piątek, 21 listopada 2014



BIAŁA RÓŻA

Rozdział XXXVI


Siedzieli we czwórkę koło przeszklonej ściany budynku Sandown Park Esher.  Po krótkiej rozmowie najstarszy z trzech mężczyzn lokal opuścił i swoją córkę przy stoliku zostawił. Zajmowała więc teraz samotnie miejsce vis-a-vis pozostałej dwójki. Nie sprawiała jednak wrażenia rzuconego między wilki baranka. Przeciwnie, tkwiąc nieruchomo ze skrzyżowanymi nogami i złożonymi pod biustem dłońmi, prosto w twarz mężczyzny przed sobą patrzyła.  Patrzyła uparcie, kategorycznie, buńczucznie, a pewny siebie uśmiech jeszcze więcej nieustępliwości dodawał. Innym słowy była typem, który porażki nigdy nie akceptuje i właśnie po raz kolejny zamierza swój cel przeforsować.  Pech chciał, że mężczyzna naprzeciw do ustępliwych też nie należał. Z równą brunetce śmiałością w jej oczy zaglądał. Prawe przedramię na akrylowej powierzchni stolika położył, a lewe gdzie było zostawił, tak, że teraz swobodnie wzdłuż ramy tylnego oparcia krzesła zwisało. Pewnie zbyt luźna, jak dla wagi prowadzonej rozmowy pozycja całkowicie się od układu ciała bruneta obok różniła. Dłonie ciemnowłosego były tradycyjnie przy kolanach złożone, a jego twarz zdobił maskujący wszelkie emocje uśmiech.

- Mam wrażenie, że patrzysz na nas z góry Orie-san- powiedział pierwszy mężczyzna.

- Hmpf…- żachnęła się znacząco dziewczyna- Daruj sobie ten cały formalizm, Tora. Źle mi, gdy tak teatralną powagę u Ciebie widzę.

Kąciki ust jasnowłosego się wyżej uniosły.

- Moja praca to teatr, a ja zawsze dobrze gram swoje role.

- No właśnie- skomentowała dziewczyna- To nie jest sposób, w który normalnie rozmawiasz...

Słysząc to Igarashi lewą rękę również na stole położył . Splecione ze sobą dłonie trzymając, tułów do przodu wychylił.

- O co Ci chodzi?- rzucił ozięble mężczyzna.

Orie zaś chłód Tory ani trochę nie ruszył. Niemniej w odpowiedzi na zadane pytanie dziewczyna wstała i dłonie po bokach jego łokci ulokowała. Skutkiem tego rozciągnięta nad stolikiem pozostawała, a jej twarz centymetry od Tory się znajdowała.

- Nie jestem jedyna osobą, która może tutaj skorzystać, Tora. Mało tego, jeśli sprawy taki, jak planujemy obrót wezmą to Ty najwięcej z nas wszystkich osiągniesz- chwilowo przerwała, ale, kiedy błysk w oku mężczyzny zobaczyła, znowu mówić zaczęła- Przez wzgląd na wspólna przyszłość proponuję więc omówić sprawę dogłębnie...

Blondyn raptem brwi zmarszczył, a dziewczyna się odsunęła.

- Tylko my dwoje… - sprecyzowała zwycięskiego wyrazu twarzy nie tracąc brunetka- Ojciec nie ma żyłki do interesów.

Kiedy swoje powiedziała to pierwszy raz od dłuższego czasu wzrok z Tory ściągnęła.

- Zadzwoń- dodała jeszcze, torebkę chwyciła i oczko na odchodnym puściła.

Tora zaś sylwetkę Orie śledził, aż ta za drzwiami zniknęła.

- Najwyraźniej nie przeszkadza jej, że jesteś oficjalnie zaręczony- skomentował milczący do tej pory Kanade.

- Najwyraźniej nie…- apatycznie potwierdził chwytający szklaneczkę Tora– Od czasu pierwszego spotkania w szkole średniej nasze drogi się dość często krzyżują.

- Phyy…- prychnął ciemnowłosy- Co zamierzasz?

Teraz dopiero Tora łyk zrobił, szklankę koniaku odłożył, lecz nie puszczał jej, tylko trzymał i w swoje odbicie na szkle się wpatrywał.

- Nudne będą spotkania z nudną kobietą, ale ponieważ mogą pomóc ugruntować intratne partnerstwo to myślę, że je zaakceptuję...

Gdy skończył mówić przechylił głowę, jakby chciał zobaczyć czy się kształt jego twarzy w szkle zmieni. I rzeczywiście, twarz była teraz bardziej podłużna.

- Jeśli tak to jak zamierzasz przeprosić Chiyo?- drążył ciemnowłosy.

- Chiyo?- powtórz mrużąc oczy Tora- Dlaczego niby powinienem przepraszać Chiyo?

Z twarzy Makiego zszedł poczciwy uśmiech i poważniejszy układ warg go zastąpił.

- Chiyo jest Twoją narzeczoną i dobrze, by było, żeby spotkania z innymi kobietami nie wyszły na jaw. A Orie raczej ukrywać się z tym nie będzie.

- To tylko praca…- powiedział wydychając powietrze zrezygnowanie blondyn- Poza tym dorastająca w baśniowym domu Chiyo widzi wszystko naiwnie i nikogo o złe nie podejrzewa. Wystarczy, że zachowuję się, jak dżentelmen i już mnie za ideał bierze.

- A jeśli się dowie?

Na twarzy blondyna raptem szelmowski uśmiech zajaśniał.

- To pobiegnie z płaczem do tatusia i będę mógł mieć nadzieję, że zaręczyny zostaną odwołane- powiedział przechylając głowę w stronę, gdzie siedział Kanade Tora.

Nieplanowanie jednak wzrok jasnowłosego dalej powędrował. W tle, na zewnątrz, przy barierce dzielącej trawnik od torów konnych siadała właśnie pewna blondynka. Jej twarz tuż przed tym, jak się obróciła zobaczył i chociaż wiedział, że prawdopodobieństwo spotkania Berthier Ayakashi jest równe wygraniu loterii to dokładnie jej buźkę pamiętał. Nie wiedział zaś czemu obraz blondynki miał tak dokładnie w głowie wyryty. Tak samo nie wiedział czemu nią sobie ciągle głowę zaprzątał. Coś mu jednak mówiło, iż poza tym, że dziewczyna jest piękna to również bardzo interesująca, a tego w kobiecie zignorować nie mógł.

- Jesteś wolny Kanade- powiedział niespodziewanie wstając mężczyzna- Do jutra...

Tak swoim szybkim wyjściem Makiego zaskoczył Tora, że ten jeszcze chwilę w stronę, gdzie poszedł patrzył. Potem swój wzrok za siebie skierował, żeby zobaczyć co mogło uwagę jasnowłosego przyciągnąć. Kiedy spostrzegł siedzącą samotnie na zewnątrz dziewczynę głową tylko pokręcił i się w duchu na playboyowskie zapędy Igarashiego uśmiechnął. Nagle jednak, jakby coś sobie przypomniał spoważniał i ponownie ku dziewczynie zerknął.

,,Niemożliwe…”- ostatecznie swoje myśli podsumował i z budynku spokojnie wyszedł.

7 komentarzy:

  1. no i mamy pana Igarashiego wkraczającego do akcji he he he :o Di rób coś bo naprawdę stracisz Usę !!!!!!!! [-( czekam na więcej i pozdrawiam fanka 12 :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mamy, mamy… Swoją drogą zastanawiałam się czy wszyscy o Torze zapomnieli ;) Ale jeśli tak to nawet i lepiej, bo dzięki temu wyskoczył jak Filip z konopi ;P Pzdr :)

      Usuń
    2. ja nie zapomniałam i zastanawiałam się w którym momencie się pojawi no i proszę jest ! :) :d fanka 12

      Usuń
  2. Tak się cały czas zastanawiałam kiedy w końcu pojawi się Igarashi. Nie sądziłam jednak, że będzie pełnił rolę pocieszyciela, prędzej bym powiedziała, że uwodziciela hihi :d
    Oby tylko Usagi nie próbowała się mścić za "zdradę" Di, bo wtedy jeszcze bardziej się ta i tak już mocno skomplikowana spawa popląta.
    Z jednej strony to wydaje mi się, że małżeństwo Usy i Di już się dawno rozpadło, bo każde zawiodło siebie nawzajem, nie wspominając już o braku zaufania a z drugiej nie chciałabym, żeby się rozstali.
    Powinni pokonać wszystkie przeciwności ale znając Ciebie :P Ann i Tora jeszcze nieźle namieszają w życiu tej dwójki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym uwodzicielem masz jednak trochę racji, bo on nie jest raczej typem pocieszającym :) A co mi docelowo wyjdzie to zobaczymy :P

      Też nie chciałabym, żeby się rozstali… tak bardzo ich razem kocham :) Ale Torę też strasznie lubię :) Nie wiem czy to co planuję będzie satysfakcjonujące, ale mam nadzieje, ze przynajmniej strawne ;) Chociaż może to akurat nie zbyt dobre słowo ze względu na samo zakończenie :P

      Pzdr cieplutko :)

      Usuń
  3. Tak jak Kolezanki powyzej zastanawialam sie kiedy w koncu pojawi sie ten dugi przystojniak, no i jest, ale lepszego momentu sobie nie mogl wybrac prawda ;p?
    Obawiam sie tylko, zeby nie zaczal spiskowac z Ann przeciwko Di, bo faceci tacy jak on raczej nie cofna sie przed niczym, zeby zdobyc to , co pragna.
    Ale w sumie im wiecej emocji w opowiadaniu tym lepiej dla nas czytelnikow :D
    A ja i tak trzymam kciuki za nasza urocza dwojeczke!
    Serdecznie pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Si, nie mógł :P No nie bierz Go za takiego niedooobrego:P Rzeczywiście ucieleśnieniem cnót to on nie jest, ale jakieś tam podstawowe zasady ma ;) Chociaż fakt, Tora jest z tych, którzy dostają to, czego chcą ;)

      Pzdr cieplutko :)

      Usuń

Translate