ZAGUBIONA
Rozdział IX
Diamond Kentaro siedział na biurowym krześle milcząco wpatrując się w ścianę i mnąc prawą ręką kartkę papieru.
- Wiem bracie, że nienawidzisz papierkowej roboty, ale proszę- nie wyżywaj się na naszej dokumentacji- rzucił wchodzący do pomieszczenia brunet- Coś Ty taki wściekły?
Białowłosy nie wyglądał na skorego do zwierzeń, ale po paru sekundach niczym niezmąconej ciszy postanowił podjąć rozmowę.
- Ta dziewczyna z wczoraj... Jak wróciłem to już jej nie było- odparł obracając się na krześle i rzucając papier do kosza.
- Co za paradoks- powiedział Safir siadając naprzeciw brata- Pierwsza kobieta, która sama sobie poszła i jednocześnie pierwsza która nie chciałeś, żeby poszła.
- Żebyś wiedział...
- No więc na co czekasz braciszku? Dzwoń, pisz, odwiedzaj...- zaproponował ciemnowłosy.
Diamond przetarł oczy dłońmi, a potem oparł na nich podbródek.
- Nie wiem kim jest, gdzie mieszka, pracuje, uczy się ani jaki ma nr telefonu- odparł zrezygnowany.
Safir uniósł brwi do góry w geście zdziwienia.
- Chcesz mi powiedzieć, że przespałeś się z dziewczyną i nie zapytałeś jej wcześniej nawet jak ma na imię?
- Wiem, jestem idiotą!- krzyknął uderzając pięściami w biurko i wstając.
- Wszystko potoczyło się tak szybko...- kontynuował machając rękami- Zostawiła karteczkę, że wzięła moją wizytówkę...
- Więc jest szansa, że zadzwoni- dodał brunet- A jeśli nie?
- Jeśli nie to przekopię całe Tokio...- odparł wkładając ręce do kieszeni.
Safir uśmiechnął się przyjaźnie.
- Wiesz, nigdy nie myślałem, że jakakolwiek kobieta podziała na Ciebie tak, że stracisz rozum. Tokio ma ponad 8 mln mieszkanców, a ona może nawet nie być z Tokio. Jedyne co wiesz to jak wygląda, a wygląd się zmienia
- Jej oczy... Takich oczu nikt nie ma...- powiedział patrząc przez okno niczym zahipnotyzowany.
- Diamond, brzmisz jak wariat.
- Bo zwariowałem... na jej punkcie- odparł uśmiechając się chytrze.
- Swoją drogą dziewczyna musi być naprawdę niezwykła skoro w parę godzin owinęła sobie wokół palca jednego z najpotężniejszych ludzi w Japoni- rzucił zaintrygowany jej osobą Safir.
- Oj tak braciszku, oj tak...
- Heeeere we came!- krzyknęła Minako wparowując do szpitalnego pokoju.
- Wiem bracie, że nienawidzisz papierkowej roboty, ale proszę- nie wyżywaj się na naszej dokumentacji- rzucił wchodzący do pomieszczenia brunet- Coś Ty taki wściekły?
Białowłosy nie wyglądał na skorego do zwierzeń, ale po paru sekundach niczym niezmąconej ciszy postanowił podjąć rozmowę.
- Ta dziewczyna z wczoraj... Jak wróciłem to już jej nie było- odparł obracając się na krześle i rzucając papier do kosza.
- Co za paradoks- powiedział Safir siadając naprzeciw brata- Pierwsza kobieta, która sama sobie poszła i jednocześnie pierwsza która nie chciałeś, żeby poszła.
- Żebyś wiedział...
- No więc na co czekasz braciszku? Dzwoń, pisz, odwiedzaj...- zaproponował ciemnowłosy.
Diamond przetarł oczy dłońmi, a potem oparł na nich podbródek.
- Nie wiem kim jest, gdzie mieszka, pracuje, uczy się ani jaki ma nr telefonu- odparł zrezygnowany.
Safir uniósł brwi do góry w geście zdziwienia.
- Chcesz mi powiedzieć, że przespałeś się z dziewczyną i nie zapytałeś jej wcześniej nawet jak ma na imię?
- Wiem, jestem idiotą!- krzyknął uderzając pięściami w biurko i wstając.
- Wszystko potoczyło się tak szybko...- kontynuował machając rękami- Zostawiła karteczkę, że wzięła moją wizytówkę...
- Więc jest szansa, że zadzwoni- dodał brunet- A jeśli nie?
- Jeśli nie to przekopię całe Tokio...- odparł wkładając ręce do kieszeni.
Safir uśmiechnął się przyjaźnie.
- Wiesz, nigdy nie myślałem, że jakakolwiek kobieta podziała na Ciebie tak, że stracisz rozum. Tokio ma ponad 8 mln mieszkanców, a ona może nawet nie być z Tokio. Jedyne co wiesz to jak wygląda, a wygląd się zmienia
- Jej oczy... Takich oczu nikt nie ma...- powiedział patrząc przez okno niczym zahipnotyzowany.
- Diamond, brzmisz jak wariat.
- Bo zwariowałem... na jej punkcie- odparł uśmiechając się chytrze.
- Swoją drogą dziewczyna musi być naprawdę niezwykła skoro w parę godzin owinęła sobie wokół palca jednego z najpotężniejszych ludzi w Japoni- rzucił zaintrygowany jej osobą Safir.
- Oj tak braciszku, oj tak...
***
Usagi rzuciła w bok przeglądane komiksy i żwawo podniosła się na łokciach.
- Dziewczyny, super, że jesteście- powiedziała serwując szeroki uśmiech.
- Jasne, że super- odparła Rei siadając na skraju łóżka.
- Mamoru dopiero dzisiaj do nas dzwonił, a Motoki też mi wcześniej nic nie powiedział- dodała Mako krzyżując ręce na piersiach.
- Oj dajżesz już spokój, po prostu nie chcieli w środku nocy podnosić larum- fuknęła czarnowłosa.
- A właśnie, o co Wam wczoraj poszło?- wyskoczyła Minako.
- Ty bezmózgu!- krzyknęła momentalnie Rei- Przecież ona straciła pamięć!
Usagi spoważniała.
- Dziewczyny, trochę więcej wyczucia- powiedziała wchodząca między nie Ami- Usagi, jak się czujesz?
- Na ciele dobrze, na duchu nie najgorzej- odparła lekko się uśmiechając- Wiecie, tak sobie myślałam... Wiadomo, że nie jest fajnie stracić pamięć, ale nie zamierzam z tego robić osobistego dramatu. Nie zapomniałam przecież Was, Mamoru, rodziców. Nie zapomniałam mówić ani chodzić, wiązać sznurowadła ani przechodzić przez ulicę. Mamo-chan mówił, że nie nawiązałam w tym czasie jakiś bliższych znajomości ani nie dokonałam spektakularnych zmian sytuacji życiowej. Czego naprawdę ważnego mogę nie pamiętać?... Jaka była wczoraj pogoda? Co ostatnio oglądałam w telewizji? Albo ile komiksów kupiłam w zeszłym roku? Napewno było wiele chwil, z Mamoru czy z Wami, wartych zapamiętania, ale takich chwil będzie jeszcze mnóstwo. Teraz mam dwa lata z życiorysu mniej i nie zamierzam trwonić reszty czasu na użalanie się nad sobą.
Dziewczyny słysząc Usagi otwierały buzię szerzej jedna od drugiej.
- Usa, Ty chyba naprawdę mocno uderzyłaś się w głowę- rzuciła Mako.
W tym momencie wszystkie radośnie zaszczebiotały.
- Dziwi mnie tylko, że poszłam na studia- powiedziała z już bardziej skwaszoną miną- Jeszcze na zarządzanie...
- Mamoru z ojcem Cię namówili, ale o tym to może już pogadaj z nimi...- odparła Ami.
- Racja... Aaa, Mina... Co miałaś na myśli przez ,,o co Wam wczoraj poszło"?- zapytała Usagi.
- Usa, tego że często mówię pierdoły chyba nie zapomniałaś?- rzuciła przyjaźnie blondynka- Po prostu przed Twoim zasłabnięciem pokłóciłaś się z Mamoru i nie dawałaś znaku życia. Szukaliśmy Cię po całym mieście, ale w końcu wpadł na Ciebie Motoki i przywiózł do domu.
- Hm, Mamo-chan mi nic nie mówił...
- No jasne, że nie, bo po co. Drobna sprzeczka i tyle. Napewno nie chciał, żeby pierwszą rzeczą o której się dowiesz z ostatnich dwóch lat była Wasza jedyna kłótnia- zagaiła Rei.
- Ehh, masz rację- westchnęła.
takiego Di uwielbiam najbardziej he he he przekopie całe Tokio aby ją odnaleźć no no bardzo pracowite będzie miał życie he he he ale trzymam za niego kciuki a może szybciej Usa do niego zadzwoni gdy znajdzie u siebie jego wizytówkę aby się dowiedzieć kim jest ??????? czekam więc bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :))) fanka 12
OdpowiedzUsuńChciałabym tak ułożyć tą historię, żeby nie było mu łatwo, ale nie wiem co wyjdzie, bo coś weny nie mam:/ Pzdr:)
UsuńFajnie, że piszesz o Diamandzie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO nim zawsze bardzo chętnie będe pisać:) W anime zdecydowanie za mało czasu mu poświęcili i jeszcze na koniec uśmiercili, więc trzeba coś z tym zrobić;P Pzdr:)
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz dotarłam, ale w końcu. Cieszę, że piszesz o Diamandzie. Nie ukrywam, że go uwielbiam i będę jak najbardziej częściej wpadać. :)
OdpowiedzUsuńtsukinousako88
Jak to fajnie dowiedzieć się, że jest dużo więcej osób, które lubią Diamanda;P Strasznie w ogóle się cieszę z każdej osoby, która chce czytać moje opowiadanie i zapraszam;P
OdpowiedzUsuń