ZAGUBIONA
Rozdział X
Motoki Furuhata siedział na skórzanej kanapie w salonie mieszkania Mamoru vis-a-vis niego samego.- Więc mam rozumieć, że wszystko dobrze się skończyło?- zapytał zakładając ręce za głowę.
- Raczej tak- odparł brunet- Niemniej nie mogę sobie folgować z nadzieją, że znowu uderzy się w głowę. Swoją drogą przyznaj, że fart niesamowity...
- Nom- przytaknął jego rozmówca.
- Tak w ogóle już poza tą całą sytuacją z Esme to trochę Usę ostatnio zaniedbywałem. Nic nie mówiła, ale i ja wiem i Ty wiesz, że przykładnym narzeczonym nie byłem.
Motoki tylko przewrócił oczami.
- Chcesz to zmienić?- drążył.
Mamoru wstał i zaczął przechadzać się wzdłuż salonu z rękami w kieszeniach.
- Powiem tak, zamierzam z tej sytuacji ugrać jak najwięcej. Do tej pamiętnej pory wszystko szło tak łatwo, że przestałem nie tylko zachowywać ostrożność, ale i dbać o szczegóły. Zbyt często wracałem późno, rzadko wychodziliśmy razem, nie przynosiłem jej kwiatów, itp itd. Jeszcze gotów znaleźć się jakiś laluś, który zacznie jej słodzić i podkopie moją pozycję.
- Zaraz, zaraz.. Chcesz mi powiedzieć, że boisz się, że ktoś ją w sobie rozkocha?- dopytywał jasnowłosy.
- Ona mnie kocha na zabój, więc tej opcji nie biorę pod uwagę, ale gdyby trafił się taki typek to mógłbym stracić w jej oczach, a im bardziej idealny w jej oczach jestem tym nasz związek bezpieczniejszy.
Motoki zamyślił się zawieszając wzrok na abstrakcjonistycznym obrazie zdobiącym przeciwległą ścianę.
- Wcześniej o tym nie myślałeś- zagaił.
- Człowiek uczy się na błędach, a skoro los zaserwował Usagi tabula rase to zamierzam ją starannie zapisać- odparł ciemnowłosy przebiegle się uśmiechając.
- Phy- prychnął Motoki- Właśnie miałem Ci od jakiegoś czasu zasugerować większą troskę o Usę, ale widzę, że już nie ma takiej potrzeby.
Mamoru uniósł brwi w górę.
- Wiesz...- kontynuował blondyn- Może Usagi nie ubiera się zbyt kobieco, ale i tak zdecydowanie jest na czym oko zawiesić.
Słońce całkowicie przekroczyło horyzont, zapadł zmrok, ruszył się lekki wiatr.
- Ona zawsze była moja- rzucił nonszalancko Mamoru kładąc przedramiona na oparciu fotela-... i będzie tylko moja.
Motoki wstał z kanapy.
- W takim razie zadbaj o to- odparł blondyn.
- Już moja w tym głowa...
***
- Tak mamo, napewno wszystko w porządku. Bardzo dobrze się czuję. Mamoru przychodzi po mnie jutro rano i wracamy do domu...- usłyszła wchodząc do tymczasowego pokoju Usagi i dyskretnie siadając na krześle.
- Kończe, bo koleżanka przyszła... Nie martw się.. Tak, zadzownię. Pa!
- Ehh- westchnęła odkładając telefon na szafkę- Witaj Mina.
- Cześć obżartuchu- powiedziała wskazując na puste papierki po ciastkach.
- Od razu obżartuchu- obruszyła się na niby Usagi- Lekarz powiedział, że mam uzupełnić niedobory witamin...
- Batonami?- zapytała blondynka, ale jej zniecierpliwienie połączone z ekscytacją nie pozwoliło czekać na odpowiedź- Słyszałaś kto przyjeżdża do Tokio?
- Three Lights?- powiedziała od niechcenia przymierzając się do kolejnego batona.
- Hyyyyyyyyyyyy... Skąd wiesz?- krzyknęła Minako aż podskakując.
Usagi otwarła oczy szeroko ze zdziwienia.
- No nie mów.. Ja tylko żartowałam...
Minako spowrotem usiadła na zajmowanym wcześniej miejscu.
- Bo ma się rozumieć, że Seiyę pamiętasz- zagaiła.
- Oczywiście, to mój dawny przyjaciel.
- Dość bliski przyjaciel- powiedziała owijając kosmyk włosów wokół palca.
Usagi spojrzała na nią morderczym wzrokiem.
- Mina, ja mam Mamoru...
- Facet nie ściana, da się przesunąć...
- MINAKO!- krzyknęła Usagi.
- Dobrze, już dobrze. Jak tam chcesz. Ja w każdym razie tym razem Yatenowi nie przepuszczę- powiedziała machając do niej dwoma świstkami papieru.
- Że to niby co?- zapytała.
- Jak to co? Bilety na przyszłotygodniowy koncert Three Lights, na który chcę iść ze swoją najlepszą przyjaciółką.
- Nieee ma mowy- odparła Usagi kręcąc głową na boki.
- Proszęęęęęęęęęęę...
- A Rei, Mako, Ami...
- Myślałam, że będziesz chciała zobaczyć się z Seiyą- odparła Mina zakładając ręce za głowę.
- Niby tak, ale jeśli Seiya znowu za dużo sobie pomyśli...- gdybała.
- To Minako Aino go uświadomi- odpowiedziała mrugając do niej okiem.
***
Naprawdę musisz lubić komplikować sytuacje, prawda? I Ty mówisz, że nie masz weny? Teraz, to już naprawdę, nic nie będę robiła, tylko czekała na kolejny rozdział, i myślała jak to zakończysz ;D Także życzę dużo czasu i pomysłów :)
OdpowiedzUsuńP.S. To, że ja wprowadzam trzech potencjalnych "partnerów" dla Usagi to rozumiem, bo często miewam pokręcone pomysły, no ale Ty?! Oczywiście nie zrozum mnie źle - cieszę się, że są jeszcze osoby, które maja odwagę myśleć nieszablonowo, więc duży plus dla Ciebie ;) Strasznie mnie ciekawi jaką wszyscy odegrają tu role, więc mam nadzieję, że niedługo coś dla nas stworzysz.
Pozdrawiam
Marika
Może nie tyle lubię komplikować sytuacje co chyba nie potrafię myśleć w prosty sposób:)
UsuńNo własnie nie mam weny i dość męczyłam się z tym rozdziałam, ale, że przed nd niczego nie napiszę to chciałam go koniecznie dodać;)
Pzdr:)
Pewna znana wszystkim osoba, poleciła mi twój blog więc o to i jestem;) Przeczytałam wszystkie twoje rozdziały, i teraz troszkę tego żałuje. Żałuje ponieważ zżerania mnie teraz ciekawość co będzie dalej! Czy Seiya rozbudzi uczucie Usagi? Diamond odnajdzie ją? Kłamstwa Mamoru ujrzą światło dzienne? Tyle pytań, a na żadne brak odpowiedzi... Trzeba być cierpliwym i poczekać niestety. Pozdrawiam więc i życzę weny.
OdpowiedzUsuństrzyga1
Ps: Rozbawił mnie ten tekst "Facet nie ściana, da się przesunąć...". Śmiałam się kilka minut z niego.
Dziękuję, napewno się przyda;P Ostateczny pairing mam już oczywiście ułożony;P Pzdr:)
Usuńrozdział jak zawsze świetny chodź część z Mamoru to mnie w kurzył z tą jego gadką ale pal z nim najważniejsze będzie się teraz działo zanim Di wpadnie na ślad Usy to pojawia się Seyia oj i widzę że będzie się działo :)a Mina z tą ścianą to po prostu bomba :) fanka 12 { ech i już nie będę pierwsza w komentarzach :( he he he }
OdpowiedzUsuńBędzie się działo i trzymajcie kciuki, żebym tego nie skichała;P Bo im więcej mieszam tym trudniej będzie to na koniec wszystko zgrabnie połączyć, a nie chce, żeby wyszła z tego jakaś naciagana breja;) Pzdr:)
UsuńPowiem Ci, że wydawało mi się, iż moja niechęć do Mamoru nieco przygasła, ale...Tylko mi się wydawało. Ja to bym go jednak "przesunęła". Może i coś gorszego bm z nim zrobiła. Przyznam jedno, on w Twoim opowiadaniu to ma nawet tupet i bezczelny jest. No, no...Mamrot z charakterem. A to pierdoła zawsze taka była :)
OdpowiedzUsuńI właśnie przez tą pierdołowatość za nim nie przepadałam:) Potem naczytałam się mnóstwo opowiadań, w których Mamoru był tym złym i aż mi się go żal w pewnym momencie zrobiło... Ale już mi przeszło- co zresztą widać w opowiadaniu;P
UsuńPowiem Ci, że ja to go nawet wolę w negatywnym wydaniu. Przynajmniej ciekawy mi się wydaje. Aktualnie teraz dałam mu spokój, ale kto wie ;D (okropna jestem).
UsuńW sumie większość blogerek (przynajmniej z tych starych, bo nowe to pewnie niekoniecznie) wie, że ja i Mamrot to nienawiść od pierwszego wejrzenia :D Co jak co, ale żal to mi go nigdy nie będzie :D
Miło mi u Ciebie się z niego pochichrać ;)