ZAGUBIONA
Rozdział XXXVIII
- No przecież nie muszę
mu od razu gotować. Niech je na mieście…- westchnęła przewracająca oczyma
szatynka- A Ty mi nie zazdrość tylko
bierz się za swoje relacje z Mamoru… Masz łatwiej, bo jest wolny.
***
Reika Nishimura śmiałym krokiem weszła do gabinetu swojej przyjaciółki.
- Mamoru
prosił, żeby Ci to przynieść- powiedziała wręczając plik dokumentów długowłosej
kobiecie za biurkiem.
Esmeralda
zmrużyła oczy patrząc na podającą jej papiery szatynkę.
- Coś Ty
taka wesoła?- rzuciła zaciekawiona.
Dziewczyna
momentalnie zajęła fotel vis-a-vi ciemnowłosej, przylegając wygodnie plecami do skórzanego
oparcia i kładąc swobodnie ręce na jego ciemnych podłokietnikach.
- Motoki
zerwał z nijaką Makoto Kino- odparła zakładając noga za nogę.
Esmeralda
uniosła brwi kompletnie tracąc zainteresowanie dostarczonymi właśnie
dokumentami.
- Bo?-
zapytała również komfortowo się rozkładając.
- Bo
kazałam mu wybierać…
- I
wybrał Ciebie…- podsumowała składająca ręce niczym do modlitwy ciemnowłosa.
- Tak
jak niedawno rozmawiałyśmy…
Błysk
triumfu w oczach Reiki był na tyle wyraźny, że naturalnie zauważalny nie tylko dla
znającej ją od lat Esmeraldy.
-
Myślałam, że urządza Cię taki luźny związek- rzuciła zaintrygowana posunięciem
przyjaciółki brunetka.
- Tak,
zero obowiązków, oczekiwań, monogamii, tłumaczeń,
czyli wolna amerykanka mi jak najbardziej pasuje, ale…- kobieta zawiesiła głos
przenosząc spojrzenie z sufitu na siedzącą po drugiej stronie biurka
przyjaciółkę- Ale przez ten cały czas osobliwych relacji Reika Nishimura- Motoki Furuhata nauczyłam
się o sobie jednego- nie znoszę być w
zapasie. Teraz, kiedy Motoki jest wicedyrektorem tą, która miałaby czerpać z
jego studni byłaby Makoto Kino? Co to to nie… Poza tym gość na swój sposób
rozkochał mnie w sobie i nie chcę się już nim dzielić…
Esmeralda
przeczesała palcami swojego długie włosy.
- Ty się
nie nadajesz do stałego związku- rzuciła ponownie splatając dłonie.
***
Była
popołudniowa godzina kiedy Diamond siedział z Usagi w małej knajpce na uboczu
tych wszystkich słynnych restauracji Tokio.
-
Rzeczywiście warto przejechać pół miasta dla takiego sukiyaki- powiedział
przykładając do ust papierową serwetkę.
- A nie
mówiłam…- odparła blondynka starannie wybierając z półmiska ostatnie kawałki
tofu.
- Skąd
znasz takie miejsca?
- Mhhh…-
mruknęła machając ręką na znak ,,zaraz odpowiem, tylko pogryzę”.
- Dawno
temu przychodziłam tu z przyjaciółmi- dodała niebawem wycierając buzię po
ostatnim kęsie.
Nagle
zaczął dzwonić umiejscowiony gdzieś w pokaźnej torebce telefon. Kiedy
dziewczyna wreszcie wyciągnęła z leżącej obok shoperki komórkę, szybko
nacisnęła zielony przycisk.
- Witaj Seiya-
powiedziała posyłając Diamondowi krótkie, acz wymowne spojrzenie.
Białowłosy
zaś westchnął robiąc co najmniej średnio zadowoloną minę.
- Cześć
Króliczku, co słychać?- usłyszała po chwili.
- W
porządku i bez zmian. Uczę się ciągle nowych rzeczy i to mnie strasznie
wykańcza, ale w zasadzie daje też dużo satysfakcji. A Ty jak tam?
- Ok.
Zagnieżdżamy się na stałe z chłopakami i chyba będzie nam tutaj dobrze- odparł radośnie ciemnowłosy- Słuchaj… Co
powiesz na wspólny wypad? Ty, ja, Minako, Ami, Taiki, Yaten…
Usagi
przygryzła dolną wargę intensywnie nad tym rozmyślając.
-
Króliczku jesteś?- usłyszała po chwili, ale to jej jeszcze nie otrzeźwiło.
,,Kurcze…”-
dumała- ,,Seyia… Tak lubię Twoje towarzystwo, ale randką wieje na kilometr… No
i Di przełknąłby to niczym dziecko lekarstwo. Jeśliby w ogóle przełknął, bo wygląda
raczej, jakby miało mu w gardle stanąć”.
Myśląc
to ponownie spojrzała na siedzącego przed nią Diamonda.
- A
gdyby tak zaprosiła jeszcze ze dwie osoby?- w końcu zapytała.
Nierozkładający
na czynniki pierwsze jej odpowiedzi Seiya radośnie przytaknął, a Usagi po
krótkim ,,to się jeszcze zgadamy” zakończyła rozmowę.
- Czego
chciał?- zastartował z miejsca białowłosy.
Nie
uzyskał jednak odpowiedzi, bo lustrująca wyświetlacz, jak ciele malowane wrota
Usagi ewidentnie myślała już o czymś zupełnie innym.
- Mój Boże,
mama dzwoniła wczoraj dziesięć razy…- powiedziała kwaśno-rozpaczliwym tonem
blondynka.
- Zaraz… Chcesz mi powiedzieć, że od wczoraj nie sprawdzałaś komórki?- zapytał szerzej otwierający oczy białowłosy.
- Zaraz… Chcesz mi powiedzieć, że od wczoraj nie sprawdzałaś komórki?- zapytał szerzej otwierający oczy białowłosy.
Dziewczyna
odchyliła się do tyłu wciąż trzymając otwarty na nieodebranych połączeniach
telefon.
- Został
w torebce, a było tak miło, że o nim
zapomniałam- odparła z nie mniejszym tragizmem w głosie Usagi.
Diamond
pokręcił tylko głową.
-
Dobrze, że nie załatwiam z Tobą interesów, bo jako Twój kontrahent bym chyba
zwariował…- skwitował sytuację białowłosy.
Blondynka
zaś po paru kolejny sekundach siedzenia jak struta nabrała więcej powietrza
wybierając połącz przy kontakcie ,,mama”. Nie trzeba było długo czekać, aż
Ikuko odbierze telefon od ,,zaginionej” córki.
- Boże,
dziecko! Ja się tu zamartwiam, a Ty co?!- usłyszała krzyk matki Usagi.
- Nie zauważyłam, że dzwoniłaś mamo- odparła szczerze blondynka.
- Nie zauważyłam, że dzwoniłaś mamo- odparła szczerze blondynka.
- Od
wczoraj?- zaczęła wzburzona Ikuko, ale najwyraźniej zaraz uświadomiła sobie, że jej córka to
przecież nikt inny jak jej córka i po chwili dodała- No tak, rzeczywiście,
jestem w to w stanie uwierzyć… A teraz mi wytłumacz Usagi czemu tyle czasu nie
dzwoniłaś, czemu nie powiedziałaś mi o Waszych problemach?
Dziewczyna
zrobiła prawdziwie skruszona minę, wbijając wzrok w ziemię i szurając o nią cieniutkim obcasem swoich rudych botek.
-
Przepraszam… Nie miałam odwagi…
Przerażona
wizją zmarnowanej przyszłości córki Ikuko głośno westchnęła.
-
Przylatuję w przyszłym tygodniu…
- Ale
mamo…- zaczęła blondynka.
- I tak
miałam wpaść za niedługo- przerwała jej brunetka.
- Tak,
ale sprawa już nieaktualna…
- Jak
najbardziej aktualna- wtrąciła zdeterminowana ciemnowłosa- A sama rozmowa nie jest na telefon. Przylecę
to mi dokładnie wszystko wyjaśnisz i jakoś to odratujemy…
Niesiona
pod sztandarem matczynej troski nieustępliwość Ikuko zadziałała na pokorną do tej pory Usagi całkowicie
wytrącająco.
- Mamo,
ja nie chcę nic odratowywać- niemalże krzyknęła.
- Chcesz
chcesz… Zadzwonię przed wylotem, a Ty spróbuj porozmawiać z Mamoru. Zostawiłaś
biedaka bez słowa… W ogóle gdzieś Ty zniknęła? Bo podobno u żadnej koleżanki
Cię nie ma…
Usagi
czuła jak z każdym słowem matki krew coraz bardziej napływa jej do głowy.
- Mamo,
przestań nadawać niczym zepsuty odbiornik… Mam prawo sama decydować o swoim
życiu…
- O
Twoim życiu to my porozmawiamy kiedy przylecę… Do usłyszenia Kochanie, uważaj
na siebie…
- Mamo!-
krzyknęła jeszcze blondynka, ale Ikuko zdążyła się już rozłączyć.
Usagi
rzuciła telefon na stolik i opierając o niego łokcie wbiła palce między włosy,
a twarz w mahoniowy blat.
- No to
konfrontacje nr 1 masz już za sobą- skomentował stoicko Diamond.
- Nawet
nie chcę myśleć o konfrontacji nr 2, a tu wypada wreszcie zobaczyć się z
dziewczynami- odparła ociężale podnosząc głowę blondynka- Najlepiej by było,
żebym jeszcze dziś do nich zadzwoniła…
-
Zadzwoń- rzucił nonszalancko białowłosy- Tym bardziej, że niedługo czeka Cię
konfrontacja nr 3.
Nieco
zdezorientowana Usagi zmrużyła oczy na znak totalnej niewiedzy i braku
zrozumienia sensu
usłyszanych słów. Diamond zaś przechylił się w jej stronę
również przywierając łokciami do blatu brunatnego stolika.
-
Kawachigi Corporation urządza przyjęcie i jesteśmy zaproszeni. Tzn. nie
konkretnie my, ale ogólnie ścisłe szefostwo.
Dziewczyna
lekko uniosła brwi.
-
Chodziłam z Mamoru na różne takie przyjęcia, ale odkąd uderzyłam się w głowę
większości, i coś mi podpowiada, że na szczęście, nie pamiętam…- Usagi chwilowo
zawiesiła głos, jakby wpuszczając świeżą myśl- Ale i tak mam wrażenie, że Cię
tam nie widziałam, a przecież musiałeś być zapraszany…
-
Owszem, ale ja raczej unikam tego typu imprez. Banda nadętych
karierowiczów, albo szukających awansu przez łóżko ich nikomu nieznanych
partnerek… Zwykle w moim zastępstwie pojawiał się Safir, ale…
Dziewczyna
zbliżyła swoją twarz do jego na zaledwie 2cm-ową odległość.
- Ale?-
zapytała
Diamond
chytrze się uśmiechnął patrząc prosto w jej błękitne oczy.
- Ale to
jest okazja dla Ciebie, żeby się pokazać nie jako niezorientowana narzeczona
Mamoru Chiby, ale obeznana rynkowo kobieta interesu i utrzeć nosa tym wszystkim
tokijskim snobom. I teraz tylko pytanie jest takie: stchórzysz czy nie?
Usagi
gwałtownie zerwała się rzucając mu ogniste spojrzenie.
- Oczywiście,
że nie! Chodźmy…- powiedziała idąca już w stronę wyjścia dziewczyna.
Przyozdobiony
nieznikającym z twarzy szelmowskim uśmiechem Diamond sięgnął tylko po
przewieszoną przez oparcie krzesła kurtkę i ruszył za nieco nadąsaną blondynką.
że też matki muszą się do wszystkiego wtrącać ciekawa jestem co też Mamrot nabajerował Ikuko mam tylko nadzieję że Usa jakoś da sobie z nią radę a nasz Di jak zawsze super diabołek wie jak podpuścić Usę he he he czekam na więcej i pozdrawiam fanka12 :)))
OdpowiedzUsuńTakie już te matki są;P W każdym razie Ikuko się napewno pojawi:) Pzdr:)
UsuńCholercia, tak się staram nadążyć za Tobą, a nie mogę :)
OdpowiedzUsuńRozwaliło mnie, że Motoki zerwał z Mako. Szkoda mi jej, bo to fajna dziewczyna i nie zasłużyła na takiego palanta.
Ikuko musiała się jak zawsze wtrącić, bo przecież Mamoru to taki ideał :p Mam nadzieję, że wszyscy odczepią się wreszcie od Usy i Di ;D
A mi tak milusio, że mimo braku czasu czytasz te moje wypociny;P
UsuńMako nic nie zawiniła, ale i tak uważam, że to opowiadanie jest zbyt kolorowe:) Nie jestem zwolenniczką nieszczęśliwych zakończeń- zbyt smutno mi wtedy;P, ale jak wszystko jest pięknie i ładnie od początku do końca to wychodzi taki straszny cukierek;P
Znowu zachwycam się Twoją znajomością świata biznesu. Jest to dla mnie coś bardzo ważnego - przykładanie wagi do takich codziennych szczegółów.
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie Ikuko - jakbym słyszała własną matkę, która nie dopuszcza do głosu i tylko ona ma rację. A co do Motokiego... jakoś nie potrafię sobie wyobrazić go w roli zwykłego zimnego drania. Bawidamek - owszem. Ale zimny drań - w tym momencie moja wyobraźnia nieco szwankuje. Chociaż i tak przedstawiasz to nader zgrabnie i pomysłowo.
Podziwiam i Pozdrawiam.
Ellen
Naprawdę nie ma czego podziwiać:)
UsuńMotoki nie jest taki strasznie zły, ale do białych charakterów na pewno nie należy:) Mi akurat po nim wrażenie zostało takie dość nijakie i pewnie dlatego nie mam problemu, żeby dodać mu trochę grzeszków:)
Pzdr:)