wtorek, 29 kwietnia 2014


CHAOS


Jakby pierwotny bóg, który na początku nie był ani dobry, ani zły, ale po prostu był i trwał jako bezkształtna pustka stanowiąca ostateczne wyrażenie nicości wszechświata. Z tej jednak nicości wyłoniło się życie dające początek wszystkiemu, co rozumne, ukształtowane i stałe, porządkując tym samym materialny nieład pradawnego kosmosu. I teraz chaos, który niegdyś istniał w charakterze przepastnej pustki na nowo chce być jedynym bytem skupiającym całą materię wszechświata. Aby to osiągnąć atakuje planetę po planecie, królestwo po królestwie pozbawiając życia miliardy istnień i zostawiając po sobie nie zgliszcza, nie ruiny, nie konające masowo populacje, ale przerażającą wszechogarniającym niebytem nicość. I tak wskutek namów męża i najbliższych strażniczek Królowa Serenity zapieczętowała mocą Srebrnego Kryształu granicę swojego władztwa, chroniąc tym samym poddanych przed siejącym dosłowne spustoszenie Chaosem. Królestwo było bezpieczne, ale napełniona żywą niechęcia do samej siebie królowa straciła dawny blask, by koniec końców popaść w totalną apatię. Dręczona wyrzutami sumienia władczyni słyszała nocami krzyk ginących ,,na zewnątrz” ludzi i sama też krzyczała, budząc się z kropelkami potu na zdradzającej oznaki wewnętrznego napięcia twarzy. Chcący przywrócić dawny uśmiech małżonki Endymion postanowił wykorzystać nadchodzące urodziny królowej. Zorganizował więc ku jej błędnie oczekiwanej radości bal maskowy. Monarchini zamiast pogodnie witać szturmem przybywających gości siedziała jak struta, obok świeżo uświadamiającego sobie niepoprawność założeń małżonka. Kiedy zegar zaczął wybijać dwunastą, a wszyscy sięgnęli po szampana, by wznieść toast za miłościwie im panującą drzwi niespodziewanie się otworzyły i weszła przez nie przyodziana w głęboką czerń postać. I może normalnie nikt nie zwróciłby na nią szczególnej uwagi, ale że akurat ucichła muzyka i śmiechy wyczekujących przemowy króla dworzan to szczęk rozwieranych wrót poruszył jednocześnie twarze zgromadzonych przy Endymionie gości. Widok sunącej przed siebie miarowym krokiem postaci wzdrygnął nieco tłumem i bliżej nieokreślony strach ogółu dotarł aż do samego władcy. Skrzętnie ukryty pod zwałami ciemnego całunu przybysz wybijał zaś trzymanym berłem idealnie stopiony z dźwiękiem zegara i własnymi krokami stukot. I szedł tak dalej i dalej, a czujący wewnętrzny niepokój goście kolejno rozstępowali się przed nim, dając mu wolną drogę. Patrzący trzeźwym wzrokiem na schowaną za pozłacaną maską istotę Endymion, przywołał skinieniem dłoni stojącą przy boku królowej strażniczkę.

- Zabierzcie Serenity do jej komnaty- rozkazał zapobiegawczo, starający się zachować zimną krew władca.

Kobiety posłusznie ruszyły w przeciwną niż reszta zgromadzonych stała stronę, a siedzący z podpartą ręką brodą Endymion bacznie obserwował będącą już niemalże przed jego obliczem postać. Ta jednak minęła króla bokiem, wywołując natychmiastowy zryw u samego władcy i wiernie trwających obok generałów wojsk Księżycowego Królestwa. Gdy stojący najbliżej nieproszonego gościa Jadeite zastąpił mu drogę, ten momentalnie wyzuł go z wszelkich oznak życia sprowadzając bezwładnego już mężczyznę na kamienną podłogę. Generał upadł idealnie w dźwięk ostatniego bicia mosiężnego zegara. Król oniemiał, dworzanie uciekli, a ciało Jadeite przykrył wydający właśnie ostatnie tchnienie Nephrite. Za nieustanie przesuwającą się do przodu koszmarną zmorą ruszyli dwaj kolejni: Zoisaite i Kunzite. Prędko minęli robiącą sobie z nich guzik postać i stanęli na jej biegnącej niezmiennie prostą linią  trasie. Przyłożyli miecze do gardła tego napawającego grozą widziadła, ale niebawem i ich miecze i oni sami również bez mrugnięcia okiem upadli. Rozwścieczony król zamachnął się z tyłu próbując przeciąć straszydło na wskroś. Osłonięta warstwami czarnego materiału zjawa obróciła jednak tułów ustawiając tym samym twarz wprost pod tnący już powietrze miecz Endymiona. Pęknięta w ten sposób maska zleciała idealnie przed opadającego na kolana monarchę.

- Chaos…- szepnął skrajnie przerażony mężczyzna.

Postać zrobiła krok w jego stronę i już Endymion leżał obok ciała Kunzite. A postać szła dalej i dalej… Ostatkiem siły opuszczający ten księżycowy padół król wyciągnął przed siebie rękę i do momentu kiedy nie znikła trzymał ją tak, jakby chciał jeszcze powstrzymać zmierzający do najdalszej komnaty Chaos. Chaosu jednak nie powstrzymał. Nie powstrzymały go też padające jedna po drugiej wojowniczki i chaos wreszcie osiągnął ostateczny cel swojej podróży. Kiedy drzwi najdalszej komnaty otwarły się mała dziewczynka sprawnie uciekła z objęć troskliwie ujmującej ją matki.

- Tatuś!- radośnie pisnęła niewidząca jeszcze nawet zarysu postaci księżniczka.

Ale Serenity już ją widziała… Na ziemię upadła lalka, a zaraz po niej mała dziewczynka.

- Nieee…- krzyknęła rzucająca się przed siebie władczyni.

Nie dosięgła jednak ciała córeczki, bo wcześniej uosabiająca nicość wszechświata postać złapała ją za rękę, nie pozwalając ostatni raz przygarnąć ciała dziewczynki. I trzymała ją tak dopóty, dopóki obie ostatecznie nie znikły. I tak historia zatoczyła swój bieg i wszystko się znów stało chaosem.



THE END


2 komentarze:

  1. Cieszę się Kochana, że pojawiło się kolejne opowiadanie.
    Jednorazówka wyszła Ci cudownie :* - Takie filozoficzne i głębokie przemyślenia, to czym jest Chaos....ta nicość, która ogarnia wszystko, to początek i koniec wszystkiego, każdego istnienia we Wszechświecie. Wow
    Bardzo mi się podoba sposób w jaki to wszystko ukazałaś. Gratuluję :) Czekam na więcej i mam nadzieję, że już wkrótce coś się jeszcze pojawi. Życzę weny i dużo czasu, by pisać jak najwięcej
    Pozdrawiam
    SereUsako

    OdpowiedzUsuń
  2. no no bardzo ciekawie wyszła ci ta jednorazówka :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń

Translate