ZAGUBIONA
Rozdział XXXVII
Stająca vis-a-vi biurka Diamonda Usagi skrzyżowała ręce na piersiach i cicho westchnąwszy przechyliła głowę do tyłu, zaszczycając tym samym spojrzeniem swoich niebieskich tęczówek nowocześnie podwieszany sufit.
Stająca vis-a-vi biurka Diamonda Usagi skrzyżowała ręce na piersiach i cicho westchnąwszy przechyliła głowę do tyłu, zaszczycając tym samym spojrzeniem swoich niebieskich tęczówek nowocześnie podwieszany sufit.
-
Czaszka mi łupie od nawału niezrozumiałych informacji- powiedziała wracająca
już wzrokiem blondynka.
Wchodzący
za nią do pomieszczenia białowłosy obszedł właśnie wysoce hebanowy mebel i
siadając przy nim na swoim ciemnym fotelu zwrócił się ku zastygłej naprzeciwko
dziewczynie.
- Nie bój
nic, radzisz sobie świetnie… Ani się obejrzysz, a wszystko będzie dla Ciebie
już całkowicie naturalne- rzucił
opierając ręce luźno o skórzane podłokietniki.
Milcząca
przez parę sekund Usagi nagle gwałtownie otworzyła usta.
- Gdzie
byłeś w nocy?
Diamond
lekko się uśmiechnął.
- A co,
zazdrosna?- zapytał unosząc brwi.
- Nie
odpowiadaj pytaniem na pytanie… Więc czemu nie wróciłeś do domu?
-
Wróciłem- odparł spokojnie- Tyle, że nad ranem. Sprawy się przeciągły i tak
ledwo wziąłem prysznic, a zadzwonił Safir z radosną nowiną. Na godzinach miał
też zawitać Mito, więc przywiozłem swój tyłek tutaj.
- Czemu
mnie nie obudziłeś!?- rzuciła pretensjonalnie.
- Spałaś
jak zabita, więc wyłączyłem budzik i wyszedłem…
Nieco
nabuzowana blondynka ponownie skrzyżowała ręce na piersiach tym razem jednak
przemierzając pokój.
- Bo Ty
się niby przejmujesz, żeby mnie nie obudzić…- rzuciła.
- Nie
przejmuje się, bo wiem, że pierdoła typu walenie w ścianę Cię nie obudzi… Jeśli
zaś chodzi o skuteczniejsze, acz bardziej wyszukane metody to jakoś nie miałem nastroju…- odparł z zamyśleniem
lustrując nie Usagi, a przeciwległą ścianę.
Dostrzegając
zadumanie Diamonda dziewczyna spuściła z tonu odkrywając przedmiot jego rozmyślań.
Podeszła do niego i sadowiąc się na lewym kolenie mężczyzny zarzuciła mu ręce
na szyję. Popatrzyła czule w jego zmęczone oczy. Jedynie one zdradzały
wyczerpanie, bo cała reszta: gadka, myślenie, ruchy, gesty, sposób bycia były
takie same. Nawet wycieńczony sprawiał wrażenie silnego. I pewnie nawet
wycieńczony był silny. Tylko te jego zmęczone oczy…
- Spałeś
coś w ogóle?
- Nope-
odparł mężczyzna- Ale od tego się nie umiera… No, przynajmniej do 5 dni na
pewno…
Usagi
pogładziła delikatnie jego jasne włosy na koniec wpijając się w nie palcami obu
dłoni.
-
Przepraszam za Seiyę…- szepnęła.
- Seiya
Kō, wokalista Three Lights…- powiedział nieco zadumanym tonem białowłosy.
Zaskoczona
blondynka cofnęła ręce ponownie opierając je na jego ramionach.
- Skąd
wiesz?- zapytała patrząc przenikliwie- Bo nie sądzę, żebyś trzymał jego plakaty
pod łóżkiem.
Diamond zaprezentował
jeden ze swoich firmowych uśmiechów.
- Po
pierwsze, tego można się łatwo dowiedzieć. Po drugie, nie było takiej potrzeby
bo chłopak ładnie przedstawił się Berthier…
- No tak…-
przyznała wyraźnie spuszczając wzrok.
- Więc…?-
zapytał przybierający poważny wyraz twarzy Diamond.
- Więc…-
zaczęła cicho Usagi- Parę lat temu Mamoru wyjechał na studia do Stanów. Wtedy w
Tokio pojawiły się wschodzące gwiazdy rocka, a że członkowie Three Lights byli
jeszcze nastolatkami to prędko zawitali do jednej z japońskich szkół, a
konkretnie- do mojej szkoły. Koniec
końców złapaliśmy bardzo dobry kontakt, a początkowo przemądrzały i uszczypliwy
Seiya stał się moim najlepszym przyjacielem i prawdziwym oparciem podczas
ciążącej mi nieobecności Mamoru. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nagle nie
stwierdził, że przyjaźń to dla niego zbyt mało. Co najgorsze sama zaczęłam się
zastanawiać czy dla mnie to też nie jest zbyt mało. W międzyczasie wrócił
Mamoru, a ja nie wiedziałam co robić. Utwierdziłam się w przekonaniu, że
uczucie do Seiyi było czysto braterskie, ale nie chciałam go stracić. Chciałam
mieć ich obu: Mamoru jako narzeczonego i Seiyę jako przyjaciela, ale
Seiya-przyjaciel to było za dużo dla Mamoru i za mało dla samego Seiyi. Seiya
więc wyjechał i nie odzywał się aż do teraz, kiedy to postanowił na stałe wrócić
do Tokio…
Usagi
zawiesiła głos podnosząc wzrok wprost na swojego rozmówcę.
-
Dowiedział się, że zerwałaś z Mamoru i chce spróbować na nowo, tak?- zapytał
statecznym tonem Diamond chłonąc głębie jej błękitnych oczu.
Usagi
przytaknęła.
- A Ty
czego chcesz?- rzucił nie mniej poważnie.
Dziewczyna
nachyliła się lekko delikatnie dotykając jego usta swoimi.
- Ciebie…
Zdecydowanie Ciebie…- szepnęła otwierając oczy i patrząc w jego fioletowe
tęczówki- Chodźmy do domu, padasz z nóg…
- No nie
wiem…
- Daj
spokój, co miałeś zrobić zrobiłeś… - ciągnęła dalej.
Nie
spuszczając wzroku z długowłosej blondynki Diamond podniósł słuchawkę biurowego
telefonu.
- Safir,
jadę do siebie. W razie czego zajmij się wszystkim…
***
Kiedy Ikuko
Tsukino kolejny raz usłyszała ,,numer w tej chwili nie odpowiada, proszę zadzwonić
później” rzuciła słuchawkę na staroświecka kanapę w salonie swojego mieszkania.
Sama zaś zamiast usiąść krążyła tam i z powrotem jedną ręką obejmując brzuch, a
drugą zasłaniając usta.
- Co
jest mamo?- zapytał wchodzący do pokoju Shingo.
Kobieta
popatrzyła się na niego wzrokiem desperatki roku.
- Twoja
siostra zerwała z Mamoru…
- Co???
Niemożliwe, buja się w nim po uszy od niepamiętnych czasów… Ktoś Ci sprzedał
bajkę i teraz świrujesz. Z kim rozmawiałaś, bo chyba nie z Usagi?
Ciemnowłosa
wreszcie usiadła, a obok niej jej siedemnastoletni już syn.
- Z
Mamoru…
Shingo
szeroko otworzył oczy ze zdumienia.
- No bez
jaj…
- Ostatnio
nie mogłam dodzwonić się do ich mieszkania. Wreszcie odebrał Mamoru i wszystko
wyjaśnił… Usagi zniknęła i nikt nie wie
gdzie. Nawet Minako… Dobijam się teraz na jej komórkę, ale nie odbiera.
Ikuko przerwała
ciężko wzdychając.
- Tylko
nie mów nic ojcu, bo zejdzie na zawał…- dodała spoglądając na ciężko zaskoczonego syna.
***
Ami
obejmowała ramieniem roniącą rzewne łzy Mako. Jej szloch niemal stłumił
połączony ze stukotem obcasów dźwięk otwieranych drzwi. Chwilę później w salonie pojawiła się
zdziwiona nagłym telefonem Rei.
- O co
chodzi?- zapytała zaskoczona ciemnowłosa.
no to sprawa Seyi wyjaśniona :) ciekawa jestem dlaczego Mako płacze czyżby wreszcie dowiedziała się prawdy o Motokim ? hm .... czekam na więcej i pozdrawiam :))) fanka12
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale wyłożę sprawę z Mako;P Chociaż wielka zagadka to to nie jest i chyba wiadomo o co może chodzić:) Pzdr:)
UsuńCzasami mam wrażenie, że doskonale wiesz z autopsji, jak działa firma. Masz może jakąś na własność? Zakładasz?
OdpowiedzUsuńA nie szukasz partnera/ki? :D
Jestem zaskoczona posunięciem Mamoru. Ale podejrzewam, że jest łasy na więcej. Cholera, ma skubany szczęście, że właściciel miał zawał...
Motyw Usagi/Di rozwija się doskonale. Szkoda, że Seiya został całkowicie zdjęty z podium, niemniej przynajmniej wiemy, że nie ma co liczyć na związek tych dwojga. My wiemy. On jeszcze sobie roi jakieś nadzieje...
Trochę martwi mnie, że rodzinka Usagi wtrąci swoje trzy grosze. Ale myślę, że po tej transformacji jaką Usa przeszła, nie pozwoli się ustawiać po kątach.
Pozdrawiam i do kolejnego rozdziału.
Ellen
Heh:) Niestety nie mam nic wspólnego z jakąkolwiek firmą;P Ale jakby nagle na starość obudziła się we mnie żyłka do biznesu to dam znać;P
UsuńMamoru na razie odpuścił, bo musi się skupić na ugruntowaniu swojej pozycji i chociaż mu to nie w smak to nie może rozpraszać się gonieniem za Usagi:)
Co do Seiyi to zrewanżuje mu się potem jakąś jednorazówką;P I Mamoru też;P Chociaż nastawienie do tego ostatniego mam nie bardzo to nie uda mi się napisać opowiadania, w którym to on byłby w przewodnim pairingu i pomyślałam, że tak w ramach urozmaicenia na jakąś taką jednorazówkę się kiedyś zdobędę:) Oczywiście jeśli nie wpadnę wcześniej w literacką depresje;P
Pozdrawiam i mam nadzieję, że już lepiej:)