czwartek, 13 lutego 2014



ZAGUBIONA

Rozdział XXXVII


Stająca vis-a-vi biurka Diamonda Usagi skrzyżowała ręce na piersiach i cicho westchnąwszy  przechyliła głowę do tyłu, zaszczycając tym samym spojrzeniem swoich niebieskich tęczówek nowocześnie podwieszany sufit.

- Czaszka mi łupie od nawału niezrozumiałych informacji- powiedziała wracająca już wzrokiem blondynka.

Wchodzący za nią do pomieszczenia białowłosy obszedł właśnie wysoce hebanowy mebel i siadając przy nim na swoim ciemnym fotelu zwrócił się ku zastygłej naprzeciwko dziewczynie.

- Nie bój nic, radzisz sobie świetnie… Ani się obejrzysz, a wszystko będzie dla Ciebie już całkowicie naturalne-  rzucił opierając ręce luźno o skórzane podłokietniki.

Milcząca przez parę sekund Usagi nagle gwałtownie otworzyła usta.

- Gdzie byłeś w nocy?

Diamond lekko się uśmiechnął.

- A co, zazdrosna?- zapytał unosząc brwi.

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie… Więc czemu nie wróciłeś do domu?

- Wróciłem- odparł spokojnie- Tyle, że nad ranem. Sprawy się przeciągły i tak ledwo wziąłem prysznic, a zadzwonił Safir z radosną nowiną. Na godzinach miał też zawitać Mito, więc przywiozłem swój tyłek tutaj.

- Czemu mnie nie obudziłeś!?- rzuciła pretensjonalnie.

- Spałaś jak zabita, więc wyłączyłem budzik i wyszedłem…

Nieco nabuzowana blondynka ponownie skrzyżowała ręce na piersiach tym razem jednak przemierzając pokój.

- Bo Ty się niby przejmujesz, żeby mnie nie obudzić…- rzuciła.

- Nie przejmuje się, bo wiem, że pierdoła typu walenie w ścianę Cię nie obudzi… Jeśli zaś chodzi o skuteczniejsze, acz bardziej wyszukane metody to jakoś  nie miałem nastroju…- odparł z zamyśleniem lustrując nie Usagi, a przeciwległą ścianę.

Dostrzegając zadumanie Diamonda dziewczyna spuściła z tonu odkrywając przedmiot jego rozmyślań. Podeszła do niego i sadowiąc się na lewym kolenie mężczyzny zarzuciła mu ręce na szyję. Popatrzyła czule w jego zmęczone oczy. Jedynie one zdradzały wyczerpanie, bo cała reszta: gadka, myślenie, ruchy, gesty, sposób bycia były takie same. Nawet wycieńczony sprawiał wrażenie silnego. I pewnie nawet wycieńczony był silny. Tylko te jego zmęczone oczy…

- Spałeś coś w ogóle?

- Nope- odparł mężczyzna- Ale od tego się nie umiera… No, przynajmniej do 5 dni na pewno…

Usagi pogładziła delikatnie jego jasne włosy na koniec wpijając się w nie palcami obu dłoni.

- Przepraszam za Seiyę…- szepnęła.

- Seiya Kō, wokalista Three Lights…- powiedział nieco zadumanym tonem białowłosy.

Zaskoczona blondynka cofnęła ręce ponownie opierając je na jego ramionach.

- Skąd wiesz?- zapytała patrząc przenikliwie- Bo nie sądzę, żebyś trzymał jego plakaty pod łóżkiem.

Diamond zaprezentował jeden ze swoich firmowych uśmiechów.

- Po pierwsze, tego można się łatwo dowiedzieć. Po drugie, nie było takiej potrzeby bo chłopak ładnie przedstawił się Berthier…

- No tak…- przyznała wyraźnie spuszczając wzrok.

- Więc…?- zapytał przybierający poważny wyraz twarzy Diamond.

- Więc…- zaczęła cicho Usagi- Parę lat temu Mamoru wyjechał na studia do Stanów. Wtedy w Tokio pojawiły się wschodzące gwiazdy rocka, a że członkowie Three Lights byli jeszcze nastolatkami to prędko zawitali do jednej z japońskich szkół, a konkretnie-  do mojej szkoły. Koniec końców złapaliśmy bardzo dobry kontakt, a początkowo przemądrzały i uszczypliwy Seiya stał się moim najlepszym przyjacielem i prawdziwym oparciem podczas ciążącej mi nieobecności Mamoru. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nagle nie stwierdził, że przyjaźń to dla niego zbyt mało. Co najgorsze sama zaczęłam się zastanawiać czy dla mnie to też nie jest zbyt mało. W międzyczasie wrócił Mamoru, a ja nie wiedziałam co robić. Utwierdziłam się w przekonaniu, że uczucie do Seiyi było czysto braterskie, ale nie chciałam go stracić. Chciałam mieć ich obu: Mamoru jako narzeczonego i Seiyę jako przyjaciela, ale Seiya-przyjaciel to było za dużo dla Mamoru i za mało dla samego Seiyi. Seiya więc wyjechał i nie odzywał się aż do teraz, kiedy to postanowił na stałe wrócić do Tokio…

Usagi zawiesiła głos podnosząc wzrok wprost na swojego rozmówcę.

- Dowiedział się, że zerwałaś z Mamoru i chce spróbować na nowo, tak?- zapytał statecznym tonem Diamond chłonąc głębie jej błękitnych oczu.

Usagi przytaknęła.

- A Ty czego chcesz?- rzucił nie mniej poważnie.

Dziewczyna nachyliła się lekko delikatnie dotykając jego usta swoimi.

- Ciebie… Zdecydowanie Ciebie…- szepnęła otwierając oczy i patrząc w jego fioletowe tęczówki-  Chodźmy do domu, padasz z nóg…

- No nie wiem…

- Daj spokój, co miałeś zrobić zrobiłeś… - ciągnęła dalej.

Nie spuszczając wzroku z długowłosej blondynki Diamond podniósł słuchawkę biurowego telefonu.

- Safir, jadę do siebie. W razie czego zajmij się wszystkim…


***

Kiedy Ikuko Tsukino kolejny raz usłyszała ,,numer w tej chwili nie odpowiada, proszę zadzwonić później” rzuciła słuchawkę na staroświecka kanapę w salonie swojego mieszkania. Sama zaś zamiast usiąść krążyła tam i z powrotem jedną ręką obejmując brzuch, a drugą zasłaniając usta.

- Co jest mamo?- zapytał wchodzący do pokoju Shingo.

Kobieta popatrzyła się na niego wzrokiem desperatki roku.

- Twoja siostra zerwała z Mamoru…

- Co??? Niemożliwe, buja się w nim po uszy od niepamiętnych czasów… Ktoś Ci sprzedał bajkę i teraz świrujesz. Z kim rozmawiałaś, bo chyba nie z Usagi?

Ciemnowłosa wreszcie usiadła, a obok niej jej siedemnastoletni już syn.

- Z Mamoru…

Shingo szeroko otworzył oczy ze zdumienia.

- No bez jaj…

- Ostatnio nie mogłam dodzwonić się do ich mieszkania. Wreszcie odebrał Mamoru i wszystko wyjaśnił…  Usagi zniknęła i nikt nie wie gdzie. Nawet Minako… Dobijam się teraz na jej komórkę, ale nie odbiera.

Ikuko przerwała ciężko wzdychając.

- Tylko nie mów nic ojcu, bo zejdzie na zawał…- dodała spoglądając na ciężko zaskoczonego syna.


***

Ami obejmowała ramieniem roniącą rzewne łzy Mako. Jej szloch niemal stłumił połączony ze stukotem obcasów dźwięk otwieranych drzwi. Chwilę później w salonie pojawiła się zdziwiona nagłym telefonem Rei.

- O co chodzi?- zapytała zaskoczona ciemnowłosa.


4 komentarze:

  1. no to sprawa Seyi wyjaśniona :) ciekawa jestem dlaczego Mako płacze czyżby wreszcie dowiedziała się prawdy o Motokim ? hm .... czekam na więcej i pozdrawiam :))) fanka12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale wyłożę sprawę z Mako;P Chociaż wielka zagadka to to nie jest i chyba wiadomo o co może chodzić:) Pzdr:)

      Usuń
  2. Czasami mam wrażenie, że doskonale wiesz z autopsji, jak działa firma. Masz może jakąś na własność? Zakładasz?
    A nie szukasz partnera/ki? :D
    Jestem zaskoczona posunięciem Mamoru. Ale podejrzewam, że jest łasy na więcej. Cholera, ma skubany szczęście, że właściciel miał zawał...
    Motyw Usagi/Di rozwija się doskonale. Szkoda, że Seiya został całkowicie zdjęty z podium, niemniej przynajmniej wiemy, że nie ma co liczyć na związek tych dwojga. My wiemy. On jeszcze sobie roi jakieś nadzieje...
    Trochę martwi mnie, że rodzinka Usagi wtrąci swoje trzy grosze. Ale myślę, że po tej transformacji jaką Usa przeszła, nie pozwoli się ustawiać po kątach.
    Pozdrawiam i do kolejnego rozdziału.
    Ellen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh:) Niestety nie mam nic wspólnego z jakąkolwiek firmą;P Ale jakby nagle na starość obudziła się we mnie żyłka do biznesu to dam znać;P

      Mamoru na razie odpuścił, bo musi się skupić na ugruntowaniu swojej pozycji i chociaż mu to nie w smak to nie może rozpraszać się gonieniem za Usagi:)
      Co do Seiyi to zrewanżuje mu się potem jakąś jednorazówką;P I Mamoru też;P Chociaż nastawienie do tego ostatniego mam nie bardzo to nie uda mi się napisać opowiadania, w którym to on byłby w przewodnim pairingu i pomyślałam, że tak w ramach urozmaicenia na jakąś taką jednorazówkę się kiedyś zdobędę:) Oczywiście jeśli nie wpadnę wcześniej w literacką depresje;P

      Pozdrawiam i mam nadzieję, że już lepiej:)

      Usuń

Translate