BIAŁA RÓŻA
Rozdział XXXV
,,To chyba prawda” w jej uszach dźwięczało, gdy stała z szeroko otwartymi oczami i przyłożonymi do buzi dłońmi.
,,To chyba prawda” w jej uszach dźwięczało, gdy stała z szeroko otwartymi oczami i przyłożonymi do buzi dłońmi.
- Ty zdrajco!- krzyknęła nagle, odpychając go z całej siły
rękoma.
I już miała obrócić się, żeby odejść, ale ten chwycił jej
rękę tak, iż lekko skrzywione w bok ciało dziewczyny, jak strunę przed sobą momentalnie
rozciągnął. Zastygli wtedy na chwilę, milcząco ku swoim twarzom wpatrzeni- jej
była załamana i zszokowana, jego boleściwa i przestraszona.
- Błagam Usagi, wysłuchaj… - powiedział proszącym tonem Diamond.
Usagi jednak gwałtownym ruchem rękę zwolniła i w drugą stronę
mieszkania pobiegła. Diamond nie ruszał się
chwilę, a potem głowę do tyłu odchylił i palcami włosy przeczesał. Ręce
w górze ciągle trzymając ku sypialni, której drzwi trzaśnięcie sekundę
wcześniej słyszał poszedł. Były jednak zamknięte i na próżno ,,Kochanie,
otwórz!”, bijąc hebanową powierzchnię krzyczał.
- Usa!- powtarzał dalej bezskutecznie mężczyzna.
Koniec końców przedramię nad głową, równolegle do podłogi
oparł i wzrok ku dołowi skierował.
- Przepraszam …- zaczął, wiedząc, iż Usagi go słyszy Diamond-
Mało, że dałem się tej smarkuli jak dziecko zrobić to jeszcze na poważnie
Twoich przeczuć nie brałem. Straszny idiota ze mnie...
Jasnowłosy chwilowo urwał i zaraz, pozycji ciała nie
zmieniając, cierpko się do siebie uśmiechnął.
- Znany, poważany, ceniony za swój spryt i intelekt biznesmen-
Diamond Kenatro…- mówił gorzko
białowłosy- Nabity w butelkę przez jakąś zwykłą hipokrytkę...
- Powinienem Ci powiedzieć od razu Kochanie- kontynuował już
bez autoironii mężczyzna- Ale sprawa była i właściwie dalej jest dziwnie skomplikowana.
Chciałem co nieco wyjaśnić, żeby nie przyjść ze zwykłym ,,nie wiem” czemu, jak
i kiedy, bo naprawdę nie pamiętałem i wciąż nie pamiętam co się u Ann
wydarzyło. Kiedy zadzwoniłaś zauważyłem...
Mężczyzna jakby zawahał się nim zdanie dokończył i znowu od
początku je zaczął.
- Kiedy zadzwoniłaś zauważyłem, że obok mam nagą Ann, że sam
jestem nagi i że pełno pustych butelek dookoła nas leży.
Siedząca po drugiej stronie drzwi Usagi słyszalnie na to
syknęła i z do tej pory szklących się tylko oczu spłynęły w trudnej do
opanowania ilości łzy. Diamond zaś wargę przygryzł, a powieki zmrużył, wiedząc
jak bardzo żonę tymi słowami zranił. Skoro jednak sprawa już wyszła to musiał dalej
swój monolog kontynuować.
- Coś jednak nie pasowało…- ciągnął więc silący się na w
miarę spokojny ton Diamond- Ja nigdy do nieprzytomności nie pije… Przecież
wiesz zresztą. A tu kompletny reset i ten horrendalny ból głowy dzień później. Poszedłem
do znajomego popytać . Lekarz. Stwierdził, że najlepiej będzie jeśli mi test na
obecność alkoholu w organizmie zrobi. I żadnego alkoholu nie było, a Ignacio,
którego podpis przy sobie miałem jest nieosiągalny…. W każdym razie niezależnie
od tego co się wydarzyło to Ann obchodzi mnie jak zmarłego kadzidło. Kocham
tylko Ciebie… Kocham Cię na zabój Usagi!
Słysząc te słowa dziewczyna aż drgnęła.
- Wiesz to, prawda? Ze od zawsze, że od tego dnia, kiedy Cię
zobaczyłem...
Blondynka jednak wciąż ani słowa pisnęła.
- Do diabła, Usagi! Powiedz coś!- krzyknął wściekle z
bezradności w drzwi uderzając Diamond.
Tymczasem po twarzy Usagi jeszcze silniej spłynęły łzy.
Jedyne, czego teraz pragnęła to, żeby ta cała Ann okazała się wyłącznie złym
snem.
- Ok- usłyszała niebawem zza drzwi spokojniejszy głos jasnowłosego
dziewczyna- Czekam w salonie. Przyjdź, kiedy będziesz chciała rozmawiać.
Problem polegał na tym, że Usagi nie chciała rozmawiać, a raczej
nie chciała na razie rozmawiać z Diamondem. W głowie jej huczało i potrzebowała
swoje myśli ustabilizować. Nic tylko Rei, Mina, Bertie, a nawet Mako czy Ami by
się teraz przydały. Albo jej kochana Ikuko. Tyle lat miała je obok siebie i w
takiej roli nie potrzebowała, a teraz, gdy przyszło co do czego to była sama i
zbyt zdenerwowana, żeby poukładać wszystko na miejscu. Powoli wstała i smętnym
krokiem się ku łazience powlokła. Kiedy z kryształowego lustra nad umywalką jej zaczerwieniona
od płaczu twarz wyjrzała to przerażona siłą woli dalsze łzy stłumiła. Mimo
znalezienia się w stanie skrajnej nędzy drogie kosmetyki robiły swoje i niewiele
poprawek Usagi musiała wykonać. Zaraz potem jakiś płaszcz założyła, nowe buty,
żeby czasu przy drzwiach nie marnować ubrała i z pokoju wyszła. Będąc w hallu
tylko torebkę drapnęła i klamki chwyciła. Diamond siedział akurat na kanapie, z
wspartymi o nogi łokciami i zakrywającymi twarz dłońmi. Słyszał doskonale ustający
chwilowo stukot obcasów Usagi. Podniósł więc twarz, bo myślał, że wreszcie do
niego przyszła, ale jedyne, co zobaczył to znikającą za drzwiami sylwetkę.
- Szlag!- przeklął, podrywając się szybko mężczyzna.
Jestem pod wrażeniem siły twojej Usagi. Ja po takiej rewelacji nie przestałabym ryczeć. Podziwiam bohaterów tego opowiadania, a jednocześnie sprawiłaś, że działają mi na nerwy, bo ranią się nawzajem i nie chcą się wysłuchać nigdy do końca. Intryguje mnie również Ann
OdpowiedzUsuńczego ona się spodziewa? A może będzie chciała wrobić Di w dziecko? Co ny nie było mam nadzieję, że dostanie nauczkę, którą zapamięta na całe życie.
Cieszę się, że postacie takie odczucia wywołują, bo tzn., że w kategorii ,,charaktery bohaterów” nie jest tak źle :) A co do Ann to kara będzie :P
Usuńno nareszcie się doczekałam kolejnego rozdziału x-)no i zrobił się bigos ciekawa jestem gdzie poszła Usa pewnie musi sobie to wszystko na spokojnie i z dala od Di jeszcze raz przetrawić :) czuję że jeszcze nie zły bajzel się zrobi :( no i jestem bardzo ciekawa czy planujesz wyjaśnienie tego wszystkiego i pogodzenie się U&D tutaj czy w Tokio ? :) bo może Usa zechce wrócić do Tokio a Di żeby odzyskać Usę będzie musiał polecieć za nią ???? czekam bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam :) fanka 12
OdpowiedzUsuńAle byłby psikus, jakby się nie pogodzili :P Ja sama nie wiem co planuję :) Zanim siadam do rozdziału to mam pomysł ,,x”, kiedy go zaczynam to mam pomysł ,,y”, a kończy się na pomyśle ,,z” :P Chociaż, tak jak mówiłam samo zakończenie zmianom nie podlega ;)
UsuńReakcja Usagi przewidywalna, raczej każda z nas tak by się zachowała a niejedna pewnie i z liścia by swemu panu dała :p
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że po rozmowie z którąś z przyjaciółek i spokojnym przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji wybaczy Di.
Test na alkohol we krwi.... jak miło :D
A jeszcze milej, że Ann poniesie zasłużoną karę
Proszę bez kombinowania, że ich nie pogodzisz :p niedobra Ty!
Pozdrawiam Marta :)
Właśnie, arigato za tą drobną insynuację :) Przypadła mi do gustu i logiki następstw ;P
UsuńAleż ja nic nie kombinuje… Jeszcze tylko tymi bohaterami troszeczkę potrzęsę ;) Pzdr :*