BIAŁA RÓŻA
Rozdział XXXVI
Siedzieli we czwórkę koło przeszklonej ściany budynku Sandown Park Esher. Po krótkiej rozmowie najstarszy z trzech
mężczyzn lokal opuścił i swoją córkę przy stoliku zostawił. Zajmowała więc
teraz samotnie miejsce vis-a-vis pozostałej dwójki. Nie sprawiała jednak wrażenia
rzuconego między wilki baranka. Przeciwnie, tkwiąc nieruchomo ze skrzyżowanymi
nogami i złożonymi pod biustem dłońmi, prosto w twarz mężczyzny przed sobą
patrzyła. Patrzyła uparcie, kategorycznie,
buńczucznie, a pewny siebie uśmiech jeszcze więcej nieustępliwości dodawał.
Innym słowy była typem, który porażki nigdy nie akceptuje i właśnie po raz
kolejny zamierza swój cel przeforsować. Pech
chciał, że mężczyzna naprzeciw do ustępliwych też nie należał. Z równą brunetce
śmiałością w jej oczy zaglądał. Prawe przedramię na akrylowej powierzchni stolika
położył, a lewe gdzie było zostawił, tak, że teraz swobodnie wzdłuż ramy
tylnego oparcia krzesła zwisało. Pewnie zbyt luźna, jak dla wagi prowadzonej
rozmowy pozycja całkowicie się od układu ciała bruneta obok różniła. Dłonie ciemnowłosego
były tradycyjnie przy kolanach złożone, a jego twarz zdobił maskujący wszelkie
emocje uśmiech.
- Mam
wrażenie, że patrzysz na nas z góry Orie-san- powiedział pierwszy mężczyzna.
- Hmpf…-
żachnęła się znacząco dziewczyna- Daruj sobie ten cały formalizm, Tora. Źle mi,
gdy tak teatralną powagę u Ciebie widzę.
Kąciki
ust jasnowłosego się wyżej uniosły.
- Moja praca
to teatr, a ja zawsze dobrze gram swoje role.
- No
właśnie- skomentowała dziewczyna- To nie jest sposób, w który normalnie
rozmawiasz...
Słysząc
to Igarashi lewą rękę również na stole położył . Splecione ze sobą dłonie
trzymając, tułów do przodu wychylił.
- O co
Ci chodzi?- rzucił ozięble mężczyzna.
Orie zaś
chłód Tory ani trochę nie ruszył. Niemniej w odpowiedzi na zadane pytanie
dziewczyna wstała i dłonie po bokach jego łokci ulokowała. Skutkiem tego
rozciągnięta nad stolikiem pozostawała, a jej twarz centymetry od Tory się
znajdowała.
- Nie
jestem jedyna osobą, która może tutaj skorzystać, Tora. Mało tego, jeśli sprawy
taki, jak planujemy obrót wezmą to Ty najwięcej z nas wszystkich osiągniesz- chwilowo
przerwała, ale, kiedy błysk w oku mężczyzny zobaczyła, znowu mówić zaczęła- Przez
wzgląd na wspólna przyszłość proponuję więc omówić sprawę dogłębnie...
Blondyn raptem
brwi zmarszczył, a dziewczyna się odsunęła.
- Tylko
my dwoje… - sprecyzowała zwycięskiego wyrazu twarzy nie tracąc brunetka- Ojciec
nie ma żyłki do interesów.
Kiedy
swoje powiedziała to pierwszy raz od dłuższego czasu wzrok z Tory ściągnęła.
-
Zadzwoń- dodała jeszcze, torebkę chwyciła i oczko na odchodnym puściła.
Tora zaś
sylwetkę Orie śledził, aż ta za drzwiami zniknęła.
-
Najwyraźniej nie przeszkadza jej, że jesteś oficjalnie zaręczony- skomentował
milczący do tej pory Kanade.
-
Najwyraźniej nie…- apatycznie potwierdził chwytający szklaneczkę Tora– Od czasu
pierwszego spotkania w szkole średniej nasze drogi się dość często krzyżują.
- Phyy…-
prychnął ciemnowłosy- Co zamierzasz?
Teraz
dopiero Tora łyk zrobił, szklankę koniaku odłożył, lecz nie puszczał jej, tylko
trzymał i w swoje odbicie na szkle się wpatrywał.
- Nudne
będą spotkania z nudną kobietą, ale ponieważ mogą pomóc ugruntować intratne
partnerstwo to myślę, że je zaakceptuję...
Gdy
skończył mówić przechylił głowę, jakby chciał zobaczyć czy się kształt jego twarzy
w szkle zmieni. I rzeczywiście, twarz była teraz bardziej podłużna.
- Jeśli
tak to jak zamierzasz przeprosić Chiyo?- drążył ciemnowłosy.
- Chiyo?-
powtórz mrużąc oczy Tora- Dlaczego niby powinienem przepraszać Chiyo?
Z twarzy
Makiego zszedł poczciwy uśmiech i poważniejszy układ warg go zastąpił.
- Chiyo
jest Twoją narzeczoną i dobrze, by było, żeby spotkania z innymi kobietami nie
wyszły na jaw. A Orie raczej ukrywać się z tym nie będzie.
- To
tylko praca…- powiedział wydychając powietrze zrezygnowanie blondyn- Poza tym
dorastająca w baśniowym domu Chiyo widzi wszystko naiwnie i nikogo o złe nie
podejrzewa. Wystarczy, że zachowuję się, jak dżentelmen i już mnie za ideał
bierze.
- A
jeśli się dowie?
Na
twarzy blondyna raptem szelmowski uśmiech zajaśniał.
- To
pobiegnie z płaczem do tatusia i będę mógł mieć nadzieję, że zaręczyny zostaną
odwołane- powiedział przechylając głowę w stronę, gdzie siedział Kanade Tora.
Nieplanowanie
jednak wzrok jasnowłosego dalej powędrował. W tle, na zewnątrz, przy barierce
dzielącej trawnik od torów konnych siadała właśnie pewna blondynka. Jej twarz
tuż przed tym, jak się obróciła zobaczył i chociaż wiedział, że prawdopodobieństwo
spotkania Berthier Ayakashi jest równe wygraniu loterii to dokładnie jej buźkę
pamiętał. Nie wiedział zaś czemu obraz blondynki miał tak dokładnie w głowie
wyryty. Tak samo nie wiedział czemu nią sobie ciągle głowę zaprzątał. Coś mu
jednak mówiło, iż poza tym, że dziewczyna jest piękna to również bardzo
interesująca, a tego w kobiecie zignorować nie mógł.
- Jesteś
wolny Kanade- powiedział niespodziewanie wstając mężczyzna- Do jutra...
Tak
swoim szybkim wyjściem Makiego zaskoczył Tora, że ten jeszcze chwilę w stronę,
gdzie poszedł patrzył. Potem swój wzrok za siebie skierował, żeby zobaczyć co
mogło uwagę jasnowłosego przyciągnąć. Kiedy spostrzegł siedzącą samotnie na
zewnątrz dziewczynę głową tylko pokręcił i się w duchu na playboyowskie zapędy
Igarashiego uśmiechnął. Nagle jednak, jakby coś sobie przypomniał spoważniał i
ponownie ku dziewczynie zerknął.
,,Niemożliwe…”-
ostatecznie swoje myśli podsumował i z budynku spokojnie wyszedł.
no i mamy pana Igarashiego wkraczającego do akcji he he he :o Di rób coś bo naprawdę stracisz Usę !!!!!!!! [-( czekam na więcej i pozdrawiam fanka 12 :p
OdpowiedzUsuńA mamy, mamy… Swoją drogą zastanawiałam się czy wszyscy o Torze zapomnieli ;) Ale jeśli tak to nawet i lepiej, bo dzięki temu wyskoczył jak Filip z konopi ;P Pzdr :)
Usuńja nie zapomniałam i zastanawiałam się w którym momencie się pojawi no i proszę jest ! :) :d fanka 12
UsuńTak się cały czas zastanawiałam kiedy w końcu pojawi się Igarashi. Nie sądziłam jednak, że będzie pełnił rolę pocieszyciela, prędzej bym powiedziała, że uwodziciela hihi :d
OdpowiedzUsuńOby tylko Usagi nie próbowała się mścić za "zdradę" Di, bo wtedy jeszcze bardziej się ta i tak już mocno skomplikowana spawa popląta.
Z jednej strony to wydaje mi się, że małżeństwo Usy i Di już się dawno rozpadło, bo każde zawiodło siebie nawzajem, nie wspominając już o braku zaufania a z drugiej nie chciałabym, żeby się rozstali.
Powinni pokonać wszystkie przeciwności ale znając Ciebie :P Ann i Tora jeszcze nieźle namieszają w życiu tej dwójki.
Pozdrawiam :)
Z tym uwodzicielem masz jednak trochę racji, bo on nie jest raczej typem pocieszającym :) A co mi docelowo wyjdzie to zobaczymy :P
UsuńTeż nie chciałabym, żeby się rozstali… tak bardzo ich razem kocham :) Ale Torę też strasznie lubię :) Nie wiem czy to co planuję będzie satysfakcjonujące, ale mam nadzieje, ze przynajmniej strawne ;) Chociaż może to akurat nie zbyt dobre słowo ze względu na samo zakończenie :P
Pzdr cieplutko :)
Tak jak Kolezanki powyzej zastanawialam sie kiedy w koncu pojawi sie ten dugi przystojniak, no i jest, ale lepszego momentu sobie nie mogl wybrac prawda ;p?
OdpowiedzUsuńObawiam sie tylko, zeby nie zaczal spiskowac z Ann przeciwko Di, bo faceci tacy jak on raczej nie cofna sie przed niczym, zeby zdobyc to , co pragna.
Ale w sumie im wiecej emocji w opowiadaniu tym lepiej dla nas czytelnikow :D
A ja i tak trzymam kciuki za nasza urocza dwojeczke!
Serdecznie pozdrawiam
Marta
Si, nie mógł :P No nie bierz Go za takiego niedooobrego:P Rzeczywiście ucieleśnieniem cnót to on nie jest, ale jakieś tam podstawowe zasady ma ;) Chociaż fakt, Tora jest z tych, którzy dostają to, czego chcą ;)
UsuńPzdr cieplutko :)