niedziela, 29 grudnia 2013



ZAGUBIONA

Rozdział XX


Idąca korytarzem blondynka zwracała na siebie uwagę pracowników budynku.

- Dzień dobry, przyszłam do pana Diamonda Kentaro- powiedziała niepewnie stawając przy biurku drobnej brunetki.

Dziewczyna oderwała wzrok od komputera życzliwie się uśmiechając.

- Sekretarką szefa jest Berthier- powiedziała wskazując dziewczynę naprzeciwko.

- Pani Tsukino?- usłyszała Usagi zza swoich pleców.

- Tak- odparła obracając się w stronę z której dobiegło pytanie.

- Pan Kentaro czeka u siebie. Prosto i w lewo- wytłumaczyła przyjaźnie.

- Dziękuje- powiedziała Usagi zmierzając już w stronę drzwi do gabinetu.

Dziewczyna przystanęła przed wejściem, poprawiła płaszczyk, nabrała powietrza i delikatnie zapukała. Na hasło ,,proszę” niepewnie weszła do środka. Widząc ją białowłosy rezydent gabinetu chytrze się uśmiechnął.

- Witaj Kochanie- powiedział całując jej rękę- Zechcesz usiąść?

Usagi zajęła wskazane miejsca, a Diamond siadł naprzeciw niej pożerając ją spojrzeniem swoich fioletowych tęczówek.

- Dlaczego chciałeś się ze mną widzieć?- zaczęła.

- Hmm… Powiedziemy, że mam kilka pytań typu czemu dałaś drapaka z mojego mieszkania i obwieszczeń, jak np., że nie spocznę póki nie będziesz moja- odparł nonszalancko.

Blondynka spłonęła czerwienią.

- Ty snobistyczny erotomanie! Co Ty sobie wyobrażasz?- wybuchła zbierając się do wyjścia.

Wyraźnie rozbawiony Diamond szybko doskoczył do dziewczyny delikatnie łapiąc ją za nadgarstek.

- Przepraszam jeśli Cię uraziłem- powiedział - Porozmawiamy?

Usagi widocznie spuściła z tonu.

- Tak- odparła wracając na miejsce- Swoją drogą też mam parę pytań…

- Wobec tego słucham- rzucił białowłosy opierając się o blat biurka.

Blondynka wbiła wzrok w trzymane na kolanach dłonie.

- Dobra, kwestia nr 1: od kiedy się znamy?

Diamond z lekka przygłupł słysząc pytanie dziewczyny.

- Co to jakiś teleturniej?- zapytał- Bo wiesz, jeśli jesteś główną wygraną to mogę zagrać. Odpowiedź brzmi: ,,jedenaście dni”.

Usagi zdawała się coś liczyć w myślach.

- Gdzie?- rzuciła.

- Co gdzie?- drążył kompletnie zbity z pantałyku Diamond.

- Gdzie się poznaliśmy?

Białowłosy otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.

- Znalazłem Cię podpierająca podczas wichury od najwyraźniej paru godzin ścianę jednego z budynków małej uliczki niedaleko biurowca Kawachigiego.

Trzymająca dłonie na skroniach Usagi zaczęła ronić samotną łzę.

- Hej Kochanie, co jest?- rzucił Diamond kucając przy niej.

- Przepraszam- odpowiedziała pocierając policzek i posyłając mu smutny uśmiech- Muszę iść.

- Ooo nie Skarbie. Tym razem nie pozwolę Ci odejść- skomentował delikatnie ujmując jej podbródek- Poza tym... dopiero przyszłaś i wisisz mi wyjaśnienie.

Blondynka spojrzała głęboko w jego fioletowe oczy.

- Diamond, ja sama nie wiem co się dzieje... Znasz to uczucie jak czasami masz coś na końcu języka i nie możesz tego powiedzieć? Zachodzisz w głowę co to i pomimo, że wiesz o co chodzi to nie możesz na to naskoczyć. Czuję podobnie, tyle, że mi czegoś w tej rozsypance faktów jeszcze brakuje... A może Ty coś wiesz?

Białowłosy lekko pokręcił głową na boki.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz- odparł.

- Straciłam pamięć Diamond. Pamięć z wychodzi na to ostatnich dwóch lat.

Mężczyna wyraźnie osłupiał.

- Co? Gdzie? Jak? Znaczy się, że naprawdę mnie nie pamiętasz?- pytał.

- Nie pamiętałam, ale od spotkania w restauracji miałam nieodparte wrażenie, że się wcześniej znaliśmy. Po tym, co powiedziałeś coraz więcej rzeczy zaczyna też być dla mnie jasnych, lecz nadal mam więcej pytań, niż odpowiedzi. Coś jest nie tak i muszę do tego dojść, ale teraz pęka mi głowa i chcę zostać z tym sama.

- W porządku- odparł ciągle zaskoczony- Ale nie licz na to, że sie mnie pozbędziesz.

- Nie zamierzam- usłyszał w odpowiedzi.

Zszokowany wyraz twarzy Diamonda ustąpił miejsca chytremu uśmieszkowi zadowolenia.

- Odwiozę Cię- rzucił wstając.

- Dziękuję, ale może innym razem- powiedziała podchodząc do drzwi- Wpadnij do mnie jutro. Mamoru nie ma, więc spokojnie skończymy rozmowę.

Dziewczyna obróciła się w jego stronę nie zdając sobie sprawy, jak blisko niej stoi. Wpadła prosto w jego ramiona momentalnie pąsowiejąc.

- Może jakieś buzi na pożegnanie?- zapytał.

- Niedoczekanie!- krzyknęła wyrywając się i głośno zamykając za sobą drzwi.

Roześmiany Diamond wyszedł chwilę po niej na korytarz.

- Berthier, ściągnij mi tu Rubeusa!

3 komentarze:

  1. no to pierwsze spotkanie mamy za sobą i muszę przyznać że robi nam się co raz ciekawiej he he he a tego całusa na pożegnanie mogła by mu dać ale widać ze i tak Di jest w siódmym niebie wiedząc że Usa nie ma zamiaru od niego się uwolnić czekam więc z nadzieją że jeszcze w tym roku uda ci się dać nam kolejny ciekawy rozdział pozdrawiam :))))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  2. Kota nie ma i myszy harcują:D Ale Mamrot to stary dachowiec, więc nic tu po nim. Metodą małych kroków Usa wszystko sobie przypomni, chociaż Diamand jest w gorącej wodzie kąpany. Tylko co teraz z Seiyą? Jemu chyba serducho pęknie, ale on ją tak kochał, że nawet oddał w ręce paskudnego Chiby. No cóż. Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Fanką: całus na do widzenia musi być! W sumie, to nie zazdroszczę Usagi. Zrobiłaś jej z życia niezły kocioł, jakby nie patrzeć namieszałaś, a teraz biedna Usa się męczy xD A Di faktycznie musiałbyć zaskoczony, odnalazł swoją Usagi, tylko nieco...wybrakowaną. Tak o jakieś dwa lata ;) No, ale mam nadzieję, że to wszystko niedługo naprawisz :D
    Pozdrawiam
    Marika

    OdpowiedzUsuń

Translate