środa, 13 sierpnia 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XXII


Kiedy drzwi windy otworzyły się najpierw wyszła zza nich Usagi. Prąc pewnie do przodu blondynka obok biurka  Yvonne przystanęła. Następnie zrobiła zgrabny półobrót ciało skosem w stronę dziewczyny i męża zwracając. Wolną wcześniej ręką torebkę chwyciła, obiema dłońmi ją teraz przed sobą trzymając.

- Wszyscy już są?- pytał szatynkę stojący krok dalej Diamond.

Yvonne, która właśnie papiery do teczki zbierała zaczęła robić to nieuważnie nad osobą Usagi się zastanawiając. Jej oczy nerwowo biegały między  porządkowanymi dokumentami, piękną kobietą z wczoraj, a nadzwyczajnie przystojnym szefem jej szefa. Nie mogła się przez to na skrajnie prostej odpowiedzi skupić i stąd parę sekund utrwało nim dziewczyna rzuciła ,,tak” nerwowo podbródkiem kiwając.

- Można zaczynać- dodała jeszcze swoje poruszenie tuszować próbując.

Słysząc to Diamond zrobił krok w przód dłoń na plecach Usagi chwilowo kładąc. Zauważając kątem oka gest jasnowłosego dziewczyna, która akurat błędy segregacyjne sobie uświadomiła puściła niechcący parę oddzielonych już placami papierów. Czując na skórze dłoni ślizg wymykających się dokumentów szatynka oprzytomniała, głową dla dodatkowego otrzeźwienia jeszcze potrząsając.

,,Do licha…”- myślała ku podłodze ciało schylając kobieta- ,,A ja ją wczoraj prawie szarpać zaczęłam…"

Kiedy Yvonne wolniej, niż szybciej zbierała rozrzucone po panelach papiery Diamond otwierał prawie Usagi drzwi pomieszczenia na prawo od gabinetu dyrektora. Pomieszczeniem tym była niewielkich rozmiarów sala konferencyjna z owalnym stołem i pięcioma osobami dookoła, które swoje oczy teraz jednocześnie ku Usagi zwróciły. Każdy patrzył jednak inaczej: Rubeus figlarnie, Fiore zdziwienie, pierwszy raz przez Usagi widziany mężczyzna niezrozumiale, obcy jej również dziadek z wyglądem Mikołaja po ciemnej stronie mocy pytająco, a płomiennoruda kobieta u jego boku ogniście wściekle. Chociaż spojrzenia Ann i Usagi się tylko na chwilę spotkały i chociaż całą resztę czasu w tej sali spędzoną Ann była jak do rany przyłóż to Usagi swoim oczom i pierwszemu wrażeniu ostatecznie ufała. Miała co prawda przez moment pewne wątpliwości widząc jej na tyle nieśmiałą, by siedzieć cicho  i na tyle życzliwą, by słowa każdego uśmiechem kwitować twarzyczkę, ale koniec końców wariant zwidów szybko odrzuciła. Mimo bowiem, że ich ówczesny kontakt wzrokowy trwał ledwie chwilę, ponieważ uwagę Usagi prędko odwrócił szepczący jej coś na ucho przez ramię Diamond to później blondynka jednoznacznie dwulicowość płomiennowłosej stwierdziła. Teraz jednak szła wzdłuż linii krzeseł do wolnego przy końcu stołu siedzenia. Stając już gdzie jej Diamond wcześniej polecił dziewczyna stanowczym wzrokiem salę omiotła. Jej pewna postawa w ogóle lekkiej niezręczności, jaką z powodu braku dodatkowego miejsca odczuła nie pokazała.

- To jest moja żona, Usagi- zaczął będący już obok niej Diamond- Usagi, poznaj Ann- kuzynkę Fiore, która zechciała nam swoją pomocą przy rozbudowie firmy służyć...

Ann oczy zmrużyła serdeczny  uśmiech na twarz przywołując. Jeśli jakaś nienawiść w niej była, a wedle Usagi zdecydowanie, to jej śladu póki co widać nie było.

- Sōtarō Kanō- kontynuował proces poznawczy jasnowłosy- czyli zastępca, alias odciążenie naszego dyrektora. Następnie zapewne Pan Ignacio Wels- znana w środowisku londyńskim postać i właściciel budynku obok...

Prezentując tego drugiego Diamond przerwał swój wywód podając mężczyźnie rękę.

- Fiore znasz- kontynuował niebawem prostując ze skłonu plecy białowłosy- Rubeusa aż nazbyt dobrze...

Ten ostatni zaś się szelmowsko uśmiechnął dłoń dziewczyny do pocałunku ujmując.

- Usagi…- szepnął porozumiewawczo patrząc w jej oczy mężczyzna.

- Rubeus…- odparła równie znacząco blondynka.

Po tym Usagi się ku reszcie sali zwróciła głowę w przywitaniu grzecznie skłaniając.

- Dzień dobry wszystkim- powiedziała właściwym dla zaistniałej sytuacji głosem dziewczyna- Przepraszam za niezapowiedzianą wizytę, ale dopiero co  zdecydowałam się Londyn odwiedzić, by móc męża na każdym kroku w tak nowej rzeczywistości wspierać. Mam jednocześnie  nadzieję, że nasza, tzn. moja, mojego męża i Wasza współpraca tu, teraz i zawsze będzie przebiegać owocnie.

Usagi zdanie skończyła uśmiechem, a Diamond jej wolne krzesło odsunął. Sam zaś stanął tuż za nią przedramiona na oparciu fotela wspierając.

- Zacznijmy więc…- powiedział klaśnięciem dłoni sygnał początku rozmowy dając.

I zaczęli, a spotkanie, choć nie najkrótsze, szybko Usagi minęło, bo sprawy biznesu zawsze ją głęboko wciągały. Również teraz wszystkie szczegóły wyłapywała i własne spostrzeżenia zgłaszała uwagę zebranych bardziej na sobie niż omawianej sprawie skupiając. Raz za czas przy tym ku Ann niepozornie zerkała, ale wrogiego spojrzenia nie dane jej było znowu zobaczyć. Spokojna, nieśmiała i grzeczna- takie wrażenie swoim anielskim wyrazem twarzy Ann Reiter bowiem sprawiała i taki tez wyraz twarzy Ann Reiter miała, gdy po spotkaniu, a przed swoim wyjściem do Usagi podeszła.

- Witamy w Londynie Usagi-chan- zagaiła obrzydliwie słodkim głosikiem dziewczyna- I życzymy miłego pobytu...

Wbrew prezentowanej na prawo i lewo grzeczności właśnie tyłek do Usagi wypięła jej chęć odpowiedzi kompletnie ignorując. Kiedy ta druga buzię w próbie odzewu otwarła Ann obróciła się najzwyczajniej sobie gdzie indziej, a konkretnie obok rozmawiającego z jej wujem Diamonda idąc.

,,Nie lubię Cię Ann…”- myślała wiodąca za nią oczyma blondynka- ,, Oj bardzo nie lubię…"

I tak kiedy Usagi dłonie w pięści z wkurzenia ściskała Ann pożegnalne pocałunki od Diamonda i wuja zbierała. Po jeszcze kilku mdłych dla Usagi uśmieszkach dziewczyna w końcu pomieszczenie, piętro i budynek samotnie opuściła. Na parkingu wsiadła do wyczekującego jej pojawienia auta i tam tylne siedzenie zajmując ręce pod głowę przy głośnym wydechu złożyła.

- Coś nie tak poszło Panienko? –pytał wyjeżdżający na drogę szofer.

- Taaa…- niemrawo odparła w dach samochodu patrząc dziewczyna- Ma żonę. Sucza jest piękna, mądra i pewna siebie...

Szofer uśmiechnął się lekko na Ann przez lusterko samochodowe zerkając.

- Czy to zmienia Twoje plany Panienko?

Dziewczyna kąciki ust również uniosła ręce na boki, by móc się przeciągnąć rozkładając.

- Absolutnie nie…

7 komentarzy:

  1. zgadzam się z Usą i też tej Ann nie lubię i czuję ża ta cała Ann nie źle namiesza Usa trzymam za ciebie kciuki :) pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na miejscu Usagi, to dorwałabym Tą całą Ann w ciemnej uliczce i mocno pokiereszowała, tak żeby jej zetrzeć ten fałszywy uśmiech z twarzy. Teraz to nasza słodka blondynka musi się jeszcze bardziej starać, bo ta dwulicowa zaraza nie odpuści. A swoją drogą to mam nadzieję, że nie namieszasz zbyt mocno i że Di nie wpadnie w łapska tej rudej piranii.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. droga Amai znając naszą Lenkę to wszystkiego można się spodziewać ha ha ha :) fanka 12

      Usuń
    2. ,,Dwulicowa zaraza” i ,,ruda pirania” :D Cudownie :D Sama bym lepiej pełni Ann tak zwięźle nie oddała :) Jestem wprost zachwycona :P

      A Fanka ma rację, kocham mieszać ;)

      Pzdr :*

      Usuń
  3. Wiedziałam, że coś kombinujesz z tą Ann, mam jeszcze męskiego typa od kombinowania ale poczekam co wymyślisz. Ann biedulka nie wie na co się naraża igrając z Usą, to może się dla niej skończyć tragicznie...np. w wariatkowie. Podoba mi się zachowanie Di... taki szarmancki dla Usy :)
    I mam nadzieję, że pomysł z rozwodem wywietrzał mu z głowy... Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)

      Hm, Usagi ma charakterek, ale zła nie jest… Natomiast Ann, no… :P Na pewno jak coś to obie będą miały ze sobą ciężko, ale… Cholera, już nic nie mogę powiedzieć :P

      Usuń

Translate