ZAGUBIONA
Rozdział XXXIII
Elegancko ubrana blondynka mechanicznie odpięła pas, drugą ręką chwytając czarno-lakierkową shoperkę. Kiedy leżący między siedzeniami telefon Diamonda zaczął dzwonić otwierająca już drzwi samochodu Usagi odwróciła się w jego stronę.
Elegancko ubrana blondynka mechanicznie odpięła pas, drugą ręką chwytając czarno-lakierkową shoperkę. Kiedy leżący między siedzeniami telefon Diamonda zaczął dzwonić otwierająca już drzwi samochodu Usagi odwróciła się w jego stronę.
- To do
zobaczenia na górze- rzuciła wstając.
Wyczulona
swoją zdolnością zaciągnięcia najbardziej odpornych rajstop, idąc bacznie
lustrowała nogi w poszukiwaniu świeżo powstałych oczek. Najwyraźniej kończąc
ten niebotycznie ważny dla zwykłego śmiertelnika płci żeńskiej proces podniosła
wzrok wprost na ciągnącego od drugiej strony Mamoru.
- Boże… -
szepnęła stając, jak wryta.
Wysoki
brunet w ciemnym płaszczu i z rękoma w kieszeniach zatrzymał się tuż przed nią.
,,No
tak, kretynko”- myślała nerwowo przebierając palcami wolnej ręki- ,,Nie
odbierasz od niego telefonów to co się dziwisz”
- Witaj
Usako- powiedział mierząc ją śmiałym spojrzeniem- Chyba powinniśmy sobie co
nieco wyjaśnić…
Dziewczyna
przez chwilę nic nie mówiła w osłupieniu ogarniając jego osobę pełnym niepokoju
i zmieszania wzrokiem.
- My już
sobie wszystko wyjaśniliśmy- koniec końców odparła obracając się w stronę
wejścia do głównego budynku Kentaro Computers.
- Ja to
widzę inaczej Kochanie- rzucił łapiąc ją za nadgarstek- Poza tym… Co to za
cyrki z pełnomocnictwem?
- Żadne
cyrki. Po prostu nie łączą nas już żadne więzi osobiste, ani zawodowe. A teraz
wybacz, idę do pracy…
Blondynka
szarpnęła mocno ręką, ale tylko dzięki temu, że ciemnowłosy maksymalnie
poluzował uścisk udało się jej wyrwać.
- Nie
opowiadaj głupot Usagi. Porozmawiajmy, jesteś mi to winna…- rzucił do zwróconej
już bokiem dziewczyny.
- Nie
mamy o czym- skomentowała idąc przed siebie.
- Mamy…
I dobrze o tym wiesz. Co więcej, chcę
zobaczyć oryginał odwołania pełnomocnictwa… Nie możesz mi tego zabronić. Dzwoniłem
cały piątek i mnie zbywali tekstem, że to sprawa mocodawcy. Tak więc jestem …-
powiedział rozkładając ręce.
Znająca
upór Mamoru Usagi przystanęła i głęboko westchnąwszy rzuciła ciche ,,ok”. Kiedy
przyozdobiony cwaniackim uśmieszkiem brunet wszedł za nią do windy, a ta
ruszyła na najwyższe piętro pokaźnego biurowca, droga zaczęła blondynce dłużyć
się niemiłosiernie. Animuszu nie dodawało jej właśnie rozbierające ją
spojrzenie Mamoru, lecz koniec końców w milczeniu owa dwójka dotarła na górę.
Kiedy drzwi windy rozsunęły się Usagi usłyszała kilka zmieszanych ze sobą , ale
raczej znajomych głosów. Wychodzącą zza ściany blondynkę przywitał widok wesoło
gawędzącego z zarumienioną Berthier Seiyi, a po prawej emanującego dobrym
humorem Rubeusa, siedzącej przed nim Coan i stojącej obok, lecz nieznanej jeszcze Usagi ciemnowłosej dziewczyny.
,,Cholera!”-
pomyślała zesztywniała w tym momencie blondynka- ,,Seiya, zapomniałam…”
- Cześć
Króliczku!- krzyknął nagle zauważający ją brunet- Myślałem, że jesteś od 9,
więc kwitnę tu już godzinę. W ogóle jaki idiota ze mnie… Powiedziałem Ci przez
telefon, że wpadnę, a nawet nie zapytałem kie…- przerwał przenosząc wzrok na
stojącego za nią mężczyznę.
- Co tu
robisz Chiba?- prychnął.
-
Mógłbym Cię spytać o to samo Kō- odparł niebezpiecznie zbliżając się do dawnego
rywala.
Rozmowy
trójki obok gwałtownie ucichły, a Usagi skoczyła między rzucających sobie
nienawistne spojrzenia mężczyzn odpychając ich od siebie rękoma.
- Stop!-
krzyknęła- Seiya, strasznie Cię przepraszam, ale niespodziewanie wyskoczyła mi
rozmowa z Mamoru. Jakbyś mógł poczekać moment, bo to potrwa dosłownie chwilkę…
Bardzo Cię proszę…
Ciemnowłosy
przytaknął z wciąż niezwykle zaciętym wyrazem twarzy.
-
Dobrze- powiedziała wydychając powietrze blondynka- Berthier, możesz mi podać
oryginał odwołania pełnomocnictwa?
Jasnowłosa
oniemiała, jakby nieco zlękniona.
- Jest u
szefa na biurku. Zaraz przyniosę…
- Daj
spokój, sama wezmę- rzuciła otwierająca już drzwi do gabinetu Diamonda Usagi.
- Ale…-
zaczęła wstająca z miejsca Berthier.
Na skórzanym fotelu białowłosego w symulujących pończochy rajstopach i krótkiej
spódniczce siedziała bawiąca się długopisem Kalaberas.
- Co tu
robisz?- zapytała zatrzaskująca drzwi blondynka.
- Czekam
na Diamonda- powiedziała przyjaźnie szatynka.
- To
zapraszam do hallu- odparła stanowczo, ale grzecznie Usagi.
Nieustępliwa
z natury Kalaberas nie znosiła nieustępliwości innych względem niej samej i jej
wstępnie pokojowe nastawienie momentalnie znikło na rzecz najpierw obojętności,
ale już niebawem wrogości.
- Nie
sądzę, aby Diamondowi to przeszkadzało….
- Spytamy
go, jak przyjdzie, a teraz proszę wyjść- powiedziała podirytowana blondynka.
-
Myślisz, że kim Ty jesteś, żeby mi rozkazywać?- rzuciła rozeźlona już szatynka.
- 40
%-owym udziałowcem firmy i chciałabym, abyś opuściła ten gabinet- odparła
krzyżując ręce na piersiach.
- A
jeśli tego nie zrobię?- zapytała lekceważąco obracając się na krześle Kalaberas.
- To Cię
zmuszę…
Usagi nagle
podeszła do dziewczyny łapiąc ją za nadgarstek.
-
Puszczaj wariatko, powiem wszystko Diamondowi…- syknęła.
- No to
powiedz…- odparła ciągnąc szatynkę za rękę.
-
Oszalałaś? O co Ci chodzi kobieto?- rzuciła próbując uciec z jej uścisku- A
może…
Oczy
Kalaberas momentalnie poszerzały, zaś ona sama rażona nagłym olśnieniem pozwoliła
się doprowadzić do pozycji stojącej.
- Ty
sikso…- szepnęła wciąż oniemiała szatynka- Zostaw Go w spokoju! Rozumiesz?
Podminowana
dziewczyna podeszła do blondynki na krok.
- Bo
co?- zapytała hardo spoglądająca jej w oczy Usagi.
- Bo
to!- odparła ciągnąc ją za włosy Kalaberas.
Zaskoczona
Tsukino wydała z siebie stłumiony krzyk prawą ręką próbując rozluźnić uścisk
szatynki, a lewą przystępując do samodzielnego ataku. Kalaberas cicho pisnęła
wolną dłonią łapiąc wisiorek blondynki i mocnym szarpnięciem rozsypując po
podłodze nawleczone na niego kryształki. Usagi zaś odskoczyła otwierając
buzię i rozkładając szeroko ręce.
-
Szkoda, ładne były… Ale Diamond mi kupił ładniejsze… To było hmm… Zaraz, przed tym,
jak spaliśmy ze sobą czy po?
Kipiąca złością
blondynka nie wytrzymała i z impetem naskoczyła
na stojącą przed nią Kalaberas. Ta straciła równowagę i po chwili obie
dziewczyny wylądowały na ziemi tarzając się wśród towarzyszących temu huków,
pisków i wrzasków. Zanim jednak kobiety zdążyły zrobić sobie większą krzywdę do gabinetu wpadli wszyscy, którzy mogli z gnanym krzykiem Usagi Seiyą i
wiedzioną znajomością sytuacji Berthier na czele. Muzyk momentalnie ujął
blondynkę, próbując odwieść ją od zagorzale walczącej przeciwniczki. Rubeus zaś
zajął się odciąganiem rozwścieczonej szatynki.
- Łapy
precz!- krzyknął naskakujący na Seiyę Mamoru.
- Proszę
Go zostawić Panie Chiba!- mówiła lekko szarpiąc mężczyznę za ramię Berthier.
- Trochę
wyczucia Rubeus!- rzuciła odwodząca ognistowłosego od Kalaberas Petz.
- On
tylko chce powstrzymać naszą rąbniętą siostrę!- piszczała ciągnąc ciemnowłosą
za ramię Coan.
Wśród
tych wszystkich krzyków i wrzasków nikt nie usłyszał stopniowo głośniejszych kroków.
- Co tu się
do cholery wyprawia?- krzyknął totalnie zszokowany zaistniałą sytuacją Diamond.
- A Pan
to kim w ogóle jest i co tutaj robi?- dodał patrząc wściekle na dwuznacznie obejmującego od tyłu Usagi
Seiyę.
Wyszła Ci naprawdę świetna scena. Normalnie niemal jak z jakiegoś filmu, choć w sumie to może i życiowa scena ;) Di musiał być zaskoczony takim widokiem xD O czym Mamoru chce jeszcze rozmawiać z Usą? Nie rozumie, że go rzuciła? Niepojętny z niego facet :)
OdpowiedzUsuńMarika
Zaskoczony i niezbyt zadowolony:D
UsuńMamoru jest 1) uparty, 2) interesowny, 3) pewny siebie…
No i coś tam do Usagi czuje, a poza tym cały czas uważa, że ona jest jego;P
ha ha ha rozdział wyszedł ci super dwie walczące kobiety to zawsze wydaje mi się bardzo ciekawy widok :)))) no i jestem bardzo ciekawa jak to dalej się potoczy zwłaszcza że pojawił się też Seyia he he he czekam więc bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka 12
OdpowiedzUsuńSi- Seiyi dawno nie było, ale co ja z nim zrobię to jeszcze będę kminić::P Chociaż jak zakończy to opowiadanie to już sobie umyślałam:)
UsuńNormalnie umieram ze śmiechu :D To naprawdę było mocne! Usagi leje się o faceta, dwóch konkurentów w jednym miejscu, gdzie pracuje aktualny kochanek...To serio świetne :D Kurczę, będę mieć całą niedzielę dobry humor, jak sobie pomyślę o Kalaberas i Usagi ciągnących się za włosy. Nawet widzę minę Diamanda, że cały ten cyrk odbywa się dokładnie w jego gabinecie ;D
OdpowiedzUsuń:D:D:D
UsuńJak już tylko wprowadziłam Kalaberas to wyczekiwałam rozdziału, w którym te dwie będą mogły się ze sobą pobić:D