18+
NARESZCIE MOJA
Książę przepadł, stracił głowę
już dawno, ale dopiero teraz sobie uświadomiła, że nigdy nie będzie jej, jak
nigdy nie był. Wszystko z winy tej Księżycowej Księżniczki, Neo-Queen Serenity tak
dobrej, czystej i nieskalanej, że się aż Esmeraldzie niedobrze robiło.
Nienawidziła jej ogromnie, szczerze i coraz bardziej. Chciała, aby zniknęła na dobre,
pogrążona w chaosie, cierpiąc za wygnanie Bractwa Czarnego Księżyca i przywłaszczenie
sobie serca jej Księcia.
- Wasza Wysokość, Endymion z
pewnością po nią przybędzie- zauważyła, składając wargi w cynicznym uśmiechu- Ostatecznie
mają zostać małżeństwem…
Wiedziała, że mówiąc to posunęła
się zbyt daleko. Czuła rosnącą u Diamonda złość na nią, czyli tą która obraża
Serenity i o niewygodnym losie przypomina. Samą Esmeraldę z kolei frustracja Diamonda
też zirytowała. Rozłożyła więc wachlarz, chcąc zasłonić kwaśno wykrzywione usta.
- Esmeraldo- rzucił tonem, który wysłał
dreszcze po jej kręgosłupie- Możesz wyjść…
Diamond wziął łyk karmazynowego
wina, a zesztywniała na chwilę Esmeralda się ukłoniła.
- A, jeszcze jedno- dodał,
odciągając lampkę- Nie wspominaj więcej imienia Księcia Ziemi w mojej obecności…
Jego głos był spokojny i
uwodzicielski, poważny i zaostrzony równocześnie.
- Jeśli chodzi o Serenity to nie
jesteś warta wymawiać jej imienia. Na przyszłość, nie każ mi się znów denerwować
…
Paląca zazdrość w jej oku
błysnęła.
- Tak, mój Książę, wybacz…-
odparła, szczątkami woli, ledwo co dopadającą ją furię tłumiąc.
Zniknęła szybko, by móc pozbierać
się gdzieś indziej, z dala od jego narowistego spojrzenia. Nie chciał jej, nie
chce i dopóki Serenity nie umrze, ba, nawet jeśli umrze, to jej chcieć nie
będzie.
Książę westchnął. Wziął kolejny
łyk krwistoczerwonego wina, pozwalając płynowi palić gardło, jak ogień,
pulsować w żyłach.
- Serenity…- szepnął.
Nie mógł żyć, widząc ją w
ramionach innego, a zwłaszcza tego nic nieznaczącego Księcia Ziemi.
- Phyyy- prychnął i gwałtownie
lampkę wina odłożył.
Myśl o Endymionie, choćby ta najdrobniejsza,
jak czerwona płachta działała.
Wyszedł więc z sali tronowej i
zaraz się u drzwi swojej komnaty pojawił. Tam była ona- przyszła Królowa
Kryształowego Tokio, śpiąca spokojnie na jego poduszce, w jego łóżku.
- Serenity- mówił cicho, idąc ku
niej.
Ale Serenity spała dalej.
Wyglądała jak chińska lalka, ze swoją porcelanową skórą w długiej, białej
sukni, na satynowym prześcieradle, między ciemnymi zasłonami łóżka. Jego oczy wędrowały
wzdłuż ciała księżniczki, aż pociemniały wypełnione potrzebą, żądzą, głodem,
pragnieniem. Rozpiął kaftan i rzucił na ziemię. Usiadł, a czas jakby się
zatrzymał, gdy w oblicze śpiącej Serenity patrzył.
- Nareszcie moja- szepnął,
strącając pasmo włosów z twarzy Serenity Diamond- Tylko moja…
Schylił się i delikatnie zaczął
całować jej wyeksponowaną szyję, a smak skóry Serenity był słodki, słodszy niż
wino, które pił niewiele wcześniej. Doświadczywszy tego zaczął pocałunkami schodzić niżej, tuż nad
linię materiału osłaniającego piersi. Wtedy dziwne uczucie ciałem kobiety
wstrząsnęło. Śniła, przyjemnie się uśmiechając. Widząc to w Diamondzie nowy ogień
złości zapłonął.
- Nie pozwolę Ci myśleć o Księciu
Ziemi- rzucił, tym razem głośniej- Zwłaszcza nie w takim momencie…
Mimo generalnego rozjuszenia, ze
spokojem i ostrożnie ciało Serenity podniósł, tak, że jego nagiego torsu teraz dotykało.
Rękoma sięgnął za nią, suwaka na plecach, który rozpiął, dzięki czas suknie do
pasa ściągnął. Uwolnione piersi jego skóry dotknęły. Stały się twarde, co Diamonda
prawie do szaleństwa doprowadzało. Nie mógł dłużej znieść tej tortury. Ujął
sutek wargami, a Serenity jęknęła. Kąciki ust mu się w zadowoleniu uniosły, gdy
ręką jej drugą pierś pieścił. Lubiła to, widział, że to lubi. Przyciągnęła go
sama, ciałem zaczęła podświadomie ruszać, a on ją niemal pożerał. Uwolnił prawą
rękę i nią suknię Serenity do kostek zwinął. Wracając, przesuwał palcami po
wnętrzu jej ud i kiedy fałd między nogami sięgnął, kobieta gwałtownie powietrze
złapała, oczy otwierając. Była zdezorientowania widząc, co się tutaj dzieje. Nieznany
pokój, słabo oświetlony, łóżko z czarnym prześcieradłem, białe włosy w jej
dłoniach, język Diamonda dotykający jej…
- Diamond?!- krzyknęła, ciało
podrywając.
Mężczyzna popatrzył w górę.
- Serenity- powiedział zmysłowo,
zbyt zmysłowo jak dla niej Księżę- Nareszcie się obudziłaś…
Nie wierząc jeszcze temu, co
widzi księżniczka głową wstrząsnęła. Nie pomogło. Spróbowała w kolejnym odruchu
wstać, ale Diamond pchnął ją na plecy.
- Chciałem to zrobić wieki temu,
Kochanie- dodał, przysuwając się bliżej.
Serenity podniosła ręce, żeby
jego ciało odepchnąć, ale bez skutku. Był dla niej za silny. Lewą dłonią trzymał
jej lewy nadgarstek. Prawą podbródek chwycił, zmuszając, by w jego oczy
patrzyła.
- Ty chory draniu…- syknęła,
wrogo spoglądając.
Zawzięty wyraz twarzy wcale go
nie zniechęcił. Przeciwnie, uważał, że jej pasuje. Upajał się tym jej pięknem,
a ona znów ciałem szamotała.
- Zły pomysł, moja
droga, zły pomysł- skomentował, przekornie, z uśmieszkiem, kręcąc głową na
boki,na koniec poważniejąc i przestając- Im bardziej się opierasz, tym bardziej
Cię chcę…
- Nie śmiej…- panicznie odparła
kobieta- Diamond, nawet nie śmiej…
Niekontrolowany dreszcz jej
ciałem wstrząsnął.
- Wiem, że też mnie chcesz-
rzucił rozradowany tym, jak pod jego najdrobniejszym dotykiem zadrżała.
- Mylisz się- ripostowała głosem
niepewnym, tkniętym namiętnym żarem z akcentem wszechogarniającej rozpaczy.
Teraz to już mu oczy, jak
pochodnie płonęły.
- Obserwowałem Cię wiekami- jego
ochrypły głos wdarł się do jej umysłu, niczym pomruk straszliwej bestii.
- Urosłaś do rangi… - zapauzował
szukając właściwego słowa- …obsesji. Próbowałem dać sobie spokój, ale to
okazało się być absolutnie niemożliwe. W tym życiu, tamtym czy przyszłym, po śmierci,
na wieki, Ty Serenity. Jesteś, jak narkotyk. Nie mogę już dłużej, musisz być
moja prawdziwie, nie tylko we śnie…
Umilkł i patrzył. Ona też
milczała. Po chwili zawieszenia Diamond gwałtownie drugą rękę Serenity chwycił. Tym sposobem obie dłonie się przy
bokach głowy blondynki znalazły. Jasnowłosy zaczął ją nagle z jakimś pierwotnym
głodem całować. Ogłuszył ją tym całkowicie, spychając w kłębowisko myśli,
uczuć, pragnień, powinności. Coś innego niż strach błyskawicznie urosło,
osłabiając jej opór, coraz bardziej i bardziej, aż w końcu zupełnie. Zauważył
to i zwolnił uścisk nadgarstków.
- Po prostu się zrelaksuj. Nie
skrzywdzę Cię…- szepnął, opuszczając wargi i skubiąc jej ucho.
Obniżył głowę, ponownie smakując
jej piersi, a zwolnioną ręką zaczął rozpinać spodnie. Kiedy Serenity pierwszy
ruch wewnątrz siebie poczuła, jęknęła. Bolało, że aż zapomniała o wcześniejszej
gotowości do wzywania pomocy. Zamiast tego zaczęła krzyczeć imię Diamonda z intencją,
by przestał. Jednak nim się spostrzegła, wołała jego imię już bez tej intencji.
Ból przeszedł w przyjemność, uczucie przyjemności ją przytłoczyło. Umysł
próbował ściągać jestestwo Serenity na właściwe miejsce, lecz jakiś instynkt
podpowiadał jej by nie wracał, został z ciałem, zapadł się w niemoralnie
rozkosznej perspektywie. Zapadł się. Serenity oddawała pocałunki, chciwie przyciągała
Diamonda. Jej oddech stał się urywany, źrenice rozszerzone i w końcu, z
bezkresu doznań, omal się nie rozpłynęła. Przez długi czas potem, nie mogła myśleć,
otumaniona intensywnością rozkoszy, a kiedy wreszcie mogła to żałowała, że
może. Była przerażona- jak ona teraz spojrzy w oczy Mamoru…
- Zapłacisz za to- powiedziała
wątpliwie, nawet nie krzyknęła - Kocham Mamoru…
I szybko się z objęć Diamonda wyrwała.
Wyrwała, bo jej pozwolił, rozłożył ręce i wstał ubierając spodnie.
- Twoje usta mówią ,,kocham
Mamoru”, Twój umysł podpowiada Ci, że to co robimy jest złe, ale Twoje ciało lgnie
do mnie. Dlaczego po prostu nie zapomnisz o Endymionie? Boisz się, że Mała Dama
nie będzie istnieć w Kryształowym Tokio?
Usagi patrząc na Diamonda, rumieniec
złapała. Spąsowiała jeszcze bardziej, gdy sobie uświadomiła, że sama leży tutaj
w pełnej okazałości. Pośpiesznie, trochę nieporadnie się więc prześcieradłem
okryła. Diamond w tym czasie poszedł do stolika nalewać wino.
- Mała Dama to moja córka, a jej
ojcem jest Mamoru- Endymion, Książę Ziemi- powiedziała, szczelność prowizorycznego
okrycia sprawdzając.
- Czemu jesteś taka pewna, że on
jest jej ojcem?- zapytał, już z powrotem wracając.
Strasznie ją to zaskoczyło. Tak
bardzo, że nic nie powiedziała, ogłuszona sytuacją.
- Wina?- zaoferował, wyciągając
lampkę w stronę blondynki Diamond.
Neo- Queen Serenity wzrok ku
niemu podniosła.
- Tak, proszę…
THE END
ja poproszę o JESZCZEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE :-d fanka 12
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, aleeee… póki co to więcej nie będzie :) Ta kosztowała mnie naprawdę dużo czasu, a różyczka czeka :)
UsuńEch ten Di :) ta jego obsesja, dzikość i pasja. On jest taki, że... no brak tchu jak się o nim czyta a zwłaszcza w Twoim wydaniu. Człowiek nie może zebrać myśli i wrócić do rzeczywistości, bo w głowie siedzi to blondowłose cudo :p
OdpowiedzUsuńA sugestia Di, że Endi mógłby nie być ojcem Chibiusy rozwaliła mnie, bo już sobie jego (Di)w tej roli wyobraziłam. Ale musiałaby mieć wtedy inny charakter, bo po kim ona taka wredna i złośliwa jest to do dzisiaj zachodzę w głowę.
Pozdrawiam cieplutko i czekam na różyczkę Marta
:D
UsuńPrawdę mówiąc to ogólną treść tej jednorazówki sobie w głowie ułożyłam jak miałam… Boże, ile ja lat mogłam mieć. Początek podstawówki jakoś :D Od zawsze, w mojej wyobraźni kiedy on ją porwał to coś między nimi teges. Za dziecka snułam historię, Że Chibiusa to córka Di, Mamoru ją jako swoją uznał, a podobna jest do matki Di :D Tak, matkę Di sobie wizualizowałam i to właśnie z charakterem Chibiusy :P
Jeśli się coś pojawi to różyczka :)
Wyczuwam inspiracje "Diamond mystery whip" (nie pamietam dokladnej nazwy) wysLo napawde fajnie! Chce wiecej twojej tworczosci w pqringu D/U: 333
OdpowiedzUsuńZgadza się :D Chociaż konkretniej to taki mix inspiracyjny tego co mi zawsze chodziło po głowie, odcinka SM Crystal, który akurat świeżo wyszedł i ang. fanfików, w tym tego o którym myślisz :) W ogóle, kiedy czytam ang. fanfiki to takiej inspiracji dostaję, że mogłabym pisać i pisać, ale niestety czas nie pozwala :) Bardzo się cieszę, że się podobało :)
UsuńOpisałaś wszystko w taki sposób że aż się gorąco robi czytając, a przynajmniej mi się zrobiło ;) Masz świetny styl bardzo lekko i przyjemnie się czyta twoje historie
OdpowiedzUsuńMiło :) Ah, uwierz, że mi było jeszcze goręcej jak go sobie wyobrażałam ;)
UsuńCzytam te opowiadanie chyba już 4 raz i mogłabym czytać 100 razy i nie znudziloby mi się.gratuluje pomyslu.a tak swoją drogą az sie prosi kontynuacji lub 2ej odslony
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tylko wiesz, to jest tak, że otwarte zakończenie musi "wyjść" i jeśli wyjdzie (a mam taką nadzieję, że wyszło ;) ), to bez kontynuacji jest dużo lepsze, niż z :)Inaczej jakby traci cały swój kunszt
Usuń