CHAOS
Jakby pierwotny bóg, który na początku nie był ani dobry, ani zły, ale po prostu był
i trwał jako bezkształtna pustka stanowiąca ostateczne wyrażenie nicości
wszechświata. Z tej jednak nicości wyłoniło się życie dające początek
wszystkiemu, co rozumne, ukształtowane i stałe, porządkując tym samym materialny
nieład pradawnego kosmosu. I teraz chaos, który niegdyś istniał w charakterze przepastnej
pustki na nowo chce być jedynym bytem skupiającym całą materię wszechświata.
Aby to osiągnąć atakuje planetę po planecie, królestwo po królestwie
pozbawiając życia miliardy istnień i zostawiając po sobie nie zgliszcza, nie
ruiny, nie konające masowo populacje, ale przerażającą wszechogarniającym
niebytem nicość. I tak wskutek namów męża i najbliższych strażniczek Królowa
Serenity zapieczętowała mocą Srebrnego Kryształu granicę swojego władztwa,
chroniąc tym samym poddanych przed siejącym dosłowne spustoszenie Chaosem.
Królestwo było bezpieczne, ale napełniona żywą niechęcia do samej siebie
królowa straciła dawny blask, by koniec końców popaść w totalną apatię.
Dręczona wyrzutami sumienia władczyni słyszała nocami krzyk ginących ,,na
zewnątrz” ludzi i sama też krzyczała, budząc się z kropelkami potu na
zdradzającej oznaki wewnętrznego napięcia twarzy. Chcący przywrócić dawny
uśmiech małżonki Endymion postanowił wykorzystać nadchodzące urodziny królowej.
Zorganizował więc ku jej błędnie oczekiwanej radości bal maskowy.
Monarchini zamiast pogodnie witać szturmem przybywających gości siedziała jak
struta, obok świeżo uświadamiającego sobie niepoprawność założeń małżonka. Kiedy
zegar zaczął wybijać dwunastą, a wszyscy sięgnęli po szampana, by wznieść toast
za miłościwie im panującą drzwi niespodziewanie się otworzyły i weszła przez
nie przyodziana w głęboką czerń postać. I może normalnie nikt nie zwróciłby na
nią szczególnej uwagi, ale że akurat ucichła muzyka i śmiechy wyczekujących przemowy
króla dworzan to szczęk rozwieranych wrót poruszył jednocześnie twarze zgromadzonych
przy Endymionie gości. Widok sunącej przed siebie miarowym krokiem postaci wzdrygnął
nieco tłumem i bliżej nieokreślony strach ogółu dotarł aż do samego władcy.
Skrzętnie ukryty pod zwałami ciemnego całunu przybysz wybijał zaś trzymanym berłem
idealnie stopiony z dźwiękiem zegara i własnymi krokami stukot. I szedł tak
dalej i dalej, a czujący wewnętrzny niepokój goście kolejno rozstępowali się
przed nim, dając mu wolną drogę. Patrzący trzeźwym wzrokiem na schowaną za
pozłacaną maską istotę Endymion, przywołał skinieniem dłoni stojącą przy boku
królowej strażniczkę.
-
Zabierzcie Serenity do jej komnaty- rozkazał zapobiegawczo, starający się
zachować zimną krew władca.
Kobiety
posłusznie ruszyły w przeciwną niż reszta zgromadzonych stała stronę, a
siedzący z podpartą ręką brodą Endymion bacznie obserwował będącą już niemalże
przed jego obliczem postać. Ta jednak minęła króla bokiem, wywołując
natychmiastowy zryw u samego władcy i wiernie trwających obok generałów wojsk
Księżycowego Królestwa. Gdy stojący najbliżej nieproszonego gościa Jadeite zastąpił
mu drogę, ten momentalnie wyzuł go z wszelkich oznak życia sprowadzając
bezwładnego już mężczyznę na kamienną podłogę. Generał upadł idealnie w dźwięk ostatniego
bicia mosiężnego zegara. Król oniemiał, dworzanie uciekli, a ciało Jadeite
przykrył wydający właśnie ostatnie tchnienie Nephrite. Za nieustanie
przesuwającą się do przodu koszmarną zmorą ruszyli dwaj kolejni: Zoisaite i
Kunzite. Prędko minęli robiącą sobie z nich guzik postać i stanęli na jej biegnącej
niezmiennie prostą linią trasie. Przyłożyli
miecze do gardła tego napawającego grozą widziadła, ale niebawem i ich miecze i
oni sami również bez mrugnięcia okiem upadli. Rozwścieczony król zamachnął się
z tyłu próbując przeciąć straszydło na wskroś. Osłonięta warstwami czarnego
materiału zjawa obróciła jednak tułów ustawiając tym samym twarz wprost pod tnący
już powietrze miecz Endymiona. Pęknięta w ten sposób maska zleciała idealnie przed
opadającego na kolana monarchę.
- Chaos…-
szepnął skrajnie przerażony mężczyzna.
Postać
zrobiła krok w jego stronę i już Endymion leżał obok ciała Kunzite. A postać
szła dalej i dalej… Ostatkiem siły opuszczający ten księżycowy padół król wyciągnął
przed siebie rękę i do momentu kiedy nie znikła trzymał ją tak, jakby chciał
jeszcze powstrzymać zmierzający do najdalszej komnaty Chaos. Chaosu jednak
nie powstrzymał. Nie powstrzymały go też padające jedna po drugiej
wojowniczki i chaos wreszcie osiągnął ostateczny cel swojej podróży. Kiedy
drzwi najdalszej komnaty otwarły się mała dziewczynka sprawnie uciekła z objęć
troskliwie ujmującej ją matki.
- Tatuś!-
radośnie pisnęła niewidząca jeszcze nawet zarysu postaci księżniczka.
Ale
Serenity już ją widziała… Na ziemię upadła lalka, a zaraz po niej mała
dziewczynka.
- Nieee…-
krzyknęła rzucająca się przed siebie władczyni.
Nie dosięgła
jednak ciała córeczki, bo wcześniej uosabiająca nicość wszechświata postać
złapała ją za rękę, nie pozwalając ostatni raz przygarnąć ciała dziewczynki. I
trzymała ją tak dopóty, dopóki obie ostatecznie nie znikły. I tak historia
zatoczyła swój bieg i wszystko się znów stało chaosem.
THE END
Cieszę się Kochana, że pojawiło się kolejne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJednorazówka wyszła Ci cudownie :* - Takie filozoficzne i głębokie przemyślenia, to czym jest Chaos....ta nicość, która ogarnia wszystko, to początek i koniec wszystkiego, każdego istnienia we Wszechświecie. Wow
Bardzo mi się podoba sposób w jaki to wszystko ukazałaś. Gratuluję :) Czekam na więcej i mam nadzieję, że już wkrótce coś się jeszcze pojawi. Życzę weny i dużo czasu, by pisać jak najwięcej
Pozdrawiam
SereUsako
no no bardzo ciekawie wyszła ci ta jednorazówka :) fanka 12
OdpowiedzUsuń