Helios cierpliwie czekał, aż zabrzmią ostatnie akordy granej przy ich wejściu pieśni. Trwało to niby chwilę, ale dla bezsprzecznie przejętej ceremonią księżniczki było w rzeczywistości wiecznością. Serenity ze wszystkich sił próbowała skrajnie rozchwiane nerwy uspokoić, ale summa summarum nie dała rady nawet chęci potarcia spoconych dłoni o wierzch materiału sukienki zwalczyć. Chociaż dziewczyna była tak spięta, że ledwo oddychać oddychała to szczęśliwie i zaskakująco ukrywanie zdenerwowania lepiej niż jego przezwyciężanie blondynce wychodziło. Kiedy jednak muzyka ucichła, a Helios rozłożył trzymane w przepastnych rękawach szaty dłonie to Serenity intuicyjnie palce mocniej na ramieniu mężczyzny obok ścisnęła.
- Drodzy przyjaciele- zaczął uśmiechając się ciepło kapłan- Zebraliśmy się tutaj w bardzo ważnej dla nas wszystkich chwili, a mianowicie nie tylko, żeby połączyć kobietę i mężczyznę świętym węzłem małżeńskim, lecz także skupić dwa Królestwa pod jednym panowaniem. Widziałem już wiele przelanej krwi, bezsensownej śmierci i absurdalnych waśni. Chociaż zawierany tutaj związek nie stanowi gwarancji lepszej przyszłości to wierzę, że jest dużym krokiem w jej stronę...
Słowa kapłana przypomniały księżniczce wczorajszy wykład matki, ale nim Serenity zdążyła bardziej myślami od ,,tu i teraz” uciec to Helios się do niej samej już zwrócił.
- Księżniczko Serenity, powtarzaj za mną...
Dziewczyna bojaźliwie głową skinęła, podsuwane zdanie zaraz wypowiadając.
- Ja, Serenity, Księżniczka Księżycowego Królestwa biorę Ciebie Endymiona, Księcia Ziemi za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Kiedy skończyła to Helios satynowej poduszki sięgnął, by móc podać leżącą na niej obrączkę Księżniczce. Księżniczka zaś najpierw głęboki oddech, a dopiero potem obrączkę wzięła. Mimo, że już wcześniej do słów przysięgi się ku ciemnowłosemu zwróciła to dopiero teraz w jego twarz popatrzyła, popatrzyła i od razu rumieńcem spłonęła. Wyglądał rzeczywiście niesamowicie przystojnie, a poza tym sprawiał wrażenie osoby dobrej, kochającej i serdecznej. Kiedy drżącymi dłońmi pierścień na palec Endymiona wsuwała to słowa Diany ,,lepiej trafić nie mogłaś” jej w uszach dźwięczały.
- Endymionie, przyjmij tę obrączkę…- mówiła starając się chwiejność głosu opanować blondynka- jako znak mojej miłości i wierności.
Ulga, którą Serenity z ostatnim wyrazem poczuła była najzwyczajniej ogromna. Najcięższa według niej część uroczystości minęła i nie pozostawało nic, jak tylko się ładnie uśmiechać. Tak więc ładnie się uśmiechała, ale oprócz tego też nieprzerwanie drżała, bo o ile wcześniej źródłem tego było ogólne zdenerwowanie to teraz nagłe podekscytowanie. Kiedy wczoraj Endymiona widziała to sprawiał wrażenie spiętego, oschłego, pedantycznego formalisty, a dziś był jakby zupełnie kimś innym. Jego ciepło się na nią wręcz rozlewało, o coraz większe wypieki ją przyprawiając. Gdy koniec końców Helios ,,możesz pocałować pannę młodą” powiedział to nieznająca wcześniej tego punktu programu Księżniczka oczy szeroko otwarła. Niemniej zaraz usta Endymiona na swoich poczuła i w jego objęciu się zatraciła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz