poniedziałek, 10 lutego 2014



ZAGUBIONA

Rozdział XXXVI


Usagi zamknęła za sobą drzwi przestronnego gabinetu Diamonda.

- Stało się coś?- zapytała idąca ku niemu blondynka.

Białowłosy wygodnie przywarł plecami do oparcia prezesowskiego fotela, ciężko przy tym wzdychając. Stojący ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma Rubeus ani drgnął, podczas gdy wyraźnie zamyślony Safir  zaczął przechadzać się tam i z powrotem  wzdłuż linii okien.

- Dzisiaj rano Kawachigi Corporation wydało oświadczenie, zgodnie z którym szefostwo przejmuje Mamoru Chiba- powiedział w końcu do stojącej vis-a-vis Usagi Diamond.

- Cooo?- pisnęła opadając na stojący tuż przy niej fotel .

- Wczoraj niespodziewanie zmarł Jiro Kawachigi pozostawiając firmę w rękach swojego najbardziej zaufanego współpracownika- kontynuował białowłosy.

Blondynce oczy aż poszerzały ze zdumienia.

- To śmieszne…- powiedziała ciskając rękoma- Mamoru go nawet nie lubił… Fakt, gonił wokół niego i machał ogonkiem, ale to było zwykłe pozerstwo…

Zaciekawiony jej słowami Diamond uniósł brwi w górę.

- Oj Usa, Usa… Widziałaś to jak mami innych, a nie widziałaś tego jak mami Ciebie…

- On wcale mnie nie mamił…

Telefon biurowy Diamonda zaczął dzwonić, a ten odebrał go rzucając Usagi jeszcze jedno głębokie spojrzenie.

- Już schodzimy- powiedział tylko odkładając zaraz słuchawkę.

Białowłosy wstał skupiając na sobie uwagę dwóch pozostałych mężczyzn.

- Idziemy, Mito Asano czeka w dziale technicznym- rzucił jeszcze raz ogarniając wzrokiem wyrozkładane przed nim dokumenty.

Zdezorientowana nieco dziewczyna również wstała z wolna zmierzając ku drzwiom.

- Kim jest Mito Asano?- zapytała.

- Naszym mózgiem technologicznym…- odparł wychodzący już na korytarz za Rubeusem Safir- Mamy z nim obgadać ostatecznie sposób prezentacji nowych matryc…

- Yhym- rzuciła również zbliżając się do wyjścia.

Nie dane jej było jednak przekroczyć próg, bo w tym momencie idący za nią białowłosy lewą dłonią pchnął drzwi w ten sposób je zamykając, a prawą zdecydowanie, chociaż delikatnie przyciągnął dziewczynę ku sobie żarliwie całując. Czując nagle odsuwające się od niej usta na wpół nieprzytomna blondynka otworzyła oczy napotykając dogłębne spojrzenie Diamonda.

- Niech ten gość Cię więcej tak nie dotyka- powiedział patrząc jej prosto w oczy i wyraźnie akcentując każde pojedyncze słowo.

Usagi nic nie odpowiedziała wciąż zahipnotyzowana jego spojrzeniem. Ten zaś po paru sekundach wypuścił ją z objęć  i otworzył drzwi.

- Panie przodem- rzucił wykonując dłonią zapraszający do wyjścia gest.


***

Około dziesięciu wysoko postawionych osób siedziało w sali konferencyjnej biurowca Kawachigiego.

- Tak więc przykro mi Shozo, ale nasza współpraca nigdy nie układała się zbyt pomyślnie i na stanowisku wicedyrektora zastąpi Cię Motoki. Proszę nie odbieraj tej decyzji osobiście. Nadal pozostaniesz w ścisłym zarządzie…

- Kpisz sobie? Zarząd tutaj to jak organ doradczy! … Tak naprawdę nie ma nic do gadania- uniósł się i dosłownie i w przenośni ponad pięćdziesięcioletni mężczyzna.

Mamoru oparł łokcie o blat stołu składając ręce, jak do modlitwy.

- Nie rozumiem czemu Ci to nagle przeszkadza skoro zawsze tak było…- powiedział cynicznie patrząc znad splecionych dłoni.

- Jeszcze pytasz!? Temu, że teraz Ty tu jesteś szefem, a powinienem nim być ja!- wrzasnął uderzając pięścią w stół- Po śmierci Jiro jako jedyny noszę nazwisko Kawachigi, a Ty jesteś nic niew…

- Shozo, spokojnie!- rzuciła siedząca obok Esmeralda- Mleko się już rozlało i do dzbanka nie wróci, ale Ty wylecieć na zbity pysk możesz…

- To by było póki co tyle, dziękuje- głośno i wyraźnie zakończył ciemnowłosy.

Ludzie zaczęli odsuwać krzesła i kolejno wychodzić, a kiedy drzwi zamknęły się za ostatnim z nich Motoki wyszczerzył zęby do zadowolonego z siebie Mamoru.

- Nieprawdopodobne stary. Gonisz wokół Kawachigiego, jesteś na każde jego wezwanie, strugasz syna którego nigdy nie miał i wszystko po to, żeby za x lat kiedy kopnie w kalendarz przejąć jego schedę, a tu bach… Gość 20 lat wcześniej umiera na zawał…

Wygodnie rozłożony brunet chytrze się uśmiechnął.

- Potraktuję to jako chwilową rekompensatę od życia za udziały Kentaro- odparł opierając skrzyżowane ręce na karku.

Kręcący się krzesłem w boki blondyn również założył dłonie za głowę.

- Możesz sobie teraz odpuścić Usagi…- powiedział rzucając mu badawcze spojrzenie, ale nie słysząc odpowiedzi ciągnął dalej- Stary, ona ma 40% i więcej mieć nie będzie. Lepsze 100% średniaka niż 40% giganta. Tym bardziej, że teraz razem przepchniemy tą firmę jeszcze wyżej, ale do tego potrzeba zaangażowania.

- Czyli mam Usagi tak po prostu oddać?- zapytał kładąc ręce na oparciach fotela.

- W obecnej sytuacji myślę, że tak- odparł dalej obserwując wciąż zamyślonego Mamoru Motoki.

Nagle uniósł brwi, jakby doznając olśnienia

- Zaraz… Tylko mi nie mów, że ją kochasz…

Brunet westchnął obdarzając wzrokiem przeciwległą ścianę.

- Kochać to zbyt wielkie słowo, ale na swój sposób zależy mi na niej.

- Więc czemu ryzykowałeś i ryzykujesz z Esme?- zapytał zaintrygowany blondyn.

- Seks to seks, a stały związek to stały związek… Mi jedno w drugim nie przeszkadza. Tobie zresztą chyba też nie…

Motoki posłał koledze porozumiewawczy uśmiech.

- Na razie odpuszczę Usagi- kontynuował ciemnowłosy- Za dużo mam na głowie, ale jak cała sytuacja ustabilizuje się to wrócę po moja małą dziewczynkę. Ma wyrzuty sumienia, więc jest na czym zagrać, a póki co trzeba mieć tylko na oku tego durnego grajka.

7 komentarzy:

  1. dlaczego mam takie dziwne wrażenie że Mamrot maczał swe paluchy w śmierci Kawachikiego ? a Di no proszę he he he super :) czekam na więcej fanka12 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie:)… Mamoru ma swoje grzeszki, ale nie jest mordercą;P

      Usuń
  2. mam nie dosyt,chcialabym jeszcze czytac a tu klapa...ale rozdzial bardzo ciekawy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z tobą . kiedy kolejny fanka :)

      Usuń
    2. Niestety nie mam czasu na dłuższe rozdziały:/ A niedosyt ma być;P Przynajmniej póki tego nie skończę;)

      Kolejny...chyba w czwartek...chyba;P

      Usuń
  3. Mam straszne wyrzuty sumienia, że jestem tak w tyle. Późno wracam do domu i padam na twarz. Jednak staram się być na bieżąco.
    Najbardziej podobała mi się zazdrość Di o Usę i widzę, że ten płomień między nimi jest większy :) Tylko co kombinuje Mamrot? Co za pokręcony facet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Cię bardzo podziwiam, że przy tym, że nie dość, że dasz radę czytać większość blogów to jezszcze sama piszesz takie długie i przemyślane rozdziały:)

      Usuń

Translate