czwartek, 12 lutego 2015


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XLV


Ledwo Usagi do sypialni weszła to usłyszała dźwięk na nowo otwieranych drzwi. Nim zdążyła się jednak obrócić poczuła oplatające ją od tyłu ramiona. W ułamku sekundy Diamond przyciągnął dziewczynę i tak swoimi dłońmi wzdłuż jej brzucha przesunął, że materiał bluzki pod biustem zrolował i kawałek ciała odsłonił.

- Mam dość tego…- szepnął, policzek na głowie żony opierając Diamond- Mam dość tego, że mi się ciągle wymykasz Usagi…

A Usagi wbrew sobie oczy zamknęła. Miejsca, w których dotykał ją Diamond paliły. W ogóle samo myślenie o tym powodowało, że ciało płonęło. Czuła się pokonana, nie potrafiła uciec, jej oddech ciężał i wtedy Diamond, wtedy Diamond ją zwyczajnie puścił. Odwróciła się do niego gwałtownie i triumfalny wyraz twarzy zauważyła. Wiedziała już, co chciał osiągnął. Chciał jej pokazać, że potrafi to ,,nie” w perzynę obrócić.

- Orz Ty!- krzyknęła  wściekle i ręką się zamachnęła- I nie kozacz, jakbyś zapomniał do czego sam doprowadziłeś!

Mówiąc to miała nadzieję, że Diamond wyjdzie. Ale Diamond nie wyszedł. Zamiast tego rękę Usagi w nadgarstku chwycił i swoją twarz do jej zbliżył.

- Nawet gdybym zapomniał to przypomniałaś mi dzisiaj policzkiem- powiedział spokojnie, czoło na czubku głowy kobiety kładąc.

A potem milczeli oboje, chyba z kilkadziesiąt sekund.

- Kocham Cię Usa- dodał wreszcie mężczyzna.

A zrobił to tak czule, że cała negatywna energia z Usagi zeszła.

- Ja też Cię kocham…- odparła ciepło i uwolnione ręce w jego białe włosy wsunęła- Ale… jutro wyjeżdżam…

Z tymi słowami chwila ciszy kolejny raz między nimi nastała.

- Tak, wiem…- rzucił dziwnie twardym tonem i się do tyłu odchylił.

- Zawiozę Cię- powiedział jeszcze i wyszedł, a Usagi na łóżko opadła.

Jak obiecał, tak zrobił. Pojechali na lotnisko razem. Tymczasem gdzie indziej, sportowe, czarne corvette przed gankiem prywatnego domu ostro zaparkowało. Mężczyzna, który z niego wysiadł był wysokim blondynem w dżinsach, czarnej koszuli i eleganckich półbutach.

- Czyli zobaczymy się dopiero na lotnisku- usłyszał przez telefon głos narzeczonej Tora.

Jasnowłosy akurat drzwi samochodu zamknął. Stanął i ze zmarszczonymi brwiami szukał czegoś w pamięci. Naraz głowę impulsywnie uniósł, oczy poszerzył i więcej powietrza nabrał. Chwilę później je z siebie, w głośnym westchnieniu, wypuścił. Wolną rękę  sztywno, pod kątem na masce corvette oparł, a podbródek lekko ku dołowi przechylił.

- Tora-san?- rzuciła niesłysząca odzewu Chiyo.

- Słuchaj Chiyo- powiedział w końcu dalekim od szczęśliwości tonem mężczyzna- Nie mogę z Tobą lecieć do Kyoto. Przykro mi. Przeproś ode mnie rodziców.

Brunetka się jak struna momentalnie napięła. Jej rozchylone usta i szerzej otwarte oczy zmieszanie zdradzały. Tora dziewczyny oczywiście nie widział, ale i tak wyczuł ogarniające ją zażenowanie.

- Jeśli nie chcesz spotykać się z moimi rodzicami to w porządku, możemy zwolnić- mówiła bardzo szybko, jakby próbowała samej nie słyszeć krępujących ją wyraźnie słów- Spędzilibyśmy czas tylko we dwoje. Nie musimy robić nic niezwykłego. Kolacja, spacer… Może poszlibyśmy do Ōkōchi-Sansō Garden

Rozwodziła się tak, a jasnowłosy oczy przymknął i podbródek jeszcze niżej opuścił.

- Nie o to chodzi Głuptasie- przerwał jej zaraz i twarz ponownie uniósł- Przecież wiesz, że znam Twojego ojca. Po prostu wyszło parę spraw do załatwienia na miejscu.

- To może zobaczymy się jeszcze teraz - zaproponowała z nadzieją w głosie dziewczyna.

Niemniej mężczyzna głowę pokręcił, ciało wyprostował i powoli przed siebie ruszył.

- Bardzo przepraszam Chiyo, ale właśnie idę na spotkanie…- mówił rękę do kieszeni wkładając.

Ciemnowłosa z miejsca posmutniała. Poczuła, jak gdyby Tora rysował między nimi linię. Chociaż pewnych rzeczy głośno nie powiedział to miał je na myśli i Chiyo o tym wiedziała.

- Trudno, może innym razem- podsumowała siląc się na jakąś wesołość- W takim razie będę wracać do domu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie Ci jak najlepiej…

I rozmawiać skończyli, a uśmiech z twarzy dziewczyny zniknął.

,,Chyba nie jestem kimś, kto może wejść do jego serca”- przygnębiona wtedy myślała.

Tymczasem Tora się z nieodgadnionym wyrazem twarzy w komórkę wpatrywał. Po ewidentnej chwili wahania wybrał numer i telefon do ucha przyłożył. Nie wiedział czy Usagi odbierze, bo wczoraj go przecież rozłączyła. Nie wiedział nawet czy to jej numer. A on się, jak idiota cieszył, kiedy od portiera karteczkę dostał.

- Słucham?- usłyszał niespodziewanie jasnowłosą Tora.

W oku aż mu błysnęło i kąciki ust się do góry podniosły.

- Witaj Usagi- powiedział, a ją chyba sparaliżowało, bo zdawkowo i formalnie mu odpowiedziała.

- Witam, właśnie wsiadam do samolotu. Odzwonię, kiedy będę już w Tokio.

Tak oto połączenie zakończyła i rzeczywiście, skamieniała, bliska uduszenia. Zdezorientowany Tora wyglądał zaś, jakby go ktoś walnął obuchem. Zastygłe w małym ,,o” wargi się jednak ścisnęły i szelmowski uśmiech ukształtowały.

- Co za interesująca kobieta…- powiedział do siebie, znowu coś na ekranie komórki wciskając.

Był prawie przy drzwiach, kiedy tym razem Chiyo jego telefon odebrała.

- Polecę z Tobą jednak do Japonii- niespodziewanie zadeklarował mężczyzna- O której mamy samolot?


6 komentarzy:

  1. o tak Di pokazał Usie że ma nad nią przewagę ha ha ha x-) no i pojechała :)za to nasz drugi przystojniak pan Tora no no widać że też nagle pojawi się w Tokio :) i ciekawa jestem reakcji Usy gdy się przy niej pojawi he he he mam tylko nadzieję że zbyt mocno nie narozrabiasz bo Di z Usą mają się pogodzić a nie się roztać :) pozdrawiam fanka 12 :-d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że bardzo mi Tora do Usagi spasował ;) Ogólnie rzecz biorąc kocham Di bardziej, ale ze względu na swój charakter Tora jest jedyną osobą, która dla mnie mogłaby z Di wygrać ;) Ale nie martw się :)

      Pzdr cieplutko :)

      Usuń
  2. Dobra! Wszystko ładnie, pięknie ale co ten lisek Tora kombinuje, bo coś kombinuje prawda....? :d Widać, że Usa wywarła na nim piorunujące wrażenie a z narzeczoną raczej żadne gorące uczucie go nie łączy.
    Di a może odwiedziłbyś żonę za parę dni, a jak będzie w towarzystwie Tory to najwyżej z piąchy mu przysuniesz... b-(
    Chociaż na razie Tora jest grzeczny :d
    Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To by Tora miał dopiero zdziwko :D Dostać z piąchy od obcego faceta, który później okazuje się być mężem jego obiektu wielbień :D

      Oczywiście, że kombinuje :) Zwracam tyko uwagę, że Tora leci do Kyoto, a Usagi do Tokio :)

      Pzdr cieplutko :)

      Usuń
    2. Znając Torę to jest w stanie zawrócić samolot przed samym Kioto i pognać prosto do Tokio :)
      A tak w ogóle Usa jutro są Walentynki a Ty seksownego Di zostawiłaś zupełnie samego, w głowie się nie mieści ;)
      Marta

      Usuń
    3. Racja :/ Tora to właśnie ten typ ;)

      Oj naprawmy to w ten sposób, że tam jest późna jesień ;)

      Usuń

Translate