sobota, 1 lutego 2014



ZAGUBIONA

Rozdział XXXIII


Elegancko ubrana blondynka mechanicznie odpięła pas, drugą ręką chwytając czarno-lakierkową shoperkę. Kiedy leżący między siedzeniami telefon Diamonda zaczął dzwonić otwierająca już drzwi samochodu Usagi odwróciła się w jego stronę.

- To do zobaczenia na górze- rzuciła wstając.

Wyczulona swoją zdolnością zaciągnięcia najbardziej odpornych rajstop, idąc bacznie lustrowała nogi w poszukiwaniu świeżo powstałych oczek. Najwyraźniej kończąc ten niebotycznie ważny dla zwykłego śmiertelnika płci żeńskiej proces podniosła wzrok wprost na ciągnącego od drugiej strony Mamoru.

- Boże… - szepnęła stając, jak wryta.

Wysoki brunet w ciemnym płaszczu i z rękoma w kieszeniach zatrzymał się tuż przed nią.

,,No tak, kretynko”- myślała nerwowo przebierając palcami wolnej ręki- ,,Nie odbierasz od niego telefonów to co się dziwisz”

- Witaj Usako- powiedział mierząc ją śmiałym spojrzeniem- Chyba powinniśmy sobie co nieco wyjaśnić…

Dziewczyna przez chwilę nic nie mówiła w osłupieniu ogarniając jego osobę pełnym niepokoju i zmieszania wzrokiem.

- My już sobie wszystko wyjaśniliśmy- koniec końców odparła obracając się w stronę wejścia do głównego budynku Kentaro Computers.

- Ja to widzę inaczej Kochanie- rzucił łapiąc ją za nadgarstek- Poza tym… Co to za cyrki z pełnomocnictwem?

- Żadne cyrki. Po prostu nie łączą nas już żadne więzi osobiste, ani zawodowe. A teraz wybacz, idę do pracy…

Blondynka szarpnęła mocno ręką, ale tylko dzięki temu, że ciemnowłosy maksymalnie poluzował uścisk udało się jej wyrwać.

- Nie opowiadaj głupot Usagi. Porozmawiajmy, jesteś mi to winna…- rzucił do zwróconej już bokiem dziewczyny.

- Nie mamy o czym- skomentowała idąc przed siebie.

- Mamy… I dobrze o tym wiesz.  Co więcej, chcę zobaczyć oryginał odwołania pełnomocnictwa… Nie możesz mi tego zabronić. Dzwoniłem cały piątek i mnie zbywali tekstem, że to sprawa mocodawcy. Tak więc jestem …- powiedział rozkładając ręce.

Znająca upór Mamoru Usagi przystanęła i głęboko westchnąwszy rzuciła ciche ,,ok”. Kiedy przyozdobiony cwaniackim uśmieszkiem brunet wszedł za nią do windy, a ta ruszyła na najwyższe piętro pokaźnego biurowca, droga zaczęła blondynce dłużyć się niemiłosiernie. Animuszu nie dodawało jej właśnie rozbierające ją spojrzenie Mamoru, lecz koniec końców w milczeniu owa dwójka dotarła na górę. Kiedy drzwi windy rozsunęły się Usagi usłyszała kilka zmieszanych ze sobą , ale raczej znajomych głosów. Wychodzącą zza ściany blondynkę przywitał widok wesoło gawędzącego z zarumienioną Berthier Seiyi, a po prawej emanującego dobrym humorem Rubeusa, siedzącej przed nim Coan i stojącej obok, lecz nieznanej  jeszcze Usagi ciemnowłosej dziewczyny.

,,Cholera!”- pomyślała zesztywniała w tym momencie blondynka- ,,Seiya, zapomniałam…”

- Cześć Króliczku!- krzyknął nagle zauważający ją brunet- Myślałem, że jesteś od 9, więc kwitnę tu już godzinę. W ogóle jaki idiota ze mnie… Powiedziałem Ci przez telefon, że wpadnę, a nawet nie zapytałem kie…- przerwał przenosząc wzrok na stojącego za nią mężczyznę.

- Co tu robisz Chiba?- prychnął.

- Mógłbym Cię spytać o to samo Kō- odparł niebezpiecznie zbliżając się do dawnego rywala.

Rozmowy trójki obok gwałtownie ucichły, a Usagi skoczyła między rzucających sobie nienawistne spojrzenia mężczyzn odpychając ich od siebie rękoma.

- Stop!- krzyknęła- Seiya, strasznie Cię przepraszam, ale niespodziewanie wyskoczyła mi rozmowa z Mamoru. Jakbyś mógł poczekać moment, bo to potrwa dosłownie chwilkę… Bardzo Cię proszę…

Ciemnowłosy przytaknął z wciąż niezwykle zaciętym wyrazem twarzy.

- Dobrze- powiedziała wydychając powietrze blondynka- Berthier, możesz mi podać oryginał odwołania pełnomocnictwa?

Jasnowłosa oniemiała, jakby nieco zlękniona.

- Jest u szefa na biurku. Zaraz przyniosę…

- Daj spokój, sama wezmę- rzuciła otwierająca już drzwi do gabinetu Diamonda Usagi.

- Ale…- zaczęła wstająca z miejsca Berthier.

Na skórzanym fotelu białowłosego w symulujących pończochy rajstopach i krótkiej spódniczce siedziała bawiąca się długopisem Kalaberas.

- Co tu robisz?- zapytała zatrzaskująca drzwi blondynka.

- Czekam na Diamonda- powiedziała przyjaźnie szatynka.

- To zapraszam do hallu- odparła stanowczo, ale grzecznie Usagi.

Nieustępliwa z natury Kalaberas nie znosiła nieustępliwości innych względem niej samej i jej wstępnie pokojowe nastawienie momentalnie znikło na rzecz najpierw obojętności, ale już niebawem wrogości.

- Nie sądzę, aby Diamondowi to przeszkadzało….

- Spytamy go, jak przyjdzie, a teraz proszę wyjść- powiedziała podirytowana blondynka.

- Myślisz, że kim Ty jesteś, żeby mi rozkazywać?- rzuciła rozeźlona już szatynka.

- 40 %-owym udziałowcem firmy i chciałabym, abyś opuściła ten gabinet- odparła krzyżując ręce na piersiach.

- A jeśli tego nie zrobię?- zapytała lekceważąco obracając się na krześle Kalaberas.

- To Cię zmuszę…

Usagi nagle podeszła do dziewczyny łapiąc ją za nadgarstek.

- Puszczaj wariatko, powiem wszystko Diamondowi…- syknęła.

- No to powiedz…- odparła ciągnąc szatynkę za rękę.

- Oszalałaś? O co Ci chodzi kobieto?- rzuciła próbując uciec z jej uścisku- A może…

Oczy Kalaberas momentalnie poszerzały, zaś ona sama rażona nagłym olśnieniem pozwoliła się doprowadzić do pozycji stojącej.

- Ty sikso…- szepnęła wciąż oniemiała szatynka- Zostaw Go w spokoju! Rozumiesz?

Podminowana dziewczyna podeszła do blondynki na krok.

- Bo co?- zapytała hardo spoglądająca jej w oczy Usagi.

- Bo to!- odparła ciągnąc ją za włosy Kalaberas.

Zaskoczona Tsukino wydała z siebie stłumiony krzyk prawą ręką próbując rozluźnić uścisk szatynki, a lewą przystępując do samodzielnego ataku. Kalaberas cicho pisnęła wolną dłonią łapiąc wisiorek blondynki i mocnym szarpnięciem rozsypując po podłodze nawleczone na niego kryształki. Usagi zaś odskoczyła otwierając buzię  i rozkładając szeroko ręce.

- Szkoda, ładne były… Ale Diamond mi kupił ładniejsze… To było hmm… Zaraz, przed tym, jak spaliśmy ze sobą czy po?

Kipiąca złością blondynka nie wytrzymała i z impetem  naskoczyła na stojącą przed nią Kalaberas. Ta straciła równowagę i po chwili obie dziewczyny wylądowały na ziemi tarzając się wśród towarzyszących temu huków, pisków i wrzasków. Zanim jednak kobiety zdążyły zrobić sobie większą krzywdę do gabinetu wpadli wszyscy, którzy mogli z gnanym krzykiem Usagi Seiyą i wiedzioną znajomością sytuacji Berthier na czele. Muzyk momentalnie ujął blondynkę, próbując odwieść ją od zagorzale walczącej przeciwniczki. Rubeus zaś zajął się odciąganiem rozwścieczonej szatynki.

- Łapy precz!- krzyknął naskakujący na Seiyę Mamoru.

- Proszę Go zostawić Panie Chiba!- mówiła lekko szarpiąc mężczyznę za ramię Berthier.

- Trochę wyczucia Rubeus!- rzuciła odwodząca ognistowłosego od Kalaberas Petz.

- On tylko chce powstrzymać naszą rąbniętą siostrę!- piszczała ciągnąc ciemnowłosą za ramię Coan.

Wśród tych wszystkich krzyków i wrzasków nikt nie usłyszał stopniowo głośniejszych kroków.

- Co tu się do cholery wyprawia?- krzyknął totalnie zszokowany zaistniałą sytuacją Diamond.

- A Pan to kim w ogóle jest i co tutaj robi?- dodał patrząc wściekle na dwuznacznie obejmującego od tyłu Usagi Seiyę.

6 komentarzy:

  1. Wyszła Ci naprawdę świetna scena. Normalnie niemal jak z jakiegoś filmu, choć w sumie to może i życiowa scena ;) Di musiał być zaskoczony takim widokiem xD O czym Mamoru chce jeszcze rozmawiać z Usą? Nie rozumie, że go rzuciła? Niepojętny z niego facet :)
    Marika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczony i niezbyt zadowolony:D
      Mamoru jest 1) uparty, 2) interesowny, 3) pewny siebie…
      No i coś tam do Usagi czuje, a poza tym cały czas uważa, że ona jest jego;P

      Usuń
  2. ha ha ha rozdział wyszedł ci super dwie walczące kobiety to zawsze wydaje mi się bardzo ciekawy widok :)))) no i jestem bardzo ciekawa jak to dalej się potoczy zwłaszcza że pojawił się też Seyia he he he czekam więc bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Si- Seiyi dawno nie było, ale co ja z nim zrobię to jeszcze będę kminić::P Chociaż jak zakończy to opowiadanie to już sobie umyślałam:)

      Usuń
  3. Normalnie umieram ze śmiechu :D To naprawdę było mocne! Usagi leje się o faceta, dwóch konkurentów w jednym miejscu, gdzie pracuje aktualny kochanek...To serio świetne :D Kurczę, będę mieć całą niedzielę dobry humor, jak sobie pomyślę o Kalaberas i Usagi ciągnących się za włosy. Nawet widzę minę Diamanda, że cały ten cyrk odbywa się dokładnie w jego gabinecie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D:D:D

      Jak już tylko wprowadziłam Kalaberas to wyczekiwałam rozdziału, w którym te dwie będą mogły się ze sobą pobić:D

      Usuń

Translate