BIAŁA RÓŻA
Rozdział XXVII
Kiedy pierwsze promienie słońca wpadły przez niezasłonięte okno sypialni drobna blondynka poruszyła się lekko, oczy mozolnie otwierając. Chwilę później patrzyła już na puste obok niej miejsce, ani razu przy tym nie mrugając. Koniec końców westchnęła, podbródek lekko opuściła, a ciało równo ułożyła. Ręce na powierzchni łóżka wspierając tułów ku górze uniosła i siedząc tak sobie spokojnie głowę w bok obróciła, jeszcze raz na drugą stronę łóżka zerkając. Teraz dopiero zauważyła wgnieciony przy niej materac. Czoło więc nieco zmarszczyła, raptem kołdrę z siebie zrzucając. Wstała, łóżko do połowy jego szerokości obeszła i sięgnęła ułożonego w jego nogach szlafroczka. Szlafroczek sam z siebie wrażenie robił, ale to nie dziwota, jeśli wziąć pod uwagę drobiazgowość Usagi w doborze bielizny. Zresztą nieważne było czy miała ubrany zwiewny peniuar czy frotową ściereczkę, bo i tak wyglądała seksownie. Niemniej wiadomo, że delikatna tkanina w cętki na zgrabnym ciele bardziej wyobraźnie pobudzi. Usagi jednak go ubierając jakoś specjalnie o tym nie myślała, bo taki strój był dla niej chlebem powszednim, ale pakując się rzeczywiście najlepsze modele wybrała. Teraz jednak szlafroczka sięgnęła, od tak bez namysłu go zarzucając. Szlafroczek był w pasie wiązany, ale ona mimo to złożonymi pod biustem rękoma się owinęła. Nie, żeby zawstydzenie czy zimno czuła, bo po prostu dziwnie jej było tak iść i w rękach nic nie nieść. Wyszła więc na korytarz i się zaczęła rozglądać. Stamtąd najbliżej miała do łazienki, gdzie przez uchylone drzwi w pierwszej kolejności zerknęła, ale gdy usłyszała dźwięk z przeciwnej strony mieszkania to nie było sensu tam dalej patrzyć. Siłą rzeczy chwile później stała już w drzwiach kuchni, skąd widok na wspartego przedramionami o ladę Diamonda był doskonały. Świeżo zrobiona kawa obok niego leżała, a on sam pozostawał dość mocno zamyślony, co jego nieobecny wzrok ukazywał. Nim jednak Usagi się odezwała to ten zdążył ją zauważyć. Źrenice jego oczu się ku niej zwróciły, a wciąż nieruchomą twarz szelmowski uśmiech ozdobił. I z takim uśmiechem do tkwiącej przy drzwiach blondynki mężczyzna podszedł. Ona zaś jak wcześniej stanęła, tak dalej stała, wzrok tylko w miarę, gdy Diamond się zbliżał unosząc. Patrzyli na siebie wzajemnie, aż ten swoimi dłońmi skrzyżowane przeguby jej rąk delikatnie, ponad ramiona dziewczyny uniósł i na tej wysokości do biegnącej wzdłuż futryny ściany przywarł. Wsparta już wcześniej plecami o ramę drzwi blondynka była teraz kompletnie unieruchomiona. Wzroku z męża jednak nie spuszczała, ale on raptem zaczął swoją twarz do jej zbliżać. W końcu usta nad szyją kobiety zatrzymał, niekontrolowaną falę gorąca u niej powodując. Wychwyciwszy tą skrywaną reakcję jasnowłosy w zadowoleniu jeszcze wyżej kąciki warg uniósł i bliżej ucha je z powrotem przesunął.
- Wyglądasz bardzo kusząco, Kochanie- szepnął, a Usagi czując ciepło jego oddechu aż rumieniec złapała i chcąc go przed Diamondem ukryć twarz gdzieindziej zwróciła.
- To nie znaczy, że możesz mnie w niewolniczym uścisku więzić- odparła unikając kontaktu wzrokowego blondynka.
Diamond puścił więc jej nadgarstki, a swoje ręce, z szeroko otwartymi dłońmi jeszcze chwilę u góry trzymał. Ten gest i wysoko uniesione brwi miały chyba mówić ,,tak dobrze?”, bo na niezadane pytanie Usagi zaraz odpowiedziała ,,lepiej” i znowu ręce pod biustem krzyżując do środka pomieszczenia weszła. Buzią w stronę Diamonda się obróciła i stała tak, nie wiedząc chyba, co ma powiedzieć. Diamond uśmiechu nie tracąc podszedł, krzesło, obok którego stała wysunął, po czym dłonią wyraźnie zasygnalizował, żeby sobie usiadła. Kiedy to zrobiła, on zajął miejsce naprzeciw. Ciało miał w przód wychylone, bo przedramiona na rozłożonych nogach oparte, a twarz nagle wyraźnie spoważniałą.
- Więc, Usa- zaczął jednak nie tak podniośle, jak się Usagi zdawało, że zacznie- Co tam u Chiby?
Na te słowa blondynka prychnęła, oczyma ponownie w bok uciekając.
- Ami mówi, że dobrze się im układa- powiedziała patrząc przez okno dziewczyna- A poza tym nic więcej nie wiem. Nie interesuje mnie to.
- Ale masz pojęcie, że kierownikiem jest fatalnym i Safir przez niego musi więcej roboty odwalać?- pytał spokojnym tonem mężczyzna.
Usagi podbródek spuściła, spojrzeniem wciąż nie wracając.
- Domyślam się- odparła cicho blondynka- Ale naprawdę: zrobiłam to dla Ami...
Naraz Diamond ujął jej dłoń i pocałował.
- Usa- mówił, wzrok dziewczyny wreszcie na siebie ściągając- Żadna kobieta oprócz Ciebie mnie nie obchodzi, a zwłaszcza Ann Reiter. Uważam, że się co do niej mylisz i jest w rzeczywistości bardzo miłą osobą, ale...
Jasnowłosy przerwał, bo Usagi znacząco ciało uniosła.
- Aleee…- kontynuował palec wolnej ręki do ust małżonki przykładając- zostawmy to. Nie lubisz jej i niech będzie. Tylko Cię proszę Usagi, żebyś dla dobra firmy oczu Ann nie wydłubała.
Kiedy jasnowłosy skończył mówić, dłoń od buzi Usagi odsunął. Wtedy ona wstała, krok przed siebie zrobiła i na kolanie Diamonda usiadła. Dopiero teraz jego rękę puściła, pozwalając mu się nią objąć, a sama dłonie za jego szyją dość silnie splotła.
- Ok, aleee…- urwała ,,ale”, podobnie, jak Diamond specjalnie wyciągając- Nie zostawisz mnie Di...
Usagi z nadzieją w jego oczy patrzyła, bez skutku odpowiedź się wyczytać starając.
- I tak bym Cie nie zostawił- odparł na nowo uśmiech przywołując białowłosy- Podjąłem decyzję wczoraj rano, a właściwie to chyba już na początku jak Cię tu zobaczyłem...
- Oż Ty!- krzyknęła wpół żartobliwie, wpół poważnie próbując się z objęcia męża wyśliznąć blondynka.
Diamond jednak wstał i tak na rękach ją niosąc kuchnie opuścił.
- A teraz moja droga- powiedział jej konwulsyjne ruchy ignorując- Idziemy Ci coś do ubrania wybrać, bo wczoraj tą spódniczkę miałaś zbyt krótką.
Usagi raptem przestała się wiercić pytająco na męża spoglądając.
- Żartujesz sobie Di, prawda?- drążyła znowu próbując z jego twarzy odpowiedź wyczytać.
- Może tak, może nie- skwitował tajemniczo meżczyzna.
Usagi naraz znowu zaczęła kończynami ułomnie w te i wewte machać.
- Ej no, Diiiii!- krzyknęła jeszcze zanim korytarz przeszli- Bez takich…
Kiedy pierwsze promienie słońca wpadły przez niezasłonięte okno sypialni drobna blondynka poruszyła się lekko, oczy mozolnie otwierając. Chwilę później patrzyła już na puste obok niej miejsce, ani razu przy tym nie mrugając. Koniec końców westchnęła, podbródek lekko opuściła, a ciało równo ułożyła. Ręce na powierzchni łóżka wspierając tułów ku górze uniosła i siedząc tak sobie spokojnie głowę w bok obróciła, jeszcze raz na drugą stronę łóżka zerkając. Teraz dopiero zauważyła wgnieciony przy niej materac. Czoło więc nieco zmarszczyła, raptem kołdrę z siebie zrzucając. Wstała, łóżko do połowy jego szerokości obeszła i sięgnęła ułożonego w jego nogach szlafroczka. Szlafroczek sam z siebie wrażenie robił, ale to nie dziwota, jeśli wziąć pod uwagę drobiazgowość Usagi w doborze bielizny. Zresztą nieważne było czy miała ubrany zwiewny peniuar czy frotową ściereczkę, bo i tak wyglądała seksownie. Niemniej wiadomo, że delikatna tkanina w cętki na zgrabnym ciele bardziej wyobraźnie pobudzi. Usagi jednak go ubierając jakoś specjalnie o tym nie myślała, bo taki strój był dla niej chlebem powszednim, ale pakując się rzeczywiście najlepsze modele wybrała. Teraz jednak szlafroczka sięgnęła, od tak bez namysłu go zarzucając. Szlafroczek był w pasie wiązany, ale ona mimo to złożonymi pod biustem rękoma się owinęła. Nie, żeby zawstydzenie czy zimno czuła, bo po prostu dziwnie jej było tak iść i w rękach nic nie nieść. Wyszła więc na korytarz i się zaczęła rozglądać. Stamtąd najbliżej miała do łazienki, gdzie przez uchylone drzwi w pierwszej kolejności zerknęła, ale gdy usłyszała dźwięk z przeciwnej strony mieszkania to nie było sensu tam dalej patrzyć. Siłą rzeczy chwile później stała już w drzwiach kuchni, skąd widok na wspartego przedramionami o ladę Diamonda był doskonały. Świeżo zrobiona kawa obok niego leżała, a on sam pozostawał dość mocno zamyślony, co jego nieobecny wzrok ukazywał. Nim jednak Usagi się odezwała to ten zdążył ją zauważyć. Źrenice jego oczu się ku niej zwróciły, a wciąż nieruchomą twarz szelmowski uśmiech ozdobił. I z takim uśmiechem do tkwiącej przy drzwiach blondynki mężczyzna podszedł. Ona zaś jak wcześniej stanęła, tak dalej stała, wzrok tylko w miarę, gdy Diamond się zbliżał unosząc. Patrzyli na siebie wzajemnie, aż ten swoimi dłońmi skrzyżowane przeguby jej rąk delikatnie, ponad ramiona dziewczyny uniósł i na tej wysokości do biegnącej wzdłuż futryny ściany przywarł. Wsparta już wcześniej plecami o ramę drzwi blondynka była teraz kompletnie unieruchomiona. Wzroku z męża jednak nie spuszczała, ale on raptem zaczął swoją twarz do jej zbliżać. W końcu usta nad szyją kobiety zatrzymał, niekontrolowaną falę gorąca u niej powodując. Wychwyciwszy tą skrywaną reakcję jasnowłosy w zadowoleniu jeszcze wyżej kąciki warg uniósł i bliżej ucha je z powrotem przesunął.
- Wyglądasz bardzo kusząco, Kochanie- szepnął, a Usagi czując ciepło jego oddechu aż rumieniec złapała i chcąc go przed Diamondem ukryć twarz gdzieindziej zwróciła.
- To nie znaczy, że możesz mnie w niewolniczym uścisku więzić- odparła unikając kontaktu wzrokowego blondynka.
Diamond puścił więc jej nadgarstki, a swoje ręce, z szeroko otwartymi dłońmi jeszcze chwilę u góry trzymał. Ten gest i wysoko uniesione brwi miały chyba mówić ,,tak dobrze?”, bo na niezadane pytanie Usagi zaraz odpowiedziała ,,lepiej” i znowu ręce pod biustem krzyżując do środka pomieszczenia weszła. Buzią w stronę Diamonda się obróciła i stała tak, nie wiedząc chyba, co ma powiedzieć. Diamond uśmiechu nie tracąc podszedł, krzesło, obok którego stała wysunął, po czym dłonią wyraźnie zasygnalizował, żeby sobie usiadła. Kiedy to zrobiła, on zajął miejsce naprzeciw. Ciało miał w przód wychylone, bo przedramiona na rozłożonych nogach oparte, a twarz nagle wyraźnie spoważniałą.
- Więc, Usa- zaczął jednak nie tak podniośle, jak się Usagi zdawało, że zacznie- Co tam u Chiby?
Na te słowa blondynka prychnęła, oczyma ponownie w bok uciekając.
- Ami mówi, że dobrze się im układa- powiedziała patrząc przez okno dziewczyna- A poza tym nic więcej nie wiem. Nie interesuje mnie to.
- Ale masz pojęcie, że kierownikiem jest fatalnym i Safir przez niego musi więcej roboty odwalać?- pytał spokojnym tonem mężczyzna.
Usagi podbródek spuściła, spojrzeniem wciąż nie wracając.
- Domyślam się- odparła cicho blondynka- Ale naprawdę: zrobiłam to dla Ami...
Naraz Diamond ujął jej dłoń i pocałował.
- Usa- mówił, wzrok dziewczyny wreszcie na siebie ściągając- Żadna kobieta oprócz Ciebie mnie nie obchodzi, a zwłaszcza Ann Reiter. Uważam, że się co do niej mylisz i jest w rzeczywistości bardzo miłą osobą, ale...
Jasnowłosy przerwał, bo Usagi znacząco ciało uniosła.
- Aleee…- kontynuował palec wolnej ręki do ust małżonki przykładając- zostawmy to. Nie lubisz jej i niech będzie. Tylko Cię proszę Usagi, żebyś dla dobra firmy oczu Ann nie wydłubała.
Kiedy jasnowłosy skończył mówić, dłoń od buzi Usagi odsunął. Wtedy ona wstała, krok przed siebie zrobiła i na kolanie Diamonda usiadła. Dopiero teraz jego rękę puściła, pozwalając mu się nią objąć, a sama dłonie za jego szyją dość silnie splotła.
- Ok, aleee…- urwała ,,ale”, podobnie, jak Diamond specjalnie wyciągając- Nie zostawisz mnie Di...
Usagi z nadzieją w jego oczy patrzyła, bez skutku odpowiedź się wyczytać starając.
- I tak bym Cie nie zostawił- odparł na nowo uśmiech przywołując białowłosy- Podjąłem decyzję wczoraj rano, a właściwie to chyba już na początku jak Cię tu zobaczyłem...
- Oż Ty!- krzyknęła wpół żartobliwie, wpół poważnie próbując się z objęcia męża wyśliznąć blondynka.
Diamond jednak wstał i tak na rękach ją niosąc kuchnie opuścił.
- A teraz moja droga- powiedział jej konwulsyjne ruchy ignorując- Idziemy Ci coś do ubrania wybrać, bo wczoraj tą spódniczkę miałaś zbyt krótką.
Usagi raptem przestała się wiercić pytająco na męża spoglądając.
- Żartujesz sobie Di, prawda?- drążyła znowu próbując z jego twarzy odpowiedź wyczytać.
- Może tak, może nie- skwitował tajemniczo meżczyzna.
Usagi naraz znowu zaczęła kończynami ułomnie w te i wewte machać.
- Ej no, Diiiii!- krzyknęła jeszcze zanim korytarz przeszli- Bez takich…
no nareszcie to powiedział :d a i mam nadzieję że Di nie wpadł na bardzo głupi pomysł aby ubrać Usę tak by wyglądała na taką cnotliwą jaką udaje przed wszystkimi Ann he he he pozdrawiam i czekam na więcej fanka 12
OdpowiedzUsuńUsa się nie da w byle co ubrać ;)
UsuńCoś mi się wydaje,że wcale nie będzie cukierkowo i jeszcze Ann pokaże na co ją stać! Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńAndie
Niech się sobą póki co nacieszą :)
UsuńW końcu się zlitowałaś i ich pogodziłaś :) ale znając Ciebie pewnie już coś kombinujecie z Ann... ;) czekam na ciąg dalszy Marta
OdpowiedzUsuńCzyżbym była aż tak przewidywalna :P ;)
Usuń