ZAGUBIONA
Rozdział XVII
Safir i Mamoru żywo dyskutowali na temat przyszłości firmy. Podpierający prawą ręką podbródek Diamond raz za czas wtrącał jakieś słówko, nie mogąc w rzeczywistości myśleć o niczym innym, jak siedzącej naprzeciwko niego blondynce.
,,Niewiarygodne"- dumał- ,,Wpadłaś prosto w moje ręce Kotku. Kto by pomyślał, że nieznajoma dziewczyna, której szukając zamierzałem przekopać każdy cm² Tokio okaże się udziałowcem w mojej firmie i...o zgrozo... narzeczoną Chiby. Matematyczne szanse? Zerowe. To przeznaczenie Kochanie- masz być moja i już."
Usagi wyraźnie nie rozumiała zbyt wiele z prowadzonej rozmowy, ale ewidentnie starała się w niej choćby mentalnie uczestniczyć. Nie pomagał tutaj przyprawiający samą swoją obecnością o zawrót głowy białowłosy.
,,Ten gość jest rozbrajająco przystojny. Wstyd się przyznać, ale... zerwałabym z niego tą czarną koszulę..."- dumała- ,, Aaa! Boże, Usagi... O czym Ty myślisz? Przecież Mamoru jest świetny...Chociaż nigdy żadna jego pieszczota nie działała na mnie tak, jak niewinny pocałunek Diamonda na przywitanie. Dość! Rozbieram w myślach obcego faceta kiedy obok siedzi mój narzeczony. Jestem beznadziejna..."
- Nie chciałaby Pani osobiście zaangażować się w sprawy firmy?- usłyszała nagle od nikogo innego jak obiektu swoich refleksji.
Usagi wzięła głęboki wdech, ale zanim zdążyła odpowiedzieć uprzedził ją ciemnowłosy.
- Narzeczona nie jest zainteresowana, więc wszystkie sprawy powierza mi- rzucił.
- Mamoru, pytanie było do mnie- odparła.
Bruneta zaskoczyła jej zadziorność, Safir zamienił się w słuch, a Diamond chytrze uśmiechnął.
- Owszem, chciałabym- powiedziała odkładając sztućce.
Mamoru aż się uniósł na krześle.
- Ależ Kochanie, nie znasz się na tym. Poza tym wiesz, że nikt innym nie zadba o Twoje interesy tak jak ja- odparł przesłodzonym tonem.
- Wiem- uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością- Ale nie możesz mnie przez całe życie prowadzić za rączkę. Sam chciałeś, żebym dojrzała.
- Tak, ale...
- Żadnego ale. Inaczej w końcu się przepracujesz- powiedziała gładząc go po policzku- Swoją drogą i tak chciałam znaleść jakieś zajęcie, a teraz przepraszam na moment.
Usagi wstała ruszając w stronę toalet. Diamond wyczuł swoją szansę i niby dyskretnie, ale widocznie zerknął na telefon.
- Korzystając z chwilii, że nie jesteśmy wszyscy również przepraszam. Rubeus dobija się do mnie już któryś raz z rzędu, więc oddzwonie, bo może to coś ważnego- rzucił białowłosy opuszczając stolik.
Dobiegł ją przy końcu długiego korytarza z wysadzanymi kamieniem ścianami. Idącą przed nim dziewczynę złapał delikatnie za rękę i pociagnął w stronę wnęki w murze. Następnie przyparł do ściany i opierając ręce ponad jej ramionami po obu stronach głowy uniemożliwił ucieczkę.
- Będę krzyczeć- powiedziała wpatrując się w niego niczym zahipnotyzowana.
- Nie będziesz- odparł z szelmowskim uśmiechem.
Usagi czuła jak miękną jej kolana.
,, Co ja do licha wyprawiam?"- myślała- ,,Powinnam się wyrywać, ale zamiast zainwestować w szamotanine i wołanie pomocy sama mam ochotę przygwoździc go do ściany. Zapominam przy tym facecie o całym świecie, tracę i tak szczatkową zdolnosć logicznego myślenia, a prąd biegnie przez moje ciało nie w tą stronę co trzeba. Nikt nigdy tak na mnie nie działał, ale najdziwniejsze jest to, że czuję jakbym znała juz wcześniej ten rozpalający skórę dotyk, przyprawiające o drżenie usta i wprowadzające w stan hipnozy spojrzenie. Innymi słowy zupełnie jakbym znała już wcześniej Diamonda Kentaro..."
- Myślałem, że zadzwonisz- usłyszała nagle.
- Nie rozumiem- odparła- Czego ode mnie w ogóle chcesz?
Diamond posłał jej kolejny z repertuaru swoich rozbrajających uśmiechów.
- Ciebie- szepnął jej w ucho zalewając tym samym kolejną falą pożądania.
- Zapomnij Ty Nieokrzesańcu!- zamachnęła się prawą ręką wyraźnie zarumieniona.
Rozbawiony białowłosy szarmacko ucałował pochwycona przy próbie ataku dłoń.
- Przyjdź do mnie do firmy Kochanie- rzucił jeszcze odchodząc.
o tak do czekałam się wreszcie Di w akcji a i Usa s w super stylu powaliła Mamrota tym że chętnie wreszcie osobiście zaangażuje się w sprawy firmy biedny Mamrot nie potrzebnie kazał jej dorosnąć he he he a tu ci taka niespodzianka i już nie mogę się doczekać co będzie dalej więc BAAARDZO PROSZĘ o szybciutki kolejny rozdział :))))))))))i WESOŁYCH ŚWIĄT I DUŻO WENY POD CHOINKĘ he he he fanka 12 :)
OdpowiedzUsuńRozdział był pisany w strasznym pośpiechu, więc bałam się że wyjdzie słabiej, ale ciesze się, że się podoba, bo mimo wszystko starałam się, tego nie skichać:)
UsuńA Mamrot jak chciał, tak ma;P
Przykro mi, ale przez te święta już totalnie nie wyrabiam, więc nie wiem kiedy dodam następny:)
Również wesołych i pzdr:)
No no i ta scena mi się podoba.Mamrot został podwójnie znokautowany i tak ma być :D Coraz ciekawiej się robi i atmosfera się podgrzewa;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dziś tak krótko, ale mam zły dzień i jakoś brakuje mi weny do porządniejszego komentarza :)
Dzień, w którym nie ciśniesz Mamrotowi jest dla mnie jak kawa bez mleka;P
UsuńJak ja uwielbiam Twojego Di! Jest niesamowity. Poproszę więcej takich rozdzialów ;) Ale Usagi zgasiła Mamoru! I tak powinno być. Niech sobie nie da wejśc na głowę. Mam nadzieje, że relacje U&D będą dalej intensywnie kwitły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marika
Di nie może nie być niesamowity;P
UsuńNo a Usa zaczyna pokazywać pazurki:)
Jeśli o mnie chodzi to Di mógłby być cały czas, ale jest jeszcze mnóstwo innych bohaterów i żeby się nudno nie porobiło resztą też trzeba będzie się zająć:)
Pzdr:)
'masz być moja i już' ach... jak nie uwielbiać tego faceta.
OdpowiedzUsuńAż twój Di zainspirował mnie do pisania kolejnego rozdziału mojego opowiadania.
No nie;P Aż zazdroszczę Usagi;P
UsuńW takim razie baaaaaaardzo się cieszę i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział;)