piątek, 21 marca 2014


ZAGUBIONA

Rozdział XLIX


Nerwowo chodzący po przygnębiającym wszechogarniającą bielą korytarzu Diamond zdawał się miażdżyć wzrokiem każdego członka personelu, od faceta z wózkiem do mycia i dezynfekcji począwszy przez bogu ducha winne pielęgniarki i pielęgniarzy na nieszczęsnym dyrektorze placówki skończywszy. Irytowała go i sama niewiedza i fakt, że Ci wszyscy ludzie zamiast informować o stanie zdrowia Usagi przechodzili koło niego bez słowa mając totalnie w dupie co się teraz z nią i z nim dzieje. Kiedy kolejna pielęgniarka opuściła wychodzący na małą salkę pokój najwyraźniej zamierzając również niemo minąć białowłosego ten gwałtownie doskoczył do niej zastawiając swoim ciałem ewentualną drogę odwrotu blondynki.

- Przepraszam, ale czy ktoś mi wreszcie do cholery powie co z moją dziewczyną?- rzucił wprawiającym uciekającą wzrokiem kobietę w niemały strach głosem.

- Proszę wybaczyć- zaczęła dość pewnie raczej lękliwa z natury dziewczyna- Ale o wszystkim niebawem poinformuje Pana lekarz...

- W takim razie proszę powiedzieć lekarzowi, że jeśli do pięciu minut się tutaj nie zjawi to natychmiastowo i nieodwołalnie cofam wszelkie możliwe dotacje...

Kobieta szerzej otworzyła oczy, jakby dopiero teraz sobie uświadamiając z kim ma do czynienia.

- Oczywiście…- odparła cicho nerwowo ruszając przed siebie.

Białowłosy westchnął jedną ręką chwytając wewnętrzną stronę ramienia, a drugą zakrywając usta. Tak napełniony głęboką niechęcią do samego siebie, najbliższego otoczenia i całego świata stał przez chwilę w milczącej zadumie. Z zamyślenia wyrwał go dopiero głos towarzyszącego mu mężczyzny.

- Nic jej nie będzie…- powiedział Rubeus kładąc dłoń na ramieniu Diamonda.

- Oby…- odparł obracający się ku przyjacielowi jasnowłosy-A tą kobietę...

W tym momencie zadzwonił skryty w głębi płaszcza telefon Diamonda. Mężczyzna sięgnął do rzuconego przez oparcie krzesła ubrania dobywając brzęczącą z jego kieszeni komórkę.

- Wiadomo coś?- usłyszał po chwili głos Safira białowłosy.

- Tyle, że jakiś czas temu odzyskała przytomność, ale więcej nic nie powiedzieli. Paranoja jakaś, przypomnij mi po tym wszystkim, żeby gruntownie zweryfikować rozkład wsparcia finansowego...

- Przypomnę- skwitował żale brata brunet- A teraz powiedz… Mam tam przyjechać? Jestem potrzebny?

- Nie, zostań gdzie jesteś. Ktoś musi być w firmie- odpowiedział niespokojnie spacerujący szpitalnym korytarzem Diamond- Obdzwoń prasę i telewizję, żadnych zdjęć i reportaży...

Jak na zawołanie do gabinetu Safira weszła Coan i sięgając po pilot włączyła ulokowany przy bocznej ścianie telewizor.

- Za późno…- westchnął patrzący w ekran brunet.

- Cholera…- syknął jeszcze bardziej rozwścieczony białowłosy- Dobra, jakby ktoś pytał to nie komentuj. I niech Berthier zadzwoni do Minako. Nie wiem jak, niech znajdzie jej numer w notatkach Usagi… Albo nawet niech zadzwoni do tego całego Ko. Tylko ściągnij mi tutaj tą dziewczynę, bo chyba będzie Usagi potrzebna...

Diamond wyłączył rozmowę podnosząc schyloną przez moment głowę ku stojącemu przed nim Rubeusowi, ale zamiast spojrzeć w twarz ognistowłosego zahaczył wzrok na mistrzowsko zajmującej drugi plan postaci ciemnowłosego mężczyzny.

- Chiba…- rzucił z nieukrywaną niechęcią.

- Kentaro…- odparł również niepałający pozytywnym uczuciem Mamoru- Gdzie ona jest?

- Co z moją córką?- krzyknęła nagle rzucająca się w stronę Diamonda kobieta.

Dopiero teraz białowłosy zauważył plus minus czterdziestoletnią brunetkę o długich włosach i wypełnionych przerażeniem oczach. Chociaż normalnie zapewne by tej kobiety poprawnie nie zidentyfikował to teraz rozpoznał w niej widzianą przed dwoma laty matkę Usagi. Patrzyła na niego ewidentnie wyczekującym pozytywnych informacji wzrokiem, ale zanim Diamond zdążył powiedzieć cokolwiek dobiegł go głos przybyłego naprędce pod wizją drastycznych cięć budżetowych lekarza.

- Panie Kentaro…- zaczął nieco zestresowany specjalista- Najmocniej Pana przepraszam, nie mieliśmy pojęcia...

- Jak Usagi?- przerwał mu niecierpliwie wyczekujący konkretów Diamond.

Niecierpliwie konkretów wyczekiwał również podchodzący parę kroków bliżej Mamoru, przerzucająca błagalne spojrzenie z Diamonda na przyprószonego już nieco siwizną lekarza Ikuko i starający się nie wadzić osobom predestynowanym do pierwszego kontaktu z poszkodowaną Rubeus.

- Dobrze- odparł podejrzanie ponuro mężczyzna- Jest mocno poobijana, ale szczęśliwie żadnych uszkodzeń organów wewnętrznych nie ma...

- Dzięki Bogu!- pisnęła w geście ulgi chwytająca się za serce brunetka.

- Ale…- kontynuował niezwykle ciężko specjalista- Przedstawione Panu na wstępie obawy okazały się być niestety słuszne, dziecko zmarło.

Twarz białowłosego jakby nagle zdobyła jeszcze bardziej na zaciętości.

- Mieliście robić co w Waszej mocy do jasnej cholery!- krzyknął traktujący mur pięścią Diamond.

Nogi Ikuko ugięły się pod nią tak, że kobieta opadła wprost na ustawione obok niej krzesło, Rubeus zacisnął mocniej pięści, a Mamoru pobladł i stając tyłem do reszty oparł dłonie o ścianę wbijając mętny wzrok w ziemię.

- Przykro mi…- dodał silący się na współczucie lekarz.

- Można ją teraz zobaczyć?- zapytał po chwili spokojniej już Diamond.

- Tak, ale póki co tylko jedna osoba...

Białowłosy popatrzył na siedzącą w milczeniu kobietę.

- Pozwoli Pani- rzucił zwracając tym samym uwagę jakby oderwanej od rzeczywistości brunetki- Ale biorąc pod uwagę ostatnie rozmowy telefoniczne z córką myślę, że nie jest Pani pierwszą osobą, która powinna do niej wejść...

- Oczywiście…- odparła depresyjnym głosem ciągle roztrzęsiona Ikuko.

Diamond ruszył więc korytarzem do umiejscowionej mniej więcej w jego połowie sali posyłając jeszcze na odchodnym badawcze spojrzenie podejrzanie wyciszonemu Mamoru. Ten nie zgłaszając żadnych obiekcji niezmiennie podpierał ścianę trwając w jakiejś jemu tylko wiadomej zadumie.

- Mamoru!- usłyszał nagle od strony windy ciemnowłosy.

W zasięgu wzroku pojawił się wysoki blondyn ze zgrabną szatynką u boku.

- Myślałem, że będziemy przed Tobą, ale zamknęli drogę i musieliśmy jechać objazdem- rzucił podchodząc bliżej- Jak Usa?

Chiba nic nie odpowiedział dalej gapiąc się w białe jak ściany płytki.

- Znośnie- skomentował za niego będący przy tym wszystkim mężczyzna- Ale dziecko gorzej...

- Co z dzieckiem?- dopytywał patrzący już to na Mamoru to na Rubeusa Motoki.

- Nie żyje- odparł w końcu przełamujący swoje milczenie i zarazem ogólną ciszę brunet.






10 komentarzy:

  1. Wstaje sobie rano, patrze czy tu ktoś przypadkiem spać po nocy nie może i co zastaje? Kolejny rozdział pełen emocji.
    Całe szczęście, że z Usą dobrze....... tzn żyje. Mamoru to niezły hipokryta! Mam nadzieję, że Ikuko dostrzeże, że to palant zdradzający Tsukino i nie wart jej zainteresowania.
    Z jednej strony szkoda, że dziecka nie udało się uratować, a z drugiej, no cóż, jak to się czasem brzydko mówi, problem się sam rozwiązał.
    Dobrze,że Di jest przewidywalny i kazał sprowadzić Minę. Wiedział, że Usagi może jej potrzebować, widać, że zna ją dobrze jak nikt inny. Zaskoczył mnie proponując by to Ikuko weszła jako pierwsza, ale z drugiej strony to idealnie przemyślana zagrywka z jego strony by zyskać przychylność teściowej. Może dostrzeże ona wady Mamrota, oby. Nie rozumiem tylko po co tam Motoki ze swoją dziewczyną? Mam nadzieje, że Di znajdzie Esme i aresztują ją za napaść. Czekam na ciąg dalszy z zapartym tchem, tak więc postaraj się ;)
    Pozdrawiam i życzę weny
    SereUsako

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh;P Ja tam ze spaniem nie mam problemów;P Mogłabym się tak położyć i wstać za tydzień:D Ale jak chce cos napisać to mi niestety tego spania trochę umyka:)

      W ogóle jestem z tego rozdziału potwornie niezadowolona. Strasznie mi się nie podoba. Pisałam go chyba najdłużej ze wszystkich i jest jak dla mnie najgorszy ze wszystkich. Może dlatego, że chciałam za bardzo, żeby wyszedł dobrze i wyszedł jak wyszedł, ale stwierdziłam, że nie będę go kasować, bo nie daj Boże napiszę coś jeszcze gorszego:)

      Hmm… Di zdawał sobie sprawę, że matka Usagi jako jej matka na pewno jest jedną z pierwszych osób teoretycznie uprawnionych do wizyty. Praktycznie się jednak z tym nie zgadzał, a że jest kulturalny to nie chciał wejść na chama i w taki ładny sposób powiedział, że to on powinien iść:)

      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję:*

      Usuń
    2. Czy ja wiem, czy jest z czego być nie zadowolonym. Wiem z doświadczenia, że nie zawsze każdy rozdział wychodzi nam tak jakbyśmy tego chciały.
      No ale ukazałaś to w taki sposób, że można pomyśleć, że zrobił to specjalnie by się jej przypodobać - gratuluję :)
      SereUsako

      Usuń
  2. czekałam na ten rozdział z wielką niecierpliwością no i jednak Usa straciła dziecko a jeszcze jak Di się dowie przez kogo no to lepiej by było aby aby Mamrot szybciej sobie poszedł bo już widzę co się tam będzie działo i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)))))) oby pojawił się jak najszybciej pliiiiiiiiiiiiiis :))))))))))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba lubisz konfrontacje Di z Mamoru:D

      Postaram się z następnym rozdziałem, ale za jakość niestety nie gwarantuję:/

      Pzdr:*

      Usuń
    2. hmmmm :))))))))) pewnie że uwielbiam zwłaszcza że przeczuwam nie złą awanturę gdy Di się dowie która to była kobieta wtedy nie chce być w skórze Mamrota he he he :) a jeśli chodzi o jakość to nie powinnaś narzekać widząc ile nas tu jest i zawsze z jaką niecierpliwością czekamy na kolejny rozdział :)))))) fanka 12

      Usuń
  3. Wiedziałam, że tak będzie :(
    A Edek zaczyna mnie coraz bardziej denerwować. Niech zostawi ich już w spokoju. Teraz i tak nie ma czego tam szukać.
    Nie mogę doczekać się nowego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edkowi odzyskanie Usagi się już nawet na ambicje wbiło:) No póki co przeżywa wstrząs wewnętrzny i... No;P

      :):)

      Usuń
  4. biedna usa :( kiedy kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń

Translate