ZAGUBIONA
Rozdział XI
Mamoru otworzył drzwi wejściowe do mieszkania puszczając przodem blondynkę.- No i jesteśmy- powiedział wtaczając się za nią z małą torbą przewieszoną przez ramię.
- Eh, więc tutaj razem mieszkamy- odparła rozglądając się wokoło.
- Tak- potwierdził brunet- Po prawej masz salon i dwa mniejsze pokoje: jeden na moje szpeje, a drugi na Twoje. Na wprost jest toaleta i pomieszczenie gospodarcze, alias wg Usagi Tsukino graciarnia. Po lewej widzisz kuchnię i dalej naszą sypialnię z łazienką.
- Duuuża ta sypialnia- powiedziała przechodząc przez próg- A jakie miękkie łóżko. W domu miałam tak twardy materac, że dopóki nie przebiłam się przez niego na wylot drutem to podejrzałam go o bycie we wnętrzu jakąś skamieniałością.
- Mój Boże, Usagi, czemu przebijałaś się przez materac drutem?
- No a niby czym? Nożyczkami? Za krótkie były...
Rozbawiony Mamoru siadł koło niej opierając łokcie na kolanach i splatając trzymane w powietrzu dłonie.
- Pytałem czemu to zrobiłaś?
Usagi popatrzyła się na niego, jakby z księżyca spadł.
- Jak to czemu? Chciałam oddać na reklamację. Podejrzewałam, że mnie oszukali- powiedziała śmiertelnie poważnie, tak, że nawet często śmiertelnie poważny Mamoru buchnął śmiechem.
- Mamo-chan?- zagaiła nagle niebieskooka.
- Słucham Kochanie?
- Mina coś wspominała, że zanim trafiłam do szpitala pokłócilismy się...
,,Cholera, przeklęta Minako"- pomyślał.
- Tak- przytaknął- Ale to nic ważnego. Nie ma sensu zaprzątać sobie tym głowy.
- Podobno szukaliście mnie do nocy, a ja się nie odzywałam...
- Owszem, ale na szczęście Motoki Cię spotkał.
Usagi intensywnie zaczęła bawić się swoimi palcami.
- Mamoru, proszę powiedz mi o co chodziło. Wiem, że jestem dziecinna, ale nie uciekłabym od tak bez powodu.
,,Ale ze mnie idiota"- pomyślał- ,,Przecież to było kwestią czasu, aż któraś z dziewczyn powie jej o szeroko zakrojonych poszukiawaniach i poprzedzającej je ,,sprzeczce". Cholera! Myśl Mamoru. Szybko. I niech to będzie realistyczne..."
- Więc?- usłyszał.
- No dobrze. Skoro koniecznie chcesz wiedzieć.. Rozmawiałem z Motoki w salonie, a Ty wróciłaś wcześniej z wykładów. Mówiłem mu jak bardzo ważna dla mnie jesteś, chociaż chciałbym, żebys była mniej infantylna. Niestety usłyszałaś tylko jak mówiłem o tym, że jesteś zbyt mało kobieca, przesadnie dziecinna i kompletnie niezainteresowana sprawami firmy, podczas gdy ja potrzebuję żony reprezentatywnej.
Usagi otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i zaczęła okładać partnera pięściami.
- Zbyt mało kobieca? Przesadnie dziecinna? Jaka firma?- krzyczała.
- Ciii... Kochanie. Widzisz? Właśnie dlatego nie chciałem Ci mówić. Usłyszałaś zdanie wyrwane z kontekstu. Miałem na myśli, że pomimo, że taka jesteś to i tak Cię kocham najbardziej na świecie- powiedział całując ją w usta- To nie tak, że mi się Twoja infantylność nie podoba- jest urocza. Ona po prostu nie przystaje do rzeczywistości, w której teraz żyję. Ostatnio zwindowałem społecznie. Utrzymuje kontakty z różnymi znaczącymi osobistościami i spotykam się z niezwykle ważnym ludźmi. Wygodniej nie tylko dla mnie, ale i dla Ciebie byłoby być bardziej elegancką i zaznajomioną z tematem. Wiesz jak kariera jest dla mnie ważna, a to na nią rzutuje. Niemniej jeszcze ważniejsza niż kariera jesteś dla mnie Ty i chodźbym miał stracić wszystko wypracowane przez lata chcę, żebyś ze mną była. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Więc nie przekładajmy ślubu na czas jak skończysz studia tylko pobierzmy się szybciej.
- Szybciej?- zapytała przecierając rękawem łzy.
- Kiedy tylko chcesz... Za rok, pół, miesiąc, tydzień, dzisiaj...
Usagi radośnie się uśmiechnęła.
- Nie no, dzisiaj nie- powiedziała wstając i zarzucając mu ręcę na szyję- Mama by mi nie wybaczyła, gdyby nie mogła zorganizować mojego ślubu z wielkim rozmachem.
Mamoru przyciągnął ją do siebie tak, że siadła na nim okrakiem.
- Więc zadzwonimy do niej, żeby zaczęła organizować- odparł zmysłowo całując ją w szyje i sprawnie rozpinając biustonosz pod bluzką.
***
- Nasz wokalista nie jest chyba tego zdania- rzucił układający książki na półkach Taiki.
- Musiałeś brać te ściskające mózg pubikacje? Przecież nie zostajemy tutaj długo- syknął siedzący w kącie pokoju Seiya.
- Co Ci braciszku?- rzucił najstarszy.
- Jak to co. Usagi, ot co- odpowiedział za niego srebrnowłosy- Chce się z nią zobaczyć, ale nie chce.
,,Ciekawe co teraz robisz Króliczku"- pomyślał kompletnie ignorujący zaczepki braci Seiya.
***
,,Think Diamond, think... Ile może mieć lat? 19, 20, 25? "- pomyślał przecierając oczy- ,,Napewno jest sporo młodsza ode mnie. Wyglądała na max 22, ale wyglądać to sobie można... Zawężmy zakres do pewnej granicy 18-25, jasna karnacja, niebieskie oczy, długie blond włosy, ok 170 cm wzrostu i 53 kg wagi. Ile może być takich dziewczyn w Tokio? Zakładając oczywiście optymistyczną wersję, że jest z Tokio. Eh Skarbie, co ja z Tobą mam. Totalnie przewróciłaś mi w głowie. Ciekawe co teraz robisz..."
A Mamrot to za to jest tak męski, że kapcie spadają. Biznesmen i playboy normalnie :p Do naga by się rozebrał i nie zrobiłby na mnie wrażenia :p Na miejscu Usy jakby się do mnie odbierał, to założyłabym mu papierową torbę na głowę. Tylko mi nie mów, że on ją naprawdę...No wiesz co :D No masakra!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bracia wracają. Będę się mogła nacieszyć kilkoma przystojniakami. No i jeszcze Diamand :D A swoją drogą, to chłopina ma problem, bo dziewcząt o podobnym rysopisie może być w Tokio...sporo :D
Haha... Naprawdę go nie znosisz;P A myślałam, że to ja go tak strasznie nie lubię;P Nie miał z założenia wyjść taki męski, ale wizerunek nieporadnego seksualnie chłopiny kompletnie mi nie pasował do ambitnego ekonomisty intryganta;P Ale i tak nie będzie bardziej męski od Di;P
UsuńProponuję pomyśleć nad Favikoną.
OdpowiedzUsuńJak ją zrobić? Więcej informacji po linkiem.
muszę przyznać rację Ayane jeśli chodzi o Mamora i mam nadzieję że te przygotowania do ślubu będą się baaaaardzo dłuuuugo ciągły he he he no i również bardzo się cieszę że pojawili się bracia no i nasz Di jest sto razy leprzy od Mamrota i mam nadzieję że Usa szybko zacznie sobie go przypominać trzymam za niego kciuki :)))) pozdrawiam fanka 12
OdpowiedzUsuńNasi trzej przystojniacy i Di :))) Mmmm..... :)))) :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest super, już nie mogę się doczekać kontynuacji :D :)
Pozdrawiam, Iww
Widać, że Diamandowi zależy. I dobrze, niech się o dziewczynę stara. A Mamoru, przy czytaniu o nim, aż się niedobrze robi. Oczywiście, to nie przez to, jak go opisujesz, tylko taki tam osobisty uraz. Ale potem fakt faktem, że przydaje się, gdy trzeba z kogoś zrobić czarny charakter, albo uśmiercić - przynajmniej niewiele osób po nim płacze ;) Ja tam niezmiennie kibicuje Di, żeby znalazł ten swój Skarb, zwłaszcza, ze jego poszukiwania raczej nie będą należały do łatwych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marika