niedziela, 16 lutego 2014



ZAGUBIONA

Rozdział XXXVIII


Reika Nishimura śmiałym krokiem weszła do gabinetu swojej przyjaciółki.

- Mamoru prosił, żeby Ci to przynieść- powiedziała wręczając plik dokumentów długowłosej kobiecie za biurkiem.

Esmeralda zmrużyła oczy patrząc na podającą jej papiery szatynkę.

- Coś Ty taka wesoła?- rzuciła zaciekawiona.

Dziewczyna momentalnie zajęła fotel vis-a-vi  ciemnowłosej, przylegając wygodnie plecami do skórzanego oparcia i kładąc swobodnie ręce na jego ciemnych podłokietnikach.

- Motoki zerwał z nijaką Makoto Kino- odparła zakładając noga za nogę.

Esmeralda uniosła brwi kompletnie tracąc zainteresowanie dostarczonymi właśnie dokumentami.

- Bo?- zapytała również komfortowo się rozkładając.

- Bo kazałam mu wybierać…

- I wybrał Ciebie…- podsumowała składająca ręce niczym do modlitwy ciemnowłosa.

- Tak jak niedawno rozmawiałyśmy…

Błysk triumfu w oczach Reiki był na tyle wyraźny, że naturalnie zauważalny nie tylko dla znającej ją od lat Esmeraldy.

- Myślałam, że urządza Cię taki luźny związek- rzuciła zaintrygowana posunięciem przyjaciółki brunetka.

- Tak, zero obowiązków, oczekiwań,  monogamii, tłumaczeń, czyli wolna amerykanka mi jak najbardziej pasuje, ale…- kobieta zawiesiła głos przenosząc spojrzenie z sufitu na siedzącą po drugiej stronie biurka przyjaciółkę- Ale przez ten cały czas osobliwych relacji Reika Nishimura- Motoki Furuhata nauczyłam się o sobie jednego- nie znoszę być w zapasie. Teraz, kiedy Motoki jest wicedyrektorem tą, która miałaby czerpać z jego studni byłaby Makoto Kino? Co to to nie… Poza tym gość na swój sposób rozkochał mnie w sobie i nie chcę się już nim dzielić…

Esmeralda przeczesała palcami swojego długie włosy.

- Ty się nie nadajesz do stałego związku- rzuciła ponownie splatając dłonie.

- No przecież nie muszę mu od razu gotować. Niech je na mieście…- westchnęła przewracająca oczyma szatynka-  A Ty mi nie zazdrość tylko bierz się za swoje relacje z Mamoru… Masz łatwiej, bo jest wolny.


***

Była popołudniowa godzina kiedy Diamond siedział z Usagi w małej knajpce na uboczu tych wszystkich słynnych restauracji Tokio.

- Rzeczywiście warto przejechać pół miasta dla takiego sukiyaki- powiedział przykładając do ust papierową serwetkę.

- A nie mówiłam…- odparła blondynka starannie wybierając z półmiska ostatnie kawałki tofu.

- Skąd znasz takie miejsca?

- Mhhh…- mruknęła machając ręką na znak ,,zaraz odpowiem, tylko pogryzę”.

- Dawno temu przychodziłam tu z przyjaciółmi- dodała niebawem wycierając buzię po ostatnim kęsie.

Nagle zaczął dzwonić umiejscowiony gdzieś w pokaźnej torebce telefon. Kiedy dziewczyna wreszcie wyciągnęła z leżącej obok shoperki komórkę, szybko nacisnęła zielony przycisk.

- Witaj Seiya- powiedziała posyłając Diamondowi krótkie, acz wymowne spojrzenie.

Białowłosy zaś westchnął robiąc co najmniej średnio zadowoloną minę.

- Cześć Króliczku, co słychać?- usłyszała po chwili.

- W porządku i bez zmian. Uczę się ciągle nowych rzeczy i to mnie strasznie wykańcza, ale w zasadzie daje też dużo satysfakcji. A Ty jak tam?

- Ok. Zagnieżdżamy się na stałe z chłopakami i chyba będzie nam tutaj dobrze-  odparł radośnie ciemnowłosy- Słuchaj… Co powiesz na wspólny wypad? Ty, ja, Minako, Ami, Taiki, Yaten…

Usagi przygryzła dolną wargę intensywnie nad tym rozmyślając.

- Króliczku jesteś?- usłyszała po chwili, ale to jej jeszcze nie otrzeźwiło.

,,Kurcze…”- dumała- ,,Seyia… Tak lubię Twoje towarzystwo, ale randką wieje na kilometr… No i Di przełknąłby to niczym dziecko lekarstwo. Jeśliby w ogóle przełknął, bo wygląda raczej, jakby miało mu w gardle stanąć”.

Myśląc to ponownie spojrzała na siedzącego przed nią Diamonda.

- A gdyby tak zaprosiła jeszcze ze dwie osoby?- w końcu zapytała.

Nierozkładający na czynniki pierwsze jej odpowiedzi Seiya radośnie przytaknął, a Usagi po krótkim ,,to się jeszcze zgadamy” zakończyła rozmowę.

- Czego chciał?- zastartował z miejsca białowłosy.

Nie uzyskał jednak odpowiedzi, bo lustrująca wyświetlacz, jak ciele malowane wrota Usagi ewidentnie myślała już o czymś zupełnie innym.

- Mój Boże, mama dzwoniła wczoraj dziesięć razy…- powiedziała kwaśno-rozpaczliwym tonem blondynka.

- Zaraz… Chcesz mi powiedzieć, że od wczoraj nie sprawdzałaś komórki?- zapytał szerzej otwierający oczy białowłosy.

Dziewczyna odchyliła się do tyłu wciąż trzymając otwarty na nieodebranych połączeniach telefon.

- Został w torebce, a było tak miło, że  o nim zapomniałam- odparła z nie mniejszym tragizmem w głosie Usagi.

Diamond pokręcił tylko głową.

- Dobrze, że nie załatwiam z Tobą interesów, bo jako Twój kontrahent bym chyba zwariował…- skwitował sytuację białowłosy.

Blondynka zaś po paru kolejny sekundach siedzenia jak struta nabrała więcej powietrza wybierając połącz przy kontakcie ,,mama”. Nie trzeba było długo czekać, aż Ikuko odbierze telefon od ,,zaginionej” córki.

- Boże, dziecko! Ja się tu zamartwiam, a Ty co?!- usłyszała krzyk matki Usagi.

- Nie zauważyłam, że dzwoniłaś mamo- odparła szczerze blondynka.

- Od wczoraj?- zaczęła wzburzona Ikuko, ale najwyraźniej  zaraz uświadomiła sobie, że jej córka to przecież nikt inny jak jej córka i po chwili dodała- No tak, rzeczywiście, jestem w to w stanie uwierzyć… A teraz mi wytłumacz Usagi czemu tyle czasu nie dzwoniłaś, czemu nie powiedziałaś mi o Waszych problemach?

Dziewczyna zrobiła prawdziwie skruszona minę, wbijając wzrok w ziemię i szurając o nią cieniutkim   obcasem swoich rudych botek.

- Przepraszam… Nie miałam odwagi…

Przerażona wizją zmarnowanej przyszłości córki Ikuko głośno westchnęła.

- Przylatuję w przyszłym tygodniu…

- Ale mamo…- zaczęła blondynka.

- I tak miałam wpaść za niedługo- przerwała jej brunetka.

- Tak, ale sprawa już nieaktualna…

- Jak najbardziej aktualna- wtrąciła zdeterminowana ciemnowłosa-  A sama rozmowa nie jest na telefon. Przylecę to mi dokładnie wszystko wyjaśnisz i jakoś to odratujemy…

Niesiona pod sztandarem matczynej troski nieustępliwość Ikuko zadziałała na  pokorną do tej pory Usagi całkowicie wytrącająco.

- Mamo, ja nie chcę nic odratowywać- niemalże krzyknęła.

- Chcesz chcesz… Zadzwonię przed wylotem, a Ty spróbuj porozmawiać z Mamoru. Zostawiłaś biedaka bez słowa… W ogóle gdzieś Ty zniknęła? Bo podobno u żadnej koleżanki Cię nie ma…

Usagi czuła jak z każdym słowem matki krew coraz bardziej napływa jej do głowy.

- Mamo, przestań nadawać niczym zepsuty odbiornik… Mam prawo sama decydować o swoim życiu…

- O Twoim życiu to my porozmawiamy kiedy przylecę… Do usłyszenia Kochanie, uważaj na siebie…

- Mamo!- krzyknęła jeszcze blondynka, ale Ikuko zdążyła się już rozłączyć.

Usagi rzuciła telefon na stolik i opierając o niego łokcie wbiła palce między włosy, a twarz w mahoniowy blat.

- No to konfrontacje nr 1 masz już za sobą- skomentował stoicko Diamond.

- Nawet nie chcę myśleć o konfrontacji nr 2, a tu wypada wreszcie zobaczyć się z dziewczynami- odparła ociężale podnosząc głowę blondynka- Najlepiej by było, żebym jeszcze dziś do nich zadzwoniła…

- Zadzwoń- rzucił nonszalancko białowłosy- Tym bardziej, że niedługo czeka Cię konfrontacja nr 3.

Nieco zdezorientowana Usagi zmrużyła oczy na znak totalnej niewiedzy i braku zrozumienia sensu
usłyszanych słów. Diamond zaś przechylił się w jej stronę również przywierając łokciami do blatu brunatnego stolika.

- Kawachigi Corporation urządza przyjęcie i jesteśmy zaproszeni. Tzn. nie konkretnie my, ale ogólnie ścisłe szefostwo.

Dziewczyna lekko uniosła brwi.

- Chodziłam z Mamoru na różne takie przyjęcia, ale odkąd uderzyłam się w głowę większości, i coś mi podpowiada, że na szczęście, nie pamiętam…- Usagi chwilowo zawiesiła głos, jakby wpuszczając świeżą myśl- Ale i tak mam wrażenie, że Cię tam nie widziałam, a przecież musiałeś być zapraszany…

- Owszem, ale ja raczej unikam tego typu imprez. Banda nadętych karierowiczów, albo szukających awansu przez łóżko ich nikomu nieznanych partnerek… Zwykle w moim zastępstwie pojawiał się Safir, ale…

Dziewczyna zbliżyła swoją twarz do jego na zaledwie 2cm-ową odległość.

- Ale?- zapytała

Diamond chytrze się uśmiechnął patrząc prosto w jej błękitne oczy.

- Ale to jest okazja dla Ciebie, żeby się pokazać nie jako niezorientowana narzeczona Mamoru Chiby, ale obeznana rynkowo kobieta interesu i utrzeć nosa tym wszystkim tokijskim snobom. I teraz tylko pytanie jest takie: stchórzysz czy nie?

Usagi gwałtownie zerwała się rzucając mu ogniste spojrzenie.

- Oczywiście, że nie! Chodźmy…- powiedziała idąca już w stronę wyjścia dziewczyna.

Przyozdobiony nieznikającym z twarzy szelmowskim uśmiechem Diamond sięgnął tylko po przewieszoną przez oparcie krzesła kurtkę i ruszył za nieco nadąsaną blondynką.


6 komentarzy:

  1. że też matki muszą się do wszystkiego wtrącać ciekawa jestem co też Mamrot nabajerował Ikuko mam tylko nadzieję że Usa jakoś da sobie z nią radę a nasz Di jak zawsze super diabołek wie jak podpuścić Usę he he he czekam na więcej i pozdrawiam fanka12 :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie już te matki są;P W każdym razie Ikuko się napewno pojawi:) Pzdr:)

      Usuń
  2. Cholercia, tak się staram nadążyć za Tobą, a nie mogę :)
    Rozwaliło mnie, że Motoki zerwał z Mako. Szkoda mi jej, bo to fajna dziewczyna i nie zasłużyła na takiego palanta.
    Ikuko musiała się jak zawsze wtrącić, bo przecież Mamoru to taki ideał :p Mam nadzieję, że wszyscy odczepią się wreszcie od Usy i Di ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi tak milusio, że mimo braku czasu czytasz te moje wypociny;P
      Mako nic nie zawiniła, ale i tak uważam, że to opowiadanie jest zbyt kolorowe:) Nie jestem zwolenniczką nieszczęśliwych zakończeń- zbyt smutno mi wtedy;P, ale jak wszystko jest pięknie i ładnie od początku do końca to wychodzi taki straszny cukierek;P

      Usuń
  3. Znowu zachwycam się Twoją znajomością świata biznesu. Jest to dla mnie coś bardzo ważnego - przykładanie wagi do takich codziennych szczegółów.
    Denerwuje mnie Ikuko - jakbym słyszała własną matkę, która nie dopuszcza do głosu i tylko ona ma rację. A co do Motokiego... jakoś nie potrafię sobie wyobrazić go w roli zwykłego zimnego drania. Bawidamek - owszem. Ale zimny drań - w tym momencie moja wyobraźnia nieco szwankuje. Chociaż i tak przedstawiasz to nader zgrabnie i pomysłowo.
    Podziwiam i Pozdrawiam.
    Ellen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie ma czego podziwiać:)
      Motoki nie jest taki strasznie zły, ale do białych charakterów na pewno nie należy:) Mi akurat po nim wrażenie zostało takie dość nijakie i pewnie dlatego nie mam problemu, żeby dodać mu trochę grzeszków:)
      Pzdr:)

      Usuń

Translate