sobota, 18 stycznia 2014



ZAGUBIONA

Rozdział XXVIII


Mamoru Chiba siedział przy stoliku małej knajpki centralnie naprzeciwko jego budynku mieszkalnego. Bębniące o szklaną ścianę kawiarni krople deszczu zlewały się z dźwiękiem stukających w blat palców zamyślonego bruneta.

- Czy coś jeszcze Panu podać?- zapytała wyrosła nagle przed nim kelnerka.

- Na razie dziękuję- odparł upijając kolejny łyk kawy.

Dziewczyna odeszła,  a ciemnowłosy dalej świdrował skąpaną w strugach deszczu ulice Tokio. Nagle kąciki jego ust uniosły się formując coś na kształt cynicznego uśmieszku zadowolonego ze swojego ruchu gracza.

- Wiedziałem, że uciekniesz. Zawsze uciekasz… To się akurat w Tobie nie zmieniło- szepnął obserwując wsiadającą do sportowej toyoty Usagi.

Kiedy jasnowłosa zamknęła za sobą drzwi Mamoru przechylił się nieco próbując dojrzeć niezbyt widoczną z jego perspektywy tablicę rejestracyjną.

- Cholerna pogoda- mruknął zawiedziony.

Narzucając na siebie przewieszony przez sąsiednie krzesło płaszcz zostawił obok niedopitej kawy banknot i wolnym krokiem ruszyl do wyjścia.


***

Białowłosy otworzył przed Usagi drzwi do swojego pokaźnych rozmiarów mieszkania.

- Di, to tylko na parę dni zanim czegoś nie znajdę…- powiedziała jeszcze w progu obracając się przez ramię do idącego za nią Diamonda.

- Prawdę mówiąc to wynająłem Ci rano mieszkanie…

- Cooo?- rzuciła przekręcając resztę ciała w stronę swojego rozmówcy- Jakim cudem tak szybko? I czemu mi do cholery nie powiedziałeś? Nie zwalałabym Ci się na głowę… No, przynajmniej nie bezpośrednio…

Usagi przygryzła dolną wargę uderzając go pięścią w klatę. Słysząc jego śmiech obróciła się tyłem i krzyżując ręce na piersiach wolno podeszła do okna. Obserwując strugi spływającej po szybie wody położyła na niej swoją prawą dłoń, jakby próbując dotknąć kropel od środka. Nagle czując silne dłonie na swojej tali i przesuwające się po jej szyi usta błogo się uśmiechnęła.

- Hyyy, upaćkam Ci okno!- oprzytomniała gwałtownie cofając rękę.

Białowłosy przewrócił wymownie oczami.

- Gosposia przyjdzie to posprząta…- odparł ciągle nie wypuszczając jej z objęć.

Usagi jakby drgnęła.

- Pfi, pewnie ma 20 lat, długie nogi, duży biust i czasami gubi u Ciebie bieliznę.

Usatysfakcjonowany jej reakcją Diamond rozluźnił uścisk, tak, że dziewczyna zdołała obrócić się w jego stronę.

- To ja od jutra zamieszkam w tamtym mieszkaniu… Jeśli mogę oczywiście. Będę na siebie zarabiać i…

- Chcesz mnie zostawić samego z tą straszną kobietą?- zapytał chytrze się uśmiechając- A jeśli udusi mnie fartuszkiem?

Twarz blondynki momentalnie nabrała pogodnego wyrazu.

- A czemu miałaby to zrobić?- zapytała na niby podejrzliwie.

- Hm… No nie wiem- odparł krzyżując ręce na piersi- Może np. wyczuć unoszący się w powietrzu zapach kobiecych perfum i rzucić na mnie z tekstem ,,nie będziesz mój to nie będziesz niczyj”.

Rozbawiona Usagi zrobiła krok w przód

- W takim razie gruntownie przewietrzymy- powiedziała stając tuż przy nim.

- Nie mogę, wiesz… jestem strasznie chorowity…- rzucił cynicznie.

- Ujjj- zaskamlała przechylając głowę w bok.

Diamond sprawnym ruchem wziął ją na ręce niosąc w stronę kanapy.

- A poważnie to nie pozwolę Ci na razie mieszkać samej. Jesteś na to zbyt rozklejona… Dopiero kiedy Cię poskładamy… Ale mam nadzieję, że wtedy już sama będziesz chciała u mnie zostać.

Białowłosy usiadł z dziewczyną ułożoną na jego kolanach

- To czemu wynająłeś mieszkanie?- zapytała

- Tak na wszelki wypadek, żebyś w razie czego miała coś w zanadrzu.

Usagi wpatrywała się w niego swoimi wielkimi oczami.

- Cudowny jesteś… wiesz?- rzuciła, ale zamiast czekać na odpowiedź musnęła go delikatnie w usta.

Kiedy się odkleiła nawzajem w ciszy chłonęli swoje spojrzenia.

- Czy nie powinniśmy pójść do firmy?- wydusiła w końcu.

- Dajmy sobie dzisiaj wolne. Co Ty na to, żebyśmy się lepiej poznali? W zasadzie wiem o Tobie tyle, ile wyczytałem w dokumentach… Pogadamy, pokażę Ci dokładnie mieszkanie, zamówimy jakąś niezdrową żywność…

- A jutro do pracy… Chcę się wszystkiego nauczyć- dokończyła rozentuzjazmowana.

Zadowolony z zapału Usagi Diamond posłał jej ciepły uśmiech.

- W porządku…- odparł- A teraz chodź. Pokaże Ci gdzie możesz wypakować swoje rzeczy, ale… w tej walizeczce chyba niewiele Ci się zmieściło.

Blondynka rzuciła okiem na leżącą pod drzwiami torbę.

- Nom- przyznała- Ale obładowana jak muł bym za szybko nie uciekała.

- Nie za szybko, niemniej na pewno zabawnie- rzucił, lecz widząc jej mordercze spojrzenie porzucił zwizualizowany wątek- To może byśmy skoczyli wieczorem do centrum handlowego?

Dziewczyna westchnęła spuszczając głowę w dół.

- Ale ja nie mam zbyt dużo pieniędzy Di… Cała kasa, którą wydawałam była kasą Mamoru. Aż wstyd się przyznać…

- Nie rozśmieszaj mnie Kochanie. Jestem miliarderem, zapomniałaś?- zapytał delikatnie ujmując jej podbródek.

- Ale to Twoje pieniądze Di…- odparła zmieszana.

- Nie bierzesz pod uwagę Skarbie, że masz 40 %. Nawet jeśli nic nie robiłaś to pewne sumy wpływały na Twoje konto, a właściwie konto Mamoru. Cała kasa, którą wydawałaś była Twoja, a jemu zostało jeszcze tyle, żeby wyżywić pół Tokio.


***

Berthier mieszała kawę przeglądając jednocześnie papiery.

- Odwołanie pełnomocnictwa Mamoru Chiby…- przeczytała na głos.

- To chyba jasne, skoro dziewczyna bierze sprawy we własne ręce- odparła siedząca naprzeciwko Coan.

Zamyślona jasnowłosa podparła prawą ręką podbródek, lewą dalej trzymając wertowane dokumenty.

- Wiesz… Ten cały Chiba nie wygląda na takiego, co miałby być z tego zadowolony.

Coan przestała stukać tipsami w klawiaturę i rozłożyła się wygodnie na skórzanym fotelu.

- Fakt- odparła- Tym bardziej, że jest zaręczony z naszą nową vice…

- Nie sądzę- rzuciła Berthier.

Brunetka posłała jej pytające spojrzenie.

- A raczej nie sądzę, żeby byli dalej zaręczeni- kontynuowała- Albo są, ale wszystko im się sypie…

- Znawczyni związków- skwitowała żartobliwie ciemnowłosa rzucając przed siebie zgnieciony papierek.

Berthier zgarnęła odbity od jej ręki świstek z powrotem ciskając go w młodszą siostrę.

- Przyganiał kocioł garnkowi! Ty lepiej wreszcie wyznaj Rubeusowi, że do niego wzdychasz…

- A Ty wreszcie znajdź sobie kogoś do wzdychania- skontrowała Coan ponownie przerzucając papierek na drugą  stronę- Może Diamond…

- Żeby Kalaberas mnie siekierką potraktowała? Nieee… I coś mi się widzi, że Diamond kręci z Tsukino… A poza tym- wole brunetów.

Jasnowłosa wróciła wzrokiem do rozłożonych przed nią papierów.

- Hyyy…- kontynuowała najwyraźniej nieskora do zakończenia rozmowy Coan-  To dobrze się składa, bo wg Twojej dedukcji Chiba jest wolny.

Papierek znowu poleciał w stronę ciemnowłosej.


2 komentarze:

  1. sory że wczoraj od razu nie z komentowałam ale już nie miałam czasu a za to dziś mogłam sobie jeszcze raz go przeczytać he he he :) rozdział super a Mamrot widać że coś kombinuje tylko co ??? no i jestem bardzo ciekawa reakcji Mamrota jak się dowie że Usa wycofała pełnomocnictwo i teraz ona będzie zarządzać sama swoimi udziałami :) a Di jak zawsze boski i zapobiegliwy :) niecierpliwie czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha;D Co za ulga, że Usagi uciekła. Śmiać mi się w sumie chciało, bo to zabawnie wyszło. Facet oskubywał ją z jej kasy, ale całym plusem jest to, że trafił się jej taki Di. W sumie ma szczęście dziewczyna ;) Generalnie scena z Diamandem wyszła super. Mogłoby być więcej takich. A na Mamrota, to może rzucić się Esmeralda i reszta desperatek :D O ile go zechcą, bo biedaczek bez kasy :D

    OdpowiedzUsuń

Translate