niedziela, 25 maja 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział VI


Zostawiająca zaparkowany przy drodze samochód blondynka szła właśnie do drzwi domu Chibów. Stukot jej obcasów niósł się tak głośnym dźwiękiem pośród otoczonego wysokim murem ogrodu, że akurat układająca kwiaty Kazuko zauważyła Usagi przez lekko uchylone okienko, zanim jeszcze ta zdążyła nacisnąć dzwonek. Skutkiem tego ledwo dziewczyna stanęła na świeżo obielonej werandzie drzwi otworzyły się ukazując trącącą angażem w horrorze twarz gospodyni. Usagi doskonale wiedziała, że w tym domu od dawna już straszy, ale mimo to prawie podskoczyła niespodziewanie widząc lokalnego upiora.

- Pana Chiby nie ma- wysyczała jadowicie do tego blokując gościowi wspierająco ułożoną ręką  możliwe przejście.

- Nie szkodzi, ja szukam Ami- odparła lekceważąc jej zagradzającą postawę i mocniejszym pchnięciem drzwi wchodząc do środka.

Przeszła pośpiesznie parę kroków zatrzymując się w połowie salonu i z tego miejsca o sto osiemdziesiąt stopni ciało ku wolno idącej za nią Kazuko obracając. Kazuko nawet dla odważnej Usagi była po prostu przerażająca. Jej zawsze unikające najdrobniejszego uśmiechu usta w połaczeniu z wiecznie surowym spojrzeniem i moralizatorskim wyrazem twarzy dawały obraz kobiety bez serca, która zamiast uczuć ma utkane wedle siebie zasady. I tak każdy, kto znalazł się przy niej był badawczo pod kątem prawdopodobieństwa realizacji tych zasad mentalnie badany, ale nawet jeśli ocena wypadła pozytywnie to nie należało oczekiwać słodkich słówek czy ciepłego uśmiechu. Względną aprobatę Kazuko wyrażał po prostu brak czystej złośliwości z jej strony. Dla osób niegodnych zaś uznania była niemiła, uszczypliwa i nader złośliwa. Jedną z tych niegodnych, która rujnowała wszelkie życiowe wytyczne Kazuko była właśnie Usagi. Nie znosiła jej szczerze i tą swoją niechęć przelała na Saeko Mizuno.

- Doprawdy?- gosposia uniosła brwi o milimetr w autentyczność słów Usagi mocno powątpiewając.

Blondynka pokręciła głową sygnalizując silne niedowierzanie.

- Zawsze mnie zaskakuje Kazuko na jak wiele sobie pozwalasz. Gdybyś się tak zachowała pracując u mnie to po paru sekundach byś wyleciała...

- Na szczęście nie pracuję u Pani…- odparła dbając o to, aby każde ze słów było nasączone jadowitością.

Usagi już otwierała buzię, żeby cos odpowiedzieć, ale przeszkodził jej dobiegający ze schodów głos przyjaciółki.

- Usa, fajnie, że przyszłaś…- rzuciła ciepło krótkowłosa.

- Tak…- przytaknęła nieco zawstydzona jej pogodą ducha blondynka- Chciałam porozmawiać… Na osobności...

Ami zeszła akurat do poziomu Usagi lekko ramieniem przy powitalnym buzi w policzek ją obejmując.

- Oczywiście…- rzuciła radośnie biorąc dziewczynę pod ramię- Usiądźmy w salonie...

Prowadząca przyjaciółkę do kanapy kobieta przechyliła jeszcze głowę za ramię ku niewzruszenie stojącej Kazuko spojrzenie kierując.

- To ja zrobię herbatę- zakomunikowała śmiało spoglądająca w oczy Pani gosposia.

- Dziękuję Kazuko, ale nie ma takiej potrzeby… Sama cos przygotuję, a Ty proszę idź kupić Chibiusie jakieś owoce...

- Ależ Proszę Pani…- zaczęła jakby oburzona bezsensownością pomysłu kobieta- Mogę je kupić, kiedy będę odbierała małą z przedszkola...

- Dziewczynka jeszcze jest trochę osłabiona, więc chciałabym, żeby przyszła prosto do domu...

Kazuko chłonęła każde słowo ze skupieniem i złączonymi przed sobą jak do modlitwy dłońmi. Ciężko w ogóle powiedzieć co zwykle działo się wewnątrz tej mrocznej kobiety, bo o ile ton jej głosu bywał zmienny to twarz ciągle pozostawała ta sama, a była to nienosząca żadnych emocji twarz lalki ze stale srogo spoglądającymi oczyma.

- Dobrze- koniec końców powiedziała jeszcze przez chwilę tak stojąca gosposia.

Zaraz jednak ruszyła do komódki w przedsionku wyciągniętym z kieszeni spódnicy kluczem najwyższa szufladkę otwierając. Ami i Usagi usiadły zaś wreszcie na trochę wytartej już sofie.

- Jak możesz małą z tym straszydłem zostawiać…- rzuciła przechylająca się ciut dla sprawdzenia czy straszydło poszło blondynka.

Krótkowłosa westchnęła schylając głowę ku równiutko ułożonym kolanom.

- Nie mam wyjścia. Gdybym ją zwolniła matka by chyba zawału dostała...

,,Dwie pieczenie  na jednym ogniu…”- myślała, ucieszona po chwili, że nie powiedziała tego jednak na głos blondynka.

- Dodatkowo nie stać nas, żeby zatrudnić kogoś innego… Wiesz, po tym wszystkim… A Kazuka i tak pracuje za bardzo małe pieniądze...

Widząc zmartwioną minę Ami Usagi przypomniała sobie po co tu przyszła i wspierająco położyła rękę na jej grzecznie ułożonych dłoniach.

- Ami, ja chciałbym Wam pomóc- powiedziała przywołując spojrzenie wcześniej unikającej jej wzroku dziewczyny- Mam wakat na stanowisku kierownika działu logistyki i myślę, że Mamoru dobrze by się tam znalazł...

Po twarzy Ami niespodziewanie dla Usagi spłynęła samotna łza.

- Dziękuję…- szepnęła wdzięcznie głowę ponownie ku kolanom spuszczając.

- Daj spokój, nie ma za co- odparła zawstydzona jej wdzięcznością wobec wydarzeń z wczoraj Usagi do meritum spotkania wreszcie odważnie przechodząc- A tak w ogóle Ami… to chciałam Cię strasznie przeprosić...

Krótkowłosa nic nie powiedziała trzymając dalej nisko schyloną twarz.

- Mam na myśli sytuację, o której już pewnie słyszałaś…- mówiła wdzięczna w tym miejscu przyjaciółce za pozwalające jej swobodnie czynić niezręczne wyznanie milczenie- Zawsze uważałam, że kocham Mamoru i kiedy ten ożenił się z Tobą byłam skrajnie rozjuszona, ale Wy wyjechaliście, a ja zaczęłam życie we własnym małżeństwie. Nagle jednak wróciliście, moja wściekłość minęła, poczucie miłości odżyło i zaczęłam szukać okazji do niby przyjacielskich spotkań, drobnych rozmów i samotnych spacerów. Bóg mi świadkiem, że nie wiem co sobie wyobrażałam i nawet sama nie wiem czego od niego oczekiwałam, ale najmocniej Cię za to przepraszam i błagam o wybaczenie. Obiecuję przy tym nigdy więcej nie myśleć w takich kategoriach o Twoim mężu, bo wreszcie do mnie doszło, że mam swojego, którego tak prawdziwie kocham…

4 komentarze:

  1. Przy ostatnim zdaniu nachodzi mnie tylko jedno: Alleluja!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Panią w stu procentach. Czekałam właśnie na ten moment. Pozostaje już jedynie sprawa z Di i wszystko skończy się szczęśliwie;)

      strzyga1

      Usuń
    2. ja również zgadzam się z wami ale znając Lenkę to czuję że jeszcze trochę nam tu namiesza za nim zakończy się happy endem :) he he he fanka 12

      Usuń

Translate