BIAŁA RÓŻA
Rozdział V
Kiedy Diamond sięgnął po dzwoniący mu w wewnętrznej kieszeni marynarki telefon Fiore był
już na tylnym siedzeniu wyczekującej obecności jasnowłosego mazdy. Niemniej
znajomy zasygnalizował mu dłonią swobodę prowadzonej przez komórkę rozmowy i
tak Diamond stał spokojnie, wolną ręką trzymając górną część mocno uchylonych
drzwi. Przy zaparkowanych zaś tuż obok samochodach momentalnie znaleźli się
ubrani identycznie względem siebie mężczyźni. Dwaj pierwsi wsiedli do
wysuniętego najbardziej w przód auta, tylni model pozostawiając zmierzającym
już ku niemu kolegom.
- No
wreszcie…- usłyszał odbierający
połączenie białowłosy- Dzwonię i dzwonię… Gdzie Ty do cholery jesteś?
Diamond
nabrał więcej powietrza wznosząc pozbawione radości oczy ku niebu.
-
Załatwiam interesy poza Tokio- odparł niezmieniający swojego surowego wyrazu
twarzy mężczyzna.
- Nic
wcześniej nie mówiłeś…- skomentowała nerwowo stukająca palcami o klapkę
telefonu blondynka.
-
Dowiedziałem się wczoraj, a powiedzmy, że… - zaczął dla wzmocnienia efektu zawieszający
głos jasnowłosy- Hmm, powiedzmy, że nie było czasu na takie drugorzędne tematy…
Dziewczyna
zarumieniła się nagle postanawiając pociągnąć wątek ich pojednania gdy wróci.
- Kiedy
będziesz w domu?- zapytała niespodziewanie rezygnująca z ,,moralizatorskiego”
wykładu Usagi.
- Za
parę dni- odpowiedział sucho mimo zdziwienia jej ustępliwością mężczyzna- A
teraz wybacz moja droga, muszę kończyć…
I
rozłączył się wsiadając do środkowej mazdy, a zaraz potem w sumie trzy
identycznego koloru i marki auta ruszyły kolejno przed siebie.
-
Czekaj, Di!- rzuciła jeszcze chcąca kontynuować rozmowę blondynka.
Rozmowa
był już jednak zakończona, a niezadowolona z obrotu sprawy dziewczyna rzuciła
wściekle telefonem o zajmowaną w pozycji leżącej kanapę. Przeczesała palcami
swoje długie włosy oczy na koniec zamykając.
,,Bezczelny,
tak się rozłączać… Ba, najpierw tak mnie bez słowa zostawiać, a potem dopiero
tak się rozłączać. A jeszcze wcześniej nie odbierać… I nie oddzwaniać…”- dumała
zaraz gwałtownie pod wpływem nagłej myśli otwierająca patrzałki Usagi- ,,A jeśli
on jest tam z jakąś kobietą… Tą całą Esmeraldą Watabe na przykład. W końcu lepi
się do niego od zawsze jak gliniane naczynie…”
Dziewczyna
przygryzła dolną wargę kwaśno po chwili usta wykrzywiając.
,,Nie,
nie, nie Di!- krzyczała głośno w myślach czoło do tego rękoma zasłaniając-
,,Przepraszam… Nie chcę Cie stracić,
błagam wróć i niech wszystko będzie jak dawniej… Nie, nie jak dawniej… Lepiej,
tylko wróć i ten ostatni raz zapomnij o moich wybrykach…”
Nieoczekiwany
dźwięk telefonu poderwał Usagi jak trąbka bojowego ogiera. Zerwała się prędko
wzrokiem szukając beztrosko rzuconej komórki, a kiedy już ją znalazła jęk
zawodu dotarł do uszu przechodzącej obok Shizuko. Nauczona jednak nie wścibiać
nosa w nie swoje sprawy dziewczyna
potulnie ruszyła ku kuchni.
- Usa,
wiem, że masz ciągoty do Mamoru, ale, żeby tak przy wszystkich trzymać się z
nim za rękę?!- dobiegł ją ryk od strzała gromiącej jej zachowanie przyjaciółki.
- Skąd
wiesz?- pytała łamiąca ręce blondynka.
- Moja
teściowa była wtedy w restauracji… A wiesz, że sympatyzuje z matką Ami, więc na
pewno tej flądrze powie… A matka Ami? Ta stara rura ma wreszcie okazję oczernić
nielubianego zięcia i znienawidzoną koleżankę córki. Jak myślisz, co zrobi?
- Do
ciężkiej i wyjątkowo złośliwej cholery…- syknęła straszliwie blondynka.
Zakrawająca
już na rozpacz dziewczyna wbiła paznokcie lewej ręki w przysłoniętą idealnie
wyczesanymi włosami skórę głowy.
- Jak
mogłaś się tak obnosić Usagi? W ogóle dziwne, że jeszcze gazety o tym nie
piszą…- ciągnęła dalej rozdrażniona bezmyślnością przyjaciółki ciemnowłosa.
- I nie
będą…- odparła ucinając tą kwestię blondynka- Di regularnie im płaci, żeby
trzymali się od naszego życia prywatnego z daleka.
- Tyle
dobrze…- skwitowała czująca lekką ulgę brunetka- No ale właśnie, Diamond…
Podobno był przy tym i wyciągnął Cię stamtąd siłą…
Usagi wzięła
powietrza jak przed skokiem do wody plecy wygodnie na oparciu kanapy
wspierając.
- O tym
też mówią?- pytała już z rezygnacją w głosie jasnowłosa.
-
Owszem…- potwierdziła ciągle rozjuszona dziewczyna- Więęęc, co masz mi do
powiedzenia Kochana?
- Że
jestem skończoną idiotką, która przez zahaczającą o debilizm głupotę,
nieznajomość własnych uczuć i nieprzemożenie paskudny charakter może stracić
mężczyznę swojego życia- odparła wściekle- lamentacyjnym tonem Usagi, po chwili
niemal błagalnie dodając- Możesz przyjść do mnie wieczorem?
Zdumiona
tak depresyjnym wyznaniem koleżanki Rei wyraźnie złagodniała.
- Jasne,
ale dopiero o ósmej, bo nie wyrwę się wcześniej…- powiedziała nadzwyczaj ciepło
ciemnowłosa.
- Ok-
przytaknęła wymuszająca lekki uśmiech blondynka- Dzięki…
Jeszcze
parę minut po skończonej rozmowie Usagi siedziała nieruchomo kamienną twarzą analizując
sufit. Nieoczekiwanie wstała szybkim krokiem idąc do ulokowanej przy sypialni
garderoby, zaraz w białych szpilkach i z
torebką pod pachą ją opuszczając.
- Shizuko!-
zawołała znowu migającą jej przed oczami dziewczynę- Wychodzę, jak coś będę u
Chibów…
Ale jeśli dzwoniłby Pan Kentaro to lepiej mu nie mów…
Czemu nie Hondy? Czemu Di nie może mieć Hondy? Hondy są o wiele lepsze od Mazdy, wiem bo sama jestem posiadaczką jednego z egzemplarzy i wiem że te auta są wyjątkowe. Ale wracając to dalszej części notki to nareszcie odetchnęłam z ulgą. Powoli, ale jednak coś zaczęło docierać do naszej kochanej Usagi. Najważniejsze częścią w odzyskaniu miłości jest przyznanie się do swoich błędów i stwierdzenie że to jednak nasza wina. Teraz musi jeszcze to powiedzieć Di, ale wątpię by tylko to wystarczyło...
OdpowiedzUsuństrzyga1
Heheh :P Tak po prostu pierwsza marka japońska, która mi na klawiaturę spadła ;P Aleee to nie był jego samochód :P Więc niech będzie, że Di damy hondę ;) Albo Usagi :)
UsuńUsagi to przyznanie nawet przed sobą samą ciężko przychodzi… Ale ma świadomość, że tym razem przegięła i nie łatwo będzie to naprawić :)
Nie podoba mi się zachowanie Usagi. Sama nie wie, czego chce. Ale Diamond pokazuje klasę.
OdpowiedzUsuńCiekawe, dlaczego usagi tak lata do Chibów i czy jej małżeństwo da się uratować.
Ciekawe, czy naprawdę można reporterom zapłacić za to, by o kimś NIE pisali.
Jestem pod wrażeniem pracy, jaką wykonujesz z nowymi opowiadaniami. Widzę, jak ewoluuje twój warsztat pisania. Mam nadzieję, że już niedługo dodasz nowy rozdział.
Pozdrawiam cię cieplutko
Ellen
No Usagi ma tutaj specyficzny charakter :)
UsuńA u Chibów będzie w następnym rozdziale :)
Po prawdzie to nie wiem czy się da, bo przecież zawsze jakiś chętny się znajdzie :P Tutaj mogą pisać o ich życiu zawodowym i tym z prywatnego, na co się zgodzą :P
Też cieplutko pozdrawiam :)
ja dzisiaj na szybko więc tylko tyle powiem SUUUUUPER i czekam na więcej :) fanka 12
OdpowiedzUsuń