niedziela, 6 lipca 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XII


Diamond wsunął ręce do kieszeni niby wcale nie słuchając prowadzonej przez małżonkę rozmowy. Usagi wiedziała jednak, iż żadna z jej fraz, reakcji czy westchnień nie ujdzie uwadze zawsze czujnego Diamonda. Dlatego starała się ważyć słowa i ton głosu czyniąc tym samym rozmowę zdawkową. Rozłączyć się z jednej strony jak najszybciej chciała, ale z drugiej wiedziała, że oznacza to początek niezbyt silne wyczekiwanej konfrontacji. Ponieważ jednak potyczki nie można było uniknąć, a ona do tchórzy nie należała, zrobiła co najlepszego w tej sytuacji mogła, czyli: po paru zwięzłych odpowiedziach i nieokazywaniu żadnym cieplejszych uczuć z rozmówcą związanych zakończyła tą niezbyt owocną słownie rozmowę. Naciśnięcie zielonej słuchawki oznaczało niestety konieczność spojrzenia ku uparcie świdrującemu nietknięte jeszcze miso mężczyźnie. Usagi otwierała już buzię, by coś tam powiedzieć, ale śledząc jego jakby z trudem trzymające w ryzach wściekłość oblicze nie mogła wykrztusić  ostatecznie ani najkrótszego słowa. Tak więc przy pierwszym podejściu na manifestacyjnym wciągnięciu powietrza się skończyło. Poza skrywaną u jasnowłosego złością  Usagi zauważyła jednak także uparte wyczekiwanie i koniec końców jego zniecierpliwieniem pchnięta zdecydowała się dać głos.

- Di…- zaczęła, odważnie do tematu mimo wcześniejszych wahań przechodząc- Zatrudniłam Mamoru jako naszego kierownika działu logistyki...

Białowłosy zaś stężale siedział wzroku dalej ku żonie nie podnosząc.

- Taa…- odparł po chwili przerywając zapadłą między nimi ciszę mężczyzna- Motoki mi wczoraj powiedział...

,,Motoki?”- myślała marszcząca brwi kobieta- ,,Kiedy on się do cholery widział z Motokim?"

- Przez komórkę…- dodał odgadujący jej myśli jasnowłosy.

W oku Usagi nagle mignęła iskra zrozumienia.

,,To dlatego mu wczoraj po telefonie humor zjechał…”- dumała przeżywająca olśnienie blondynka- ,, Szlag, Motoki… Coś Ty zrobił Pacanie, przecież powiedziałam wyraźnie: osobiście przekażę Panu Kentaro o nowym kierowniku wiadomość. Cóż, widocznie piętro niżej informacja już nie dociera…"

Diamond tymczasem uniósł wzrok na Usagi, złowrogo-zimnym spojrzeniem ją racząc. Sama nim obarczona aż drgnęła, bo co jak co, ale było ono autentycznie przerażające. Białowłosy zwykł patrzyć  tak na nią i tylko na nią (a przynajmniej nie widziała nigdy, by patrzył tak na kogoś innego) i tylko wtedy, gdy był strasznie wściekły. Nie znaczyło to, że nikt inny go nie denerwował- znaczyło to po prostu, że: primo) Usagi denerwuje go w szczególny sposób i secundo) aby być zdenerwowanym nie musiał tracić panowania nad sobą. Co do tego drugiego było bowiem przeciwnie- wściekłość szła u niego w parze ze spokojem, a wybuchał naprawdę rzadko. W zasadzie pierwszy raz przy Usagi tak wybuchł pamiętnego wieczoru po jej spotkaniu z Mamoru.

- Więc…- zaczął już bacznie twarz dziewczyny śledząc jasnowłosy- Jakie to kwalifikacje ma Pan Chiba, ze taką posadę dostał?

O ile wcześniej oglądania osoby żony Diamond raczej unikał to teraz skrajnie intensywnie w jej twarz się wpatrywał. Wyglądał więc jakby szczerość słów po mimice zamierzał oceniać. I tak Usagi nie pozostało nic tylko powiedzieć mu prawdę. W zasadzie od samego początku zamierzała to zrobić tyle, że w bardziej sprzyjających ratującej małżeństwo rozmowie okolicznościach. No, ale cóż...

- Żadnych- odparła cichutko blondynka- Ale są w trudnej sytuacji… Tzn. oni: Mamoru, Chibiusa, Ami i jej matka… Chociaż tej ostatniej liczyć nie trzeba, więc chciałam pomóc… I tyle...

Mimo rzeczywistej szczerości Usagi nieprzekonany chyba do jej wyjaśnień Diamond prawą dłoń ułożył przy rogu stołu w jego bok zaczynając bębnić palcami. Ciągle obserwowana blondynka nadała zaś swojemu spojrzeniu proszący o trochę wiary, iście błagalny wymiar.

- To nie tak Di, że chciałam go mieć blisko siebie… - tłumaczyła dalej dziewczyna- On nic poważnego nie znaczy. Zdaje sobie sprawę, że pewnie i dla Ciebie i reszty wyglądało to wcześniej zgoła inaczej, ale już wiem, że się w swoich odczuciach myliłam...

Diamond jednak patrzył na nią ciągle niewzruszenie. I tak żadnej zmiany w jego twarzy nie widząc blondynka przygryzła dolną wargę delikatnie zajmowane krzesło od stołu wysuwając. Wstała, by zrobić krok w przód i siedzącemu obok mężowi ręce na szyję zarzucić.

- Kocham Cię Di… - szepnęła obserwując jego nieruszoną ani o milimetr twarzyczkę.

Nagle coś w jego zatwardziałym spojrzeniu drgnęło- jakby promyk światła mignął przez kutą wewnątrz grubego muru szczelinę. Kiedy jednak popatrzył na nią promyka światła już widać nie było, ale przynajmniej dewastacyjny wyraz twarzy ustąpił miejsca nieco łagodniejszemu. Siedząc jeszcze Diamond zdjął jedną rękę Usagi ze swojej szyi i zaraz ciało prostując ucałował tą wypielęgnowaną dłoń delikatnie.

- Jeśli chcesz ze mną jechać to postaraj się być gotowa za 20 min…- powiedział niebawem odchodząc.

Usagi westchnęła przeciągle i ponownie siadając chwyciła wypolerowany na połysk widelec. Zamyślona grzebała nim w łososiu jakby miała nie 20 min, a 2 h. Ostatecznie niewiele zjadając zdecydowanym ruchem odsunęła talerz obiema dłońmi i ruszyła po swoje rzeczy schodami na górę.

5 komentarzy:

  1. Nareszcie Usagi zaczęła się normalnie zachowywać w stosunku do męża, bo powiem szczerze, że zaczęła mnie już lekko irytować. Ale sama się przyczyniła do tej sytuacji, więc niech poniesie konsekwencje i przy okazji się zmieni. Ciekawe czy Di da jej jeszcze jedną szansę ale łatwo na pewno nie będzie, zbyt go zraniła. Lenko ile przewidujesz rozdziałów tego opowiadania? Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że była wkurzająca, ale… żeby nie było nudno trzeba trochę w psychice i zachowaniu bohatera namieszać :P

      Hmmmmmmmmmmm, nie mam pojęcia ile, ale nie więcej niż w poprzednim opowiadaniu i nie mniej niż… pfff, bo ja wiem… 30 :) Wiem, że to dość szerokie granice, ale ja nie mam rozdziałów zaplanowanych tylko na bieżąco wymyślam :)

      Pzdr cieplutko :)

      Usuń
  2. ech i co tu można dużo mówić czekam na dalszy rozwój wydarzeń i pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Usagi w końcu porozmawiała szczerze z Di. Tylko czy on aby na pewno jest skłonny jeszcze raz jej zaufać i uwierzyć w jej miłość?Znając Cię, to to, co napisałaś może się okazać dopiero wierzchołkiem góry lodowej. I zaraz dojdzie tysiąc innych powodów, dla których nie będą razem.

    Ale mówię ( piszę ;p) to wszystko w bardzo pozytywny sposób. Lubię takie zagmatwane historie. Chyba, że tym razem dasz spokój bohaterom ( ale zdziwiłaby się gdybyś im odpuściła ;*)

    No nic, zobaczę co będzie ;) A pewnie będzie ciekawie :D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

      Nie planuję tutaj jakiejś zagmatwanej historii, ale… Hm, nie wiem czy mogę mówić, że to dopiero początek, ale na pewno jeszcze trochę będzie się działo :) I sporo postaci dojdzie :)

      Cieszę się, że lubisz :D

      Pzdr cieplutko :*

      Usuń

Translate