wtorek, 31 grudnia 2013



ZAGUBIONA

Rozdział XXI


Usagi położyła herbatę na stoliku w salonie opierając się o porozrzucane po kanapie wielgachne poduchy.

,,Byłam dla niego niemiła”- dumała- ,,On do mnie z chlebem i solą, a ja jak dziecko…”

Nagle w mieszkaniu rozległ się dzwonek od drzwi, na którego dźwięk zamyślona dotychczas blondynka skoczyła niczym rażona prądem.

,,Cholera”- myślała idąc przez korytarz- ,,Zapomniałam, że zaprosiłam chłopaków z Three Lights. Niech to! Co za niefartowny moment. Pierwszy raz od 20 lat głębiej myślę o swoim życiu próbując złożyć puzzle wspomnień, w których brakuje paru kawałków i akurat teraz przybywa wytęskniony przyjaciel sprzed lat …”

Dziewczyna dosięgła klamki i po chwili zawieszenia zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi. Miała przed sobą przystojnego bruneta o niemal granatowych oczach i zniewalającym uśmiechu. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki puściła w niepamięć wszystkie swoje problemy i krzycząc ,,seiya” rzuciła się mu na szyję, a z jej oczu popłynął potok wstrzymywanych łez.

- Króliczku? Co Ty? No weź, nie płacz na mój widok- powiedział delikatnie ją odsuwając.

- Po prostu dobrze Cię widzieć- szepnęła pocierając policzki- Chodź do środka… A gdzie masz braci?Przecież powiedziałam Yatenowi, żebyście wszyscy razem wpadli.

- Ekhm… Chłopaki chciały dać mi okazję na pobycie z  Tobą samemu…

Usagi przyjaźnie się uśmiechnęła.

- Dziękuję za kwiaty. Piękne.

- Fajnie, że Ci się podobają- odparł świdrując wzrokiem blondynkę.

- No cooo… Zmienić fryzury nie wolno? Ty sam chyba wiesz coś o tym wiesz- powiedziała wskazując na miejsce, gdzie jeszcze parę lat temu powinien być kucyk.

- No tak- odparł pocierając tył głowy.

- Siadaj Seiya. Czego się napijesz?- zapytała idąc w stronę kuchni.

- Widzę, że pijesz herbatę, więc też poproszę- usłyszała z salonu.

Po chwili była już przy nim z kubkiem parującego napoju.

- Więc co tam słychać?- zapytała siadając koło niego na kanapie z podkurczonymi nogami.

- Leci… Za tydzień mamy koncert w Nagoi, więc będziemy pakować manatki, ale Yaten upiera się, żeby zamieszkać tutaj na stałe.

Usagi aż się uniosła nad okupowane poduszki.

- Super, Seiya nad czym się jeszcze zastanawiacie? Ami będzie zachwycona… A Mina? Oszaleje z radości!

Po chwili ciszy brunet oderwał martwe spojrzenie od wypełnionego herbatą kubka przenosząc je na Usagi.

- A Ty Króliczku? Ucieszy Cię jeśli zamieszkam w Tokio?- zapytał.

Blondynka wymownie przewróciła oczami.

- Jak możesz pytać… Oczywiście, że tak- odparła.

Zadowolony z takiej odpowiedzi Seiya posłał jej swój gwiazdorski uśmiech.

- A co u Ciebie? Jak Ci się układa z Mamoru?- rzucił.

Entuzjazm blondynki zgasł niczym świeczka na wietrze.

,,Nie, nie będę mu zasrywać głowy swoimi problemami. Seiya jest poza TYM i w TYM czasie, w którym nie wiem kto jest tym dobrym, a kto jest tym złym mam pewność, że jego ta sytuacja nie dotyczy. Może dzięki temu, a może też dzięki temu, że zawsze mogłam na niego liczyć, a najpewniej dzięki jednemu i drugiemu znikając przy nim wszystkie moje rozterki. Nie chcę tego zepsuć”- myślała odkładając na stolik pusty już kubek.

- Słyszałeś o moim… wypadku- powiedziała wymijająco.

- Tak. Zmartwiłem się, ale… dobrze, że mnie nie zapomniałaś- odparł.

W tym momencie zadzwonił telefon.

- Przepraszam Cię na chwilę- rzuciła zbierając się z kanapy.

Niechętnie przeszła salon i sięgnęła po zlokalizowana na drewnianej półeczce słuchawkę.

- Cześć, tu Fiore. Chciałem tylko przypomnieć, że jak coś to jestem tu dla Ciebie- usłyszała.

Usagi sprawiała wrażenie jakby nagle zaczęła jeść cytrynę.

- Dziękuję Panie Wtykam Nos W Nie Swoje Sprawy, ale nie jestem ograniczona, nikt mi nie umarł i mam więcej niż 5 lat, więc dam radę- odparła niezadowolona- A teraz żegnam!

Wzburzona blondynka wbiegła do salonu spotykając się z pytaniem Seiyi.

- Kto to był?

Dziewczyna z powrotem usiadła na zajmowanym wcześniej miejscu.

- Kolega Mamoru, którego wprost nie znoszę… W skrócie: szkoda gadać.


 ***

Niezadowolony Rubeus przechadzał się po swoim mieszkaniu z napełnioną szklaneczką w prawej dłoni.

- I jak już załatwiłem mu te zdjęcia studentek to powiedział, że to nieaktualne. Czaisz? Wiesz, jak ciężko było je zdobyć? A teraz wiesz co robię? Szpieguję tego Mamoru Wszystkie Na Mnie Lecą Chibę i…

Jego żale zostały przerwane przez pojawienie się w mieszkaniu osoby trzeciej.

- I robisz to bo jesteś moim przyjacielem- dokończył za niego rozbawiony białowłosy.

- Szlag! Diamond, czemu nie pukasz?- zapytał.

- Pukam, ale najwyraźniej nie słyszysz- odparł rozsiadając się wygodnie w skórzanym fotelu.

- Wytłumacz mi drogi bracie- wtrącił Safir- co Ty do cholery mącisz?

niedziela, 29 grudnia 2013



ZAGUBIONA

Rozdział XX


Idąca korytarzem blondynka zwracała na siebie uwagę pracowników budynku.

- Dzień dobry, przyszłam do pana Diamonda Kentaro- powiedziała niepewnie stawając przy biurku drobnej brunetki.

Dziewczyna oderwała wzrok od komputera życzliwie się uśmiechając.

- Sekretarką szefa jest Berthier- powiedziała wskazując dziewczynę naprzeciwko.

- Pani Tsukino?- usłyszała Usagi zza swoich pleców.

- Tak- odparła obracając się w stronę z której dobiegło pytanie.

- Pan Kentaro czeka u siebie. Prosto i w lewo- wytłumaczyła przyjaźnie.

- Dziękuje- powiedziała Usagi zmierzając już w stronę drzwi do gabinetu.

Dziewczyna przystanęła przed wejściem, poprawiła płaszczyk, nabrała powietrza i delikatnie zapukała. Na hasło ,,proszę” niepewnie weszła do środka. Widząc ją białowłosy rezydent gabinetu chytrze się uśmiechnął.

- Witaj Kochanie- powiedział całując jej rękę- Zechcesz usiąść?

Usagi zajęła wskazane miejsca, a Diamond siadł naprzeciw niej pożerając ją spojrzeniem swoich fioletowych tęczówek.

- Dlaczego chciałeś się ze mną widzieć?- zaczęła.

- Hmm… Powiedziemy, że mam kilka pytań typu czemu dałaś drapaka z mojego mieszkania i obwieszczeń, jak np., że nie spocznę póki nie będziesz moja- odparł nonszalancko.

Blondynka spłonęła czerwienią.

- Ty snobistyczny erotomanie! Co Ty sobie wyobrażasz?- wybuchła zbierając się do wyjścia.

Wyraźnie rozbawiony Diamond szybko doskoczył do dziewczyny delikatnie łapiąc ją za nadgarstek.

- Przepraszam jeśli Cię uraziłem- powiedział - Porozmawiamy?

Usagi widocznie spuściła z tonu.

- Tak- odparła wracając na miejsce- Swoją drogą też mam parę pytań…

- Wobec tego słucham- rzucił białowłosy opierając się o blat biurka.

Blondynka wbiła wzrok w trzymane na kolanach dłonie.

- Dobra, kwestia nr 1: od kiedy się znamy?

Diamond z lekka przygłupł słysząc pytanie dziewczyny.

- Co to jakiś teleturniej?- zapytał- Bo wiesz, jeśli jesteś główną wygraną to mogę zagrać. Odpowiedź brzmi: ,,jedenaście dni”.

Usagi zdawała się coś liczyć w myślach.

- Gdzie?- rzuciła.

- Co gdzie?- drążył kompletnie zbity z pantałyku Diamond.

- Gdzie się poznaliśmy?

Białowłosy otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.

- Znalazłem Cię podpierająca podczas wichury od najwyraźniej paru godzin ścianę jednego z budynków małej uliczki niedaleko biurowca Kawachigiego.

Trzymająca dłonie na skroniach Usagi zaczęła ronić samotną łzę.

- Hej Kochanie, co jest?- rzucił Diamond kucając przy niej.

- Przepraszam- odpowiedziała pocierając policzek i posyłając mu smutny uśmiech- Muszę iść.

- Ooo nie Skarbie. Tym razem nie pozwolę Ci odejść- skomentował delikatnie ujmując jej podbródek- Poza tym... dopiero przyszłaś i wisisz mi wyjaśnienie.

Blondynka spojrzała głęboko w jego fioletowe oczy.

- Diamond, ja sama nie wiem co się dzieje... Znasz to uczucie jak czasami masz coś na końcu języka i nie możesz tego powiedzieć? Zachodzisz w głowę co to i pomimo, że wiesz o co chodzi to nie możesz na to naskoczyć. Czuję podobnie, tyle, że mi czegoś w tej rozsypance faktów jeszcze brakuje... A może Ty coś wiesz?

Białowłosy lekko pokręcił głową na boki.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz- odparł.

- Straciłam pamięć Diamond. Pamięć z wychodzi na to ostatnich dwóch lat.

Mężczyna wyraźnie osłupiał.

- Co? Gdzie? Jak? Znaczy się, że naprawdę mnie nie pamiętasz?- pytał.

- Nie pamiętałam, ale od spotkania w restauracji miałam nieodparte wrażenie, że się wcześniej znaliśmy. Po tym, co powiedziałeś coraz więcej rzeczy zaczyna też być dla mnie jasnych, lecz nadal mam więcej pytań, niż odpowiedzi. Coś jest nie tak i muszę do tego dojść, ale teraz pęka mi głowa i chcę zostać z tym sama.

- W porządku- odparł ciągle zaskoczony- Ale nie licz na to, że sie mnie pozbędziesz.

- Nie zamierzam- usłyszał w odpowiedzi.

Zszokowany wyraz twarzy Diamonda ustąpił miejsca chytremu uśmieszkowi zadowolenia.

- Odwiozę Cię- rzucił wstając.

- Dziękuję, ale może innym razem- powiedziała podchodząc do drzwi- Wpadnij do mnie jutro. Mamoru nie ma, więc spokojnie skończymy rozmowę.

Dziewczyna obróciła się w jego stronę nie zdając sobie sprawy, jak blisko niej stoi. Wpadła prosto w jego ramiona momentalnie pąsowiejąc.

- Może jakieś buzi na pożegnanie?- zapytał.

- Niedoczekanie!- krzyknęła wyrywając się i głośno zamykając za sobą drzwi.

Roześmiany Diamond wyszedł chwilę po niej na korytarz.

- Berthier, ściągnij mi tu Rubeusa!

czwartek, 26 grudnia 2013



ZAGUBIONA

Rozdział XIX


Usagi właśnie zbierała się do wyjścia, kiedy jej uszu dobiegł dźwięk dzwonka.

- Pani…- zaczął nieznajomy patrząc w trzymane notatki- Usagi Tsukino?

- Zgadza się- odparła.

Mężczyzna spojrzał na nią jakby się upewniając czy rzeczywiście stoi tam jeszcze gdzie stała, po czym przesunął skryty do tej pory za ścianą ogromy bukiet białych róż.

- Kwiaty dla Pani. Proszę podpisać- powiedział podając jej kwitek i długopis.

Dziewczyna otworzyła oczy szeroko ze zdziwienia zastanawiając się czy to nie pomyłka, ale  w końcu podpisała odbiór i wniosła bukiet do środka. Idąc z nim w stronę swojego pokoju wyciągnęła schowany między kwiatami liścik.

,,Jeśli do mnie nie przyjdziesz to ja przyjdę do Ciebie. Diamond”- przeczytała.

Blondynka stanęła na chwilę wpatrując się w ozdobną karteczkę. Na myśl o białowłosym przez jej ciało przemknęła fala gorąca.

,,Co on sobie wyobraża?”- pomyślała ruszając do pokoju.

Starannie położyła bukiet na stoliku opierając ręce o jego blat.

,,Czemu mam wrażenie, że Cię znam Diamondzie”- dumała- ,,I ten tekst… myślałem, że zadzwonisz…”

Nagle zmarszczyła brwi i wychodząc na korytarz dobyła leżącego koło telefonu notesu. Przerzucała kartki jedną za drugą szukając niedbale wrzuconej tam przed tygodniem wizytówki.

- Wuala!- krzyknęła sięgając jednoczenie po telefon.

Przyłożyła jeszcze słuchawkę do ust, jakby układając sobie w głowie co powie i już miała wybrać zapisany na prostokątnej karteczce numer telefonu komórkowego, kiedy zrezygnowała. Podeszła do leżącej na fotelu torebki i z najmniejszej kieszonki wyciągnęła swoją komórkę tym razem już wbijając numer.

- Diamond Kentaro, słucham?- dobiegł ją głos z słuchawki.

Dziewczynie prawie zakręciło się w głowie.

,,Weź się w garść, Usagi”- pomyślała

- Usagi Tsukino. Panie Kentaro, czyś Ty oszalał? Mamoru by się wściekł jakby zobaczył te kwiaty… Nie znaczy, że mi się nie podobają. Są piękne, dziękuję, ale…

- Witaj Kochanie- przerwał jej słowotok najwyraźniej zadowolony z telefonu rozmówca- Wyszło lepiej niż myślałem, bo mimo wszystko nie spodziewałem się, że zadzwonisz.

- To w ogóle brałeś taką opcję po uwagę?- rzuciła.

- Hmm… Owszem, bo w końcu wzięłaś moją wizytówkę, ale skoro nie zadzwoniłaś do tej pory to nie liczyłem za bardzo na to, że zrobisz to teraz. A tu proszę…

Dziewczynie pociemniało przed oczami.

,,Jak to wzięłam Jego wizytówkę. Więc to nie była wizytówka Mamoru? Czemu Mamoru mi nie powiedział, że znam Diamonda? Czemu nikt inny mi nie powiedział, że znam Diamonda? Czy wszyscy mnie okłamali?”- pomyślała- ,,Nieee, niemożliwe. Nie róbmy z tego ogólnojapońskiej konspiry. Może po prostu nikt nie wiedział, że się znamy? Nieee, też niemożliwe…. Chyba…. A może go poznałam i było to tak mało znaczące spotkanie, że nikomu o nim nie wspominałam. Boże, co ja mam myśleć?”

- Przyjdę po zajęciach, tj. koło 16. Zastanę Cię jeszcze?- spytała.

- Będę czekał z utęsknieniem- odparł zmysłowo.

- Liczę na to- powiedziała, po czym ugryzła się w język.

,,Cholera, Usagi. Myśl zanim coś powiesz…”- skarciła samą siebie-  ,,Nieee, przy tym facecie nie da się myśleć”.

- To do zobaczenia- dodała prędko.

- Do zobaczenia Skarbie- usłyszała jeszcze.

Ewidentnie dalej bijąca się z myślami blondynka zrobiła to, co miała zrobić już jakieś 15 minut wcześniej, a mianowicie wzięła swoje manele i wyszła z mieszkania. Niemniej nie zdążyła jeszcze zamknąć za sobą drzwi, jak obok niej wyrósł krępy mężczyzna z bukietem w jednej, a notatkami w drugiej ręce.

- Pani Usagi Tsukino?- zapytał.

- Tak- odparła przewracając oczami.

- Kwiaty dla Pani. Proszę podpisać.

Tym razem bez zbędnych rozważań złożyła swój podpis i wpadła do mieszkania z impetem kładąc bukiet na stoliku w salonie.

Chyba dzisiaj nie wyjdę- westchnęła obracając bilecik.

,,Dzięki za zaproszenie Króliczku. Wpadnę wieczorem. Seiya"

,,Seiya..”- pomyślała lekko się uśmiechając- ,, Stęskniłam się za Tobą, ale… Czy Ty upadłeś na głowę wysyłając do mnie kwiaty z takim liścikiem? Mam nadzieje, że Yaten powiedział mu o wyjeździe Mamoru i stąd ten gest, bo inaczej wzięłabym to za próbę samobójczą. A Diamond… może też wie o nieobecności Mamoru… Diamond, Diamond Kentaro…"

Usagi otrzeźwił dźwięk dzwoniącego telefonu.

- Boże! Kto znowu?

Ponownie sięgnęła po komórkę do torebki.

- Cześć Mamoru- powiedziała odbierając- Jesteście już na lotnisku?

- Tak, właśnie dotarliśmy- usłyszała- Uważaj na siebie i jak coś to dzwoń.

- Wporządku- odparła- Udanej podróży i wracaj szybko. Całuski.

- Jak najszybciej się da- rzucił na pożegnanie.

poniedziałek, 23 grudnia 2013



ZAGUBIONA

Rozdział XVIII


Usagi siedziała przy stole podkurczając prawą nogę i intensywnie o czymś rozmyślając. Właśnie pochłonęła ostatni kawałek tosta, kiedy do kuchni wszedł zapinający koszulę Mamoru.

- Dzień dobry- powiedział całując ją w czoło- Co tak wcześnie?

Blondynka blado się uśmiechnęła.

- Głód mnie obudził- skłamała.

- No tak- odparł ciemnowłosy.

Mamoru przysunął drugi stołek bliżej Usagi i siadając przodem do oparcia położył przedramiona na górnej ramie krzesła.

- Słuchaj Kochanie, lecę jutro z Motokim do Osaki…

- Co?- prawie krzyknęła gwałtownie odkładając kubek- I dopiero teraz mi o tym mówisz.

- Kawachigi poinformował mnie wczoraj Kotku...

- Wiesz co... Odkąd pamiętam, a więc mniej więcej od tygodnia nie mieliśmy dłuższej chwili dla siebie. Nie wiem czy ostatnie dwa lata też tak wyglądały?- zapytała z wyrzutem.

Mamoru zdębiał. To zachowanie nie pasowało do ugodowej i naiwnej dziewczyny, jaką znał.

- Co Cię ugryzło Usa?- zapytał zirytowany.

Blondynka westchnęła obejmując rękami podkurczona nogę i wtulając twarz w kolano.

- Przepraszam- odparła po chwili- Chyba za dużo wrażeń ostatnio... Wybierasz się gdzieś?

,,Cholera"- pomyślał- ,,Dbam o nią dużo bardziej niż kiedyś, a ona zaczyna się stawiać. Masakra! Mam tylko nadzieję, że wybije jej z głowy firmę."

- Tak Skarbie- rzucił- Do Motokiego obgadać jutrzejszy wyjazd, ale nie bój nic- będę za godzinę.

Usagi przybrała pozycję normalnie siedzącego człowieka.

- Nie napijesz się nawet kawy?- zapytała.

- Jak wrócę- odparł podnosząc się z krzesła.

Blondynka również wstała poprawiając mu kołnierzyk w koszuli.

- Ok, to ja w międzyczasie skoczę po zakupy do tego nowego marketu koło Minako i prawie podrzucę jej notatki, które zostawiła dla niej Ann.


 ***

Ewidentnie niewyspana Minako z każdym włosem w inną stronę i pośpiesznie narzuconą koszulą nocną leniwie ziewając zmierzała w stronę dobijającego się do drzwi gościa.

- Idę, już idę!- krzyczała.

Kiedy wreszcie otworzyła niemiłosiernie skrzypiące drzwi jej oczom ukazała się zdecydowanie niespodziewana o tej porze przyjaciółka.

- Usagi?- zapytała wisząc jeszcze półprzytomnie na klamce- Jest niedziela, godzina dziesiąta. Czy wszystko w porządku?

- Oj daj spokój- odparła wparowując do środka- Nie mogłam spać.

Blondynka rzuciła niesione siatki na najbliższy fotel i wcisnęła koleżance w ręce swieżo kupioną szarlotkę.

- Stawiaj wodę na herbatę, bo strasznie zmarzłam- powiedziała pocierając ręce- Aaa, Ann zostawiła dla Ciebie jakieś notatki...

- Ooo, super- odparła Minako- Rzuć je gdzieśtam, a ja pokroję ciasto.

Dziewczyna przeszla salon kierując się do pokoju na wprost.

- Żebyś nie zapomniała o nich przed snem rzucę Ci je na łóżko- powiedziała przekraczając próg sypialni.

Ledwie jednak znalazła się w pomieszczeniu Minako dobiegł paniczny wrzask.

- Boże, Yaten! Oślepłam!- krzyknęła nagle przewracając oczami i obracając się na pięcie.

- Usagi? To Ty?- zapytał osłupiały zamiast się ubierać.

- No a kto, Heidi Klum?- odparła opuszczając pokój.

- Mina!- dało się słyszeć głos blondynki żwawo przemierzającej korytarz- Co do cholerny nagi Yaten Kō robi w Twojej sypialni?

,,Kurde…”- pomyślała dziewczyna wyciągając talerzyki.

- Nie mogłaś położyć tych notatek w salonie?- zapytała.

Usagi wpadła do kuchni siadając przy stole.

- Zamierzałaś trzymać go tam, aż wyjdę?- rzuciła machając rękami.

- Nope- odparła Minako kładąc przed przyjaciółką kawałek ciasta- Tylko do czasu, jak się ubierze.

Po paru sekundach niczym niezmąconej ciszy dziewczyny wybuchły gromkim śmiechem.


 ***

Fiore przechadzał się wzdłuż salonu przestronnego mieszkania Furuhaty.

- No nie wiem Mamoru- powiedział wkładajac ręce do kieszeni- Ona mnie nie znosi...

- Zadzwonisz tylko parę razy i wpadniesz kontrolnie sprawdzić czy ktoś jej wody z mózgu nie robi i tyle- odparł.

- Co masz na myśli?- zapytał zaintrygowny Motoki.

Ciemnowłosy uniósł głowę w górę wzrokiem świdrując sufit.

- Sam nie wiem... Dziwnie się ostatnio zachowuje. Zawsze było ,,oczywiście Mamo-chan", ,,jak sobie życzysz Mamo-chan", ,,jak uważasz Mamo-chan", a teraz ciagle słyszę ,,nie". Na dodatek chce stopniowo odciążąć, czytaj odsuwać mnie, od spraw Kentaro.

- Czyż nie takie kobiety lubisz Mamoru? Stanowcze i obrotne?- rzucił siadający na kanapie Fiore.

- Owszem...- odparł- Ale stanowcza i obrotna Usagi chociaż bardziej pociągająca będzie również cholernie niewygodna.

Rozłożony iście po królewsku na fotelu Motoki lekko się uśmiechnął.

- Masz babo placek- powiedział- Myślę, że nikt jej w głowie nie miesza, a Ty sam sobie piwa naważyłeś. Dziewczyna chciała sprostać Twoim oczekiwaniom no i proszę.

Mamoru wpijał dłonie we włosy najwyraźniej ubolewając.

- Szlag! Niepotrzebnie sprzedałem jej historyjkę o tym, jak to potwornie się przejęła niby podsłuchaną rozmowa na temat jej infantylności. No ale do licha, musiałem coś wymyślić!

- Co się stało to się nie odstanie- skwitował Fiore.

- Racja- odparł ciemnowłosy wbijając prawą pięść w otwartą lewą dłoń- Więc tak: lecę z Motokim do Osaki, a Fiore... Masz oko na Usę! Tym bardziej, że odkąd wygląda jak Bar Refaeli to kręci się koło niej pół Tokio.

- Tylko pół Tokio, bo drugie pół jej jeszcze nie widziało- zauważył blondyn- A co do mnie... Minę się z Mako ...

Motoki zrobił kwaśną minę.

- Czy cztery dni w najlepszym hotelu Osaki z Reiką Nishimurą Ci to zrekompensują?- chytrze uśmiechnął się Mamoru rzucając mu dwa bilety.

- Jak najbardziej- odparł ukontentowany blondyn.




piątek, 20 grudnia 2013



ZAGUBIONA

Rozdział XVII


Safir i Mamoru żywo dyskutowali na temat przyszłości firmy. Podpierający prawą ręką podbródek Diamond raz za czas wtrącał jakieś słówko, nie mogąc w rzeczywistości myśleć o niczym innym, jak siedzącej naprzeciwko niego blondynce.

,,Niewiarygodne"- dumał- ,,Wpadłaś prosto w moje ręce Kotku. Kto by pomyślał, że nieznajoma dziewczyna, której szukając zamierzałem przekopać każdy cm² Tokio okaże się udziałowcem w mojej firmie i...o zgrozo... narzeczoną Chiby. Matematyczne szanse? Zerowe. To przeznaczenie Kochanie- masz być moja i już."

Usagi wyraźnie nie rozumiała zbyt wiele z prowadzonej rozmowy, ale ewidentnie starała się w niej choćby mentalnie uczestniczyć. Nie pomagał tutaj przyprawiający samą swoją obecnością o zawrót głowy białowłosy.

,,Ten gość jest rozbrajająco przystojny. Wstyd się przyznać, ale... zerwałabym z niego tą czarną  koszulę..."- dumała- ,, Aaa! Boże, Usagi... O czym Ty myślisz? Przecież Mamoru jest świetny...Chociaż nigdy żadna jego pieszczota nie działała na mnie tak, jak niewinny pocałunek Diamonda na przywitanie. Dość! Rozbieram w myślach obcego faceta kiedy obok siedzi mój narzeczony. Jestem beznadziejna..."

- Nie chciałaby Pani osobiście zaangażować się w sprawy firmy?- usłyszała nagle od nikogo innego jak obiektu swoich refleksji.

Usagi wzięła głęboki wdech, ale zanim zdążyła odpowiedzieć uprzedził ją ciemnowłosy.

- Narzeczona nie jest zainteresowana, więc wszystkie sprawy powierza mi- rzucił.

- Mamoru, pytanie było do mnie- odparła.

Bruneta zaskoczyła jej zadziorność, Safir zamienił się w słuch, a Diamond chytrze uśmiechnął.

- Owszem, chciałabym- powiedziała odkładając sztućce.

Mamoru aż się uniósł na krześle.

- Ależ Kochanie, nie znasz się na tym. Poza tym wiesz, że nikt innym nie zadba o Twoje interesy tak jak ja- odparł przesłodzonym tonem.

- Wiem- uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością- Ale nie możesz mnie przez całe życie prowadzić za rączkę. Sam chciałeś, żebym dojrzała.

- Tak, ale...

- Żadnego ale. Inaczej w końcu się przepracujesz- powiedziała gładząc go po policzku- Swoją drogą i tak chciałam znaleść jakieś zajęcie, a teraz przepraszam na moment.

Usagi wstała ruszając w stronę toalet. Diamond wyczuł swoją szansę i niby dyskretnie, ale widocznie zerknął na telefon.

- Korzystając z chwilii, że nie jesteśmy wszyscy również przepraszam. Rubeus dobija się do mnie już któryś raz z rzędu, więc oddzwonie, bo może to coś ważnego- rzucił białowłosy opuszczając stolik.

Dobiegł ją przy końcu długiego korytarza z wysadzanymi kamieniem ścianami. Idącą przed nim dziewczynę złapał  delikatnie za rękę i pociagnął w stronę wnęki w murze. Następnie przyparł do ściany i opierając ręce ponad jej ramionami po obu stronach głowy uniemożliwił ucieczkę.

- Będę krzyczeć- powiedziała wpatrując się w niego niczym zahipnotyzowana.

- Nie będziesz- odparł z szelmowskim uśmiechem.

Usagi czuła jak miękną jej kolana.

,, Co ja do licha wyprawiam?"- myślała- ,,Powinnam się wyrywać, ale zamiast zainwestować w szamotanine i wołanie pomocy sama mam ochotę przygwoździc go do ściany. Zapominam przy tym facecie o całym świecie, tracę i tak szczatkową zdolnosć logicznego myślenia, a prąd biegnie przez moje ciało nie w tą stronę co trzeba. Nikt nigdy tak na mnie nie działał, ale najdziwniejsze jest to, że czuję jakbym znała juz wcześniej ten rozpalający skórę dotyk, przyprawiające o drżenie usta i wprowadzające w stan hipnozy spojrzenie. Innymi słowy zupełnie jakbym znała już wcześniej Diamonda Kentaro..."

- Myślałem, że zadzwonisz- usłyszała nagle.

- Nie rozumiem- odparła- Czego ode mnie w ogóle chcesz?

Diamond posłał jej kolejny z repertuaru swoich rozbrajających uśmiechów.

- Ciebie- szepnął jej w ucho zalewając tym samym kolejną falą pożądania.

- Zapomnij Ty Nieokrzesańcu!- zamachnęła się prawą ręką wyraźnie zarumieniona.

Rozbawiony białowłosy szarmacko ucałował pochwycona przy próbie ataku dłoń.

- Przyjdź do mnie do firmy Kochanie- rzucił jeszcze odchodząc.

Translate