BIAŁA RÓŻA
Rozdział XIX
- Masz…- powiedział niebawem wręczając dziewczynie odręcznie zapisany papierek- Ale dzisiaj możesz sobie darować. Został zaproszony poza Londyn do rodzinnego domu Sakaty i pojawi się pewnie dopiero rano...
Trzymająca w dłoni karteczkę Usagi patrzyła na Rubeusa jak na raroga.
- No przecież po to tu przyszłaś…- skomentował jej reakcję głęboko przy tym wzdychając- Nieprawdaż?
Dziewczyna przytaknęła powoli cztery litery z fotela podnosząc.
- Jeszcze jedno Usa-chan- zaczął kolejny raz wesołe ogniki u siebie wzbudzając- Jak coś to ja jestem otwarty na propozycje...
Słysząc wiadomej natury ofertę jasnowłosa wsparła sztywno wyprostowane ręce o blat ulokowanego tuż przed nią, a z drugiej strony patrząc tuż przed nim biurka.
- Wiedz, że jeśli kiedyś wylądowalibyśmy razem na bezludnej wyspie…- mówiła prosto w jego oczy patrząc blondynka- … to ta wyspa baaardzo długo musiałaby czekać na zaludnienie.
Kończąc przechyliła się tak, by móc malinowymi usteczkami jego policzka sięgnąć.
- Dziękuję Ci- dodała po tym już bardzo ciepłym głosem dziewczyna.
I wyszła Rubeusowi naprawdę za wszystko wdzięczna. Ponieważ trochę tego dnia w sumie zostało to postanowiła jego ciąg dalszy na podziwianie miasta i zwiedzenie sklepów poświecić. Efekt był taki, że przyszła dziesięć razy bardziej zachwycona i dziesięć razy bardziej obciążona, niż te parę godzin wcześniej była. Pozytywny nastrój szczęśliwie utrzymał się do dnia następnego, kiedy to wcześnie rano hotel opuściła. Chciała bowiem koniecznie być w apartamencie Diamonda jeszcze przed nim samym. Opowiedziana na recepcji historia, jak to mąż-głuptas najwyraźniej zapomniał poinformować obsługę, że podczas jego nieobecności żona przyjeżdża (,,A tyle razy mu przypominałam...” ) w połączeniu z delikatnym motywem zastraszającym (,,Proszę sobie jaj nie robić, Pan wie kim jest mój mąż?”) dała Usagi kartę do apartamentu Diamonda. Ten zaś godzinę później szedł już korytarzem właściwego mu piętra tegoż hotelu, kiedy zadzwonił telefon.
- Jakby to powiedzieć Diamond...- mówił przez komórkę Safir- Twoja żona, Usagi… ona, no… Zgubiła się...
Ostatnie słowa Safira padły akurat na moment otwarcia przez białowłosego drzwi apartamentu.
- Nie musisz szukać…- powiedział po chwili milczenia zbierający zęby z podłogi mężczyzna.
I tak duże było zdziwienie Diamonda, gdy zobaczył w swoim londyńskim apartamencie Usagi, jak duża była złość Tory Igarashiego, gdy niebawem usłyszał, że Bethier Ayakashi się rano z hotelu wymeldowała.
Sekretarka patrzyła przemiennie to na Rubeusa, to na Usagi jakby stopień relacji tych
dwojga wnikliwie analizując. Do takich czy innych wniosków doszedłszy, drzwi ostatecznie
za sobą zamknęła. Będąca zaś wewnątrz gabinetu Usagi wzroku z Rubeusa ani o mm
nie opuszczała. Nagle krokiem idącej po wybiegu modelki do biurka mężczyzny podeszła.
Ten z kolei wstał i, uniesione od czasu jej wejścia brwi tak wysoko ciągle
trzymając, zbliżył się w sposób przywitalnego całusa oczekujący.
- Kopę lat, Usa-chan- powiedział buziaka od dziewczyny szybko otrzymawszy.
Raptem chwycił jej dłoń i wokół własnej osi jak w tańcu obrócił.
- Nie wiedziałem, że to możliwe, ale z czasem jesteś coraz piękniejsza...
Blondynka przystanęła na niby karcące spojrzenie ognistowłosemu posyłając.
- A Ty się za to nic nie zmieniasz- zauważyła z przekąsem jasnowłosa- Jak byłeś to i jesteś podrywaczem, uwodzicielem i bawidamkiem...
Rubeus wybuchł śmiechem wolny fotel Usagi wskazując. Samemu tymczasem zajął przeznaczone dla niego miejsce, łokcie na blacie biurka wygodnie wspierając. Splecione w powietrzu dłonie dół momentalnie spoważniałej twarzy nieco zasłaniały.
- A teraz mi powiedz Usa-chan, co Ty tu do cholery robisz?
Kobieta ułożyła się całą masą ciała oparcie krzesła obarczając.
- Jak to co?- odparła kąciki ust lekko unosząc- Do męża przyjechałam.
- Do męża mówisz?- powtórzył Rubeus jedną brew tym razem unosząc- Bo wiesz, mąż to się Ciebie chyba raczej nie spodziewa...
Uśmiech Usagi urósł dając Rubeusowi komentarz potwierdzający.
- Pani Kentaro- zaczął jeszcze więcej powagi na twarzy gromadząc- Przegięłaś...
Blondynka przewróciła oczami świeży uśmiech migiem zmywając.
- Ooo proszę Cię… Nie jesteś właściwy do prawienia morałów skoro spałeś z tyloma kobietami, że nie ma osoby, która byłaby w stanie je zliczyć...
- Ale z Mamoru Chibą nie spałem- wtrącił swoją żartobliwość uruchamiając.
I Usagi pewnie skitowałaby to równie dowcipnym tekstem, gdyby nie ożywienie, jakie rzucone imię u niej wywołało.
- Ja też z nim nie spałam!- niemal krzyknęła ciało do stojącej postawy unosząc.
- Słuchaj Usa-chan- mówił znowu statecznie ognistowłosy- Jestem, jaki jestem i robię, co robię, ale żadnej kobiecie nic nie obiecuję, ale jeśli nadszedłby taki dzień, w którym stwierdzam ,,chcę się związać na stałe” to z innych dziewczyn rezygnuję...
Usagi przygryzła dolną wargę ze spuszczoną głową ponownie siadając. Zapadła cisza, w czasie której blondynka nadspodziewanie pokornie z perspektywy Rubeusa się prezentowała.
- Co o mnie mówił?- wystrzeliła nagle już zdecydowanie mniej buntowniczym tonem blondynka.
- Niewiele...- odparł bacznie przyglądający się jej Rubeus- Wyraźnie mu ten temat nie leżał, więc na sprawach firmy się raczej skupialiśmy.
Usagi milczała ewidentnie próbując coś mężczyźnie przekazać.
- Kocham go Rubeusie- powiedziała w końcu odważnie głowę podnosząc- Kocham go całym sercem...
Zdumiony tym płomiennym wyznaniem ognistowłosy na moment zamarł, po chwili dopiero karteczki ze stojaka i długopisu sięgając.
- Kopę lat, Usa-chan- powiedział buziaka od dziewczyny szybko otrzymawszy.
Raptem chwycił jej dłoń i wokół własnej osi jak w tańcu obrócił.
- Nie wiedziałem, że to możliwe, ale z czasem jesteś coraz piękniejsza...
Blondynka przystanęła na niby karcące spojrzenie ognistowłosemu posyłając.
- A Ty się za to nic nie zmieniasz- zauważyła z przekąsem jasnowłosa- Jak byłeś to i jesteś podrywaczem, uwodzicielem i bawidamkiem...
Rubeus wybuchł śmiechem wolny fotel Usagi wskazując. Samemu tymczasem zajął przeznaczone dla niego miejsce, łokcie na blacie biurka wygodnie wspierając. Splecione w powietrzu dłonie dół momentalnie spoważniałej twarzy nieco zasłaniały.
- A teraz mi powiedz Usa-chan, co Ty tu do cholery robisz?
Kobieta ułożyła się całą masą ciała oparcie krzesła obarczając.
- Jak to co?- odparła kąciki ust lekko unosząc- Do męża przyjechałam.
- Do męża mówisz?- powtórzył Rubeus jedną brew tym razem unosząc- Bo wiesz, mąż to się Ciebie chyba raczej nie spodziewa...
Uśmiech Usagi urósł dając Rubeusowi komentarz potwierdzający.
- Pani Kentaro- zaczął jeszcze więcej powagi na twarzy gromadząc- Przegięłaś...
Blondynka przewróciła oczami świeży uśmiech migiem zmywając.
- Ooo proszę Cię… Nie jesteś właściwy do prawienia morałów skoro spałeś z tyloma kobietami, że nie ma osoby, która byłaby w stanie je zliczyć...
- Ale z Mamoru Chibą nie spałem- wtrącił swoją żartobliwość uruchamiając.
I Usagi pewnie skitowałaby to równie dowcipnym tekstem, gdyby nie ożywienie, jakie rzucone imię u niej wywołało.
- Ja też z nim nie spałam!- niemal krzyknęła ciało do stojącej postawy unosząc.
- Słuchaj Usa-chan- mówił znowu statecznie ognistowłosy- Jestem, jaki jestem i robię, co robię, ale żadnej kobiecie nic nie obiecuję, ale jeśli nadszedłby taki dzień, w którym stwierdzam ,,chcę się związać na stałe” to z innych dziewczyn rezygnuję...
Usagi przygryzła dolną wargę ze spuszczoną głową ponownie siadając. Zapadła cisza, w czasie której blondynka nadspodziewanie pokornie z perspektywy Rubeusa się prezentowała.
- Co o mnie mówił?- wystrzeliła nagle już zdecydowanie mniej buntowniczym tonem blondynka.
- Niewiele...- odparł bacznie przyglądający się jej Rubeus- Wyraźnie mu ten temat nie leżał, więc na sprawach firmy się raczej skupialiśmy.
Usagi milczała ewidentnie próbując coś mężczyźnie przekazać.
- Kocham go Rubeusie- powiedziała w końcu odważnie głowę podnosząc- Kocham go całym sercem...
Zdumiony tym płomiennym wyznaniem ognistowłosy na moment zamarł, po chwili dopiero karteczki ze stojaka i długopisu sięgając.
- Masz…- powiedział niebawem wręczając dziewczynie odręcznie zapisany papierek- Ale dzisiaj możesz sobie darować. Został zaproszony poza Londyn do rodzinnego domu Sakaty i pojawi się pewnie dopiero rano...
Trzymająca w dłoni karteczkę Usagi patrzyła na Rubeusa jak na raroga.
- No przecież po to tu przyszłaś…- skomentował jej reakcję głęboko przy tym wzdychając- Nieprawdaż?
Dziewczyna przytaknęła powoli cztery litery z fotela podnosząc.
- Jeszcze jedno Usa-chan- zaczął kolejny raz wesołe ogniki u siebie wzbudzając- Jak coś to ja jestem otwarty na propozycje...
Słysząc wiadomej natury ofertę jasnowłosa wsparła sztywno wyprostowane ręce o blat ulokowanego tuż przed nią, a z drugiej strony patrząc tuż przed nim biurka.
- Wiedz, że jeśli kiedyś wylądowalibyśmy razem na bezludnej wyspie…- mówiła prosto w jego oczy patrząc blondynka- … to ta wyspa baaardzo długo musiałaby czekać na zaludnienie.
Kończąc przechyliła się tak, by móc malinowymi usteczkami jego policzka sięgnąć.
- Dziękuję Ci- dodała po tym już bardzo ciepłym głosem dziewczyna.
I wyszła Rubeusowi naprawdę za wszystko wdzięczna. Ponieważ trochę tego dnia w sumie zostało to postanowiła jego ciąg dalszy na podziwianie miasta i zwiedzenie sklepów poświecić. Efekt był taki, że przyszła dziesięć razy bardziej zachwycona i dziesięć razy bardziej obciążona, niż te parę godzin wcześniej była. Pozytywny nastrój szczęśliwie utrzymał się do dnia następnego, kiedy to wcześnie rano hotel opuściła. Chciała bowiem koniecznie być w apartamencie Diamonda jeszcze przed nim samym. Opowiedziana na recepcji historia, jak to mąż-głuptas najwyraźniej zapomniał poinformować obsługę, że podczas jego nieobecności żona przyjeżdża (,,A tyle razy mu przypominałam...” ) w połączeniu z delikatnym motywem zastraszającym (,,Proszę sobie jaj nie robić, Pan wie kim jest mój mąż?”) dała Usagi kartę do apartamentu Diamonda. Ten zaś godzinę później szedł już korytarzem właściwego mu piętra tegoż hotelu, kiedy zadzwonił telefon.
- Jakby to powiedzieć Diamond...- mówił przez komórkę Safir- Twoja żona, Usagi… ona, no… Zgubiła się...
Ostatnie słowa Safira padły akurat na moment otwarcia przez białowłosego drzwi apartamentu.
- Nie musisz szukać…- powiedział po chwili milczenia zbierający zęby z podłogi mężczyzna.
I tak duże było zdziwienie Diamonda, gdy zobaczył w swoim londyńskim apartamencie Usagi, jak duża była złość Tory Igarashiego, gdy niebawem usłyszał, że Bethier Ayakashi się rano z hotelu wymeldowała.
ooooo :) Szalenie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMina Diamonda musiała być bezcenna :D
Muszę jednak przyznać, że to opowiadanie czyta mi się dużo trudniej niż "Zagubioną". i to nie ze względu na fabułę itp. NIe, nie. Po prostu język strasznie dziwny. Np: "Słysząc wiadomej natury ofertę jasnowłosa wsparła sztywno wyprostowane ręce o blat ulokowanego tuż przed nią, a z drugiej strony patrząc tuż przed nim biurka" - strasznie skomplikowane zdanie :D
Ale to tylko moje zdanie na ten temat. czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*
Bo ja już jestem taka skomplikowana :) Nie robię tego specjalnie, ja po prostu chyba inaczej nie umiem :) Naprawdę staram się coś z tym zrobić, ale skutek jest najwyraźniej odwrotny, bo im dłużej piszę tym bardziej moje językowe zapędy się aktywują :)
UsuńA Zagubiona może wydawać Ci się w czytaniu łatwiejsza też przez to, że tam było bardzo mało opisów :)
Minę Diamonda to ja mam cały czas przed patrzałkami :D
Pzdr cieplutko :*
ha ha ha rozdział super uwielbiam u ciebie tę przyjaźń R&U jest bardzo fajna :) a pod koniec mina Di na widok niby zagubionej żony bezcenna he he he :) no i na koniec biedaczek z tego Igarashiego ma facet pecha i będzie musiał się trochę natrudzić aby spotkać jasnowłosą ha ha ha :) czekam na więcej i buziaczki :))) fanka 12
OdpowiedzUsuńTez takiego Rubeusa i takie relację R&U uwielbiam, ale… nie wiem skąd mi się to wzięło :D Zawsze był takim mega ciemnym charakterem, a ja go w całkiem innej roli najlepiej widzę :)
UsuńSi, Tora ma pecha… Ale cóż :D
:*
dlatego Rubeus dzięki tobie jest suuuuuper :) ale nie przebije Di :)fanka 12
UsuńPanie Igarashi lapy precz od Usagi, ona jest Di! Zreszta przy nim nie masz szans, bo ona go kocha a on jest mega przystojny ;D
OdpowiedzUsuńJa Cie krece, skonczyc w takim momencie to tylko Lenka potrafi ;)
Wybacze Ci jeśli obiecasz, że w kolejnym rozdziale Di chwyci ja w ramiona, ona wyzna mu miłosc, on jej ... i takie tam :) No chociaz wspolna kapiel...
Pozdrawiam Marta
Sasasa :D
UsuńMega przystojny, kocha… zgadza się ;P
Aleee obiecać nic nie mogę :)
Co do kąpieli to: ciężko mi sobie wyobrazić, żeby na kąpieli się skończyć mogło, bo taki facet w wannie… Drzwi bym zamknęła, żeby wyjścia nie było, a podłogę jakąś dającą poślizgu pastą wysmarowała, żeby się uciekać nie dało :D
Igarashi z kolei się pojawiać bd, bo inaczej by było zbyt prosto :)
Pozdrawiam cieplutko :*
No jak mogłaś przerwać w takim momencie. Chciałam wiedzieć jak zareagował Di i czy udało mu się zamknąć usta, które otwarł na pewno ze zdziwienia za nim przykleiła się do nich Usagi hihi. Powinna wykorzystać jego zaskoczenie i spróbować go udobruchać :D
OdpowiedzUsuńNapisałaś w komciu, że łatwo nie będzie, więc zastanawiam się w jaki sposób Tora ma namieszać w życiu Usagi... Oby jednak nie za mocno, bo Di i tak już chyba wystarczająco się nacierpiał.
Co do Rubeusa, to przyznam szczerze, że nigdy nie pałałam do jego osoby sympatią ale dzięki Tobie powoli zaczynam zmieniać zdanie:D
Pozdrawiam :*
Bo ja uwilebiammm takie suspensy :)
UsuńNaprawdę bardzo się cieszę, że Rubeus jest tak odbierany, bo to mi pokazuje, że się przebudowa jego charakteru jakoś tam w miarę udała :)
Tora… będzie, ale jeszcze nie teraz… z tym namieszaniem… hmm :) Di już dostał w kość i chyba jestem ostatnią osobą, która by chciała, żeby cierpiał, ale fabuła nie może być zbyt cukierkowa :)
Pzdr cieplutko :*