BIAŁA RÓŻA
Rozdział XXX
Ciężko było na temat Ann Diamondowi w ogóle z Usagi
rozmawiać. Samą opcję tak nagłej wizyty bowiem jako nielogiczną i podejrzaną
wyraźnie odrzucała. Prócz tego dochodziły jeszcze względy sympatii, której
Usagi wobec Ann zdecydowanie nie miała. Miała za to szeroką gamę innego
rodzaju, bo niezbyt życzliwych, a właściwie przywodzących na myśl chęć
destrukcji odczuć. Ponieważ ten aktywowany z chwilą pojawienia się Ann ładunek
trudno było wyłączyć to dla dobra małżeństwa i firmy Usagi musiała zacząć
piranii, jak morowej zarazy unikać. Niemniej tym samym nieprzyzwyczajona do
ustępstw blondynka jeszcze bardziej Ann,
a więc osoby, która ustępstwo wymogła znienawidziła. Uznała wyższość Angielki,
co strasznie w żołądku blondynki zaległo. Zrobiła to jednak tylko i wyłącznie
przez wzgląd na swoje relacje z mężem, czyli innymi słowy dla niego, a może raczej
dla siebie. Nie zamierzała jednak
wpadając w furię kolejnej przysługi Ann robić i pocieszana myślą, że Ann
wkrótce z ich życia zniknie cicho siedziała. Warunek zachowania tego spokoju
był jeden- unikać Ann Reiter, a już na pewno jej nie odwiedzać. Gdyby tylko Ann
każdej sposobności, żeby Usagi swoimi półsłówkami, dwuznacznymi spojrzeniami
czy kamuflowanymi uśmieszkami z równowagi wyprowadzać nie wykorzystywała to Usagi
może by ewentualne spotkania znosiła. Tak jednak nie było i Diamond musiał sam do
Ann jechać. Nie, żeby Usagi go puścić tam chciała, ale ostatecznie dolną wargę
przygryzła i jego podróż jak gorzką pigułkę przełknęła. Było to w ogóle dziwne i Diamond też miał
podejrzliwe odczucia, ale koniec końców nic, tylko odwiedzić Ann mu pozostało. Myślał
o tym całą drogę i niestety wiele dalej poza początkowe pytania w stanie wyjść
nie był. Ponieważ jednak już na miejsce podróży zawitał to drążenie tego póki
co sobie darował. Zresztą chwilę później
Ann go już z uśmiechem na twarzy witała. Jak się okazało Ignacio
niespodziewanie wyszedł i Ann wbrew oczywistym próbom nie dała rady wuja
zatrzymać.
- Bardzo mi przykro Diamondzie- mówiła pokornie głowę schylając- Nie mogłam być zbyt oczywista...
Jasnowłosy ręce w kieszeniach ułożył, głośno przy tym wzdychając.
- Nie szkodzi Ann- odparł, wzrok dziewczyny przywołując mężczyzna- I tak powinienem Ci za inicjatywę i wysiłki dziękować.
Kobieta naraz się rozpromieniła i tak radośnie, ze niemal w podskokach za rękę go ku barku wesoło prowadziła. Chwycony pod łokciem Diamond nie mógł jej zmianie w pełne energii dziecko uwierzyć.
- Wuj będzie do godziny, więc napijmy się wina- odparła już butelki sięgając.
- Dziękuję Ann- wymamrotał zdezorientowany jej tak ,,inną” postawą Diamond- Jestem autem. Poza tym raczej nie pije...
Rudowłosa nagle buźkę zniżyła, brwi nastroszyła i spode łba patrząc wargi wydęła. Parę sekund minęło, a znów twarzyczkę uniosła i szeroko się uśmiechając w przeciwną niż Diamond stał stronę ruszyła.
- Pozwól, że przynajmniej naleję Ci wody- rzuciła chwilę później za ścianą znikając.
Ten z kolei stał oniemiały kompletnie całości tego wszystkiego nie rozumiejąc.
- Proszę- usłyszał niebawem z letargu wyrwany Diamond.
Mężczyzna ujął szklaneczkę i wolno do ust ją przykładając zaczął oczyma Ann Reiter świdrować. Początkowo miał wrażenie, jakby z każdym łykiem jej uśmiech stawał się szerszy, ale ostatecznie tą myśl odrzucił na zmęczenie i słowa Usagi wszystko zwalając. Ann zresztą zaraz mu sprzed nosa umknęła, do nieotwartej jeszcze butelki wina zmierzając. Chwyciła ją, korkociąg, szklankę i po schodach wchodzić zaczęła.
- Chodź na górę Di- rzuciła znowu zmienionym, ale jeszcze inaczej, bo jakby flirciarsko- zalotnym głosem dziewczyna.
Mówiąc to zatrzymała się, głowy jednak nie obracając. Diamond naraz spoważniał, spojrzenie wyostrzył i tłumioną wcześniej podejrzliwość uwolnił. Wyczuwając chyba tą zmianę jego nastawienia Ann ciało gwałtownie zwróciła, wcześniejszy wyraz twarzy momentalnie przyjmując.
- Chcę Ci pokazać, czemu wuj plauje się z waszego układu wycofać- dodała gwoli wyjaśnienia dziewczyna.
Chociaż tym razem jej buźka wyglądała niewinnie, a głos brzmiał ujmująco to Diamond nie zamierzał już tropem złudzeń podążać. Różne zachowania Ann się mu na tyle podejrzane, że wymagające zachowania ostrożności wydały. Czemu jednak nagle sobie na to pozwalać zaczęła nie potrafił zrozumieć i ze stoickim spokojem ruszył jej śladem na górę. W pewnym momencie się jednak zachwiał i wolną ręką barierki chwycił.
- Cholerne przepracowanie- syknął głową potrząsając mężczyzna.
- Coś się stało DI?- troskliwe pytała zawracająca ku niemu schodami dziewczyna.
- Wszystko dobrze - odparł prosto w jej oczy patrząc jasnowłosy- Ale ,,Di” tylko żona do mnie mówi, więc proszę, nie używaj więcej tego zdrobnienia.
- Bardzo mi przykro Diamondzie- mówiła pokornie głowę schylając- Nie mogłam być zbyt oczywista...
Jasnowłosy ręce w kieszeniach ułożył, głośno przy tym wzdychając.
- Nie szkodzi Ann- odparł, wzrok dziewczyny przywołując mężczyzna- I tak powinienem Ci za inicjatywę i wysiłki dziękować.
Kobieta naraz się rozpromieniła i tak radośnie, ze niemal w podskokach za rękę go ku barku wesoło prowadziła. Chwycony pod łokciem Diamond nie mógł jej zmianie w pełne energii dziecko uwierzyć.
- Wuj będzie do godziny, więc napijmy się wina- odparła już butelki sięgając.
- Dziękuję Ann- wymamrotał zdezorientowany jej tak ,,inną” postawą Diamond- Jestem autem. Poza tym raczej nie pije...
Rudowłosa nagle buźkę zniżyła, brwi nastroszyła i spode łba patrząc wargi wydęła. Parę sekund minęło, a znów twarzyczkę uniosła i szeroko się uśmiechając w przeciwną niż Diamond stał stronę ruszyła.
- Pozwól, że przynajmniej naleję Ci wody- rzuciła chwilę później za ścianą znikając.
Ten z kolei stał oniemiały kompletnie całości tego wszystkiego nie rozumiejąc.
- Proszę- usłyszał niebawem z letargu wyrwany Diamond.
Mężczyzna ujął szklaneczkę i wolno do ust ją przykładając zaczął oczyma Ann Reiter świdrować. Początkowo miał wrażenie, jakby z każdym łykiem jej uśmiech stawał się szerszy, ale ostatecznie tą myśl odrzucił na zmęczenie i słowa Usagi wszystko zwalając. Ann zresztą zaraz mu sprzed nosa umknęła, do nieotwartej jeszcze butelki wina zmierzając. Chwyciła ją, korkociąg, szklankę i po schodach wchodzić zaczęła.
- Chodź na górę Di- rzuciła znowu zmienionym, ale jeszcze inaczej, bo jakby flirciarsko- zalotnym głosem dziewczyna.
Mówiąc to zatrzymała się, głowy jednak nie obracając. Diamond naraz spoważniał, spojrzenie wyostrzył i tłumioną wcześniej podejrzliwość uwolnił. Wyczuwając chyba tą zmianę jego nastawienia Ann ciało gwałtownie zwróciła, wcześniejszy wyraz twarzy momentalnie przyjmując.
- Chcę Ci pokazać, czemu wuj plauje się z waszego układu wycofać- dodała gwoli wyjaśnienia dziewczyna.
Chociaż tym razem jej buźka wyglądała niewinnie, a głos brzmiał ujmująco to Diamond nie zamierzał już tropem złudzeń podążać. Różne zachowania Ann się mu na tyle podejrzane, że wymagające zachowania ostrożności wydały. Czemu jednak nagle sobie na to pozwalać zaczęła nie potrafił zrozumieć i ze stoickim spokojem ruszył jej śladem na górę. W pewnym momencie się jednak zachwiał i wolną ręką barierki chwycił.
- Cholerne przepracowanie- syknął głową potrząsając mężczyzna.
- Coś się stało DI?- troskliwe pytała zawracająca ku niemu schodami dziewczyna.
- Wszystko dobrze - odparł prosto w jej oczy patrząc jasnowłosy- Ale ,,Di” tylko żona do mnie mówi, więc proszę, nie używaj więcej tego zdrobnienia.
A to szmata :-b, jak ona śmie go nazywać Di? I jeszcze na dodatek czegoś mu dodała do tej wody.
OdpowiedzUsuń:D :D :D
UsuńUsłyszała, jak Usagi do niego ,,Di" mówi i teraz małpuje ;)
No coś tam dodała, ale to mogło być np. wapno :P
:)
no trochę ochłonęłam i mogę dać teraz komentarz :) muszę przyznać że również tak podejrzewałam że ta cała Ann odurzy czymś Di bo inaczej nie zaciągnęła by go do swego wyra brrrr :( no to Di będzie miał nie złe przebudzenie rano ciekawa jestem jak na to zareaguje i czy powie o wszystkim Usie ????? i coś mi się zdaje że znowu nastąpi kryzys w małżeństwie D&U a to tylko z naiwności Di i teraz on będzie musiał zrobić wszystko aby odzyskać żonę i jej zaufanie ech i znowu problemy :( a już tak fajnie było czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka 12
OdpowiedzUsuńNo niestety nic bardziej zmyślengo, a logicznego mi do głowy nie przyszło :)
UsuńSłowo ,,naiwny" jest może tutaj troszeczkę zbyt mocne, bo Ann prawie wszystkich skutecznie oszukiwała, ale fakt- Di zawalił :)
Pzdr cieplutko :)
Tak się zastanawiam dlaczego większość facetów jest taka naiwna...? Wyskoczy jakaś umalowana małpa, która zgrywa grzeczną panienkę, zatrzepocze rzęsami i niewinnie kit im wciska. A później nagle budzi się taki nieszczęśnik w łóżku harpii i dowiaduje się, że nagle zostanie ojcem....
OdpowiedzUsuńI pewnie to samo spotka naszego przystojniaka?!
I absolutnie proszę o zmianę charakteru Usagi, choć tyci tyci.... no ja tak pięknie proszę :)
Niech powyrywa tej Ann wszystkie kudły a Di niech raczej wróci do auta a nie po schodach w paszcze lwa sobie wchodzi :(
Pozdrawiam Marta
No niestety, taka rasa ;P
UsuńPrzykro mi, aleeeeeeeeeee… Na zmiany charakteru jest już za późno :) Żeby się wszystko ze sobą logicznie trzymało to musi zostać, tak jak jest teraz :) A Usagi nie ma spokojnego charakteru- przeciwnie i to, że się opanowuje właśnie świadczy o jej uczuciu do Di :)
Pzdr cieplutko :)