BIAŁA RÓŻA
Rozdział XXXVIII
Tora rękę Usagi puścił, ciało wyprostował i podejrzliwie w stronę kobiety spojrzał.
,,Jaka
Usagi…”- myślał, ukrywając zaskoczenie mężczyzna- ,,Przecież miała na imię mieć
Berthier… Berthier Ayakashi"
Kobieta
w sumie i tak żadnego zmieszania by nie zauważyła, bo zaraz po przedstawieniu
się głowę bezradnie spuściła. Torę zaś jeszcze bardziej dziwiło to, że ona sama
na zdziwioną wcześniej już wyglądała. Niemniej ostatecznie kwestię imienia
postanowił zostawić. Ręce raptem do kieszeni spodni włożył i obok blondynki na
trawniku usiadł.
- Więc o
czym myślałaś Usagi?- pytał twarz w jej stronę zwracając Tora.
Usagi z
kolei buźkę do prostej linii gwałtownie uniosła.
- O
wszystkim i o niczym…- odparła przed siebie patrząc dziewczyna.
- Można i
tak…- skomentował zwracający twarz ku torowisku vis-a-vis nich jasnowłosy- Chociaż
wyglądałaś raczej, jakbyś coś chciała zapomnieć...
- Oj,
chciałabym…- westchnęła, podbródek na kolanach składając- Swoją drogą ciekawe
co mi w horoskopie ostatnio pisało, bo póki co zdarza się katastrofa za
katastrofą...
Mężczyzna
parsknął i znowu głowę ku Usagi obrócił.
- Nie,
żebym w takie rzeczy wierzyła, ale…- mówiła, gdy Tora zaczął pożerać jej słowa
zachłannie.
Uważnie
słuchał balansującego gdzieś między załamaniem, a śmiechem głosu blondynki i
trochę dziwnej, niewyrobionej jeszcze intonacji, dykcji, akcentu. Podobał mu się głos nieznajomej, podobało mu się
odnośnie niej wszystko- podobało aż tak, że nic tylko zechciał mieć ją
wyłącznie dla siebie. Krótka chwila minęła, a on poczuł, jak gdyby miał odcisnąć w jej życiu ślad i zupełnie przy
tym nie patrzeć, gdzie stawia stopę. Kiedy dziewczyna skończyła mówić
przerzucił więc nad nią swe ciało. Jego lewa dłoń przylegała do ziemi w tym
samym miejscu, co wcześniej, ale prawa po drugiej stronie ciała kobiety się
niespodziewanie znalazła.
- Co
powiesz na wspólny relaks?- zapytał, kiedy jego twarz centymetry od jej
wylądowała.
Brwi
jasnowłosego się załamały, a spojrzenie momentalnie wyostrzyło. Oczy Usagi zaś przypominać
spodki zaczęły. Jego ruch był tak niespodziewany, pytanie tak bezczelne, a
przekroczenie bezpiecznej prywatności tak znaczne, że na parę sekund kobieta znieruchomiała.
Po chwili dopiero zareagowała, czyli z całej siły go odepchnęła, wstała, poszła
i marynarką rzuciła.
-
Perwers!- krzyknęła jeszcze na odchodnym blondynka.
Tora z
kolei głowę odchylił i więcej powietrza wciągnął.
,,Ty
idioto…”- skarcił siebie w myślach mężczyzna i szybko za dziewczyną ruszył.
-
Zaczekaj!- krzyknął i jej łokieć od tyłu złapał, na co Usagi oczywistym ,,Zostaw
mnie!” zareagowała.
- Nie
bądź taka przewrażliwiona…- dodał, gdy w jego oczy spojrzała.
- Nie
bądź taka przewrażliwiona?- powtórzyła i ręką gwałtownie, by się uwolnić
szarpnęła-Obcy facet mi seks proponuje i to ja jestem przewrażliwiona? Każdą
kobietę z problemami tak wykorzystujesz? A może siedzisz tu i tylko na takie
czekasz?
Chwila
ciszy minęła, a po niej osłupiały Tora nie wytrzymał i się na głos roześmiał.
Usagi to oczywiście jeszcze bardziej zdenerwowało i sztywno wyprostowane ręce w
piąsteczki złożyła.
-
Chciałem zaproponować Ci jakiś posiłek…- skomentował, rozbawionego wyrazu twarzy
nie tracąc mężczyzna.
Uniesione
emocjami ramiona Usagi gwałtownie się obniżyły.
- Kpisz
sobie ze mnie?- spytała teraz wpół pretensjonalnie blondynka.
Zanim
jednak Tora odpowiedział, brzuch Usagi wydał znaczące burknięcie. Dziewczyna na
to głowę spuściła, dłonią usta przysłoniła i sama się śmiać rozpoczęła.
- To w
którą stronę?- spytała koniec końców, temat ,,perwers” póki co ignorując.
Niedługo
potem oboje weszli do wnętrza stojącego tuż przy nich budynku. Kelner zjawił się w budzący podziw szybkością
sposób. W budzący podziw sprawnością sposób zamówienie przyjął, grzecznościowy
ukłon wykonał i szeroko uśmiechnięty od stolika poszedł.
- Najwyraźniej
znają Cię tutaj bardzo dobrze, Tora…- zauważyła będąca pod wrażeniem tego
wszystkiego blondynka.
Jasnowłosy
zaś w odpowiedzi uśmiechnął się i do zmiany tematu przystąpił.
- Jesteś
z Japonii Usagi?- pytał zmarszczkę na czole dziewczyny wywołując.
- Taaak…-
odparła przeciągle, gdy kelner ze schłodzonym szampanem i dwoma kieliszkami
wrócił.
Usagi
patrzyła pytająco, a w międzyczasie Blanc de blancs się do połowy wysokości wąskich
lampek nalewał. Tora siedział z przechyloną i podpartą dłonią głową. Jego brwi
były obniżone, oczy zamyślone, a usta w delikatnym uśmiechu zastygłe.
- Mój
odwieczny problem z kobietami polegał na tym, że nigdy nie mogłem znaleźć takiej,
która by się na stały związek nadała, bo wszystkie, jedna po drugiej, nudziły
mnie niemiłosiernie. Ty jesteś inna Usagi…- powiedział, kiedy kelner, zostawiając butelkę
odszedł.
Dziewczyna
w odpowiedzi domyślnie swoimi oczyma ruszyła.
- Proszę
Cię…- rzuciła, zbywającym dzieciaka na dyskotece głosem blondynka- Skąd możesz to niby wiedzieć?
Raptem usta
jasnowłosego swój układ z lekkiego, na szerszy uśmiech zmieniły. Mężczyzna ciało
wyprostował, po kieliszek sięgnął i prosto w oczy Usagi, siadając już
tak, jak powinien, spoglądnął.