czwartek, 27 listopada 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XXXVII


Usagi wybiegła z windy do lobby, a potem na dwór. Chłodne powietrze otuliło jej ciało wilgocią, ale grzana od środka mieszanką szoku i resztek wściekłości blondynka zimna tymczasowo nie czuła. Szybko zresztą wsiadła do stojącej przed hotelem taksówki. Kazała się zawieść gdziekolwiek, daleko, na przeciwległy skraj miasta, byleby tylko móc spokojnie o wszystkim, co się zdarzyło pomyśleć. I tak Usagi  do Sandown Park Racecourse trafiła.

- Lubię to miejsce- mówił w czasie jazdy taksówkarz.

Teraz odjechał, a Usagi nieruchomo przed głównym budynkiem stanęła.

- Chociaż normalnie jest tam dość głośno to dzisiaj akurat powinien panować spokój- uszczegółowił jeszcze wcześniej kierowca.

,,Rzeczywiście…”- przyznała w myślach blondynka- ,,Jak na główne miasto cichutko…"

I wolno ruszyła, ale ledwie nogami powłóczyć zaczęła to zadzwonił telefon- raz niewiadomo już który. Komórka tyle czasu jej przedtem grała, że mimo oczywistego braku pamięci muzycznej Usagi trudną melodie dała radę potem idealnie odtworzyć.  Słysząc kolejny raz charakterystyczną symfonię dźwięków blondynka gwałtownie się zatrzymała, głowę w dół nieco spuściła i dolną wargę przygryzła. Chociaż serce tłukło jej jak szalone to myśli gorycz, pretensja, smutek i żal wypełniały.

- Żadnego płaczu, żadnych łez, popuchniętych oczu ani zaczerwienionego nosa- mówiła do siebie dziewczyna.

W końcu torebkę otwarła i telefon z niej wyciągnęła.

- Muszę wszystko spokojnie przemyśleć, Di. Nie dzwoń, bo i tak nie odbiorę. Zobaczymy się jutro…- powiedziała i nie czekając na odpowiedź rozmowę skończyła.

Już miała schować komórkę, gdy nagle z ręką przy zamku znieruchomiała. Oczy chwilowo zamknęła, a po ich otwarciu telefon błyskawicznie wyłączyła. Chciała ocenić kwestię konstruktywnie, a z Di na linii nie było takie trzeźwe myślenie możliwe. Przeanalizować fakty miał pomóc spacer. I rzeczywiście pomógł przeanalizować, z zimną wręcz precyzją- dosłownie zimną, bo w miarę upływu czasu chłód dziewczynie coraz bardziej ciążył. Szczęśliwie przypomniała sobie, że rano zapakowała jakieś rękawiczki. Ponieważ żadnej ławki tu nie widziała, ponieważ ziemia jeszcze się nie wystudziła, płaszcz był czarny, a nogi zmęczone to Usagi na trawniku usiadła. Rzeczywiście wyciągnęła rękawiczki, a kiedy je założyła, podkulone kolana rękami oplotła. Niespodziewanie poczuła kładzony jej od tyłu na ramionach materiał. Unosił się z niego intensywny zapach męskiej wody kolońskiej, wody kolońskiej, której używał Di. Blondynka na to aż się wyprostowała i, rękami nogi dalej obejmując, twarz w bok obróciła. Tkwiącym przy niej mężczyzną nie był Di, nie miał jego koloru włosów, ani oczu, ale Usagi czuła się, jak gdyby stał tu nikt inny, a właśnie jej mąż. Patrzyła więc na nieznajomego z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Ten zaś sam równie odrętwiały zostawał, bo właśnie szczątkowe promienie słońca jej twarz rozświetlały. Bez dwóch zdań Usagi wyglądała przepięknie.

- Kim Pan jest i czemu okrywa marynarką totalnie obcą kobietę? – spytała nagle zaciekawiona.

Otrząśnięty jej słowami Tora wrócił do ,,tu i teraz” z dalekiej podróży. Sam się swojej reakcji dziwił, bo takie odpływanie raczej u niego miejsca nie miało. Niemniej prawie buzię, żeby co nieco powiedzieć otwierał, gdy ona mówić znowu zaczęła.

- Proszę ją wziąć z powrotem. Jest Pan teraz w samej koszuli...

Słysząc te słowa mężczyzna rękę przy łopatce dziewczyny ułożył.

- Nalegam…- skomentował, wzrok jasnowłosej ponownie chwytając Tora- Poza tym, mną nie telepie jak galaretką...

Usagi blado się uśmiechnęła, a Tora jej ramię puścił.

- Dziękuję- odparła miło po chwili dziewczyna- Tylko proszę nie dzwonić ze szpitala z żądaniem odszkodowania...

Mężczyzna parsknął, a potem niespodziewanie rękę Usagi ujął. Za nadgarstek ją lekko przyciągnął i tym samym straconą na moment uwagę zwrócił. Palcami wzdłuż spodu dłoni dziewczyny przesunął, jej koniec chwycił i dżentelmeński pocałunek złożył.

- Tora…- powiedział i twarz trochę uniósł, by zaraz z szelmowskim uśmiechem i pewnym siebie wyrazem twarzy na nią popatrzeć.

- Tora-kun…- powtórzyła.

,,To spojrzenie, ruchy, mimika… Di…”- jednocześnie myślała.

- Po prostu Tora…- przerwał jej zadumę mężczyzna- A Ty Piękna Nieznajoma?

- Usagi...- odpowiedziała trochę nieobecna duchem dziewczyna.

7 komentarzy:

  1. no i jest :>) widać że pan Tora nie zwleka i od razu działa ha ha ha jestem bardzo ciekawa jak to dalej pociągniesz tylko nie przeholuj ???? fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Identyczne perfumy jakich uzywa Di - coz za przypadek :d I jeszcze to jego zachowanie... no zabrako mi tchu...przystojny uwodziciel, szarmancki, z lekka nuta bezczelnosci...Panie Tora ma pan we mnie fanke, choc na razie Di prowadzi :)
    Jesli Usa widzi w nim Di to znaczy, ze bardzo kocha meza prawda???
    choc mozna to roznie zinterpretowac.
    I w ogole Lenko udusze Cie!!!!
    Po pierwsze primo za krotko - popraw sie please :-d
    I po drugie czuje, ze nadciaga katastrofa, Ty cos kombinujesz i posluzysz sie Tora...:p
    Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, wiem, ze krótko :) Ja po prostu od jesieni siły nie mam ogóle i z pyszczkiem na klawiaturze leżę :/ Eh, okropnie jest być mięczakiem :P W każdym razie w styczniu chcę mieć różyczkę skończoną, a trochę akcji mam jeszcze zaplanowane, więc może być na przykład tak, że przez dwa tygodnie nic się nie pojawi, a potem wrzucę trzy rozdziały naraz albo jeden długi albo dwa krótkie etc- wszelkie konfiguracje możliwe, byleby tylko do końca stycznia skończyć :)

      Masz rację, kombinuję :D Ale czy katastrofę to zależy od tego, co uważasz za katastrofę ;)

      A Usa Di oczywiście bardzo kocha ;) Mimo, ze Tora jest konkurencją dla Di to cieszę się, że Ci jednak przypadł do gustu ;P

      Usuń
  3. Ehh, dwa tak nieziemskie egzemplarze - to aż niemożliwe, że Usa ma tyle szczęścia :) Zazdroszczę jej :) ale, ale. Przypomniało mi się właśnie, że usa porzuciła tabletki, a upojnych chwil z Di kilka było :D będą z tego dzieci????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemożliwe i dlatego zdarza się tylko w książkach, filmach, opowiadaniach :)

      Ale, ale to nie były chwile na dzieci :) Tak naprawdę to po przyjeździe do Londynu raz, ale po nim dopiero Usagi odstawiła tabletki :) A później tak się nieszczęśliwie składało, że zawsze coś im na drodze stawało. No, albo ktoś zwyczajnie przeszkadzał :P Tak więc niestety- nie ma opcji, żeby były z tego dzieci :) Chociaż nie ukrywam, że to wszystko z mojej strony specjalnie :P

      Usuń
    2. bo ty to taka złośliwa bestia jesteś he he he :-d fanka 12 :)

      Usuń

Translate