ZAGUBIONA
Rozdział XII
Usagi spała w najlepsze okryta jedynie cienką kołdrą. Burza złocistych włosów okalała jej nagie ramiona, a lewa ręka swobodnie leżała na wolnej przestrzeni łóżka.,,Co jak co Usa, ale ładna to Ty jesteś"- pomyślał zakładający koszulę brunet rzuciwszy jej przelotne spojrzenie.
Gdy położony na komodzie telefon zaczął nagle dzwonić Mamoru doskoczył do niego jak lew do mięsa prędko naciskając zieloną słuchawkę i sprawdzając kątem oka czy narzeczona się nie rozbudziła.
- Słucham- powiedział przykładając telefon policzkiem do ramienia i zapinając mankiety.
- Stęskniłam się Kotku- usłyszał wychodząc z sypialni- Czekam w Twoim biurze...
- Będę za pół godziny- odparł nalewając kawę do kubka- Do zobaczenia.
Było wpódo 9 rano i zanosiło się na kolejny pochmurny dzień.
,,Muszę być bardzo ostrożny"- pomyślał pijąc pośpiesznie małą czarną.
Zgarnął z półki w korytarzu klucze i ubierając czarny płaszcz wrócił do sypialni. Klęknął koło łóżka i delikatnie szarpnał Usagi za ramię. Blondynka zaczęła powoli niechętnie otwierać oczy.
- Mamo-chan- powiedziała przeciągając się- Wychodzisz?
- Tak, Kochanie. Jest sporo pracy, a chce wrócić wcześniej. W końcu mamy 2 lata z czasu mniej- powiedział uśmiechając się.
Usagi pocałowała go delikatnie w usta.
- Pomyślałem, że będziesz się nudzić i zadzwoniłem do Naru. Chodzicie razem na studia, więc ona Ci dużo rzeczy wyjaśni. Jeśli chcesz iść dzisiaj na zajęcia to masz już przewodnika, a jeżeli nie czujesz się na siłach to Naru chętnie z Tobą posiedzi, bo, jak to stwierdziła, w obliczu braków jakie wspólnie sobie ostatnio wypracowałyście jeden wykład mniej czy jeden wykład więcej nie robi jej różnicy. Będzie przed 11.
Blondynka wpatrywała sie w niego swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
- Cudowny jesteś- powiedziała.
- Ty też- rzucił na pożegnanie całując ją w czoło- Lecę... Pa.
Brunet wyszedł, a Usagi leżała dalej bawiąc się swoimi długimi włosami.
,,Są takie dziecinne"- pomyślała- ,,Eh, Mamoru miał rację... Ta fryzura i ciuchy i brak zainteresowania poważnymi sprawami. On się tak stara, a ja co... Czas dorosnąć Usagi, zacząć przykładać się do nauki, znaleźć pracę, lepiej się ubierać... Roztrzepana i szurnięta zawsze będę, ale to co mogę zmienić zmienię."
,,Potrzebuję tylko funduszy... Albo raczej aż..."- westchnęła- ,,Cóż, będę chyba ten ostatni raz musiała poprosić Mamoru... Dobra, wstaję, bo mnie noc zastanie".
Dziewczyna idąc do łazienki potknęła się o porozrzucane po ziemi ciuchy.
,,Świetnie... Prawie zginąć przez leżące na ziemi spodnie. Trzeba być niezłą ofiarą. Widzę, że lekcje z gracji też będę musiała wykupić"- pomyślała zła na swoją niezdarność, ale kiedy sobie przypomniała skąd te ubrania się tam wzięły spłonęła lekkim rumieńcem.
,,Nie, żeby nie było świetnie... Było mmmmmmmmm..."- myślała wrzucając ciuchy do kosza na pranie. ,,Ale mam wrażenie, jakbym doświadczyła wcześniej czegoś więcej. Jakbym drżała przy najmniejszej pieszczocie i płonęła przy najdelikatniejszym dotyku..."
,,Aaaaa.... O czym Ty myślisz Usagi"- skarciła samą siebie.
Przytomniejąc dostrzegła wśród wystających z kosza ubrań małą prostokątną karteczkę.
,,Diamond Kentaro. Dyrektor"- przeczytała ubierając niebieski szlafrok.
,,Pewnie wypadła Mamoru z kieszeni"- pomyślała idąc na korytarz i wrzucając wizytówkę do leżącego obok telefonu notesu.
Jednocześnie sięgnęła po słuchawkę i wybrała zapisany w książce telefonicznej numer.
- No cześć mamo...
***
- Nie tylko- odparł zadowolony z siebie brunet.
- Więc co jeszcze jest w tej dziewczynie oprócz tego, że znosi złote jajka?
Esmeralda zrzuciła buty kładąc stopy na fotelu koło bioder Mamoru i opierając łokcie na kolanach.
- Jest ładna, zabawna, pomysłowa, wierna... dobra w łóżku- dodał.
- Pfi, ta szara mysz? Chyba sobie ze mnie kpisz...
Nastroszona Esmeralda momentanie się odsunęła. Ciemnowłosy już miał ją udobruchać, gdy zadzwonił telefon.
- Mamoru Chiba, słucham- odebrał brunet sadzając ją sobie na kolanach.
- Witam, Safir Kentaro z tej strony. Zapadła ostatnio ważna decyzja i musimy się pilnie spotkać.
To sobie Mamrot poczyna. Najpierw poużywał sobie Usagi, a potem hop do Esmeraldy. No ja nie mogę :D Aż mi się śmiać z niego chce :) :D Jak go sobie wyobrażę...To kurde...Nie, to mnie przerasta :D :D :D
OdpowiedzUsuńRada dla Usagi: Bierz dziewczyno swój zgrabny tyłek w troki i nie dawaj temu, co nie trzeba. A jeszcze lepiej, zainwestuj w okulary, to wtedy zobaczysz, coś uczyniła.
Naprawdę poprawiłaś mi humor :D :D :D
A ja normalnie płaczę ze śmiechu za każdym razem jak się wypowiadasz o Mamoru:D Nic tylko zrzucić Cię z nim na bezludną wyspe:D
UsuńJuż ja bym mu karnawał wyprawiła :D Sylwestra miałby w lipcu:D Hihihihi
Usuńmuszę przyznać rację koleżance Usa powinna najpierw kupić sobie okulary he he he czekam na więcej :)))) fanka 12
OdpowiedzUsuń