niedziela, 16 listopada 2014


BIAŁA RÓŻA

Rozdział XXXV


,,To chyba prawda” w jej uszach dźwięczało, gdy stała z szeroko otwartymi oczami i przyłożonymi do buzi dłońmi.

- Ty zdrajco!- krzyknęła nagle, odpychając go z całej siły rękoma.

I już miała obrócić się, żeby odejść, ale ten chwycił jej rękę tak, iż lekko skrzywione w bok ciało dziewczyny, jak strunę przed sobą momentalnie rozciągnął. Zastygli wtedy na chwilę, milcząco ku swoim twarzom wpatrzeni- jej była załamana i zszokowana, jego boleściwa i przestraszona.

- Błagam Usagi, wysłuchaj… - powiedział proszącym tonem Diamond.

Usagi jednak gwałtownym ruchem rękę zwolniła i w drugą stronę mieszkania pobiegła. Diamond nie ruszał się  chwilę, a potem głowę do tyłu odchylił i palcami włosy przeczesał. Ręce w górze ciągle trzymając ku sypialni, której drzwi trzaśnięcie sekundę wcześniej słyszał poszedł. Były jednak zamknięte i na próżno ,,Kochanie, otwórz!”, bijąc hebanową powierzchnię krzyczał.

- Usa!- powtarzał dalej bezskutecznie mężczyzna.

Koniec końców przedramię nad głową, równolegle do podłogi oparł i wzrok ku dołowi skierował.

- Przepraszam …- zaczął, wiedząc, iż Usagi go słyszy Diamond- Mało, że dałem się tej smarkuli jak dziecko zrobić to jeszcze na poważnie Twoich przeczuć nie brałem. Straszny idiota ze mnie...

Jasnowłosy chwilowo urwał i zaraz, pozycji ciała nie zmieniając, cierpko się do siebie uśmiechnął.

- Znany, poważany, ceniony za swój spryt i intelekt biznesmen- Diamond Kenatro…- mówił  gorzko białowłosy- Nabity w butelkę przez jakąś zwykłą hipokrytkę...

- Powinienem Ci powiedzieć od razu Kochanie- kontynuował już bez autoironii mężczyzna- Ale sprawa była i właściwie dalej jest dziwnie skomplikowana. Chciałem co nieco wyjaśnić, żeby nie przyjść ze zwykłym ,,nie wiem” czemu, jak i kiedy, bo naprawdę nie pamiętałem i wciąż nie pamiętam co się u Ann wydarzyło. Kiedy zadzwoniłaś zauważyłem...

Mężczyzna jakby zawahał się nim zdanie dokończył i znowu od początku je zaczął.

- Kiedy zadzwoniłaś zauważyłem, że obok mam nagą Ann, że sam jestem nagi i że pełno pustych butelek dookoła nas leży.

Siedząca po drugiej stronie drzwi Usagi słyszalnie na to syknęła i z do tej pory szklących się tylko oczu spłynęły w trudnej do opanowania ilości łzy. Diamond zaś wargę przygryzł, a powieki zmrużył, wiedząc jak bardzo żonę tymi słowami zranił. Skoro jednak sprawa już wyszła to musiał dalej swój monolog kontynuować.

- Coś jednak nie pasowało…- ciągnął więc silący się na w miarę spokojny ton Diamond- Ja nigdy do nieprzytomności nie pije… Przecież wiesz zresztą. A tu kompletny reset i ten horrendalny ból głowy dzień później. Poszedłem do znajomego popytać . Lekarz. Stwierdził, że najlepiej będzie jeśli mi test na obecność alkoholu w organizmie zrobi. I żadnego alkoholu nie było, a Ignacio, którego podpis przy sobie miałem jest nieosiągalny…. W każdym razie niezależnie od tego co się wydarzyło to Ann obchodzi mnie jak zmarłego kadzidło. Kocham tylko Ciebie… Kocham Cię na zabój Usagi!

Słysząc te słowa dziewczyna aż drgnęła.

- Wiesz to, prawda? Ze od zawsze, że od tego dnia, kiedy Cię zobaczyłem...

Blondynka jednak wciąż ani słowa pisnęła.

- Do diabła, Usagi! Powiedz coś!- krzyknął wściekle z bezradności w drzwi uderzając Diamond.

Tymczasem po twarzy Usagi jeszcze silniej spłynęły łzy. Jedyne, czego teraz pragnęła to, żeby ta cała Ann okazała się wyłącznie złym snem.

- Ok- usłyszała niebawem zza drzwi spokojniejszy głos jasnowłosego dziewczyna- Czekam w salonie. Przyjdź, kiedy będziesz chciała rozmawiać.

Problem polegał na tym, że Usagi nie chciała rozmawiać, a raczej nie chciała na razie rozmawiać z Diamondem. W głowie jej huczało i potrzebowała swoje myśli ustabilizować. Nic tylko Rei, Mina, Bertie, a nawet Mako czy Ami by się teraz przydały. Albo jej kochana Ikuko. Tyle lat miała je obok siebie i w takiej roli nie potrzebowała, a teraz, gdy przyszło co do czego to była sama i zbyt zdenerwowana, żeby poukładać wszystko na miejscu. Powoli wstała i smętnym krokiem się ku łazience powlokła. Kiedy z  kryształowego lustra nad umywalką jej zaczerwieniona od płaczu twarz wyjrzała to przerażona siłą woli dalsze łzy stłumiła. Mimo znalezienia się w stanie skrajnej nędzy drogie kosmetyki robiły swoje i niewiele poprawek Usagi musiała wykonać. Zaraz potem jakiś płaszcz założyła, nowe buty, żeby czasu przy drzwiach nie marnować ubrała i z pokoju wyszła. Będąc w hallu tylko torebkę drapnęła i klamki chwyciła. Diamond siedział akurat na kanapie, z wspartymi o nogi łokciami i zakrywającymi twarz dłońmi. Słyszał doskonale ustający chwilowo stukot obcasów Usagi. Podniósł więc twarz, bo myślał, że wreszcie do niego przyszła, ale jedyne, co zobaczył to znikającą za drzwiami sylwetkę.

- Szlag!- przeklął, podrywając się szybko mężczyzna.

6 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem siły twojej Usagi. Ja po takiej rewelacji nie przestałabym ryczeć. Podziwiam bohaterów tego opowiadania, a jednocześnie sprawiłaś, że działają mi na nerwy, bo ranią się nawzajem i nie chcą się wysłuchać nigdy do końca. Intryguje mnie również Ann
    czego ona się spodziewa? A może będzie chciała wrobić Di w dziecko? Co ny nie było mam nadzieję, że dostanie nauczkę, którą zapamięta na całe życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że postacie takie odczucia wywołują, bo tzn., że w kategorii ,,charaktery bohaterów” nie jest tak źle :) A co do Ann to kara będzie :P

      Usuń
  2. no nareszcie się doczekałam kolejnego rozdziału x-)no i zrobił się bigos ciekawa jestem gdzie poszła Usa pewnie musi sobie to wszystko na spokojnie i z dala od Di jeszcze raz przetrawić :) czuję że jeszcze nie zły bajzel się zrobi :( no i jestem bardzo ciekawa czy planujesz wyjaśnienie tego wszystkiego i pogodzenie się U&D tutaj czy w Tokio ? :) bo może Usa zechce wrócić do Tokio a Di żeby odzyskać Usę będzie musiał polecieć za nią ???? czekam bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale byłby psikus, jakby się nie pogodzili :P Ja sama nie wiem co planuję :) Zanim siadam do rozdziału to mam pomysł ,,x”, kiedy go zaczynam to mam pomysł ,,y”, a kończy się na pomyśle ,,z” :P Chociaż, tak jak mówiłam samo zakończenie zmianom nie podlega ;)

      Usuń
  3. Reakcja Usagi przewidywalna, raczej każda z nas tak by się zachowała a niejedna pewnie i z liścia by swemu panu dała :p
    Mam nadzieję, że po rozmowie z którąś z przyjaciółek i spokojnym przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji wybaczy Di.
    Test na alkohol we krwi.... jak miło :D
    A jeszcze milej, że Ann poniesie zasłużoną karę
    Proszę bez kombinowania, że ich nie pogodzisz :p niedobra Ty!
    Pozdrawiam Marta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, arigato za tą drobną insynuację :) Przypadła mi do gustu i logiki następstw ;P

      Ależ ja nic nie kombinuje… Jeszcze tylko tymi bohaterami troszeczkę potrzęsę ;) Pzdr :*

      Usuń

Translate